⚔️5 ROZDZIAŁ - SMOCZE OSTRZE⚔️
Wydawałoby się, iż nic już nie mogłoby być gorszego od pająka na głowie, upadku z konia na mokrą ziemię z paprotkami, a także bieg za chłopakami. Jednak ta sytuacja całkowicie ją zbiła z tropu.
- Mam złe wieści Mulan. - rzucił Ling, spoglądając na mapę Chin. Od ich poprzedniego, wcale nie śmiesznego dowcipu, dziewczyna miała w planach zemścić się nad każdym z osobna.
Zaczęła od Linga, który był głównym reżyserem tej całej sceny. Jako w prezencie otrzymał mapę Chin oraz miał za zadanie poprowadzić wszystkich w dobrym kierunku. Mulan dobrze znając chłopaka, wiedziała, iż nie lubi towarzystwa tego przedmiotu. Miał dość częsty problem z odnalezieniem danego miejsca, nie potrafił zlokalizować, gdzie dokładnie przebywa, a jednocześnie w którym kierunku ma pójść.
Ling od kilku godzin próbuje odszyfrować mapę, wciąż nie widząc żadnych rezultatów. Mulan miała nadzieję, iż uda mu się doprowadzić ich na miejsce. Pomyliła się co do niego.
- Mulan, słuchasz mnie? - powiedział już podniesionym głosem. Widziała jak go już wkurzała ta mapa.
- Taak... Słyszę cię. Co mi masz takiego wspaniałego do powiedzenia? - odpowiedziała ironicznie, spoglądając na niego. Powoli czuła się jak jego matka. Ling westchnął poirytowany.
- Mamy dość nie ciekawą sytuację.
- Niby jaką? - Spytała, przyglądając się chłopakowi z uwagą. Coś czuła, że nie będzie to za ciekawa rozmowa.
- Eee... Jakby Ci to powiedzieć, zab... - W chwili, gdy ma już dziewczynie odpowiedzieć, przerywa mu Jao, który w dość nie odpowiednim momencie krzyczy:
- Ej! Wracajcie tu! Mamy dość nie ciekawą sytuację! Chodźcie tu!
Kolejna zła wiadomość? Ile jeszcze tego? - mówi pod nosem Mulan.
Jao i Mulan odwrócili wzrok, w kierunku którym dwójka przyjaciół miała dotychczas się znajdować. Niestety oboje nie doczekali się bliskiego spotkania. Dopóki nie pomachał im Jao, możliwe, że by ich nie znaleźli.
Wrócili się tą samą ścieżką. To co najbardziej zaniepokoiło Mulan to kucający Czain Po. Z daleko wyglądało to trochę żenująco, jednak gdy wystrzeżyła wzrok dostrzegła coś jeszcze. Już zrozumiała sytuację.
Gdy dojechali, wysiadła powoli z konia i ruszyła w stronę Po. Był odwrócony tyłem do nas trzech. Nie była pewna, czy dobrze, że do niego podchodzi, jednak wie, że nie powinna tu zostawiać przyjaciela. Ukucnęła obok niego i spojrzała na skałę.
Nie spojrzał na nią. Nawet nie szlochał. Jedynie patrzył, tak jakby ta cała sytuacja nie doszła.
- Tak mi przykro. - szepnęła do chłopaka. Chłopak nic nie odpowiedział. Wiem, że za nią tęsknił. Sama dokładnie jej nie poznała.
Mulan spojrzała na grób matki Czain-a. Nie był on zadbany. Wyglądał, jak zwykła skała, zarośnięty paprotkami i innymi roślinami, których nazwy Mulan nie pamiętała.
- Było minęło. Nie cofniemy czasu. Tak już musiało się stać. - rzucił Czain. Mulan spojrzała na chłopaka zaskoczona. Nigdy jeszcze nie widziała chłopaka z taką powagą i obojętnością. Nie zachowywał się w taki sposób.
- Czain...
- Jedźmy już. - przerwał jej. Wstał na nogi i powędrował do swego konia, zostawiając Mulan samą. Reszta chłopców również wsiadła na konia.
- Chodź Mulan. - rzucił Jao.
- Już idę.
***
Otwierając oczy dostrzegł jedynie ciemność. Nie był pewien, czy znajduje się na dworze, czy może w jakimś pomieszczeniu.
Jego źrenice nie dostrzegły znanych okolic. Wszystko wydawało się takie obce i podejrzane.
Chciał się podnieść na swoje łapy, by znaleźć jakiś bezpieczny kącik. Jednakże coś przykuło jego uwagę. Czerwone łapy były przywiązane jakimś grubym sznurem do drewnianego słupa. Nie był pewny do czego służył ten słup oraz jak on się tu znalazł. Mushu zwrócił wzrok w jednym kierunku. Przyglądając się przez moment na ciemne tło zobrazował się trójkątny kształt. Domyślił się, gdzie się przeniósł oraz do czego był potrzebny ten słup. Znajdował się w niewielkim namiocie. Przypuszczał, iż był już środek nocy, więc zapewne porywacz dawno spał.
Mushu przez chwilę zastanawiał się co ma ze sobą zrobić. Jak ma stąd wyjść.
- Myśl, myśl, myśl Mushu - powtarzał w duchu Mushu - A dobra wiem.
Wyprostował się, wziął głęboki oddech i z całych sił wyzionął ogień. Płomień oświetlił namiot, ukazując dokładne pole widzenia. Smok przyjrzał się okolicy.
Był to niewielki namiot z opakunkiem nielicznych narzędzi do bitwy. To co przykuło jego uwagę to refleksyjne łuki, brązowe kotły, a także chińskie dzwony.
- Po co komu chińskie dzwony w namiocie? - rzucił pod nosem.
Spojrzał w przeciwną stronę. Za nim dostrzegł pełno futer różnorodnych zwierząt. Domyślił się, że miały zastąpić zwykłe ubrania. Tylko kto używa futro jako ubiór?
- Już nie śpisz?
Smok rozglądał się niepewnie po pomieszczeniu. Brak dobrego oświetlenia utrudniło mu w zauważeniu nieznajomego.
- Kimkolwiek jesteś masz mnie w tej chwili wypuścić rozumiesz? Masz pojęcie z kim rozmawiasz? Jestem nie ustraszony Mushu. Najpotężniejszy i najprzystojniejszy smok...
- Wiem kim jesteś. Pytanie, czy wiesz kim ja jestem? - odparł nieznajomy.
- Po takim ciemnym tle, jaki tutaj panuje można wiele dostrzec.
- Widać, że żartowniś z Ciebie. Będziesz się tak samo śmiać, jak pokażę Ci to? - Z czarnego pomieszczenia oświetliło się smocze ostrze. Na twarzy Mushu pojawił się gniew.
- Skąd to masz!?
- Dostałem... w zamian za przysługę.
Mushu przełknął nie spokojnie ślinę.
***
- A więc...
- No... - odpowiedział Ling, trochę bełkocząc. Łatwo można było dostrzec jego zdruzgotane poczucie, iż to Mulan miała w tym momencie przewagę nad nim. Nie mogła zaprzeczyć, że ta sytuacja odrobinę ją bawiła, ale również strasznie wkurzała. - Odpowiesz wreszcie, czy nie?
- Zabłądziliśmy.
- Jak zabłądziliśmy? - warknęła Mulan - Miałeś pilnować, gdzie idziemy.
- Mulan nie potrafię się posługiwać się mapą. Dobrze o tym wiedziałaś. Zamiast mi to podstawiać pod twarzą, sama mogłaś się tym zająć. - rzucił ostro Ling.
- Chcesz czymś innym dostać w twarz? - odparła szorstko, podjeżdzając niebezpiecznie do konia Linga. Za sobą usłyszeli głośny gwizd.
- Ej nie zabijcie mi się zaraz na tych koniach. Ja spróbuje znaleźć drogę. -powiedział Jao.
Mulan spojrzała na chłopaka, nie wyrażał żadnych emocji. Wróciła wzrokiem do Linga, który zamiast zdecydować podniósł ramiona na znak niepewności.
- Dobra weź. Ling się do tego nie nadaje. -
wyszarpnęła materiał z rąk Linga i podała go Jao. Chłopak rzucił okiem na mapę i próbował skoordynować całą sytuację.
- Pojedziemy w północno - zachodnią stronę, czyli na tej dróżce. - Wskazał lewą ścieżkę.
- Dobra ruszamy. - rzuciła krótko Mulan.
[Poprawa rozdziału]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro