Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝖗𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆ł 𝖝𝖎

Ostrzeżenie: W drugim podrozdziale ów rozdziału pojawia się scena +18.

— — — — — — —

         Ponownie serce Ajaxa kołatało wściekle, tłukąc o jego żebra, odbierając dech w płucach i powodując pot spływający po czole.

         Ajax denerwował się, odkąd Zhongli przystał na jego odwiedziny w swoim mieszkaniu. Ajax nie narzekał, ponieważ sam to zasugerował. Grzecznie poprosił, ledwie proponując oddanie się. Chciał w ten sposób sprawdzić swoje emocje, to, jak będzie czuć się w zbliżeniu z Zhonglim, czy mu zaufa. Nie do końca rozumiał ten proces myślowy, jednak, póki co, jego związki wiązały się z cielesnymi, choć nie tak często, intymnymi aktami. Intymność była czymś innym, czystszym i piękniejszym, cielesność niekoniecznie.

         Ajax chciał się tylko przekonać, czy doświadczenie z Zhonglim będzie dla niego intymne. Czy wtedy poczuje to, co czasem czuł z Saszą. Nie powinien co prawda tak porównywać, jednak...

         Nie dość, że serce, to jeszcze głowa zacznie mnie zaraz boleć — pomyślał Ajax, adekwatnie do idei kręcąc głową, trochę, jakby jej ruchami chciał odstraszyć natrętne muchy. Po tym Igorewicz westchnął ciężko, kiedy Zhongli otworzył przed nim drzwi do swojego mieszkania, a następnie — po dżentelmeńsku — je przytrzymał.

         Choć Ajax jeszcze niedawno, czekając w samochodzie zaparkowanym przy całodobowej aptece, martwił się, czy aby na pewno nie popełni tego samego błędu, co z Siergiejem, Żeńką i tamtymi mężczyznami, których imion dawno zapomniał, obecnie nieco się uspokoił. Wszak Huang, wchodząc do mieszkania, ostrożnie chwycił dłoń Ajaxa i zamiast do sypialni, zaprowadził go do kuchni.

         — Może na początek napijemy się herbaty? — zaproponował Zhongli, odkładając swoje zakupy, lubrykant i paczkę prezerwatyw, na blat kuchenny. — Potem możemy pójść wziąć prysznic... oddzielnie, oczywiście. Oraz przygotujesz się wedle swoich potrzeb. Ważny jest twój komfort. Potrzebujesz czegoś?

         — No... Mhm... — Ajax nabrał wody w usta. Wstydził się rozmawiać o seksie.

         Łatwiej rzucić sugestię, a potem niech się dzieje, co chce. Ale szczera rozmowa? To zbyt trudne. Igorewicz potarł zaróżowiony policzek.

         — To znaczy pipetę lekarską zostawię dla ciebie w łazience. Chodzi raczej o twoje upodobania i potrzeby w trakcie zbliżenia — sprostował Zhongli. — Skoro zgodziliśmy się, że ja będę aktywny, to tylko zaznaczę, że nie życzę sobie szarpania mnie za włosy czy dotykania pośladków. Po prostu nie rób tego. Gryźć mojej skóry też nie możesz.

         Jeszcze gorzej... Ajax przywykł, że w trakcie mówił, czego chciał, lub jego partner przejmował inicjatywę. Zazwyczaj ograniczało się to do tego, aby zbytnio nie bolało. Tylko Sasza wolał wiedzieć, co robić, może czasem Żeńka.

         — Jasne, rozumiem. I... No bo ja... Emm... Lubię dominację. Znaczy uległość. Znaczy bycie zdominowanym, uległym. — Ajax pokiwał głową sam na swoje słowa. — Możesz szarpać mnie za włosy i dawać klapsy. Tylko nie bij... I nie chcę, żeby bolało. I nie wyzywaj mnie od kurew, dziwek i tak dalej...

         Prawa brew Zhongliego powoli poszybowała w górę.

         — Nie bój się, jeśli coś będzie nie tak, powiedz tylko "stop". — Zhongli uśmiechnął się kojąco. — Nieważne, czy przejdzie ci ochota, czy cię zaboli. Po prostu "stop" i natychmiast przerwę.

         Ajax wbił w przyjaciela niepewne spojrzenie, gładząc się po karku.

         — To słowo bezpieczeństwa... — objaśnił z niepokojem Zhongli, wlewając wodę do czajnika elektrycznego. Podłączył go i wyjął dwa kubki.

         — No, okej. — Ajax spróbował wykrzesać z siebie uśmiech.

         — Chcę, żebyś mi zaufał. — Huang wrzucił do kubków po paczce herbaty. — Ja ufam, iż, jeśli coś będzie nie tak, użyjesz go. To ważne. Będę delikatny, po prostu chcę, żeby było dobrze nam obu. To też ma działać w drugą stronę.

         Sokołow jeszcze raz, tym razem z powagą wymalowaną na twarzy, pokiwał głową.

         — W porządku. 

* * *

         — Jesteś absolutnie pewien? — zapytał Zhongli, patrząc na Ajaxa stojącego przed nim. — W każdej chwili możesz zrezygnować, pamiętaj o tym. Słowo bezpieczeństwa to "stop", jeszcze raz przypominam.

         Sypialnia, w której przebywali mężczyźni, była mała. Najwięcej miejsca zabierała rozłożona wersalka — zajmowała prawie całe miejsce z tyłu pokoju, przysłaniając grzejnik i tkwiąc między lewą ścianą, a regałami z książkami po prawej. Ponadto stało tutaj drobne biurko z laptopem i półką nad nim, pełną segregatorów oraz notesów.

         W jakiś sposób było tam przytulnie. Wersalkę pościelono bardzo dokładnie, a ta zdawała się skryta między ścianami i dużą szafą tuż przed nią. Prawdopodobnie — patrząc od strony drzwi — ta przysłoniłaby całe złożone miejsce do snu.

         — Tak, jestem — oświadczył Ajax. — I wiem, pamiętam. — Zbliżył się do Zhongliego. — Tylko zdarza mi się być głośno... Skoro nie lubisz hałasu, to mam nadzieję, że to nie problem.

         Huang uśmiechnął się nieco.

         — Oczywiście. W porządku.

         Ajax pokiwał głową, powoli chwytając dłoń Zhongliego. Stali blisko siebie przy drzwiach sypialni. Obaj dobrze słyszeli oddech drugiej osoby łaskoczący ich uszy. Mimo to nie lada wyzwaniem okazała się choćby próba spojrzenia w oczy. Pierwszy podjął się tego Ajax, niepewnie unosząc wzrok. Czuł, jak, zresztą ponownie, mocno waliło jego serce, rozszalałe w klatce niczym kościelne dzwony. Stres powodował ścisk w żołądku, ale już za późno, by się wycofać. Ten wieczór miał być dla nich ważny, przełomowy. Miał wyrazić uczucia, których usta nie potrafiły... Nawet jeśli i Ajax, i Zhongli, porwali się na to bardzo niespodziewanie.

         — Możesz mnie pocałować? — spytał Ajax, choć wzdrygnął się, kiedy Zhongli mocniej zacisnął palce na jego ręku. — Chciałbym całować się w trakcie, więc...

         Nie dokończył, czując usta Zhongliego na swoich. Nie był to jednak problem, albowiem cała ta gadka i tak brzmiała na usilną. Chyba jej nie potrzebowali — powodowała zbędną niezręczność. Zdawał się potwierdzać to kolejny ruch, kiedy Ajax chwycił ręce Zhongliego, opierając na swojej talii. Huang zrozumiał aluzję, przyciągając Igorewicza do siebie. Jedną ręką przyciskał go bliżej siebie, drugą wędrując pod pożyczony szlafrok. Ajax wzdychał między całusami, opierając policzek na barku Zhongliego. Zamknął oczy, kiedy Huang zaczął nieco bujać się na boki.

         Ajax miał rację. Sugestia, którą wysunął w samochodzie, rozmowa z Zhonglim, obiecanie mu wsparcia... to wszystko było sensowne. Obecnie Ajax czuł przyjemne ciepło płynące z Huanga, który już od początku dobrze go traktował. I choć jeszcze nie rozwinęło się to naprawdę poważnie, Sokołow już miał wrażenie, że bliski był dosięgnięcia wielu różnych emocji, nawet w tym samym czasie. Zhongli także się nie mylił, twierdząc, jakoby seks był sposobem na komunikację i wyrażanie uczuć. Dla Ajaxa ciekawe było, o czym myślał jego partner, gdy delikatnie skubał jego szyję swoimi wargami.

         Zaś Huang jak zwykle był poważny, opanowany. W takich momentach czuł się odpowiedzialny za dobre samopoczucie osoby, która się oddawała bądź była uległa. Przez to powoli zaprowadził Ajaxa do "łóżka", gdzie ten usiadł, uprzednio zrzucając z siebie szlafrok. W międzyczasie Zhongli sam zrzucił swoją piżamę, którą ubrał raczej z przyzwyczajenia niż jakiegoś sensownego powodu. Obaj zostali tylko w bokserkach, początkowo krępując niczym przy ogólnie pierwszym stosunku.

         Na szczęście Zhongli szybko odzyskał rezon. Znów ucałował usta Ajaxa, następnie zsuwając się wargami na jego brodę, płynąc przez szyję po obojczyki... Oblewał je pieszczotami.

         — Możesz robić malinki, gryźć. Tylko nie na szyi, nie chcę, żeby było widać — oznajmił Ajax. W pierwszej chwili chciał rozpuścić włosy Zhongliego, jednak przypomniał sobie jego prośbę, więc tylko ułożył swoje dłonie na jego barkach. — I nie do krwi.

         — W porządku — odparł Zhongli, aby następnie szybko skorzystać z tej swobody.

         Tak było dobrze. Ajax oddychał dość głośno, w jego podbrzuszu ciepło wirowało z podniecenia, on czuł powolne mrowienie spływające coraz to niżej. Dawno nikt tak go nie całował... Takie pieszczoty zdawały się wołać o miłości, jak pojedyncze wyznania, dużo subtelniejsze i trwalsze.

         Aż zapomniałem, jakie to miłe.

         Może dlatego obaj tak bardzo chcieli swojej bliskości? Na razie tego nie mówili, ale czuli podobnie.

         W końcu Ajax skończył na plecach. Sam się położył, przesuwając ku górze łóżka. Może był wygodnicki, lecz podłożył sobie pod głowę i ramiona poduszkę. Zaczął wzdychać, kiedy Zhongli całował jego brzuch. Skupił się tylko na tym, sunąć mięsień po mięśniu, kiedy grzywka zasłaniała jego twarz. Ajax prosił w duchu, aby to nie był ich ostatni raz — nie tylko przez możliwe uczucie, które się między nimi tliło, ale także fakt, jakie rzeczy właśnie widział oczami wyobraźni. Zaczynało być mu głupio, lecz się tym nie przejmował.

         Choć Ajax stęknął cicho, kiedy Zhongli ugryzł go w udo.

         I Ajax westchnął, gdy Zhongli zostawił na jego udzie kilka malinek.

         Cholera, tak dobrze! — to jedyne, co zajmowało myśli Igorewicza, nawet jeśli jeszcze nie doszło do najbardziej intymnej części. Może stał się wrażliwszy przez przerwę?

         Albo faktycznie było aż tak przyjemnie. Przecież po chwili Zhongli zaczął przygotowywać Ajaxa, który wówczas leżał odwrócony do niego plecami. Ciekawskie, długie palce badały, gdzie trzeba, ale nie to było najważniejsze. Ajax cieszył się z decyzji o oddaniu temu mężczyźnie. Zhongli nie był brutalny, wręcz przeciwnie — obejmował Ajaxa jedną z rąk, dłoń układając na jego piersi. Jednocześnie składał miękkie całusy na ramionach i karku Ajaxa. Czasem do ucha szeptał komplementy, które zdawały się nie pasować, ale były całkiem onieśmielająca. Działały, jak powinno.

         Zhongli, choć teoretycznie z problemami z empatią, był tak delikatny... Użył dużo lubrykantu, ostrożnie założył prezerwatywę oraz cierpliwie pytał o zdanie Ajaxa. Wsunięty w niego, między jego udami, pochylił się nieco, znów całując w usta.

         — Poczekam — obiecał Zhongli, szeptając.

         Ajax pokiwał głową. Owinął talię partnera nogami, oplótł rękoma ramiona, przyciągając bliżej siebie. Zhongli początkowo spojrzał nieco zdziwiony, lecz nie powiedział nic. Przez moment nawet patrzył w oczy Ajaxa, jednak spłoszony odwrócił wzrok, gdy ten pogładził jego policzek wierzchem dłoni.

         — Już w porządku. Możemy zaczynać — zapewnił Ajax po chwili. Wiedział, że prawdopodobnie domagał się bardzo dużej uwagi, ale nie uważał tego za problem. Sposób bycia Zhongliego przypadł mu do gustu... Mimo to postanowił wyskoczyć z czymś możliwie nowym dla Zhongliego. — Tylko wiesz co? — Uśmiechnął się chytrze. — Przy naszym pierwszym spotkaniu byłem bardzo niegrzeczny. Powinienem dostać karę, panie.

         Jednak Ajax westchnął niezadowolony, czując klapsa dość utrudnionego przez tę pozycję. Był zbyt lekki, niezdarny. Zhongli ewidentnie to zauważył, więc podparł się na lewym ręku, pierwej chwytając nim rude włosy, nawet z grzywką. Pociągnął je do tyłu, przez co Ajax musiał zacząć odchylać głowę.

         — Tak, panie, tak lepiej. Teraz możesz mnie do woli całować, jestem tylko twój...

         Dzięki temu Zhongli nie próżnował, wbijając się w wargi Ajaxa. Pocałunki zaczęły nieco go tłumić, ponieważ ruchy zostały zaczęte szybko, nagle. Jednakże dzięki temu Ajax poczuł się całkiem dobrze. Odruchowo łapał za włosy Zhongliego. Ten wtedy na chwilę zwolnił.

         — Ugh... Przepraszam — burknął Ajsx, zauważając swój błąd. Puścił włosy Zhongliego, następnie otrzymując od niego wdzięczny buziak w czoło.

         Następnie Zhongli dzielił się oddechami z Ajaxem, kiedy ich sapanie przeplatało się z cmoknięciami. Nie było to tylko podniecające, ale też po prostu miłe.

         Jednak finalnie i tak Igorewicz nie miał czasu na zastanawianie się. Wtulił głowę w szyję Huanga, pojękując. Początkowo czuł się z tym nieco niepewnie, lecz przy kolejnym pocałunku zauważył, iż te odgłosy się podobały. Poza tym sam słuchał głębokiego oddechu Zhongliego tuż przy swoim uchu, jego niskiego głosu, zalotnych pomruków... Cichego "tak", kiedy Ajax nie tylko był głośny, ale też próbował przesuwać dłońmi po plecach partnera, przyciągać go do pocałunków lub zaciskać na nim. Chciał podarować mu jak najwięcej przyjemności, której sam odczuwał mnóstwo, nawet jeśli głównie drżał, ciągnięty za włosy.

         Zhongli wiedział, co robił. Przez cały czas pieścił przyrodzenie Ajaxa swoją dłonią. Ponadto najpierw ruchy przyśpieszał, a później nieco zwalniał, czyniąc je dokładniejszymi w odczuwaniu. A to wszystko, aby za chwilę znów gwałtownie się wbić. Ajax podnosił na to głos, lecz ani myślał narzekać.

         — Kurwa, tak... Mój panie, tak — stękał Ajax co chwila, nawet jeśli Zhongli nie lubił przekleństw. — Cholera jasna, tak! — dodawał, czując dalsze pieszczoty. — Panie... Ja pier...

         Zhongli zatkał mu usta swoimi, mocniej szarpiąc za rude kosmyki. Na to Ajax chwytał za jego ramiona, drapał po barkach i łopatkach, czując rzekomą "karę", która w rzeczywistości była jak najlepsza nagroda.

         W końcu Ajax stracił język. Nie potrafił splątać sensownej sekwencji, zamiast tego podnosił głos znacznie, zamykał oczy, głowę wbijał w poduszkę. Jedną nogę chciał podnieść, ale nie dał rady, więc jedynie wyginał się i prężył na łóżku. Zhongli go puścił, w zamian chwytając policzki. Przyciągał do kolejnych całusów, kiedy Ajaxa zalewała fala gorąca, czuł spływanie potu i drżenie nóg, zatopiony w ekstazie.

         Wówczas Ajaxa odcięło od rzeczywistości. Nie zwracał uwagi na nic, po prostu wtulił czoło w ramię Zhongliego, próbując go przytulić. Zhongli wcześniej przestał trzymać jego penisa, zamiast tego obecnie brudną dłonią chwytając tę Ajaxa. Sokołow splótł ich palce razem, na co Zhongli mocno ścisnął jego rękę. Ajax czuł zdecydowane ruchy partnera, słyszał jego pomruki i pojedyncze stękanie. Sam znów wracał do cichego przeklinania, tym razem bez efektu. Finalnie Zhongli mocniej nim szarpnął, szczytując.

         Zhongli wysunął się delikatnie, jakby z ociąganiem. Ajax spojrzał na niego spod wpółotwartych powiek. Trząsł się od nóg w dół, ale to nie był problem. Czuł się zadowolony, wręcz szczęśliwy, widząc Zhongliego, który po wszystkim wstał i chciał doprowadzić do porządku. Choć po chwili znów położył obok, pierwej wycierając ciało Ajaxa niebieskim ręcznikiem. Rzucił go na podłogę i zaczął przypatrywać się Ajaxowi jakby z fascynacją. Ten posłał kochankowi subtelny uśmiech.

         — Przytulić cię? — spytał Zhongli.

         — Tak.

         Zhongli sięgnął po kołdrę, a następnie znów przysunął bliżej. Przykrywszy siebie i młodszego, mocno go objął.

         — Było wspaniale, panie...

         — Cieszę się. — Zhongli położył dłoń na głowie Ajaxa, głaszcząc go i bawiąc jego włosami. — Mój śliczny, grzeczny chłopiec... Wyglądasz jak dzieło sztuki — szepnął, następnie zauważając kolejny ruch Ajaxa.

         Albowiem Ajax, bardzo usatysfakcjonowany, wtulił głowę w klatkę piersiową Zhongliego. Obaj byli mokrzy od potu, lecz to jakoś nawet nie przeszkadzało. Zhongli miał w sobie coś szczególnego — łatwo wywoływał u Ajaxa poczucie bezpieczeństwa. 

* * *

         Ajax leżał na brzuchu, klatkę piersiową opierając o poduszkę. Obejmował ją ramionami, przypatrując się Zhongliemu. Ten, ku niezadowoleniu ich obu, przed chwilą wstał z łóżka, aby poszukać Igorewiczowi koszulki do spania. Uparł się, że będzie to wyrazem dobrego wychowania — podanie gościowi odzienia. Ajax, choć już w bokserkach, nie miał nic innego, co obecnie by pasowało.

         Ajax uśmiechał się, przekrzywiając głowę, kiedy obserwował poczynania Zhongliego. Ten przeglądał ubrania na jednej z półek w celu znalezienia czegoś "adekwatnego". Okazał się zaskakująco opiekuńczy nawet w takiej sytuacji... W oczach Ajaxa był to dowód na prawdziwość jego postępowania — Zhongli nie rezygnował z dobrego zachowania, obyczajów, nawet u siebie w domu, w momentach zbliżeń i komfortu.

         Ajax zachwycony był tym, jak bardzo dbano o niego w trakcie tego wieczoru. Ponadto widział w możliwym ukochanym dużą dojrzałość, nawet nieco ponad jego wiek. Lubił to. Może dlatego, że był tylko gówniarzem, który wchodził w związki z innymi dzieciakami. Trudno było znaleźć sobie kogoś na stałe, we wcześniejszym otoczeniu jego znajomi byli nieodpowiedzialnymi oraz niedojrzałymi jednostkami.

         Głupie żarty związane z seksem, nieadekwatne zachowanie, dokuczliwość ze względu na przywiązanie do matki, urodę czy pasję — wymieniał z pamięci Ajax. Mimo to pierwsze dwie miłostki znalazł sobie tam — nie powinien nawet wiązać się z kimś takim, lecz wtedy był głupi...

         Pierwszy raz nie był dla niego szczególnie przyjemny. Ot, jego rówieśnik, wówczas szesnastoletni Siergiej, zaproponował mu "oral", którego wtedy Ajax nawet nie uważał za seks... Pragnąłem sprawdzić swoją orientację, jakkolwiek absurdalne by to nie było. Potem przywiązałem się do Siergieja, chciałem z nim chodzić. Siergiej się zgodził, choć zaczął namawiać mnie na seks. Ajax odruchowo zacisnął powieki, przypominając sobie zerwanie. Ten policzek, to przekleństwo... Ajax może zgodziłby się, uprzednio zapytany, lecz bez tego czuł się zwyczajnie wykorzystany. Trochę, jakby był brudny, choć z czasem poczuł, że dał radę zmyć z siebie tę skazę.

         Drugi partner, Żeńka, nie był najgorszy, ale jedynie jako krótki romansik z chłopakiem z równoległej klasy. Uprzejmy. Rzekomo kochał ciało i — kiedy poetycko próbował się przypodobać — duszę Ajaxa, ale zostawił go przed maturami pod argumentem, iż nie chciał marnować czasu na "głupoty". Żałosne, tym bardziej, iż obaj nieraz w swej głupocie wyznawaliśmy sobie miłość, choć, może i na szczęście, nie chcieliśmy nikomu więcej tego wyjawiać... Z wyjątkiem Tonii, rzecz jasna.

         Później, po zdaniu szkoły, trafił się niejeden przelotny seks. A następnie wojsko.

         Po odbyciu służby do Ajax odezwał się poznany tam mężczyzna imieniem Aleksander. Miał dwadzieścia pięć lat, był całkiem przystojny. Ajax przy nim uważał, że uczył się kochania i bycia w związkach. Sasza dbał o niego, szanował i pomagał odkrywać swoje szczególne potrzeby.... Choć często był oschły, niekoniecznie mówił wszystko. W miarę układało im się do czasu, aż Sasza postanowił wrócić do wojska, a Ajax dostał się na zagraniczne studia.

         Finalnie Ajax skończył w takim, a nie innym momencie. Mimo tego już prawie pewien — czuł wiele do Zhongliego. Uwielbiał jego dotyk, głos, charakter. Chciał bliskości. Pragnął naprawdę zostać jego "ślicznym, grzecznym chłopcem". Jednocześnie być obrazem dostępnym tylko w prywatnej galerii, a dokładniej — skraść i skupić na sobie całą uwagę Zhongliego, być tylko jego.

         Ajax zaczął doceniać to, jaki okazał się Huang... Wcześniej Ajaxowi brakowało obecności kogoś takiego. Oczywiście nie chciał w ten sposób zastępować Saszy, już nie. Obecnie, mimo niepewności wziętej z młodego wieku i braku większego doświadczenia, pragnął powiedzieć temu dziwakowi o swojej miłości. Faktycznie, lepiej zrozumiał te emocje po stosunku. Łaknął więcej takich wieczorów, tylko z tym człowiekiem.

         Niestety pojawiało się jedno, zatrważające wręcz "ale" — Ajax wciąż nie wiedział, jak wyjawić to Zhongliemu.

         — Ajaxie, czy to będzie w porządku?

         Rozmyślania Sokołowa przerwał głos Zhongliego. Ten trzymał w rękach jasną koszulkę, która zdawała się nieco za duża nawet na niego, a co dopiero na Ajaxa. Mimo to młodszy posłał Zhongliemu zadowolony uśmiech połączony z kiwaniem głową.

         — Tak.

         Ajax usiadł, po czym założył jasną koszulkę. Ta wisiała na nim, jednocześnie sięgając do połowy ud. Ajax bezwstydnie podciągnął kawałek materiału do nosa, by zaciągnąć się zapachem właściciela. Spojrzał na Zhongliego, napotykając zdziwiony wzrok złotych oczu.

         — Ta scena wygląda jak z tych wszystkich dennych romansów, typowa aż do porzygu — zażartował Ajax, chcąc odwrócić uwagę od swojego zachowania.

         Widocznie zadziałało — Zhongli zachichotał. Po tym usiadł przy Ajaxie, patrząc gdzieś obok jego oczu, uśmiechając się nieznacznie. Znów ułożył swoją dłoń na tej jego.

         Interesujące, jak szybko obaj potrafili sprawić, aby atmosfera wokół nich zmieniła się tak drastycznie. Ajax w ciszy przysunął się do Zhongliego. Poprosił o objęcie w talii, po czym przyjął czuły pocałunek. W ciszy obdarowywali się kolejnymi pieszczotami. Zhongli zdawał się odczuwać niesamowitą satysfakcję, masując skórę na ramionach partnera oraz przesuwając językiem po jego jabłku Adama i obojczykach.

         Ajax przerwał to, układając ręce na łopatkach Zhongliego. Ostrożnie przyciągnął go do siebie, na środek "łóżka". Może godzina była młoda, ale chcieli dopełnić swój wieczór czymś tak przyziemnym i niewinnym jak sen, nawet jeśli nie potrafili oderwać się od swoich ust.

         A jednak, Zhongli sięgnął po kołdrę. Przykrył siebie i Ajaxa. Obaj obrócili się na bok, układając wygodnie na materacu. Zhongli wtulił głowę w klatkę piersiową partnera, jednocześnie obejmując jego talię swymi rękoma, które wsunął pod koszulkę. Sokołow przez cały czas przeczesywał włosy Zhongliego swymi palcami.

         Mężczyźni wiedzieli, iż następnego ranka ich wątpliwości będą już martwe.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro