Rozdział I
Siedemnastoletni Shuichi smacznie spał podczas, gdy telefon z budzikiem szykował się do obudzenia swego właściciela. Jednakże już promienie słońca sprawiły, że ten delikatnie otworzył oczy, gdzie ledwo co ujrzał szary sufit, na którym również tańczyły smugi światła. Jeszcze pięć minut, tak niewiele czasu może zdziałać cu...
Najwidoczniej metalowe brzmienie gitary musiało już sprawić, by oczy zmęczonego chłopaka się natychmiast otworzyły. Leniwie sięgnął po telefon i szybko wyłączył ostre dźwięki mimo, że bardzo lubił zaczynającą się piosenkę, ale teraz nie miał na to ochoty.
Młody detektyw jest rannym ptaszkiem, ale oczywiście uczył się do egzaminu wstępnego, który organizuje Akademia Szczytu Nadziei. W jego przypadku jest to egzamin sprawdzający umiejętności detektywistyczne. Nastolatkowie z takim talentem zbierają się w jednym miejscu i wykonują polecenia egzaminatorów. Hope's Peak jest jedną z największych i najbardziej znanych szkół z dosłownie kilku na całym świecie, więc na szczęście Saihary i innych japończyków mają ją na miejscu. Na nieszczęście dla detektywów z zagranicy, muszą poświęcić swój czas na podróż do kraju kwitnącej wiśni.
Zamiar zebrania się do finalnego wstania z łóżka Saihary, przeszkodziło nagłe wtargnięcie do jego pokoju, i żeby ta osoba zrobiła to jeszcze po cichu. Nie... Huk rozległ się po małym pomieszczeniu i zanim chłopak zdążył wstać na równe nogi, fioletowa stojąca czupryna zaczęła nad nim zwisać, a oczy o tym samym kolorze intensywnie wpatrując się w bladą twarz.
– Shuichi, poora wstawać! – Krzyknął, a detektyw był zmuszony aż przymknąć oczy skołowaciały taką głośnością jak jeszcze nie dawno smacznie sobie spał
– Zazwyczaj to ty przychodzisz mnie budzić. Znowu się uczyłeś do późna? – Spytał się zmartwiony.
– Można tak powiedzieć... – Granatowo-włosy podniósł się i usiadł. Jego oczy były podkrążone, a włosy nawet bardziej sterczały niż temu drugiemu.
Wyższy tylko ciężko westchnął i odsunął się, by dać przyjacielowi więcej przestrzeni.
– Zrobię Ci kawę, a ty się ogarnij. Taka jak zawsze, bez cukru i dwie łyżeczki mleka?
– Tak, dziękuję. – Uśmiechnął się lekko i podszedł do szafy, by wziąć ubrania. Postawił na białą koszulę z czarnymi elementami na ramionach i ciemne dopasowane dżinsy.
Musiał oczywiście ubrać się na galowo z racji iż dzisiaj jest dzień egzaminów. Kaito miał już swój dwa tygodnie temu. Wiedział, że pójdzie mu fenomenalnie.
Co do stroi, w tej szkole nie obowiązywały mundurki, więc ku uciesze szkolnych modnisi, mogły ubierać się jak dusza zapragnie.
– Nie ma sprawy, wszystko dla mojego pomocnika!
Kaito wyszedł tak szybko jak wcześniej wszedł.
Saihara nie chcąc tracić już więcej czasu, po prostu zamknął drzwi i przebrał się. Po chwili dopinał już ostatni guzik przy kołnierzu i obejrzał się w lustrze. Wyglądał chyba dobrze w jego mniemaniu.
Zerkną jeszcze z utęsknieniem na swój eyeliner leżący na półce, ale po chwili namysłu zrezygnował z użycia tego kosmetyku.
Był wyśmiewany przez całe gimnazjum za malowanie się, a niektórzy także posądzali go o byciu osobą homoseksualną. To prawda, że miał już dosyć tych wyzwisk i kpin, ale nigdy nie dawał po sobie tego poznać. Natomiast w liceum praktycznie nie zwracano na to uwagi, więc to była dla niego wielka ulga. Ale pomyślał, że jak dalej będzie się malować to nikt nie pomyśli o nim jak o mężczyźnie, więc koniec z tym. Od kilku miesięcy już go nie używa, ale dalej kusi.
Westchnął i strącił przedmiot swoich rozmyślań do śmietnika. Później się go już na zawsze pozbędzie, teraz musi zająć się poranną toaletą.
Powinien najpierw pójść do łazienki jak to często robił, ale po prostu czas go goni, więc to naturalne, że odzianie się chciał mieć już z głowy. Zszedł schodami na dół praktycznie biegnąc, by jak najszybciej zrobić poranną toaletę.
Gdy już zrobił to co musiał, skierował swe kroki do kuchni szybko chwytając ucho od kubka z kawą przybliżając ją do ust, a potem szybko go odstawiając.
– Aaah, gorące! – Wystawił lekko język, by dać mu trochę ulgi.
Aya - mama Kaito uśmiechnęła się lekko stojąc przy zlewie i zmywając po swoim posiłku naczynia.
– Uważaj Shuichi. – Mruknęła tylko.
– Brzuch cię będzie bolał jeśli przed wypiciem kawy nic nie zjesz. – Zauważył słusznie młody astronauta.
– Spóźnię się, nie mam czasu. – Odparł Saihara ponownie próbując wziąć łyk napoju, tym razem powoli.
Kaito bez słowa wepchnął w dłonie drugiego, bułkę kajzerkę i jabłko.
– Nie chcę byś zemdlał w trakcie egzaminu. Nie gadaj tylko jedz. Pójdę po twoje rzeczy. – Po tych słowach fioletowo-włosy poszedł na górę, by wziąć jego torbę.
Shuichi pokręcił z rozbawieniem głową i zabrał się do konsumowania produktów. Zrobił to bardzo szybko omal się dławiąc wypijając kilkoma haustami kawę.
Kobiety już nie było, bo chwilę po tym jak jej syn zniknął, wychodziła do pracy, więc Saihara został sam w kuchni.
Usłyszał kroki zbliżającego się przyjaciela.
– Na Atuę, czy ty już wszystko zjadłeś? – Zaskoczył się.
– Mhm! – Wymamrotał, gdy w buzi miał spory kawałek jabłka.
Granatowo-włosy chwycił torbę, którą przyniósł mu Kaito i wybiegł z domu rzucając szybkie "cześć". On mógł zostać jeszcze w domu, gdyż do lekcji została godzina. Normalnie to jeszcze, by sobie pospał, ale wiedział, że jeżeli Shuichi będzie uczył się do późna, to nawet zaśpi.
***
Tymczasem, Saihara biegł na pociąg, który lada chwila miał odjeżdżać. Gdy zobaczył go już z oddali, znacznie przyspieszył. Maszynista miał zamykać drzwi, gdy nagle chłopak wtargnął do środka. Przewrócił oczami zirytowany i poprosił o bilet. Detektyw dał go, po czym usiadł w najdalszym kacie wagonu.
Podczas podróży, powtarzał sobie to i owo. Różne informacje, które zaczerpnął przez ostatnie lata. Jednakże z niektórymi było ciężko, gdyż ich zdawanie polegało na praktycznym zastosowaniu. Tego najbardziej się obawiał. Że popełni karygodny błąd.
Chciał nasunąć czapkę na oczy, gdy zorientował się, że...
– Cholera... – Zaklął cicho.
Jak mógł zapomnieć o swojej czapce? Jak spojrzy egzaminatorom w oczy?
Trzęsącymi się dłońmi wyciągnął telefon i zaczął pisać SMS do przyjaciela.
Do: Kaito - partner w zbrodni 😎
Ja: Szlag, zapomniałem czapki! Kaito, ja nie dam rady bez niej! Już teraz czuję, że wszystko mi się myli... Nie zdam tego! Co mam zrobić?!
Może zbyt panikował, ale nie mógł nic na to poradzić. Ten kaszkiet był osłoną przed spojrzeniami innych ludzi. Nie czuje wtedy presji i przynajmniej nie okazuje emocji, gdy ma pod nią schowaną twarz. Czuje się bezpieczniej.
Minutę później usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości.
Od: Kaito - partner w zbrodni 😎
"Shuichi, nawet tak nie mów! Jesteś najzdolniejszym detektywem jakiego znam! Oczywiście, że dasz sobie radę, w końcu jesteś moim pomocnikiem. Wierzę w ciebie, więc ty uwierz w siebie :>"
Jego kąciki ust lekko się uniosły, po czym wystukał kolejną wiadomość.
Do: Kaito - partner w zbrodni 😎
Ja: Bo jestem jedynym detektywem jakiego znasz 🙄 A przynajmniej tak dobrze. W każdym razie, dzięki Kaito, zawsze poprawiasz mi humor ^^ Ale nadal się trochę boję. Jak tego nie zaliczę... To będzie mój koniec.
Odłożył telefon sądząc, że już nie dostanie kolejnej wiadomości i będzie podczas drogi gapić się w okno czekając na odpowiednią stację. Aż ponownie usłyszał wibracje. Kolejny SMS od Kaito.
Od: Kaito - partner w zbrodni 😎
"Nawet nie ma opcji! Nie mogę wyobrazić sobie takiego scenariusza. Nie myśl "co będzie gdyby" tylko o tym co jest tu i teraz! Aktualnie jedziesz pociągiem i piszesz ze swoim najlepszym przyjacielem, prawda? Więc rozkoszuj się tą chwilą, bo nie wiem jak ona długo potrwa, haha!"
Parsknął śmiechem po cichu. Uśmiechnął się do siebie, ale też do kumpla po drugiej stronie, który i tak nie ma jak go zobaczyć. Wyjrzał przez okno i dowiedział się, że niedługo czeka go wysiadka. Odpisał szybko chłopakowi.
Do: Kaito - partner w zbrodni 😎
"A ja chyba wiem, bo to już moja stacja. No więc do zobaczenia i trzymaj kciuki!"
Schował komórkę nawet już na nią nie patrząc, wziął swoją torbę i powoli kierował się do wyjścia. Gdy pociąg się zatrzymał, a drzwi automatycznie się otwarły, wybiegł kierując się w stronę Akademii Szczytu Nadziei.
Było pięć minut przed ósmą, więc idealnie zdążył. Z tego co pamiętał, młodzi detektywi muszą się stawić...
Ah, tutaj!
Przed drzwiami frontowymi stało mnóstwo nieznajomych twarzy, ale niektóre były dla niego rozpoznawalne. Kyoko Kirigiri z równoległej klasy, córka samego dyrektora tej szkoły. Z tego co słyszał, to niezbyt darzy swego ojca sympatią i mieszka tylko z matką. Mogą też to być pogłoski, bo nie za wiele osób ją zna.
Byli też uczniowie z całkowicie innymi rysami twarzy, zapewne europejczycy.
Podszedł nieśmiało do reszty i przywitał się po angielsku, gdyż wszystkie spojrzenia znalazły się na nim. Nienawidzi być w centrum uwagi. Lawendowo-włosa podeszła do Saihary i położyła dłoń na jego ramieniu i wyszeptała:
– Nie potrzebujesz nakrycia głowy, by nabyć pewność siebie. Taka rada na przyszłość. – Skinęła lekko głową po czym odeszła.
To było dosyć dziwne i... zaskakujące?
Ale to oczywiste, że słowa od prawie że obcej dziewczyny średnio podniosły go na duchu. Może to jej plan, by zdekoncentrować jego osobę?
Lub naprawdę ma jakąś paranoję.
Nie miał nawet ochoty rozmawiać z innymi uczniami. Po co jak większość mieszka kilkatysięcy bądź więcej kilometrów stąd oraz i tak ich już nie zobaczy?
Teoretycznie mogliby powymieniać się doświadczeniami, ale będzie jeszcze bardziej zestresowany. Dodatkowo w takim stanie najlepiej powinien trzymać język za zębami.
Zawsze coś chlapnie. Było wiele takich sytuacji, a potem Kaito się śmiał z Shuichiego, by trochę mu dopiec. Nie miał mu tego za złe, bo na jego miejscu też pewnie robiłby to samo.
Wkrótce przyszło do nich kilku mężczyzn i kobiet elegancko ubranych. Poprosili ich byśmy podążyli za nimi i tak też zrobili.
***
Po półtorej godziny, granatowo-włosy i reszta uczniów weszli do szkoły mogąc udać się już na lekcje. Nawet ci niepochodzący z Japonii; mają specjalne lekcje w języku angielskim. Zapewne zostaną tutaj do końca tygodnia.
Co do egzaminu, poradził sobie bardzo dobrze, tak przynajmniej myśli. Najpierw była teoria ustna odbywająca się w jednej z sal. Następnie poszli na zewnątrz zdając kolejną część w terenie. Detektyw musi wiedzieć co w trawie piszczy.
Stresował się jak nigdy i to bez jego czapki, co tylko napędziło mu większego stracha, ale starał nie dać po sobie tego poznać.
Sprawdził na planie lekcji co teraz mają. Matematyka. Lubi ten przedmiot, więc się ucieszył. Zresztą... Sądził, że w każdym przedmiocie jest coś dobrego. No może po za wf'em. To zastanawiające, że ma tak mało ruchu, a szczupłą sylwetkę.
Nie narzekał. Nie bardzo przejmował się swoim wyglądem. Oczywiście bywały wyjątki...
Poszedł do windy, by szybciej znaleźć się na tym drugim piętrze. Może to lekkie lenistwo z jego strony, ale gdy jest sam, to zawsze używa tylko jej. Kiedy Kaito, bądź Kaede są przy nim to mu towarzyszą w drodze schodami. Czasami Kokichi się przyczepi. Jest ciekawą osobą, ale dosyć specyficzną.
Po chwili, znalazł się na drugim piętrze pod dwucyfrowym numerem sali. Nie cierpi wchodzić w trakcie lekcji. Zdarza się to bardzo sporadycznie, ale jednak.
Westchnął i nie wiedząc czy za pukać czy też nie, po prostu nacisnął klamkę i popchnął drzwi.
Spojrzenie nauczycielki jak i pozostałych uczniów spoczęły na detektywie.
– Och, Shuichi, witaj. Cieszę się, że do nas dołączyłeś. Proszę, zajmij swoje miejsce. Dzisiaj powtarzamy trygonometrię. – Dodała dając chłopakowi do zrozumienia, że żaden nowy temat go nie ominął.
Na matmie, akurat siedział obok Kaede. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego tak jak zawsze. Kaito zajmował ławkę z Maki Harukawą. Nadal nie ma pojęcia jak dał radę zaprzyjaźnić się z taką dziewczyną jak ona. Dzięki niemu, zdołał też lepiej ją poznać. Momota nawet zaaranżował, by od czasu do czasu z nimi trenowała. Jednakże te treningu w większości wyglądają tak, że Saihara wraz z opiekunką do dzieci ćwiczyli, a Kaito gapił się w niebo, zwłaszcza nocą.
Fioletowo-włosy był też zaskoczony, że pierwszego dnia szkoły udało się Shuichiemu zaprzyjaźnić z Kaede.
Dobra, to jednak ona zainicjowała rozmowę, ale jednak. Jego przyjaciel nie odtrącił jej swoją nieśmiałością. Kaito cieszył się, że w końcu znalazł przyjaciół pomijając go samego.
Shuichi usiadł obok blondynki posyłając jej uśmiech.
– I jak Ci poszło? – Spytała.
– Myślę, że dobrze. Pytania nie były trudne. – Odpowiedział z wyraźną ulgą jak i szeptem, by nauczycielka go nie upomniała.
– Wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. Niepotrzebnie się martwiłeś.
Oboje jeszcze chwilę pogadali, a potem starali się słuchać tego co miała do przekazania nauczycielka. Shuichi spojrzał w stronę współlokatora i uśmiechnął się, by dać mu znać, że wszystko jest dobrze.
Lekcja minęła dość szybko Shuichiemu, ponieważ wszedł piętnaście minut przed dzwonkiem. Kiedy nadeszła przerwa zabrał swoje rzeczy i wyszedł z Kaede, a do nich dołączyli Kaito i Maki.
– I to rozumiem, wiedziałem że Ci się uda pomocniku! – Wykrzyczał radośnie astronauta czochrając go po głowie.
– Gratuluję Shuichi. – Chłodny ton wydobył się z ust szatynki, ale mimo tego, cieszyła się z sukcesu chłopaka.
W tym momencie jakby znikąd podbiegł do nich o wiele niższy od tej czwórki, kolega z klasy. Kokichi Ouma.
– Cześć Saihara-chan!! – Sięgnął ręką do jego głowy, ale zatrzymał się, gdy zorientował się, że czegoś brakuje.
– Hej, gdzie jest ta twoja paskudna emo czapka? No ale to nic, mogę w końcu patrzeć na twoją piękną twarz, nehehe.
Shuichi zawsze się rumienił, gdy otrzymywał komplementy, tym razem nie było inaczej. Młody dyktator robił to zawsze w dość osobliwy sposób. Pewnie tylko po to, by wprawić go w zakłopotanie.
– Zapomniałem z domu. – Odpowiedział krótko.
– Naprawdę bawi cię ciągle ten sam żart? To przykre stary. – Skomentował Kaito.
– Och, ależ oczywiiiiście, że tak kosmiczny półgłówku. Gdy Shushu bawi się ze mną w berka jest naprawdę zabawnie. – Uśmiechnął się szeroko pokazując swe uzębienie.
– Kosmiczny półgłówku?! – Momota poczuł się urażony.
– Kaito, spokojnie. – Westchnął. – Chce nas tylko wyprowadzić z równowagi. Chodźmy.
– Aww, jesteś taki nie miły Panie Detektywie. Do zobaczenia później! – Ouma puścił oczko i odszedł w tylko sobie znanym kierunku.
– Czasami mam ochotę go zabić... – Wymamrotała Maki.
– U-um, wyluzuj Maki Roll. On taki zawsze jest i tego się już nie zmieni, haha.
Kaito wydawał się dosyć podejrzany, przy swojej wypowiedzi. Naprawdę myśli, że ona byłaby w stanie kogoś zabić? Faktycznie, jest chłodną osobą, ale żeby posunąć się do czegoś takiego...
Shuichi próbował pozbyć się tych dziwnych myśli. Był tak jakby detektywem, więc odruchowo analizuje każdą sytuację. To niemożliwe, by...
Ta dwójka coś ukrywała?
***
Ogólnie to przepraszam, bo ten rozdział miał się skończyć, gdy Shumai i Kaito skończą lekcje, ale chciałam jak najszybciej opublikować ten rozdział, więc kontynuacja będzie w następnej części ✨
I jak zwykle: mam nadzieję, że się podobało *-*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro