𝖗𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆ł 𝖎𝖝
Odgłosy klawiatury laptopa dzwoniły w uszach Ajaxa. Szybko zdecydował się je zagłuszyć, zakładając słuchawki i włączając swe ulubione utwory muzyczne.
Ajax zasłonił się na łóżku, albowiem nie chciał, aby Xiao niepotrzebnie dowiadywał się, iż jego współlokator zajęty był przeglądaniem ofert studiów teatralnych. Igorewicz szukał czegoś dla siebie... może nawet kursów teatralnych. Ajax był zdeterminowany, z chęcią przeglądał także uwagi o zajęciach i akademii w Liyue Harbor.
Oczywiście, to nie tak, że teraz wszystko rzucę — przekonywał się Ajax w myślach — ale na wszelki wypadek warto być w miarę poinformowanym.
Jednocześnie wszystkie te wiadomości coraz bardziej przekonywały Ajaxa.
Nieważne, ile zatrważających faktów Ajax odkrywał, tylko dolewało to oliwy do ognia. A ów płomieniem były właśnie fantazje i chęć dostania tam.
Brak czasu dla siebie? Przywykłem — chociaż tego szkoła mnie nauczyła! Nietypowe relacje z wykładowcami? Cóż, z jednym prawdopodobnie regularnie flirtuję, więc traktowanie ich niczym przyjaciół to nie problem! Wymóg ogromnej charyzmy i mnóstwa ciężkiej pracy? Przecież sobie poradzę!
— Oczywiście, łączenie pracy ze studiami byłoby kłopotliwe, ale... — mruczał pod nosem Sokołow. — Przecież się nigdzie nie wybierasz, Ajax, ogarnij się! — Uderzył się w policzki z otwartych dłoni.
Zza kurtyny Ajaxa dobiegł cichy chichot, który postanowił zignorować.
Cholera, niby kogo chcę oszukać? W rzeczywistości naprawdę chcę dołączyć na te studia, zostać aktorem. Tam bym się sprawdził, dawał.
Ale nabranie odwagi do podjęcia tej decyzji było równie ciężkie, co wyrzucenie sobie słów Zhongliego z głowy.
Przydałby się ktoś, kto ściągnąłby Ajaxa na ziemię. Owszem, Igorewicz ufał Huangowi oraz jego słowom, lecz starszy nieraz oddawał się nadmiernym fantazjom czy patrzył na świat przez różowe okulary... Przynajmniej według Ajaxa.
Ze względu na to, iż Ajax nie był w stanie sam całkowicie wybić sobie tego pomysłu z głowy, zdecydował się na zasięgnięcie rady największego cynika, którego znał.
— Xiao... — Ajax wychylił się zza kotary, spoglądając w stronę współlokatora siedzącego przy biurku. — Zastanawiam się, co byś powiedział, jeśli chciałbym rzucić te studia i przejść na aktorstwo?
Xiao zdjął ze swoich uszu czarne słuchawki i odwrócił się przez ramię.
— Cieszyłbym się — burknął.
Ajax westchnął znużony.
— Pytam poważnie — odparł Sokołow. — Czy to według ciebie ma jakikolwiek sens, możliwość powodzenia?
Xiao podrapał się po karku.
— Byłoby ci trudno, to na pewno. Chodzi o to, że nie uczysz się naszej historii i literatury w szkole — objaśnił Xiao. — Stąd trudniej byłoby dostać się na coś ze sztuką.
— Uważasz, że byłby w próbowaniu jakikolwiek sens? — Nawet jeśli Ajax pytał z nadzieją w głosie, to liczył na odpowiedź przeczącą.
— Rób, co chcesz.
I znów powrót do punktu wyjścia.
* * *
— A więc twój chłopiec sam nie wie, co chce robić w życiu? — uprzejmie spytała Tao, stawiając przed Zhonglim filiżankę z herbatą. Ustawiła ją przy zeszycie z notatkami odnośnie opowiadań Huanga, o których chwilę wcześniej dyskutowali.
Przyjaciele znów przebywali w mieszkaniu Tao Hu, siedząc w jej kuchni przy świetle świec. Świece z wosku pszczelego ustawiono głównie na blatach, przy kadzidłach oraz tablicy Ouija. Ułożenie to wskazywało, iż Zhongli przyszedł do znajomej krótko po sesji ze zmarłymi.
Huang aż głośno chrząknął przez określenie dotyczące "jego chłopca", posyłając Tao zgorszone spojrzenie.
— No co? — Hu zaśmiała się, siadając na krześle. — Nieprawdę mówię? Przecież ci się podoba. Słychać to!
— Dlaczego analizujemy tutaj moje sprawy uczuciowe? — Zhongli uniósł brwi. — Tak, Ajax całkiem mi się podoba, ale nie jesteśmy parą.
— Czyli się przyznałeś! — Tao z radością zaklaskała w dłonie. — Myślę, pasujecie do siebie. Wszak nawet brzmi to poetycko, romans pisarza z... no właśnie. On chce być aktorem, racja?
— W liceum grał w kółku teatralnym, nadal chciałby występować w teatrze, lecz przez pewne okoliczności nie bardzo może — objaśnił Zhongli.
Tao chwilowo się zamyśliła.
— Nie jest do tego przekonany? — zgadywała Tao. W jej oczach tańcowały wesołe iskierki, zaś na jasną twarz płomień świecy rzucał ciepły blask.
— Poniekąd. — Zhongli popił herbaty. — Przede wszystkim chodzi o to, iż obawia się konieczności powrotu do ojczyzny w przypadku, gdyby nie dostał się na te studia. Pracować owszem, może tu, ale tęskni za rodziną. Jednocześnie ma dosyć psychologii.
Tao zamyśliła się, podpierając na dłoni podbródek. Zaczęła wymachiwać nogami pod stołem, gapiąc się w sufit.
— Pamiętasz Yun Jin? — zapytała Tao, błądząc wzrokiem po ścianach.
— Twoją koleżankę, która pracuje w teatrze i poza tym jest śpiewaczką operową? Owszem.
Hu uśmiechnęła się szeroko.
— Więc mogę umówić twojego chłoptasia na spotkanie z nią — podjęła Tao. — Pogadają, pokaże mu co i jak, dzięki czemu prościej będzie mu zdecydować, co robić.
Huang na chwilę skupił się na herbacie. Złapał filiżankę w pełną dłoń, rozkoszując tym ciepłem. Po chwili odetchnął cicho, podnosząc wzrok, a następnie postanowił się odezwać.
— W porządku. Ty zadzwoń do Yun Jin, a ja zadzwonię do Ajaxa. — Huang zamilknął na moment, jakby szukając odpowiedniego określenia. — Ale jeśli powiesz jej, iż to mój chłopak, to nie wiem, co ci zrobię. Już nie chodzi o niezręczne sytuacje, lecz po prostu nie chcę być nachalny wobec niego. Może flirtujemy, jednakże Ajax nie miał szczególnie szczęśliwych związków, a więc pchanie go w coś takiego jest nietaktowne.
— Jasne, jasne. — Tao wyjęła telefon z kieszeni. — Idź i dzwoń. Ja zadzwonię do Jin.
Więc Zhongli wstał i skierował się do salonu. Szybko wybrał numer Ajaxa, uśmiechając, kiedy usłyszał jego uprzejme "Halo?".
— To ja, Zhongli. Chciałbym zapytać o pewną rzecz...
— Kiedy wy się wreszcie umówicie? — głośno odezwała się Tao. Jeszcze przed chwilą jej kroki były bezszelestne, ona stała w ciszy. — Ten tu na sam twój głos się uśmiecha, Ajaxie.
A Zhongli aż się na to wzdrygnął.
— Wybacz za moją znajomą, nekromantkę Hu Tao, po prostu jest niezwykle wścibska oraz niewychowana — wyjaśnił Zhongli szybko. Odchrząknął sugestywnie. — Chodzi o to, że właśnie ta panna może załatwić ci spotkanie z jej znajomą, Yun Jin. Występuje w Teatrze Wielkiego Smoka. I to ważne, aby zapytać, czy tego chcesz.
W słuchawce przez chwilę trwała cisza. Wreszcie ją przerwano.
— Tak szybko chcesz iść na kolejną randkę, Zhongli? — zaśmiał się Ajax, choć wyraźnie mimo próby żartu poczuł się niezręcznie. — Ale... tak, właśnie się nad tym wszystkim zastanawiam. To znaczy, myślę o studiach, teatrze. I myślę, że mogę na to przystać.
— Słyszałaś? — Huang odwrócił się przez ramię, lecz Hu już tam nie było. Rozpłynęła się w ciemnościach niczym duch. — No, chyba słyszała... — Zwrócił się do Igorewicza po drugiej stronie. — Czyli miałeś to za randkę?
— Możliwe — mruknął Ajax. — Może nawet się nie pocałowaliśmy, ale przytulenie to też coś, nie?
— Chyba tak.
— I chyba trochę cię lubię. Tak... po prostu. Już trudno to wyjaśnić.
Zhongli zwiesił głowę, zamyślając się na chwilę.
— Ja też. Ale to też trudno wyjaśnić. — Zhongli westchnął ciężko. — Dajmy sobie chwilę, zachowując po staremu, a w przypadku rozwinięcia tych uczuć porozmawiajmy. Myślę, że to będzie najlepsza opcja. To... szybko poszło.
— W porządku — zgodził się Ajax. — Ale następnym razem naprawdę chciałbym cię pocałować.
Tak oto rozłączyli się, zaś po chwili wróciła Tao. Załatwione. Zhongli wysłał Sokołowowi datę i miejsce spotkania z tamtą damą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro