Prolog
Biegłam i biegłam, byle być jak najdalej od tamtego płonącego budynku. Dobiegłam aż do wielkiego dębu w głębi lasu. Drżącą ręką podniosłam broń.
Nagle w całym lesie rozległ się ogromny huk,ale nikt nie mógł usłyszeć bezwładnie upadające na ziemię martwe ciało.
Witajcie! Po długiej przerwie dostałam weny na książkę, lecz tym razem mam wymyśloną małą fabułę! Co do poprzednich opowiadań, chyba nie będą kontynuowane, albo rozdziały będą bardzo rzadko, bo nie mam do nich pomysłu. Prawdopodobnie nie będzie tutaj żadnych wątków miłosnych, ale to nie jest pewne, ale chętnie zapraszam do pisania swoich propozycji z kim główna bochaterka może być!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro