IX
i hope i was your favorite crime
ֶָ֢
Miłość to forma zabijania siebie.
Tak mówiła Laura.
Nigdy tego nie rozumiałam.
Jednak po czasie to do mnie dotarło.
Zakochujesz się.
Łamiesz komuś serce.
Umierasz dla miłości.
To straszne.
Kolejne dwa tygodnie w obcym mieście były dla mnie trudne. Ciągłe przemieszczanie się po hotelach. Ciągłe przeglądanie profilu chłopaka o jasnych włosach, tylko aby zobaczyć, czy coś u niego się zmieniło. Jakoś sobie radził. Nie wyglądał jakby było coś nie tak.
Powoli chodziłam po ulicach Oslo. Mimo zimna i ciągłego śniegu miało w sobie swój urok. Było magiczne.
1 września 2021.
Ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze. Początkowo długo zastanawiałam czy powinnam iść na rozpoczęcie ostatniej klasy. Przez te wszystkie wydarzenia, które miały miejsce przez wakacje mocno zwątpiłam w swoją edukację i dalsze kształcenie.
Jednak Laura chciałaby, abym dokończyła szkołę.
Na moim przedramieniu widniał duży siniak, który ani trochę nie chciał zostać przykryty żadnym kosmetykiem. Spowodował go Maks, którego zdenerwowało moje wyjście do sklepu, o którym nic nie powiedziałam.
Chciałam to zakończyć jednak kochałam go.
Za bardzo go kurwa kochałam.
Stanął za mną, wpatrując się w moje odbicie. Był poważny. Od kilku miesięcy ani razu nie uśmiechnął się w mojej obecności. Jednak to bym ten pierwszy raz. Dotknął mojej talii, po czym zaczął ją ściskać. Jedną dłonią zaczął robić to samo z moimi policzkami. Po całym ciele przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, który wywołał gęsią skórkę.
- Pięknie dzisiaj wyglądasz. - Uśmiechnął się ironicznie, po czym jeszcze mocniej ścisnął moje ciało. - Mam nadzieję, że jak wrócisz będziesz gotowa na małą zabawę. - Nic nie odpowiedziałam tylko pusto patrzyłam na chłopaka, który po chwili mnie puścił.
- Jasne. - Tylko tyle udało mi się wydusić z siebie, po czym odeszłam, aby dokończyć swój makijaż. Nie chciałam wyglądać na zmęczoną w momencie, w którym muszę być silna.
- Odwiozę cię. Nie chce, żeby mojej księżniczce coś się stało. - Na jego twarzy znowu ukazał się ten okropny uśmiech, którego nienawidziłam.
Ponownie kiwnęłam głową i wspólnie wyszliśmy z mieszkania. Szłam prosto za nim do samochodu. Może i wyglądałam na przestraszoną to jednak nikt tego nie zauważył.
Po kilkunastu minutach wysiadłam tuż pod moim liceum. Maks szyderczo uśmiechał się w moją stronę, gdy odjeżdżał. Zamknęłam oczy, aby uspokoić swoje ciało przed wejściem do środka.
Spojrzałam na budynek, który przez ostatnie dwa miesiące nic się nie zmienił. Jasne ściany kontrastowały z ciemnymi drzwiami i oknami. Wszystko wyglądało jak w najlepszym porządku. Od razu, gdy przekroczyłam próg szkoły dopadła mnie moja najlepsza przyjaciółka. Jako jedyna wiedziała, co tak naprawdę dzieje się między mną a Maksem. Jako jedyna wspierała mnie, kiedy Laura odeszła.
- Wiem, że to wydarzyło się niedawno, ale uśmiechnij się dobrze? - Kciukami podniosła kąciki moich ust, po czym sama mimowolnie się zaśmiałam. - I super tak ma być. - Blondynka zarzuciła mi swoją rękę na ramię i zaczęła prowadzić w stronę naszej klasy.
W międzyczasie opowiadała mi o tym, co działo się przez ostatnie kilka tygodni wśród naszych znajomych. Typowe dwie plotkary.
Gdy tylko weszłyśmy do klasy zapanowała cisza. Powoli skanowałam każdą osobę, która tam siedziała. Wszyscy momentalnie posmutnieli. I im się nie dziwiłam. Zajęłam swoje miejsce, wpatrując się pusto w ścianę przed sobą.
- Wyjedźmy na Mazury. - Zaczęła Mia, patrząc na mnie. - Tylko we dwie. Same. Ostatni raz. Później będzie tylko matura, studia, rodzina. Nie będziemy mieć czasu dla siebie.
- Chciałbym, ale wiesz Maks. - Spojrzałam na swoje dłonie. - Może być trudno.
- Przecież nie jest twoim ojcem. Wiem, że łatwo mówi mi się o tym z tej perspektywy, ale serio. Pojedźmy. Musisz się troszkę rozerwać. - Uśmiechnęłam się patrząc na nią. Miała rację. Ostatnie kilka tygodni spędziłam sama w domu bez kontaktu z praktycznie nikim.
- Okej. Pogadam z nim o tym. - Blondynka tylko poszerzyła swój uśmiech. W tym samym momencie do klasy weszła nauczycielka, która przez cały czas zwracała swoją uwagę na mnie i na śmierć Laury, jakby było to coś WOW.
4 września 2021.
Po długich namowach, abym mogła wyjechać na weekend z Mia, Maks zgodził się. Pod warunkiem, że będę mówić mu o wszystkim, co tam się dzieje. I zero jakichkolwiek osób, których on nie zna.
Zgodziłam się.
Tutaj akurat nie miałam wyboru.
Chciałam w końcu wyjechać gdzieś sama. Całkowicie sama bez niego. A przynajmniej miałam taką nadzieję.
Wyszłam powoli z mieszkania, sprawdzając jeszcze, czy mam wszystko. Chłopak wyszedł sam chwilę wcześniej, aby załatwić swoje sprawy. Jak zawsze. Zamknęłam drzwi i pomknęłam na parking tuż przed moim blokiem, gdzie czekała już na mnie Mia. Uśmiechnęłam się delikatnie do dziewczyny, po czym ta wysiadła z pojazdu, abym pomóc mi z moją walizka. Podziękowałam jej i obydwie wyruszyłyśmy w naszą ostatnią przygodę przed całkowitym rozpoczęciem przygotowań do matury.
- Maks... - Już chciała zacząć jego temat, jednak ją powstrzymałam. Nie chciałam o nim słyszeć przez cały weekend.
- Proszę cię. Kocham cię, ale nie mówmy o nim. Wiesz, jaki jest. Ja też wiem. Kocham go, więc go nie zostawię. Dziękuję to tyle jego tematu ruszajmy. - Podsumowałam na tyle krótko jak tylko mogłam. Chciałam odpocząć od niego.
- Wiesz, jakie mam zdanie i nim, i waszym związku. Ale okej. Nie pakuje ci się z tym do łóżka. - Przewróciła oczami i puściła nasza ulubioną playlistę z piosenkami. Tak aby podróż tuż pod Olsztyn minęła jak najszybciej.
Nim się obejrzałyśmy podjechałyśmy pod nasz domek wynajęty specjalnie na ten weekend. Wyglądał na przytulny i taki też był. Wszystko szło idealnie. Za idealnie.
Krótko po tym, jak rozpakowałyśmy nasze rzeczy wyszłyśmy na plażę niedaleko naszego domku. Od początku naszego pobytu tutaj ciągle gdzieś w pobliżu nas kręciła się grupka trzech chłopaków. Może w naszym wieku albo trochę starsi. Ignorowałam ich, bo przecież oni może też odpoczywają lub są na jakimś wyjeździe.
Razem z blondynką rozłożyłyśmy się na kocu i zaczęłyśmy rozmowę o wszystkim i niczym. Po prostu rozmawiałyśmy o tym, co nas trapi, o plotkach i o chłopakach. Bo przecież nie jest to zakazane prawda?
Obok nas usiedli mężczyźni, których widziałyśmy wcześniej. Nic niezwykłego. Kontytuowałyśmy naszą rozmowę jednak ciągle czułam, że oni dokładnie słuchają tego, o czym mówimy. Cały czas podejrzanie się zachowywali. Tak jakby nas szpiegowali.
I się nie myliłam.
Chwilę po ponownym wkroczeniu do naszego domku rozległo się głośne pukanie. Mia podeszła do drzwi i lekko uchyliła drzwi. Momentalnie do środka wpadł Maks wraz z trzema chłopakami, którzy wcześniej siedzieli obok nas na plaży.
- Gdzie ona jest? - Usłyszałam jego głos, a po chwili jego kroki tuż do mojego pokoju. Drzwi szybko się otworzyły, a wraz z nimi ciemnowłosy.
Pusto patrzyłam na niego i już wiedziałam, co mnie czeka. Zamknął za sobą drzwi, a ja przestałam słyszeć głos blondynki, która została za drzwiami.
- Nie umiesz być lojalna? Nie umiesz kurwa nie zdradzać swojego chłopaka? - Zaczął krzyczeć tuż nade mną. Czułam jak łzy same napływają mi do oczu. - Cały czas byś się kurwiła.
Zacisnął dłoń na mojej szyi, po czym uderzył mnie w prawy policzek. Dwa razy mocniej niż robił to zazwyczaj. Czułam jak boli mnie szyja. Będzie siniak.
- Proszę cię przestań. - Próbowałam, cokolwiek powiedzieć, jednakże na marne.
- Myślałaś, że się nie dowiem? Nie dowiem się? Odpowiedz kurwa mać. - Wysyczał przez zęby, zaciskając jeszcze mocniej dłoń na mojej szyi.
- Przepraszam... - Spojrzałam w jego oczy, które były pełne złości.
- Wiedz, że ja dowiem się wszystkiego. Rozumiesz to? Wszystkiego.
Ponownie uderzył mnie w policzek.
- Wracamy do domu. Koniec twojego wolnego. - Chwycił mnie mocno za ramię i wyciągnął mnie z pokoju. Posłałam tylko błagalne spojrzenie blondynce i wyszłam wraz z Maksem z domku.
Zacisnęłam powieki, aby łzy, które tam się zebrały nie wypłynęły.
Miałam dość życia.
Czułam, że umieram z miłości.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro