Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝖗𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆ł 𝖝𝖝𝖎𝖛

         Ajax westchnął ciężko, włączając laptopa w swoim pokoju. Słyszał, jak to panny za ścianą gawędziły ze sobą w kuchni, sam jednak nie miał nastroju na rozmowy. Mimo tego co chwilę spoglądał na swój telefon, wiadomość od siostry.

         "Bracie, tata chce z Tobą rozmawiać" — Ajax czytał tę wiadomość w kółko i w kółko.

         Nadchodził wrzesień, a Igor zdawał się ignorować istnienie pierworodnego syna od maja. Ajaxa to dotknęło, kiedy czuł, iż faktycznie zawiódł swojego drogiego ojca... Zranił go, czemu nie potrafił zapobiec. Aż wreszcie nadszedł moment pozwalający odbudować ten niszczejący most.

         Tak więc, gdy stary laptop wreszcie się uruchomił, Ajax pośpiesznie wszedł na Skype'a.

         — Jeszcze pięć minut, jeszcze pięć minut... — powtarzał nerwowo Ajax, spoglądając na zegarek. Poprawił koszulę, którą ubrał, aby dodać sobie powagi. — Może wreszcie mnie wysłucha?

         Ajax popił jeszcze wody dla zwilżenia przełyku, ułatwienia przemowy i kolejne minuty spędził wpatrzony w ekran. Nawet wyciszył komórkę, ażeby nikt mu nie przeszkadzał.

         Aż wreszcie zadzwoniono z numeru Tonii. Zaproszenie do wideorozmowy. Ajax pośpiesznie je zaakceptował. Aż wstrzymał dech, widząc swojego ojca — jak na niego wystrojonego — siedzącego w samotności naprzeciwko komputera. Spoglądał wzrokiem posępnym, wręcz spłoszonym. Skwaszona mina kojarzyła się nie tyle z obrazą, co zagubieniem.

         — To... — zaczął Ajax, chociaż szybko odebrało mu mowę. — Ech...

         — Cześć, synu.

         Ajax skinął głową na słowa ojca.

         — Dobrze cię widzieć, tato — wydusił z siebie z trudem Ajax.

         Ojciec zamilkł, skupiając się. Wykonywał przy tym charakterystyczny gest, skubiąc brodę oraz marszcząc brwi.

          — Dawno nie rozmawialiśmy. — Ojciec westchnął. — Katiuszka suszyła mi o to głowę.

         Czyli pewnie sam chciał porozmawiać, ale teraz zwala na mamę — stwierdził Ajax.

         — To prawda. — Uśmiechnął się blado. — Ale, ojcze, o czym chciałeś porozmawiać?

         Zrobił to. Ajax zapytał o to, samemu pragnąć poruszyć temat Zhongliego. Najlepiej byłoby z góry wszystko sobie wyjaśnić, a dopiero później przejść do kwestii błahych.

         — Myślałem, że dobrze będzie wyjaśnić sobie pewne sprawy odnośnie naszej wcześniejszej... awantury. — Ojciec splótł razem palce, dłonie układając przed sobą. Otaksował syna poważnym spojrzeniem. — Założyłem z góry dosyć czarny scenariusz na temat tych wybryków.

         A zaczynało się tak dobrze... Ajax głośno przełknął ślinę.

         — Pamiętam, co powiedziałeś mi o Zhonglim — oświadczył Ajax. — Głównie o pieniądzach czy mojej "nienormalności".

         — To prawda. — Twarz ojca wykrzywił grymas, który pokazywał jasno, iż Igor ani myślał przepraszać. — Wtedy wyraziłem się dość ostro. Po prostu nie chcę, abyś uzależniał się od kogoś. I naprawdę chcę, abyś miał żonę.

         Mogło być gorzej.

         Ajax westchnął ciężko, opierając się na krześle biurowym. Odchylił się nieznacznie do tyłu, wzrok wbijając w sufit.

         — Nie będę od niego uzależniony — sarknął Ajax. Dmuchnął na zbłąkany kosmyk z grzywki. — Z żoną to... Tato, rozumiem. — Spojrzał na ojca. — Niestety, to nie dla mnie. Ale z drugim mężczyzną też mogę zbudować trwały związek.

         — Wciąż nie taki sam.

         — To prawda, dzieci ani ślubu nie możemy mieć. — Ajax znów zamilkł na chwilę, błądząc wzrokiem po granatowych ścianach swojego pokoju. — Nawet, jeślibym chciał. Ale wiesz, że mogę żyć jak normalny człowiek mimo tej jednej rzeczy, prawda?

         Ojciec pokiwał głową.

         — Tonia starała się to wszystko tłumaczyć. Wiesz, jakie to zaskoczenie?

         — Randkowałem z chłopakami jeszcze w liceum — wypalił Ajax. — Ojcze, akurat pewnych rzeczy łatwo się domyślić. Albo ten "kolega z wojska", Sasza. To mój były. Kiedy przyprowadziłem go wam jako mojego przyjaciela, byliśmy już razem.

         Ojciec szerzej otworzył oczy.

         — Słucham?

         — Tak. — Ajax znów spojrzał na ojca. Chwilowo pragnął uciec spojrzeniem, nie widzieć tego szoku. Aż poczuł ukłucie wstydu, nawet jeśli nie zrobił nic złego. — Bałem się wam powiedzieć. Ale z Zhonglim już... Mhm, to trochę prostsze?

         Ojciec podrapał się po karku, popadając w zadumę. Myślał, zastanawiał się, analizował — Ajax niemalże widział trybiki pracujące w jego głowie.

         — Więc traktujesz ten związek poważnie? — spytał ojciec słabym głosem.

         — Tak, tato. To jest poważne.

         Ojciec przez moment nie mówił nic, raz po raz oblizując suche wargi. Poszukiwał kolejnego komentarza, pytania. Jednak to wydawało się zbędne.

         — Twoja siostra upierała się, że jesteś z nim szczęśliwy — bąknął ojciec. — I choć ja nie widzę w tym przyszłości, to nie będę stawać ci na drodze. Jesteś młody, w razie błędu i tak się podniesiesz, znajdziesz żonę. Jeśli twoja matka się zgodzi, to nawet przywóź go sobie na święta.

         Ajax wręcz zachłysnął się powietrzem. Tak, wciąż nie był traktowany poważnie. Tak, nadal ojciec nie potrafił zostawić swego uporu... Lecz jeśli ojciec nie chciał się sprzeciwiać, co już brzmiało jak błogosławieństwo.

         Niestety, następna kwestia do przedyskutowania była o wiele gorsza. Znów te cholerne studia!

         — A co z twoimi przekonaniami na temat studiów teatralnych? — Ojciec uniósł brwi ze zdegustowaną miną, jakby znów próbował podkreślić swoją wyższość. — Wątpię, że po czymś takim dalej będziesz mógł wrócić na psychologię.

         Ajax podrapał się po karku. Popił jeszcze trochę wody, odraczając konieczność odpowiedzi przez kolejne sekundy.

         — Póki co zdawałem na uczelnię, ale jeszcze nie dostałem odpowiedzi — objaśnił Ajax. — Zapewne im się spodobałem.

         — Zapewne.

         — W razie czego mam stałą pracę i wynajęty pokój, więc... — Ajax przełknął gulę w gardle, która rosła tam przy samym uznaniu wymienionej opcji. — Nawet gdybym się nie dostał, świat się nie zawali. A i tak się nie poddam, najwyżej spróbuję ponownie już po czasie.

         — Mam nadzieję, że chociaż będziesz walczyć. — Ojciec założył ręce na piersi. — Skoro już tyle narobiłeś... Nie będę cię utrzymywać, jeśli zechcesz wrócić do Snezhnayi.

         Ajax tylko pokiwał głową, chociaż na usta cisnęło mu się — I tak to matka cię utrzymuje. Trwał jednak w ciszy.

         W tym przypadku miłość do ojca nie wspierała syna, nie uskrzydlała, a tylko niepotrzebnie dusiła. Efektem były nerwy. Nie tak powinna wyglądać relacja zdrowa, kiedy syn uczy się bycia mężczyzną od ojca — bo jakim człowiekiem po tym będzie? Ajax chciał być zwyczajnym facetem o karierze w teatrze, nie chciał roztaczać wokół siebie aury wściekłości, stęchłości i samotności. Przez co próbował od ojca jakoś odgrodzić, nawet jeśli pewne schematy wgryzły się w jego mózg, nie chcąc opuścić młodzieńczego umysłu. Zważał na słowa, martwił się opinią ojca — to wojsko bardziej wprowadziło go w dorosłość niż Igor.

         Tak więc ojciec i syn chwilę jedynie wlepiali w siebie spojrzenia. Ajax zastanawiał się wówczas, czy taki właśnie się stanie, kiedy zacznie się starzeć? Tak będzie wyglądać? A czy kiedykolwiek Zhongli znajdzie się w stanie podobnym do tego, czy jego zachowanie będzie jakkolwiek zbliżone do tego Igora?

         Oby nie.

         — Ponadto Katia martwiła się tym czasem, kiedy się nie kontaktowaliśmy — oznajmił niespodziewanie ojciec. — Skoro my już skończyliśmy rozmawiać, myślę, że powinniście zamienić ze sobą kilka słów.

         — Dobrze, tato.

         Igor skinął głową, patrząc za pole widzenia kamerki w laptopie. Wstał, po czym wyszedł. Jego miejsce pośpiesznie zastąpiła żona.

         Początkowo matka nic nie mówiła. Jedynie zmrużyła oczy, uważnie przyglądając się Ajaxowi. Uśmiechnęła się czule.

         — Ładnie ci w tej koszuli — zaświergotała. Przeczesała krótkie włosy dłonią i odchrząknęła. — Naprawdę tęskniłam, ale nie chciałam kłócić się z Igorem...

         — Rozumiem, mamo. — Ajax nieśmiało odwzajemnił uśmiech. — Przecież wiem, jaki jest ojciec.

         — Słyszałam, że zdawałeś na studia.

         — Jeszcze nic nie wiadomo.

         Zawiedziona matka wydęła policzki. Z wyjątkiem opieki nad swoimi dziećmi, nie była szczególnie cierpliwa - takie oczekiwanie na wyniki zapewne frustrowało ją dużo bardziej od Ajaxa.

         Matka oparła się łokciami o blat, podbródek wspierając na dłoni. Z jej twarzy dało się wyczytać skupienie, kiedy analizowała. Najpewniej szukała czegoś, co należałoby dodać do tej rozmowy. Finalnie postawiła na klasyk.

         — Co u ciebie? — spytała.

         — Ostatnio spędziłem weekend z Zhonglim w hotelu, bo pojechaliśmy na małą wycieczkę. — Ajax uśmiechnął się nieco. — W Liyue latem jest gorąco jak na słońcu, ale zwiedzaliśmy ruiny w okolicy. Zhongli jeszcze zabrał mnie na obiad do restauracji snezhnayańskiej, kiedy byliśmy w mieście. Uparł się, że sam tak dobrze nie gotuje. Choć w pierwszej chwili miałem to za przesadę, to finalnie było mi bardzo miło. — Na chwilę zmarszczył brwi, jakby zastanawiał się, co jeszcze dodać. — Widujemy się głównie w weekendy. Zhongli zachowuje się trochę jak Anton, ale o wiele lżej. A jak u was?

         Matka kiwała głową, uśmiechając się. Na końcowe pytanie westchnęła ciężko.

         — A co ma być? — Tym razem matka zdawała się zmęczona. Ajax nie chciał się obwiniać za brak pomocy, mimo to... Cóż, gdyby tam był, starałby się jakkolwiek Katię odciążyć. — Jest jak zwykle. Pracuję, zajmuję się twoimi braćmi oraz ojcem. Obowiązkami w domu dzielę się z Tonią, ale ona znowu ma szkołę.

         Ajax oparł się o biurko, bębniąc palcami o blat.

        — Ma dużo pracy przez rok maturalny, jak rozumiem?

         — Synku, my wszyscy mamy tutaj dużo pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro