
"Jest okej, widzisz?"
- No nie.. - Sasuke westchnął ciężko wchodząc do środka. Zmierzył każdego z nas wzrokiem - Znowu jestem ostatni.
- Nie martw sie dattebayo! - uśmiechnąłem sie do chłopaka - Ja też dopiero co przyszedłem.
- Dzisiaj też uczyłeś sie grać na pianinie? - Itachi spojrzał na niego
- Ta.. - podrapał sie z tyłu głowy
- Musisz mieć w sobie wiele determinacji - jego brat uśmiechnął sie lekko - Najpierw założyłeś klub, a teraz uczysz sie grać na instrumencie.
- Nie nazwałbym tego determinacją. Raczej pasją - położył swój plecak na jednej z ławek - Pamiętajcie, że ten klub nie powstałby bez was. I cieszę sie, że chcecie pomóc przy festiwalu.
- Nie mogę sie doczekać festiwalu! - Madara uśmiechnął sie szeroko - Będzie super!
- He? - przewodniczący podniósł brew zdziwiony. Nie tylko on był zdziwiony takim entuzjazmem od strony najstarszego Uchihy - Nie narzekałeś na niego wczoraj?
- Owszem.. - położył dłoń na biodrze - Ale nie mówię o naszym wkładzie na festiwal, ale o całym dniu, kiedy w szkole będą organizowane zabawy i wyżerka!
- Nagle zabrzmiałeś jak Obito..
- Sasuke! Czy będą serwować smażoną ośmiornice?
- Ośmiornice? To całkiem dziwna rzecz do serwowania na festiwalu.
- Oh no weź! - jęknął głośno - Chcesz powiedzieć, że nie lubisz ośmiornicy? Akurat ty?
- Tego nie powiedziałem. Poza tym o co ci chodziło mówiąc "akurat ty"?
- A no bo wiesz.. Ty jesteś przewodniczącym. Myślałem, że będziesz w stanie coś takiego przynieść..
- Niestety nie - przekręcił oczami - Skupmy sie na innych rzeczach niż na ośmiornicach.
- No dobra, niech ci będzie - burknął - I tak szybciej byś coś przyniósł niż Itachi lub Obito
- Co proszę..? - Itachi zmrużył oczy
- A właśnie, gdzie jest Obito? - Madara unikał wzroku drugiego Uchihy
- Dobre py.. a tam jest! - wskazałem na chłopaka.
Obito siedział z tyłu klasy zagapiony w przestrzeń przed sobą. Zdziwiło mnie to, że stał sie nagle taki cichy. Bez słowa poszedłem do niego.
- Hej, Obito - pomachałem ręką przed jego twarzą.
- He? - Uchiha po jakieś chwili zerwał sie z transu.
- Znowu sie zamyśliłeś dattebayo.
- A-ah.. - zaśmiał sie nerwowo - sorka.. Nie przejmuj sie mną. Możesz iść pogadać z resztą.
Podniosłem brew do góry. Nie brzmiał jak on.
- Czy wszystko w porządku?
- P-pewnie! - odpowiedział błyskawicznie - dlaczego miałoby nie być w porządku?
- Wydajesz sie trochę nieobecny.. Sorka za bycie wścibskim dattebayo!
- Rany, za bardzo sie martwisz. Jest okej, widzisz? - pokazał szeroki uśmiech - Nie zaprzątaj sobie mną głowy
- No dobra.. Skoro tak mówisz.. - spojrzałem jeszcze raz na niego kątem oka i wróciłem do reszty, ale wszyscy skończyli już rozmawiać i wrócili do swoich obowiązków. Może powinienem zapytać Sasuke, czy może coś wie o dziwnym zachowaniu Obito? Odkąd przygotowują ze sobą plakaty muszą spędzać ze sobą mnóstwo czasu.
- Yo, Sasuke - poszedłem do Uchihy, który przeglądał jakieś papiery
- Co jest? - spojrzał na mnie znad kartek
- To może zabrzmieć dziwnie, ale czy nie zauważyłes czegoś dziwnego w zachowaniu Obito?
- Coś dziwnego? - zmarszczył czoło - Co masz na myśli?
- Może trochę przesadzam, ale wydaje sie być dość smutny dattebayo..
- Tak myślisz? Nie mogę powiedzieć, że coś zauważyłem - zerknął ukradkiem na Obito, który przeciągał gumką do ścierania po ławce
- Może po prostu myśli nad czymś?
- Tak czy siak, jestem zaskoczony, że ty mnie o to pytasz, młotku - oparł dłoń o biodro niczym jakaś modelka - Widać, że znasz go dużo lepiej ode mnie.
- Tak, ale on nigdy wcześniej taki nie był! Zawsze mi mówił o rzeczach, którymi sie przejmował, ale tym razem jest bardzo zamknięty w sobie. Wybacz, wiem, że to nie jest twój problem, ale chciałem tylko spytać, czy coś wiesz. Już nie będę przeszkadzał dattebayo..
- Nie, nie - Sasuke odłożył na chwile papiery - Dla mnie to też jest ważne. W końcu jakby nie patrzeć ja również jesteś jego przyjacielem i muszę dbać o to, by wszyscy sie czuli dobrze w tym klubie. Może spróbuje z nim porozmawiać..
- Jesteś tego pewny? Wydawał sie chcieć zostać sam.
- Na pewno? Może po prostu nie chciał mówić o tym z osobą, którą sie interesuje? - w jego głosie można było wyczuć coś.. Dziwnego. Taką złość?
- Jak to interesuje dattebayo..? Co masz na myśli?
- Chodzi mi o to, że to ty możesz mu chodzić po głowie, młocie.
- Ja? - wskazałem na siebie - Skąd ci to przyszło do głowy?
- Cóż.. Chyba nie powinienem mówić za wiele, ale Obito mówi o tobie więcej, niż o czymkolwiek innym, wiesz? Odkąd do nas dołączyłeś stał się o wiele weselszy. Zupełnie jakby zabłysło w nim nowe światło.
- Słucham..? - nie wierzyłem własnym uszom - Przecież.. On zawsze taki był. Zawsze pełen energii. Nie jest wcale inaczej, niż było przedtem.
- Jesteś zabawny, młocie - uśmiechnął się prawie niewidzialnie pod nosem - Pomyślałeś, że powód, dla którego zawsze widzisz go jako szczęśliwa osobę, tkwi w tym, że zawsze jest taki tylko przy tobie?
Zamrugałem parę razy. Nic nie rozumiałem. Nie tylko przy mnie.. Z innymi też zawsze gadał jak po wypiciu kilkunastu energetyków na raz.
- Ah, powiedziałem za dużo.. - głos przewodniczącego wyrwał mnie z transu - Wybacz. Co ja w ogóle wygaduje? Nie chciałem dopowiadać faktów, więc zapomnij o tym co powiedziałem. Spróbuje z nim porozmawiać, wiec postaraj sie o tym nie myśleć.
- No.. Dobra.
Wiem, że Uchiha kazał mi sie nie przejmować, ale wiem, że nie uda mi sie o tym zapomnieć, co powiedział o Obito.
Sasuke wstał z krzesła i poszedł do chłopaka, o którego chodziła cała nasza rozmowa. Obserwowałem tę dwójkę. Sasuke delikatnie zaczął rozmowę, ale mówił tak cicho, że nie byłem w stanie tego usłyszeć.
Westchnąłem tylko i usiadłem. Wiedziałem, że Obito nie chciał, bym sie nim przejmował i żebym bawił sie z resztą, ale nie mogę tego po prostu tak zrobić, widząc jak sie zachowuje. Jak bardzo musi mi na nim zależeć skór tak bardzo martwi mnie ta sytuacja? W sumie odpowiedź była prosta. Cholernie mi na nim zależało. Razem z Obito byliśmy kumplami od dawna. Czułem sie, jakbym to ja zachowywał sie dziwnie, ale nie moge zrobić nic innego niż zaufać w tym momencie Sasuke.
Dlaczego wydawało mi sie, że ktoś mnie obserwował?
Rozejrzałem sie po pokoju. Zauważyłem Itachiego, który nie mógł sie skupić na książce i rozglądal sie wszędzie dookoła.
Czy dzisiaj jest jakiś dzień świra, czy co?!
Wiedziałem, że rzadko kiedy Itachi zacznie rozmowę sam z siebie, więc sam do niego poszedłem. Wstałem z krzesła i usiadłem obok niego.
- Nie chce ci przeszkadzać, Naruto. Widać, że chciałeś zostać sam ze swoimi myślami.
- Sam z myślami? Po czym to było widać?
- Cóż, sam tak często mam, więc nie trudno mi było to rozpoznać po twojej postawie.. N-nie żebym sie przyglądał - uśmiechnął się z lekkimi rumieńcami - Po prostu czuć tutaj od początku taką dziwną atmosferę
- W każdym razie masz racje dattebayo.. Przepraszam, że ciebie niepokoje.
- Nie masz za co. Twoje problemy powinny interesować jedynie tych, którym postanowiłeś sie z nich zwierzyć. Oczywiście nie będę cieni winił za to, że chcesz je zachować dla siebie, ale jak chcesz sie z nimi podzielić to chętnie cie wysłucham.
- Dzięki dattebayo, ale nic wielkiego sie nie stało. Po prostu zastanawianie to, co tak dręczy Obito.
- Ah tak.. Możliwe, że to właśnie z tego powodu tak tutaj za cicho. Już na wejściu było widać jego brak humoru. Gdy tylko sie zapytałem co sie stało, nie chciał mi nic powiedzieć, więc nie ma sie co dziwić, że sie o niego martwisz. To nawet całkiem romantyczne.
- He?
- Huh? Wybacz. Nie chciałem powiedzieć nic głupiego.
- Nic sie nie stało. Jesteśmy z Obito przyjaciółmi od dawna to wszystko.
- Może to właśnie dlatego jest taki zamknięty w sobie?
- Albo pp prostu za bardzo sie martwię.
- Naruto - Itachi westchnął - Świat jest pełen ukrytych znaczeń, których często nie jesteśmy w stanie dostrzec. Za każdą personą może kryć sie wiele zagadek, nie ważne jak bardzo ją znasz.
- Więc mówisz, że faktycznie może sie coś za tym kryć?
- Hm.. - Uchiha oparł sie bardziej o krzesło i skrzyżował ręce na piersi - Obito jest bardzo skomplikowaną osobą. Jego zachowanie nie zawsze musi odpowiadać temu co ma na myśli. Nie zawsze też, może zdawać sobie sprawę z tego, co jest dla niego dobre. Również zauważyłem jego dziwne zachowanie i też sie o niego martwię, ale w twoim wypadku wygląda na to, że nie możesz przestać o nim myśleć, prawda?
- Chyba.. Można tak powiedzieć.
- Obito.. Naprawdę wiele dla ciebie znaczy, czyż nie?
- No wiadomo dattebayo. Jest moim przyjacielem, choć nie powiedział bym, że jest kimś więcej..
- mhm.. - Itachi patrzył głęboko w moje oczy. Wyglądał na zainteresowanego, jakby czegoś szukał. Zawstydzony spojrzałem w inną stronę.
- Czasami.. - Uchiha uśmiechnął sie lekko - Nawet dana osoba, nie jest w stanie powiedzieć, w czym leży problem. A ty jako osoba szczera i pomocna, być może odkryłeś w sobie uczucia, w których wcześniej nie zdawałeś sobie wcześniej sprawy?
- Przeceniasz mnie dattebayo.. - zarumieniłem sie lekko - Na pewno nie jestem tak skomplikowany jak ty.
- Czy to był komplement? - prychnął rozbawiony
Zaśmiałem sie cicho - Można tak powiedzieć. A propo jak juz rozmawiamy, może zaczniemy czytać dalej?
- Jesteś tego pewien?
- Tak. Powinniśmy trochę oczyścić umysł. Co na to powiesz?
- Z miłą chęcią, ale najpierw mam jedną prośbę. Masz cos przeciwko, bym zaparzył sobie herbatę?
- Ani trochę
- Dziękuje ci bardzo - uśmiechnął sie - Jeżeli jest coś, co poprawia humor podczas czytania, to jest to filiżanka ciepłej herbaty. Nie wspominając o tobie - Uchiha uśmiechnął się trochę szerzej i poszedł do zaplecza.
Wstałem i poszedłem za nim. Podniósł dzbanek z półki - taki z filtrem.
- Mógłbyś mi to chwile potrzymać?
- Pewnie
Podał mi dzbanek, po czym wyciągnął elektryczny czajnik.
- Podłocze to przy biurku nauczyciela i nastawię wodę - minął mnie i zrobił to co powiedział.
Obserwowałem bacznie jego ruchy. Zaskakująco, jego sposób poruszania kontrastuje z jego mianierą mówienia. To chyba przez jego postawę jest taki elegancki i dystyngowany.
- Okej, możesz mi podać dzbanek? - od razu mu oddałem naczynie - Dzięki. Zaraz wrócę.
- Przejde sie z tobą
- Jak chcesz - wzruszył ramionami - W takim razie idziemy.
- Hm? Gdzie idziecie? - obok nas stanął Sasuke. Jak zwykle pojawia się kompletnie niezauważony.
- Nigdzie daleko. Po prostu Itachi chciał zaparzyć herbatę, więc..
Zatrzymałem się w połowie. Dopiero teraz zauważyłem jak ciężko mi sie to wyjaśnia Sasuke.
- Idziemy nalać wody do dzbanka.
- Ah ok. Sory, byłem po prostu ciekawy.. - spojrzał ukradkiem na swojego brata - przecież jest to robota, tylko dla jednej osoby, prawda?
- Bracie, zajmij sie proszę własnymi sprawami - Itachi odpowiedział mu łagodnie, choć z malutką nutką goryczy - Chyba, że masz coś przeciwko, żeby Naruto pomagał nam w aktywnościach klubowych?
- H-huh..? - Sasuke ewidentnie zatkało. Co chwilę otwierał usta, ale nic sie z nich nie wydobywało.
Sam stałem z otwartą buzią. Nigdy bym nie sądził, że Itachi byłby w stanie tak mówić do własnego brata.
- Myślę.. - młodszy Uchiha zaczął w końcu - Myślę, że nie ma w tym nic złego.
- W takim razie chodźmy, Naruto - burknął i zaczął iść w odpowiednim kierunku. Szybko go dogoniłem. Przed wyjściem z sali spojrzałem na Sasuke. Głowę miał spuszczoną, a jego ręką zaczęła nerwowo drgać..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro