𝖗𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆ł 𝖝𝖎𝖎
Mimo zasłoniętych okien do wnętrza sypialni wpływały promienie słońca. Z uporem kłuły powieki Ajaxa, aż w końcu udało im się go obudzić.
Ajax westchnął ciężko, przeciągnął się i znów naciągnął sobie na głowę kołdrę. Zamiast na plecach położył się bokiem, wciskając sobie trochę z okrycia pod jeden z policzków — był zbyt leniwy, aby podnieść się oraz potrzepać poduszkę ubitą do nieprzyjemnej twardości. Marzył jedynie, aby zasnąć ponownie, więc dla ułatwienia zwinął się w kłębek.
Jednakże coś nie pasowało. Ajax zamiast w swojej pościeli przesyconej wonią taniego, lecz słodko pachnącego szamponu do włosów, obudził się, wyczuwając wodę kolońską oraz męskie perfumy. Nie byłoby to tak zadziwiające, gdyby nie fakt, iż ten zapach był na tyle ostry, że nie pasował do tego, czego Ajax by użył.
Zaś po chwili Ajax zauważył, iż przecież leżał na wersalce, zresztą całkiem sporej, która w żaden sposób nie przypominała jego łóżka w akademiku. W końcu postanowił wychylić nos przez kołdrę, po czym rozejrzał się po pomieszczeniu. Dopiero wtedy rozbudził się na tyle, aby przywołać w pamięci widoki z wczorajszej nocy.
Z tej racji Ajax usiadł i odsłonił swoje nogi. Palcami sięgnął do jednej z niewielu malinek na udzie, ażeby czule ją pomasować.
Oho, Zhongli zostawił ślad na zdobyczy — zaśmiał się w myślach Igorewicz, chociaż jego usta nawiedził uśmiech wynikający raczej z zadowolenia, a nie rozbawienia. Wczoraj naprawdę było dobrze...
Ajax znów zaciągnął się zapachem koszulki. A jej już chyba nie odzyska.
Ajax, pokrzepiony tą myślą, podniósł się z dotychczasowego miejsca wypoczynku. Najpierw przeskoczył łazienki tuż obok sypialni, gdzie pośpiesznie doprowadził się do porządku, a następnie udał się do kuchni.
Zhongli siedział na jednym z taboretów w swojej brązowej piżamie w żółtą kratę, pijąc kawę ze sporego kubka oraz czytając gazetę... papierową, co w sumie świetnie do niego pasowało.
— Kawy? Herbaty? — Zhongli skierował wzrok w stronę Ajaxa, uśmiechając się uprzejmie.
— Może za chwilę. — Ajax usiadł obok Zhongliego. — Ja... Chciałbym pogadać.
Zhongli zmierzył Ajaxa poważnym spojrzeniem. Odłożył kubek oraz papier, po czym odwrócił się wprost do niego.
— Chodzi o wczorajszą noc? — Zhongli zmarszczył brwi. — To było dla mnie ważne, więc nie chciałbym, aby okazało się tylko "przygodą", jeśli do tego zmierzasz...
— Nie! — zaprotestował Ajax. — Jakby to powiedzieć... — Zastanowił się przez chwilę, wzrok wbijając w dłonie, którymi bawił się pod stołem. — Miałeś rację. Bliskość fizyczna jest świetnym sposobem na okazywanie uczuć. — Sięgnął dłonią do obojczyków i pogładził jeden z siniaków na nich. — Ale także na zrozumienie ich. No i przez to myślę, że... No... — Przełknął ślinę. — Bardzo cię lubię. Podobasz mi się. Chcę z tobą być... Jeśli to nie za szybko.
Na to Huang zatonął w rozmyślaniach.
— Jak wiesz, jest między nami czternaście lat różnicy. Może to nie wydawać się aż taką straszną liczbą, lecz jednocześnie nasze sytuacje życiowe są bardzo różne. — Zhongli wziął łyka kawy. — Ty, jako młody student, wciąż szukasz drogi w życiu, zaś ja jakoś swoje życie poukładałem. No i przecież mam zespół Aspergera, co może być trudne dla drugiej osoby. Mamy różne doświadczenia oraz rozbieżne spojrzenie na świat. — Westchnął. — Zbudowanie na tym trwałego związku nie będzie łatwe.
— Czyli jednak nie chcesz, abym był twoim chłopakiem?
— Czyli czeka nas wiele pracy.
— Więc...? — Ajax nerwowo przełknął ślinę.
— Chciałbym z tobą być — oznajmił Zhongli — nawet jeśli nie będzie to najprostsze.
Za sprawą tych słów oraz zgody partnerzy przylgnęli do siebie. Usta złączyli razem niemalże całkowicie, a w każdym z tych całusów tliło się ciepło, które kojarzyło się bardziej z pospolitą czułością niż czymkolwiek erotycznym.
Zaś gdy całusy ustały, Ajax spojrzał w złote tęczówki Zhongliego z mieszanką troski i wzruszenia.
— Kocham cię — wyrzucił z siebie Ajax za sprawą emocji.
Był jeszcze młody, a właśnie ta młodość dodawała słowom lekkości. Przez swój wiek rzucał je zdecydowanie łatwiej, nawet jeśli nie umniejszał im w żaden sposób. Nawet jeśli się śpieszył i przez to Czart cieszył, to po każdym sparzeniu można było odnaleźć kubeł chłodnej wody, po czym znów szukać ciepła — tym razem mniej ryzykownego. A właśnie ów nieszczególnie ryzykownym ognikiem okazał się Huang Zhongli.
— Wiem. — Zhongli uśmiechnął się półgębkiem. — Także cię kocham, Ajaxie — dodał, tym razem ciszej.
Zhongli brnął już wśród niejednego związku, przeciskał pomiędzy różnymi osobami. Wiek pozwolił mu doświadczyć przygotowań do ślubu i gorzkiego rozczarowania. Przełykał już słodkość, smaki ostre oraz gorycz, a "kocham cię" padało z jego ust tyle razy, iż miał wrażenie, że wyszorował nim język niby papierem ściernym. Mimo to nigdy nie skłamał, używając tych słów, zaś wówczas przyszła kolej na obdarowanie nimi Sokołowa Ajaxa Igorewicza.
I nawet jeśli ktoś w wieku Zhongliego powinien szukać stabilizacji czy spokoju, piękno młodości płynące od Ajaxa także było kuszące. A jak bardzo kuszące, to Huang zauważył, kiedy Igorewicz przyssał się do skóry na jego szyi, a sam Zhongli — niczym w zemście — pośpiesznie ugryzł go w analogicznym miejscu.
Znów stali się nieco niechlujni, pogrążając w pieszczotach. W końcu dawne napięcie musiało wreszcie jakoś ujść...
* * *
Ajax kręcił się w fotelu, kiedy Zhongli obok spokojnie tonął w lekturze jakiejś książki. Kiedy Ajax nieco nachylił się do przodu, zauważył tytuł wskazujący na powieść fantastyczną. Zhongli nachylał się nad nią zainteresowany, nawet jeśli Ajax nigdy o takiej książce nie słyszał.
Było dość zabawnie. Chwilę wcześniej mężczyźni nie potrafili zostawić swych ust w spokoju, a wśród tych śmiałych gestów, pożądliwych spojrzeń i nieprzyzwoitych słów świat zewnętrzny zniknął. Był tylko Ajax i Zhongli, obściskujący się jak dwójka nastolatków gdzieś w kącie, pośpiesznie, żeby rodzice nie zobaczyli. Takie wspomnienie raczej nie funkcjonowało w głowie Zhongliego, ale u Ajaxa wywołało szeroki uśmiech.
A potem nieco się zapędzili. Ajax, który chwilę wcześniej wstał, finalnie wpadł na stół, wylewając kawę na gazetą. Na to Zhongli cmoknął w nos spanikowanego partnera oraz dzielnie ruszył zaradzić kryzysowi. Po tym równie dzielnie zabrał się do przygotowania im jajecznicy i tostów na śniadanie.
Zjedli, miło przy tym dyskutując, finalnie jednak usiedli w salonie i tak już zostali.
— Dużo czytasz, prawda? — Ajax chciał jakkolwiek rozpocząć dyskusję. — Znaczy to widać, chodzi o to, że bardzo szybko przewracasz kolejne strony, no i...
Zhongli szybko przepłynął wzrokiem przez kolejną stronę, a następnie spojrzał na "swojego chłopaka", nawet jeśli nie był fanem tego określenia.
— Tak, staram się przeczytać minimum sto stron dziennie. Udaje się, choć ostatnio postanowiłem czytać sto pięćdziesiąt lub dwieście. — Zhongli odetchnął, odkładając tom. — Nie zawsze się to udaje, lecz jest dla mnie formą odpoczynku, przez co staram się mimo wszystko trzymać czytania. Wczoraj nie wyrobiłem normy, dlatego chcę nadrobić dzisiaj. Przepraszam, powinienem teraz skupić się na tobie, przecież rzadko mnie odwiedzasz.
Ajax zamrugał oczyma.
— Nie, nie ma problemu. Po prostu zwykle zaczynałem chodzić z kimś akurat naśladując jakieś filmy, więc romantycznie wyznawaliśmy sobie miłość gdzieś na rozdrożu... A raczej gadaliśmy swoje, rozdzielając przed powrotem do domu. — Na to wspomnienie twarz Ajaxa rozświetlił uśmiech. — Wparowanie komuś do kuchni i powiedzenie, że go kocham, to jednak nowość. Przez co teraz jest nieco dziwnie, bo musimy być blisko siebie, ale emocje opadły. Czy... Nie kochamy się teraz, jak to na filmach.
Tym razem to Zhongli kilkakrotnie zamrugał.
— Chyba... za dużo naoglądałeś się komedii romantycznych — stwierdził Huang. — Nie mówię, że to źle, ponieważ w twoim wieku też nie wiedziałem, jak to wszystko dokładnie wygląda oraz szukałem sobie wzorców. Po prostu zabrzmiało to dosyć zabawnie.
Ajax zamyślił się na moment.
— Trochę w tym racji... Można powiedzieć, że nadal się uczę.
Ajax ostrożnie sięgnął po rękę Zhongliego. Zamknął ją w swoich dłoniach i delikatne przysunął do twarzy. Splótł ich palce razem. Kiedy Zhongli pokiwał głową, Ajax ucałował jego rękę, którą Zhongli zaczął głaskać jego policzek. Ajax tylko zamknął oczy.
— Ale chętnie będę z tobą rozmawiać o wielu rzeczach. Chyba rozumiem, jakie to ważne — podjął Ajax, łasząc się podobnie jak koty. Było to dość niewygodne, ponieważ obaj partnerzy musieli nachylać się nad blatem. — Tylko że potrzebuję też dotyku, uwagi. Możesz przyciągać mnie do siebie bez pytania. Przytulać, chwytać za rękę. Pytaj tylko przy seksie i pocałunkach.
— Masz na myśli dyskutowanie o sprawach w związku?
— Tak.
Zhongli widocznie zaczął się zastanawiać. Nawet zmarszczył brwi i złapał za podbródek. Po tym jego twarz nawiedził spokojny uśmiech.
— Cieszę się, że się rozumiemy.
Ajax delikatnie ucałował palec wskazujący Zhongliego, następnie swymi cmoknięciami uraczył kolejne trzy, do małego paluszka. Kciukiem delikatnie zataczał kółka na nadgarstku Zhongliego, masował go.
— Więc mów mi, panie, co zechcesz, a ja spróbuję się odnieść.
Na to Zhongli uśmiechnął się, co zwiastowało, iż za chwilę zacznie mówić. Najpewniej dużo i długo, jak to miał w zwyczaju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro