Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI


i'm still fixin' all the cracks...

ֶָ֢

Za często działam pochopnie.
Za bardzo ryzykuję, a później muszę wszystko odkręcać.
Albo uciekać.
Nie potrafię stanąć twarzą w twarz z przeszłością, która była brutalna nie tylko dla mnie.

Stanie na lotnisku w Oslo pokazało mi jak dużo znowu ryzykuje dla bezpieczeństwa innych. Nigdy nie stawiam siebie na pierwszym miejscu tylko próbuje uszczęśliwić innych. Może to i złe, ale takim sposobem uchroniłam moich ukochanych przed złem.

31 maja 2021.


Wszystko na pierwszy rzut oka wydawało się normalne. W końcu wszystkie sklepy się otworzyły, a kraj znowu ożył. Jednak nie ja.

Mimo tego, że rok szkolny się już kończył, a ja zaraz na początku września miałam wkroczyć e klasę maturalną ciągle stresowałam się czymś innym. Maksem.

Wydawało mi się, że zwariował. Całe to zamieszanie à propos wirusa, który opanował cały świat bardzo zamotał mu w głowie. Zachowywał się jak nie on. Nie był już troskliwy i opiekuńczy jak dawniej. Zaczęłam się go bać.

Dzisiaj nasza grupa przyjaciół pierwszy raz od na prawdę długiego czasu miała wspólne wyjście. Wszyscy się cieszyliśmy, że w końcu uda nam się spotkać i pogadać w cztery oczy.

– Będę wychodzić, idziesz ze mną? – Weszłam powoli do pokoju Laury, która od momentu zerwania z jej chłopakiem praktycznie z niego nie wychodziła.

– Zostanę dzisiaj w domu. Jestem zmęczona. – Odparła, przekręcając się na drugi bok. Widziałam to zmęczenie w jej oczach.

– Jak wolisz. Będziemy tam, gdzie zawsze. – Mruknęłam, wychodząc z pomieszczenia.

Zabrałam resztę potrzebnych mi rzeczy i wyszłam z mieszkania. Przed moim blokiem stało już jasnoniebieskie BMW mojego chłopaka. A w środku on sam. Wyglądał na zdenerwowanego albo i mocno zestresowanego.

Maks był 3 lata starszy ode mnie i o wiele wyższy. Całe ręce w tatuażach i ciemne oczy to były jego znaki rozpoznawcze. Wszędzie gdzieby nie poszedł każdy się ga bał.
Z wyjątkiem mnie.
Do czasu.
Dla mnie był opiekuńczym i uroczym chłopakiem. Dbał o moje bezpieczeństwo oraz stawał w mojej obronie.
Do czasu.

Uśmiechnęłam się szeroko wchodząc do środka jego pojazdu. Nawet na mnie nie spojrzał. W środku panowała kompletna cisza.

– Coś się stało? – Odwróciłam zmartwiona wzrok w jego stronę. Widziałam, jak zaciska dłonie mocniej na kierownicy.

– Sebastian będzie?

– No tak. Wszyscy będą.

Maks tylko uśmiechnął się niemiło i odjechał. Czułam dziwne napięcie między nami. Wydawało się, że będzie udany wieczór. A jednak się myliłam.

Kiedy dojechaliśmy nad Wisłę większość już była na miejscu. Część zajęła się rozpaleniem ogniska, a część po prostu była. Chwyciłam chłopaka za rękę i obydwoje zaczęliśmy iść w stronę zbiorowiska. Zaczęłam witać się z każdym po kolei. Tęskniłam za naszymi spotkaniami, więc dzisiejszy  wieczór liczyłam jako darmowa terapię.

Piekliśmy pianki, piliśmy piwo, a niektórzy palili papierosy. Wszystko było jak dawniej.
Za dobrze.

Po kilkunastu minutach dostała się tylko krótką wiadomość od Laury, że dołączy do mnie, bo chce się rozerwać. Uśmiechnęłam się sama do siebie, dając znać reszcie, że zaraz może pojawić się moja siostra, więc jak mnie nie będzie, żeby się ją zajęli.

Chwilę po tym razem z Sebastianem prowadziliśmy mocno poważną rozmowę o związkach z dala od reszty. Siedzieliśmy przy brzegu rzeki co jakiś czas, popijając nasze napoje. Jednak niespodziewanie za nami pojawił się Maks, który popchnął delikatnie chłopaka, przez co ten prawie do Wisły.

Momentalnie spojrzałam w stronę ciemnowłosego, który stał z zaciśniętymi pięściami tuż nad nami. Szybki wstałam i podeszłam bliżej.

– Co ty kurwa robisz? – W jego oczach mieszała się zazdrość i gniew. – O chuj ci chodzi tym razem?

– Czemu siedzisz z tym śmieciem, a nie ze mną? To chyba ja jestem twoim chłopakiem, a nie on! – Wręcz wykrzyczał mi to w twarz. W moich oczach automatycznie pojawiły się łzy.

– Dlaczego mi to robisz… – To jedyne, co udało mi się wykrztusić przez wielką kulę, która ugrzęzła w moim gardle. Już wtedy czułam, że to nie będzie ostatnia taka sytuacja.

Chłopak ostatni raz spojrzał na mnie, po czym odszedł do samochodu i odjechał w nieznanym mi kierunku. Był pijany i wkurzony. Bałam się o niego cholernie.

Bałam się o siebie cholernie.

Ale jeszcze bardziej bałam się o swoją siostrę. Powinna być już tutaj dawno. Zaczęłam się martwić. Poprosiłam Sebastiana, aby powiedział reszcie, że mój chłopak musiał coś pilnie załatwić i żeby bawili się dalej. Chłopak rozumiał sytuację. Podziękowałam mu i odeszłam w stronę drogi, którą nas tutaj zaprowadziła.

Myślałam, że mogła się zgubić. Nie pamiętałam, kiedy ostatni raz tutaj była, więc było to bardzo prawdopodobne. Powoli kroczyłam wyjeżdżoną ulicą dokładnie, przyglądając się wszystkiemu. Próbowałam ochłonąć przynajmniej trochę przed ponownym spotkaniem z moim ukochanym.

Mój wzrok przykuł radiowóz, który skręcił na małym rozdrożu kilkanaście metrów przede mną. Zdecydowałam zobaczyć, co tam się dzieje. Nieczęsto przecież widzi się samochód policji w środku lasu.

Moim oczom ukazała się moja ukochana siostra razem z jakimś kolegą zdecydowanie pod wpływem w połowie rozebrani. Gdyby był to ktokolwiek inny na pewno zaśmiałabym się, ale teraz nie było mi ani trochę do śmiechu.

Pośpiesznie podeszłam bliżej całego zamieszania. Jeden z policjantów próbował mnie odgonić, mówiąc, że osoby niezwiązane z tym powinny odejść.

– Jestem jej siostrą. – Spojrzałam na Laurę, która ledwo co kontaktowała. – Mogłabym ją wziąć do domu? Nasi rodzice bardzo się martwią. Wyszła kilka godzin temu z domu i nie było z nią kontaktu. – Wytłumaczyłam na poczekaniu, tak jakby była to co najmniej prawda.

– Niestety musimy ją spisać i wykonać protokół z tego całego… zajścia. – Uśmiechnął się miło młodszy z policjantów, dając mi jasno do zrozumienia, że to nie będzie takie proste.

– Na prawdę panie komendancie proszę pana. Nasi rodzice jak tylko dowiedzą się, że spisali państwo ją zrobią nam ogromną awanturę. Muszę ją wziąć ze sobą. – Wymyśliłam kilka łez, które od razu pojawiły się pod moimi powiekami.

– Tylko proszę następnym razem bardziej pilnować siostry. – Odparł, przekazując Laurę w niej ręce. Uśmiechnęłam się miło chwytając dziewczynę za rękę.

– Obiecuję, że następnego razu nie będzie. – Powiedziałam szybko i odeszłam z miejsca zdarzenia ciągnąć za sobą blondynkę.

Od zawsze miałam słabość do pomocy innym, nawet kiedy sama jej potrzebowałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro