Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII


a creepy dream i can't escape

ֶָ֢

Weszłam do pokoju hotelowego zmęczona wszystkim co wie wydarzyło w ciągu ostatnich 24 godzin. Dla mnie to było za dużo.

Rzuciłam okiem na pomieszczenie. Schludne I posprzątane. Wszystko idealnie przygotowane na przybycie kogoś, kto będzie przez kilka dni mógł spać w tym łóżku.
Kogoś, kto kilka dni będzie mógł chodzić po tej podłodze.
Kogoś, kto po prostu tu będzie.

20 lipca 2021.


Wszystko znowu wydawało się być normalne. Nie mówiąc tu o panującym wirusie, czy całym szaleństwie. Serio w końcu było jak dawniej. A przynajmniej miało być.

Pakowałam ostatnią walizkę, kiedy usłyszałam tylko szybkie trzaśnięcie drzwiami. Wyszłam ze swojego pokoju, a tuż przed drzwiami stała moja rodzicielka z telefonem w dłoni. Patrzyłam na nią dłuższą chwilę, po czym ta tylko uśmiechnęła się do mnie słabo i zniknęła w kuchni. Domyślałam się, że chodziło o Laurę.

Ostatnio blondynka nie dogadywała się z nikim. Na prawdę nikim. Ciągle wpakowywała się w kłopoty, z których ja musiałam ją wyciągać. Innym sposobem już siedziałaby w więzieniu. Pomyślałam, że to tylko mała sprzeczka i za mniej niż pół godziny wróci.

Za to ja wróciłam do dokończenia pakowania się do mojego nowego mieszkania. A bardziej do przeprowadzki do mieszkania Maksymiliana. Wspólnie stwierdziliśmy, że musimy przyzwyczaić się do swojego towarzystwa 24/7, kiedy tylko zacznę studia. Stamtąd było najbliżej do mojej przyszłej uczelni. Mimo tego, że chciałam studiować grafikę to nie w Polsce.

Od zawsze marzyłam o Amsterdamie i Holandii.

Spojrzałam na zegarek, który zaczął wskazywać 15. Czyli tuż, tuż mój chłopak miał przyjechać po moje rzeczy i mnie. Stresowałam się trochę całym zamieszaniem apropo mojej przeprowadzki. Obawiałam się, że czegoś zapomniałam albo nie zmieszczę się ze swoimi rzeczami do samochodu chłopaka. Z mojego myślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi, a po chwili niski głos mojego ukochanego.

Wyszłam z pomieszczenia, po czym zobaczyłam chłopaka razem z moją mamą.
Wszystko wyglądało jakby nigdy nic.
Jakby nigdy mnie nie uderzył.
Jakby nigdy nie zaczął na mnie krzyczeć, bo coś mu się nie spodobało.
Po prostu było dobrze.

Uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do chłopaka, żeby z nim się przywitać. Przytuliłam się, na co ten tylko odpowiedziałam niezręcznym uściskiem. W środku mnie poczułam dziwny chłód i niepokój który powoli rozprzestrzeniał się po moich wnętrznościach. Szybko odeszłam od mężczyzny i zabrałam się za przenoszenie kilku moich pudełek.

Schodziłam po schodach, trzymając ostatnią walizkę oraz machając mojej mamie na pożegnanie. Kobieta uroniła kilka łez. Jednak jej pierworodna opuszcza swój dom.

Od razu, gdy tylko weszłam do środka samochodu Maksymilian szybko chwycił mnie na nadgarstek.

Czułam, że znowu się zaczyna.

– Mam nadzieję, że nie mówiłaś nic swojej mamie. – Powiedział sucho zaciskając mój nadgarstek ciaśniej. Tylko szybko pokiwałam przecząco głową, na co chłopak się uśmiechnął. – Zuch dziewczyna.

Puścił mój nadgarstek, po czym ruszył spod mojego domu. Teraz już nie będę miała się, gdzie schować.

Tak naprawdę zostałam zaszantażowana do całej tej przeprowadzki. Mnie nie szczególnie się spieszyło z opuszczeniem rodzinnych czterech ścian. Jednak Maks ciągle mówił, że jeżeli tego nie zrobię coś ”przypadkiem” stanie się mojej siostrze. W życiu bym sobie tego nie wybaczyła, więc uległam.

Chłopak pomógł mi z kilkoma pudełkami, aby wnieść je do jego mieszkania. Zaraz po tym ulotnił się zostawiając mnie z tym wszystkim samą. Jak to powiedział ”W ważnych sprawach.”.

Szybko więc zabrałam się do rozpakowywania swoich rzeczy. Mimo że w głębi serca na prawdę tego nie chciałam i bałam się.
Nie miałam wyboru.
Miałam wybór.
Ale wolałam ja cierpieć niż moja siostra, czy co gorsza, mama.

Wzięłam swój telefon, po czym chciałam puścić swoją ulubioną playlistę z muzyką. Jednak moją uwagę przykuł mały znaczek tuż pod zdjęciem profilowym Laury.

Aktywna 9 godzin temu.

Po krótkiej chwili dostałam krótką wiadomość od mojej mamy.

Mama
Laura zaginęła. Nie odbiera ode mnie.

Sara
Spokojnie może z kimś wyszła. Zadzwonię do jej znajomych.

Zaczęłam się martwić o nią. Bardzo martwić. Nie pokłóciła się z nikim na tyle, aby na tak długo znikać. Chyba że o czymś mi nie mówiła. A nawet kiedy miałyśmy sprzeczkę przychodziła do mnie ze swoimi problemami.

Kilka a może i nawet kilkanaście razy próbowałam dodzwonić się do dziewczyny. Jednak na marne.
Jakby znikła.
Po prostu wyparowała.

Laura
Proszę, nie dzwoń do mnie. Wszystko ok :).

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Kamień spadł mi z serca. Odpisałam mamie tylko krótka wiadomość, że z Laura wszystko w porządku i wróciłam do słuchania muzyki i rozpakowywania się.

You put your hands under my shirt.
Undid my bra and said these words.

Powoli wypakowywałam swoje ubrania do szafy chłopaka. Czas leciał mi bardzo szybko.

"Darling, you're so pretty, it hurts"

Wszystko wydawało się być w idealnym porządku. Tak jak zawsze było.

You pushed me up against my wall.
Threw my clothes down on the floor.

Bujałam biodrami na boku ciągle słuchając muzyki. Bo przecież nie miałam powodów, aby przestać to robić, prawda?

"Darling, are you ready for more?"

Przeszłam do łazienki, aby rozpakować swoją kosmetyczkę. Nagle muzyka została przerwana, a w pomieszczeniu wybrzmiał mój dzwonek. Pośpiesznie spojrzałam na ekran telefonu.

Nieznany numer.

Szybko odebrałam połączenie. Byłam już przygotowana na rozłączenie się, w przypadku gdyby znowu był to bot od jakiś światłowodów.

– Pani Sara Pelc? Zgadza się? – Kobieta raczej w podeszłym wieku zapytała mnie powoli.

– Przy telefonie. Kim pani jest? Coś się stało?

– Tutaj straszy aspirant Katarzyna Zielińska. Chciałam panią poinformować o śmierci pani siostry, Laury Pelc. Jej zwłoki zostały znalezione w kanale tuż niedaleko Wisły. Sprawcą kilka razy zadał jej ciosy nożem.– Powiedziała to spokojnie, a ja poczułam jak grunt zaczyna osuwać mi się pod nogami.

Oparłam się o kafelki i powoli zjechałam na sam dół w końcu siadając. Zaczęłam niekontrolowanie płakać.

Nie obchodziła mnie już policjantka.
Obchodziła mnie Laura.
Moja mała siostra.

– Wiem, że jest pani teraz w szoku. Jeżeli będzie chciała pani poznać szczegóły zapraszam na komisariat policji. – Po czym rozległ się dźwięk rozłączonego połączenia.

Po moich policzkach spływały litry łez, a ja sama nawet nie wiedziałam, kiedy szybko wstałam i uderzyłam w lustro, które wisiało tuż nad umywalką. Nie przemyślałam swoich działań, ponieważ zaraz po tym całe szkło się rozkruszyło, a moja dłoń zaczęła krwawić.

Wtedy mogłam się wykrwawić na śmierć, byleby być z moją siostrą.

Moje ręce całe się trzęsły. Ja cała się trzęsłam. Wszystko wypadało mi z rąk. Nie umiałam panować nad sobą. Nad niczym.

Jedyną rzeczą, jaką udało mi się zrobić to zabranie w dłonie pary nożyczek i obcięcie moich długich blond włosów do ramion.

Za bardzo kojarzyły mi się z Laura.
Od teraz wszystko będzie.

Nim się obejrzałam znowu siedziałam sama oparta swoim bezbronnym i osłabionym ciałem o kafelki w łazience. W koło mnie było kilka plam mojej zaschniętej krwi oraz kępy włosów.

Wszystko działo się za szybko. Nagle obok mnie znalazła się moja przyjaciółka, która chciała pomóc z wprowadzką.
Karetka.
Ratownicy.
Szpital.
Jasny pokój.
Lekarze.
Igły.

Dlaczego wtedy to nie mogłam być ja?
Dlaczego to ją wtedy pobili i zadźgali?

ֶָ֢

Bardzo dziękuję wam za tysiąc wyświetleń. Jesteście niesamowici!

love u<3
p.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro