𝖗𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆ł 𝖝
Tak oto powrócił tam... Ajax znów stał przed pięknym, klasycystycznym teatrem. Jak zwykle, patrząc na drzwi wejściowe, widział jamę przepełnioną swoimi młodzieńczymi snami. Przypominał sobie także niedawny płacz, kiedy to rozkleił się przy Zhonglim.
Tym razem — powtarzał sobie Ajax — się nie rozkleję. To byłoby głupie! Ryczeć przy niej. I to jeszcze, kiedy sam chciałem przyjść.
Mimo to Ajax czuł, iż jego żołądek niemalże wiązał się w supeł. Zaciśnięcie w brzuchu dawało się we znaki irytującym odruchem wymiotnym, a Igorewicz zmuszony był oddychać głęboko, próbując w ten sposób przełknąć gulę w gardle.
Ajax ruszył przed siebie. Wszedł do środka teatru, gdzie już przy wejściu wpadł na wysoką białowłosą kobietę o zdrowej sylwetce i chłodnym spojrzeniu.
— Nazwisko — wyrzuciła z siebie kobieta bez żadnego powitania.
Ajax szerzej otworzył oczy.
— Nazwisko proszę — powtórzyła kobieta.
— Sokołow Ajax Igorewicz — odpowiedział w końcu Ajax.
Kobieta skinęła głową, po czym zastanowiła przez chwilę, wpatrując w sufit.
— Przyszedłeś do Yun Jin?
— Tak. Bo byłem umówiony i... — próbował się tłumaczyć Ajax.
— W porządku. — Kobieta uniosła dłoń w uciszającym geście. — Jestem Shenhe, przyjaciółka Yun Jin. Pozwól, że cię do niej zaprowadzę.
Ajax pokiwał głową, następnie podążając za Shenhe.
Razem szli po marmurowej podłodze, choć ściany obłożono wypolerowanym drewnem. Uroku dodawały im liczne obrazy osób — prawdopodobnie — ważnych dla sztuki oraz historii Liyue.
Ajax nie odzywał się do momentu odnalezienia kolejnych hebanowych wrót. Shenhe pchnęła je i spokojnie wkroczyła wewnątrz.
— Chodź — poleciła chłodno Shenhe.
Ajaxowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, natychmiast wkroczył na podłogę z ciemnych desek oraz przechodził obok rzędów czerwonych foteli. Zbliżał się do ogromnej sceny, z której desek schodziła grupka aktorów. Z przejścia obok wynurzyła się filigranowa panienka, młoda, choć starsza od niego. Nosiła piękną, granatowo-białą sukienkę, a na niej różowe bolerko z futerkiem. Jej czarne włosy kaskadą opadały na plecy, choć wyróżniały się przy nich błękitne doczepy. Panienka na widok Shenhe zastukała piętami, które to odziano w wysokie buty i ciemne rajstopy, po czym uśmiechnęła się wesoło.
— Jak próba? — Shenhe przez cały czas mówiła dosyć oschle oraz mechanicznie, acz to pytanie pozbawione było jakiegokolwiek jadu.
— Bardzo dobrze... Chociaż niedługo muszę jeszcze jechać na ćwiczenia śpiewu — objaśniła panienka. Po tym skierowała zaciekawione spojrzenie na mężczyznę obok. — Och, dzień dobry, panie Sokołow. Hu Tao bardzo nam cię zachwalała.
Ajax uniósł brwi.
— "Zachwalała"? — powtórzył zdziwiony.
— Mówiła, że jesteś chłopakiem Huanga i dobrze się dogadujecie... — objaśniła, jak widać, Yun Jin.
— Jestem jego przyjacielem — sprostował Ajax automatycznie. — Ona po prosu drażni się z nim jak z bratem.
— Och... — Yun odchrząknęła. — W porządku. Przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi.
Ajax wbił wzrok w podłogę. Jin może była raczej drobną gwiazdą na ogromnym niebie sławnych sylwetek, lecz potrafiła oślepić swym blaskiem. A przynajmniej onieśmielała właśnie Ajaxa, pochylającego głowę przed każdym widocznie lepszym.
— Dobra, tak swoją drogą, to... — zaczął Ajax, jednak jeszcze chwilę się zastanowił. — Możecie mówić mi "Childe". I, jeśli to nie jest dla pań problem, to wolałbym przejść na "ty". Do tego, tak, zaprosiła mnie Hu, ale nawet z nią osobiście nie rozmawiałem.
— Jasne... — Jin zacisnęła usta w wąską kreskę. Mruknęła coś, aby następnie kontynuować. — Jak rozumiem, chciałeś studiować tutaj aktorstwo, ale nie jesteś pewien?
— Tak, tak. — Na potwierdzenie Ajax pokiwał głową. — W liceum uczęszczałem na kółko teatralne i naprawdę to polubiłem. Myślę, że byłbym gotów na studia, ale...
— W porządku. Może po prostu o tym porozmawiamy? — zaproponowała Yun. — Nie chodzi mi o niesamowicie długie wywody, a spokojną pogadankę. Więc tak: gdzie widzisz się za kilka lat?
Jin rozsiadła się wygodnie na jednym z foteli pierwszego rzędu, zakładając nogę na nogę oraz wpatrując wyczekująco w gościa. Obok niej usiadła Shenhe.
Ajax przygryzł dolną wargę, przymykając powieki. Próbował skupić się na swoich myślach, pierwszych mglistych wyobrażeniach, aż wreszcie ciemności rozstały rozwiane niby mgła. Zobaczył siebie, grającego dumnie, a następnie posyłającego pojedynczy pocałunek w tłum gapiów — dokładnie tam, gdzie siedział Zhongli.
Nawet jeśli ogólna myśl nie była tak związana z konkretną sztuką, to na ostatnią myśl Sokołow zagryzł wargi mocniej, czując ciepło kłujące w poliki niby szpilki. Wreszcie westchnął ciężko i postanowił odpowiedzieć.
— Cóż... Widzę siebie na scenie.
— Do tego chcesz dążyć? — wtrąciła Shenhe.
— Tak. — Ajax rył butem w miejscu. Początkowo w odruchu zwiesił wzrok, lecz wówczas przypomniał sobie to, co niegdyś mówiła mu "Caryca". Zadarł podbródek i rzucił Jin wyzywające spojrzenie. — Chcę być aktorem. Widzę, jak za dziesięć lat udaje mi się zadowolić publikę.
— Więc pokaż mi, jak wcielasz się w komentatora sportowego — poleciła Yun. — Zaskocz mnie jakoś. Musisz być kreatywny i charyzmatyczny.
Igorewicz postukał się palcem wskazującym w podbródek, po czym uśmiechnął, znajdując rozwiązanie. Przybrał obojętną minę, rzucając na jeden z foteli. Udał, iż wyjął coś z kieszeni. Rozejrzał się wokół, machając niewidzialną rzeczą w powietrzu.
— Hej, masz ogień? — pytał, kiedy jego ton był monotonny, zmęczony i znudzony. — Chcę sobie zapalić. Masz ten ogień?
To działanie kontynuował przez chwilę, a następnie odetchnął męczeńsko, spoglądając gdzieś przed siebie jedynie kątem oka.
— O, strzelił gola...
— W porządku — stwierdziła Jin. — Zwykle wszyscy krzyczą. Ty wymyśliłeś coś nowego i ładnie się wczułeś.
Ajax uśmiechnął się wesoło, kiwając głową.
— Czyli miałbym szansę na studia? — zapytał Igorewicz podniecony.
— Hola, hola — wtrąciła Shenhe. — Jestem obecnie na historii sztuki... I zastanawiam się, czy rozumiesz z niej cokolwiek lub jesteś jakoś bardziej zaznajomiony z tutejszą tradycją lub literaturą.
Oj — podsumował Ajax.
— No tak... Tak odrobinę — oznajmił Ajax.
Yun westchnęła.
— No cóż... W takim razie mam pomysł. Może spróbuj z tutejszymi kursami teatralnymi? Przydadzą ci się ćwiczenia, aby zwiększyć twoje szanse — wyjaśniła Jin. — Poza tym masz pana Huanga. Czy mógłbyś go poprosić, aby objaśnił ci coś z naszej historii, kultury oraz literatury? Według Hu jest przy tych tematach straszną gadułą, ale zna się na rzeczy.
— E tam, chociaż jest całkiem konkretny. — Ajax machnął na to ręką. — Ale lubię go słuchać. I powinien się zgodzić.
Kobiety pokiwały głowami.
— To dobrze. Poproszę Hu, żeby przesłała ci wszystkie najważniejsze informacje. A ty napisz, kiedy możesz zacząć kursy. Myślę, że dasz radę to wszystko ogarnąć.
— Dziękuję — przyznał Ajax. — Postaram się, a oszczędności trochę mam.
* * *
Ajax podążał zaśnieżonym chodnikiem, chowając ręce w kieszeniach. Rozglądał się po ulicy w poszukiwaniu odpowiedniego zaparkowanego tam samochodu.
Wreszcie odnalazł to, czego szukał, a więc nachylił się nad oknem i zapukał. Zhongli za szybą posłał mu spokojny uśmiech. Huang gestem ręki wskazał, aby przyjaciel wsiadł.
— I jak? — spytał Zhongli, wpatrując się z wyczekiwaniem, kiedy Ajax usiadł obok i zrzucił z głowy czapkę. — Jak było?
— Bardzo dobrze! — Ajax się rozpromienił. — Mam szansę na tych studiach... Przynajmniej według Yun Jin. Ale musisz mi zrobić przyśpieszony kurs z waszej historii i kultury. Proszę... — Ostatnie słowo wypowiedział z nadzieją w głosie.
Huang przez chwilę zastanawiał się.
— W porządku, postaram się pomóc — oznajmił Zhongli, klepiąc Ajaxa po głowie. — Cieszę się, iż patrzysz na to wszystko tak optymistycznie.
Zaś Ajax przygryzł wargi, wgapiając się w usta Huanga.
Mam głupie myśli... — skarcił się Ajax.
— Mam nadzieję tylko, iż Tao nie nagadała im głupot — kontynuował Zhongli. — Wiesz, jak to z nią, mówiłem ci...
— Powiedziała im, że jestem twoim chłopakiem. — Ajax westchnął. — No i... Tak trochę było mi niezręcznie.
— O to mi chodziło.
Obaj zaśmiali się sztucznie. Następnie Zhongli znów odwrócił się do kierownicy, czekając, aż Ajax zapnie pasy.
— Przy tym mętliku, który mam w głowie to nie pomaga — pożalił się Sokołow. — Znaczy wiesz, nie przeszkadzałoby mi bycie twoim chłopakiem, ale słuchanie tego jest nieco... Dziwne.
Brew Huanga nieznacznie się uniosła.
— Brzmi to ciekawie, zważywszy na to, że sam mówiłeś, iż chciałbyś mnie pocałować.
— Nadal chcę!
Zhongli spojrzał na Ajaxa zdziwiony, po czym schował twarz w dłoniach. Odetchnął ciężko, rozluźniając ramiona. Dzięki temu ponownie uniósł głowę i z powagą spojrzał na Ajaxa.
— Wiesz... Dla mnie kontakt fizyczny, zwłaszcza seks i pocałunki, to coś bardzo intymnego. Nie byłbym w stanie emocjonalnie odciąć się od tego — objaśnił Zhongli, z wyjątkową uwagą studiując reakcję Ajaxa. — Potrzebuję więzi. Najlepiej głębokiej więzi i zaufa...
— W porządku. To nie jest problem, nie musimy tego robić.
— Nie dałeś mi dokończyć. — Huang ostrożnie sięgnął do policzków Ajaxa. Ułożył na nich dłonie i pogładził kciukami, przyglądając się rumieńcom nagle tam wstępującym. — Nie mam nic przeciwko pocałunkom z kimś, kto jest dla mnie ważny i przez kogo szybciej bije mi serce... Jednakże to tylko pod warunkiem, iż ta osoba się zgodzi, co już zależy od ciebie.
Wspaniale, ci serce bije szybciej, a mi zaraz wyskoczy z piersi — skomentował ironicznie Ajax, odczuwając kołatanie w klatce piersiowej, jakby serce tłukło mu o żebra. Ręce studenta drżały, oczy rozglądały się nerwowo, aż wreszcie ich wzrok skrzyżował się z tym złotych tęczówek.
— Tak — rzucił panicznie Ajax, układając swe ręce na barkach Zhongliego. — Zgadzam się.
Huang nachylił się nad Igorewiczem. Swą lewą dłoń przesunął na jego kark, delikatnie gładząc skórę oraz bawiąc się rudymi kosmykami. Prawy kciuk wsunął pod dolną wargę "przyjaciela", na bródkę. Kiedy Ajax zacisnął powieki, Zhongli ostrożnie przyłożył swoje wargi do tych jego.
Ajax aż westchnął na ciepło, które nagle do niego przylgnęło. Mocniej zacisnął palce na płaszczu Zhongliego, jak gdyby próbował utrzymać go przy sobie. Po prostu nie chciał, aby Zhongli gdzieś znikał lub by go puszczał. Nie, nie. Zamiast tego Ajax otworzył usta, zezwalając na pogłębienie pieszczoty. Co prawda przed tym niczym dzieciak zastanawiał się, jak działają pocałunki, lecz...
Ajax jęknął cicho, czując język Zhongliego.
Ajax przyciągnął do siebie Zhongliego jeszcze bliżej. Ten jedną ręką mocno chwycił włosy partnera, a drugą objął jego talię. Może był w tym silny i zaborczy, lecz także Ajax pragnął stać się na chwilę grzeczny oraz oddany. Coś słodkiego było w tej czułości przeznaczonej tylko dla niego.
Z tej racji Sokołow zaczął delikatnie cmokać w usta Huanga, kiedy ten odsunął się, aby nabrać powietrza. Zhongli szybko przerwał te nieśmiałe gesty kolejnym mocnym buziakiem, już bez języka. Po prostu przylgnął do Ajaxa, pozwalając mu na skulenie się.
Kiedy przestali, Ajax wtulił się w ramię Zhongliego i uśmiechnął, gdy ten ucałował jego skroń.
— Czy było w porządku, mój drogi? — zapytał Zhongli, drażniąc swym oddechem rozpalone ucho czerwone jak cała twarz Ajaxa. — Mi... Cóż, całkiem się podobało.
— Całujmy się częściej — poprosił Ajax, co można było uznać za "tak". — Chcę być dla ciebie kimś ważnym na tyle, aby to robić. Chcę częściej to robić. I chciałbym... kochać się z tobą.
— Już jesteś. Poza tym... Potrzebuję jeszcze chwili na przemyślenie tego. — Zhongli westchnął. — Lecz bliskość fizyczna jest idealnym sposobem na okazywanie emocji. Po prostu obawiam się, że znów to zepsuję...
— Obiecuję, nie zepsujesz tego — przyrzekł Ajax, układając swoją dłoń na policzku Zhongliego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro