Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jezioro

Tara latała w tę i z powrotem po całym Nowym Berk. Przeszkodziła Gothi w codziennej drzemce, zdmuchnęła wiadro z głowy Wiadra i wytrąciła miecz z rąk zdziwionego Sączysmarka. Zaglądała do każdej szczeliny, latała wokół każdego smoka i obserwowała życie wszystkich mieszkańców Nowego Berk. Nie dało się jej złapać. Dopiero wielka chmura piasku wyczarowana przez Sam zatrzymała ją zanim zdążyła wpaść na Sztukamięs.

- Ochłoń - zaśmiała się blondwłosa. - Zaraz coś zniszczysz. 

- Jesteśmy tu w gości. Zachowuj się - Noland pokręcił głową. 

- Ale tu jest tak pięknie! - Tara wylądowała na trawie. - Chcę tu wszystko zobaczyć.

- Zobaczysz - Evan chyba po raz pierwszy się uśmiechnął.

Nuffink chciał pójść spotkać się z ojcem, ale wtedy obok niego wylądował Gustaw ewidentnie czymś zaniepokojony. 

- Mieczyk i Szpadka patrolowali północne wybrzeże - zaczął. - Zauważyli tam Zephyr. 

- Co ona mogła tu robić? - spytał Mark.

- To nie ma znaczenia - Nuffink zawołał Wyrzutnika. - Ona wciąż może tam być. Musimy ją znaleźć.

Cała czwórka poderwała się na swoich smokach i poleciała we wskazanym przez Gustawa kierunku. Na jednej z polan faktycznie widać było ślady ogniska. 

- Była tu niedawno - Mark pochylił się nad paleniskiem. 

- I wciąż tu jest - odezwał się głos nad ich głowami. 

Na jednej z gałęzi stała Zephyr, a wyżej Strzałka pod którą załamywał się jeden z konarów.

- Zephyr - Elizabeth pierwsza odważyła się odezwać. - Wróć do domu.

- Nowe Berk nigdy nie było moim domem. Koniec Świata z resztą też nie. Przyleciałam tylko sprawdzić, czy u rodziców i babci wszystko w porządku. Nie martwcie się. Nie śledzę was. Mało mnie obchodzi, co robicie. 

- Dlaczego chcesz walczyć po stronie zła? Nie musisz mi dopiec w taki sposób - Nuffink postawił krok naprzód. 

- Ale tak jest zabawniej. 

- Zniszczysz nasz świat. 

- Wasz świat - poprawiła go. - Mnie nikt tu nie potrzebuje, braciszku.

- Jest ktoś, kto cię potrzebuje - Rubi podeszła bliżej drzewa.

- Kto taki? Rodzice? Babcia? Mój brat? - kpiąco spojrzała na Nuffinka.

- Nie. Chodziło mi o...

W pień drzewa obok głowy Zephyr uderzyła strzała. Kiedy wszyscy zajęci byli rozmową, Mark szykował się do wystrzału. Zaskoczona Zephyr zaczęła uciekać. Zleciała z drzewa i pobiegła do najbliższej jaskini. Strażnicy ruszyli za nią. Nuffink wciąż bezskutecznie wolał za siostrą, żeby się zatrzymała.

W jaskini było ciemno i gdyby nie umiejętności echolokacji Wyrzutnika, żadne z czwórki przyjaciół nie znalazłoby drogi.

Co jakiś czas Mark wyrzucał jedną ze strzał w ciemność mając nadzieję, że zatrzyma uciekinierkę. Bezskutecznie. Kiedy już stracił cierpliwość, nakazał Strzałowiatrowi wystrzelić ogień. Udało się. W ciemności Strażnicy usłyszeli trzask, krzyk i dźwięk spadających kamieni. Jaskinia zaczęła się trząść i nagle podłoga pod stopami osunęła się pochłaniając rozkojarzonych przyjaciół. Zjeżdżalni w dół niczym na zjeżdżalni i zatrzymali się dopiero na małej półce skalnej. 

Nuffink podniósł się pierwszy i rozejrzał dookoła. Znajdowali się w ogromnej jaskini, na której środku znajdowało się jezioro, a tuż nad nim mały otwór, który był jedynym źródłem światła. Gdy chłopak spojrzał w dół zobaczył podnoszącą się z pomocą Strzałki Zephyr. Otrzepała się z piachu i żwiru, a potem rzuciła okiem na jezioro. 

Nuffink obserwował ją w milczeniu. Jednak kiedy Mark się ocknął i zorientował, że Zephyr wciąż jest na dole, dobył łuk i wymierzył w dziewczynę. Gdyby nie błyskawiczna reakcja Nuffinka, byłoby po niej. Chwycił za łuk i go odrzucił.

- Zwariowałeś? - zganił do szeptem. - To moja siostra.

- I nasz wróg - dodał Mark.

- Ale to nie znaczy, że możemy ją zabić - Elizabeth usiadła obok Nuffinka.

- Wciąż jest szansa, że zmieni zdanie - Rubi poprawiała warkocz, w który wplątały się kawałki gruzu.

- Smoki zostały na górze - zauważył Nuffink. - Jeśli będziemy cicho, może dowiemy się czegoś. 

W ciszy obserwowali zachowanie Zephyr. A ponieważ półka skalna, na której się znajdowali była ukryta wśród skał, mieli pewność, że dziewczyna ich nie zauważy.

Zephyr podeszła do jeziora i rozejrzała się. Mając pewność, że jej brata nie ma w pobliżu, głośno odetchnęła z ulgą i krzyknęła ze złości. Kopnęła pierwszy kamyk, jaki się napatoczył i usiadła na ziemi. Strzałka podeszła do przyjaciółki i położyła łeb na jej ramieniu.

Wtedy ze szczeliny nad ich głowami na środek jeziora spłynęło niebieskie światło. Z wody zaczął wynurzać się niebieski kryształ, który wzniósł się na wysokość kilkunastu metrów nad taflą. Jego siła sprawiła, że kilka dużych kamieni rozsianych po całej jaskini poderwało się do lotu i zaczęło krążyć wokół kryształu.

https://youtu.be/7tx783Z5gso

Wtedy stało się coś dziwnego. Wpatrzone w blask oczy Zephyr całkowicie zapełniły się niebieską barwą sprawiając, że zachowywała się jak w transie. Poddając się sile, podniosła się z ziemi i zaczęła iść w stronę jeziora. Mimo, że woda była coraz bliżej, nie zatrzymywała się. Nie kontrolując swoich ruchów postawiła stopę na tafli nie zapadając się. Z każdym jej krokiem na wodzie pojawiały się piękne kwieciste wzory, które przeplatały się ze sobą tworząc niesamowite wzory kwiatów i liści. Szła tak długo, aż znalazła się w strumieniu niebieskiego światła pod kryształem. Spojrzała w górę. Wtedy blask rozproszył się i spłynął na Zephyr zmniejszając swój promień aż zatrzymał się na jej szyi tworząc piękny naszyjnik z zawieszką w kształcie smoka. Zephyr mimowolnie zamknęła oczy, a niewidzialna siła poderwała ją z tafli i unosiła w stronę kryształu, który rozproszył się i otulił dziewczynę swoją mocą. Niebieskie światło krążyło wokół niej i łączyło się z nią w jedność. Naszyjnik błysnął i rozproszył powietrze wokół Zephyr. Potem wszystko ustało, a dziewczyna powoli opadała z powrotem na powierzchnię wody. 

Wciąż zahipnotyzowana kroczyła po tafli i gdy tylko znów stanęła na ziemi, jej oczy powróciły do pierwotnego stanu, a ona sama opadła na ziemię, zanim Strzałka zdążyła do niej podejść. Zdezorientowana Zephyr odwróciła się i spojrzała na jezioro. Było niezruszone. Lecz gdy podniosła wzrok zobaczyła w szczelinie Księżyc. Mimowolnie poniosła jedną dłoń i dotknęła naszyjnika.

W tym samym czasie Strażnicy siedzieli w ukryciu i patrzyli po sobie w milczeniu. Księżyc ją wybrał. Wybrał Zephyr. A przecież go zdradziła. Jest po stronie Mroka. Dlaczego podjął taką decyzję?

Zephyr z pomocą Strzałki wstała i znów dotknęła naszyjnika. Zamyśliła się. Nie rozumiała, co przed chwilą się stało. Nie wiedziała co o tym myśleć ani co to znaczyło. Chciała się odwrócić, ale ze szczeliny zaczął wiać wiatr, który krążył wokół dziewczyny i smoka chcąc je zatrzymać. A może coś pokazać? 

Zephyr spojrzała na Strzałkę, a potem na ziemię pod jej stopami. Delikatnie odbiła się od niej i ku jej zdziwieniu zawisła w powietrzu. Sama z siebie. Nie musiała nawet używać swoich skrzydeł w kostiumie. Lewitowała kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią.

Wtedy wciąż unosząc się w powietrzu, skierowała swoją dłoń w stronę pobliskich kamieni i lekko podniosła ją ku górze. Ku jej zdziwieniu głazy zaczęły latać i krążyły tak jak nimi kierowała. Jednym z nich zatoczyła okrąg, drugi cisnęła o skały.

- Powietrze - szepnęła do siebie, po czym krzyknęła ze szczęścia. - Jestem Strażniczką Powietrza! Księżyc mnie wybrał! 

Nuffink i reszta Strażników nie była w stanie się ruszyć. Siedzieli w ukryciu i z niedowierzaniem przyglądali się dziewczynie latającej z radości po całej komnacie jaskini. Do tej pory bali się armii smoków. Teraz ich wróg otrzymał kolejną przewagę - jeden ze sprzymierzeńców Mroka posiadał moc pochodzącą od samego Księżyca.

- Już jest po nas - Elizabeth położyła dłoń na ramieniu Nuffinka. - Stała się taka jak my.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro