⚔️4 ROZDZIAŁ - PIERWSZE PRZYGODY⚔️
O TO NA CO większość osób czekała. Nie pierwszą i ostatnią podróż Mulan, która kryje w sobie wiele przeróżnych przeżyć. Niektóre z nich dozna nasza czwórka bohaterów. Nie wiadomo czy to będą przerażające, nieprzywidywalne lub fascynujące i ciekawe sytuacje. Nikt przecież nie wie co przyniesie im los. Takim przykładowym wydarzeniem było pierwsze spotkanie Mulan i Mushu.
- Gdyby Mulan nie uciekła z domu, nie poznaliby się.
- Gdyby Mushu nie rozwalił najpotężniejszego, kamiennego strażnika rodziny, nie poznaliby się.
Za pewne duża ilość ludzi może sobie teraz pomyśleć, iż odnalezienie czerwonego smoka jest czymś niemożliwym. Tak samo każdy stwierdził, że kobieta nie może uratować Chin. A jednak tak się stało. Mulan przedstawiła Chinom, iż niemożliwe może stać się możliwe.
- Nie możliwe może stać się możliwe. - pomyślała Mulan, wdychając świeże powietrze, dochodzące już z zarośniętego lasu. Nie daleko tego zakątka miała spotkać się z chłopcami. Przez tą chwilową podróż w myślach przetwarzała różnorodne dyskusje innych ludzi. Wyobrażała sobie, jak komentują jej decyzje i postawę do życia. Aby zapobiec tegorocznym zakłopotaniom tworzyła w swym umyśle własny monolog na temat jej odjazdu oraz jej życia. Dzięki temu Mulan umiała się uspokoić i nie przejmować się problemami.
Gdy dojechała na miejsce spotkania, chłopacy czekali na nią z niecierpliwieniem.
- No jesteś wreszcie. - rzuca ponuro Ling.
- Zaczęliśmy się zakładać, że nie przyjdziesz albo zrezygnowałaś. - powiedział Czain Po.
- Spokojnie... - odparła Mulan - Musiałam pożegnać się z rodziną.
- Dobra już nie stójmy, jak słupy. Jedziemy. - powiedział Jao.
W tym momencie cała czwórka ruszyła w stronę zachodniego Ordosu. W czasach obecnych, czyli starożytności część Xiougnu osiedliła się po chińskiej stronie Wielkiego Muru, a dokładniej mówiąc Wielki Mur Chiński. Kwatera naczelnego generała, Shan Yu miała dość słabe warunki bytowania. Cierpieli na wskutek walk wewnętrznych, zarazy oraz głodu. Nie polegali na żadnej pomocy sąsiadów, a szczególnie od Chin. Odkąd przegrali wojnę ich warunki pogorszyły się dwukrotnie. Możliwe, że przez jakiś czas będą bezbronni i nie będą wstanie lub nie będzie im się chciało atakować Mulan i trójki przyjaciół. Co jest pozytywnym punktem widzenia, z którego coś można rozpatrzeć.
Wyruszyli w północno - wschodnim kierunki, prowadzący prosto do pierwszego celu, Muru Chińskiego. Promienie wschodzącego słońca przebijały się przez gęste konary drzew, sprawiając że świat przybierał różnobarwnych odcieni.
Jadąc po zarośniętej dróżce Mulan poczuła lekki i tańczący w powietrzu podmuch wiatru. Jej odsłonięte ciało zaatakował przyjemny powiew wiatru, przynosząc dziewczynie dreszcz. Wydawało jej się, że unosi się w powietrzu, a wszystko co znajduje się wokół niej podnosi się razem z nią. Wszystko oprócz jej trójki znajomych, zainteresowanych wyłącznie własnymi tematami. Spoglądała na nich i słuchała, jak bełkotali i śmiali się głośno z jakiegoś kolegi, który jak dosłyszała miał dość ogromnego pecha u kobiet. Przykładowo Ling powiedział chłopakom, gdy facet miał zamiar przywitać się z dziewczyną z kawiarni, ona zaś spojrzała na niego obojętnie i odeszła. Jao wspomniał, że do kolejnej laski podszedł się przywitać, gdy ta akurat brała kąpiel nad jeziorem. Wiadomo oczywiście, jak zareagowała. Mówiąc w skrócie nie miał powodzenia u kobiet.
Chwilę zastanowienia, Mulan zauważyła, iż miała ten sam problem co chłopacy. Jej pierwszym facetem był nie kto inny, jak Li Chang, który dla dowóctwa olał ją totalnie. Nie mogła sama znaleźć sobie męża, bo to nie wypada. Kobieta, jak każe prawo ma czekać, aż któryś ją zechce, a ona ma być odpowiednią i perfekcyjną wybranką na żonę.
Do tego typu kobiet Mulan napewno nie należała. Jej większą pasją była rozlana krew nieprzyjaciela, który mógł zagrażać jej ojczyźnie.
Myśląc nad sensem prawa, dziewczyna nie zauważyła chytry plan chłopaków. Już krążyli wokół niej, śmiejąc się pod nosem z ich podstępu.
Za Mulan podjechał Ling, trzymając w dłoni zdobytą niespodziankę. Podniósł wyżej dłonie i ostrożnie włożył jej do kaptura zwierzątko i odjechał szybko. Mulan ni stąd ni zowąd nic nie poczuła, patrząc jedynie na grzywę swego konia. Po krótkiej chwili Jao podjechał do jednego drzewa. Poczekał, aż Mulan podjedzie bliżej i potrząsnął gałąź, która była zarośnięta jeszcze mokrymi liśćmi. Wszystkie krople opadły prosto na twarz Mulan.
Dziewczyna zadrżała z zimna oraz szybkim ruchem założyła na głowę kaptur. Chłopaki na ten widok próbowali powstrzymać śmiech, wstrzymując rękoma usta. Mulan spojrzała na nich już wpieniona ich atakiem.
- Z czego się śmiejesz? Podniecasz się tym, jak kura miesiączką. - rzuciła Mulan, lekko drapiąc się po głowie.
- Co my mamy poradzić, że tylko deszcz na Ciebie leci. - odpowiedział żartobliwie Ling. Mulan jednak prycha i przeklina pod nosem, nadal drapiąc się na głowie. Czuła dość nie przyjemne swędzenie głowy.
- Jeszcze się nie skapła. - szepcze Ling do Jao, chiczocząc pod nosem.
- Co wy tak szepczecie? - spytała ledwo poirytowana dziewczyna. Gdy nikt jej nie raczy odpowiedzieć, wrzeszczy:
- Chłopaki no! Co mi zrobiliście!?
- Nic... nic... - powtórzył Jao, drwiąc z Mulan. Dziewczyna wciąż drapała się po głowie. - Co się tak drapiesz? Kleszcza masz na głowie?
- Przestańcie. - Mając dość kolejnych podtekstów chłopaków i swędzącej głowy, zdjęła z głowy swój kaptur oraz położyła lewą rękę na głowie. Na swej dłoni poczuła coś szorstkiego. Było to nie duże zwierzę, okryte grubym oskórkiem. Miała wrażenie, że to sierść. Przesunęła rękę trochę w bok. Odnalazła nogi zwierzęcia. A dokładniej sześć par odnóży.
Panika ścisnęła Mulan gardło, ale wydusiła z siebie głośny wrzask. Skakała na koniu i strzepywała z włosów pająka. Chłopaki już nie wytrzymując zaczęli się głośno rechotać, bardziej doprowadzając Mulan do szału.
Przez brak orientacji nad jazdą, koń lekko się spłoszył, co zaczął się mocno szamotać. Gdy udało się Mulan zapanować nad włosami spoglądnęła na drogę. W tej samej chwili koń podskoczył na dwa kopyta, a Mulan spadła na ziemię zarośniętej paprotkami.
- Mulan! - krzyknęli równocześnie w trójkę, podjeżdżając do dziewczyny.
- Nic Ci nie jest? - spytał niepewnie Czain Po.
Mulan usiadła na ziemi, otrzepując z Siebie resztki zeschniętych liści i paprotek.
- Teraz to ty poleciałaś na przyrodę. - rzucił nieśmieszny żarcik Ling.
- Zabije... - syknęła wkurzona Mulan. Zrobiła wielkie oczy.
Chłopacy rozradowani uciekali przed nią, gdy ta podbiegła do świerku oraz zebrała spod niego kilka szyszek i zaczęła w nich rzucać.
[Poprawa rozdziału]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro