Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23. Plan?

- No to co chłopaki? Czas wymyślać plan - usmiechnąłem się do nich.

I zaczęliśmy wszyscy myśleć. (Dop.a: no to nieźle, że zaczęliście w końcu myśleć heh)

- A więc... Ma ktoś pomysł? - zapytał się Edd.

- Ja niby mam, ale ciężko go będzie wykonać... - odezwałem się.

- Mów - uśmiechnął się i zobaczył czy ktoś nas pilnuje. Na szczęście nie było teraz nikogo.

~ Time skip, bo nie mam czasu :'') ~

Kończąc opowiadać im mój pomysł stwierdziłem, że on jest bez sensu. Chłopakom on się spodobał i nie mam nawet pojęcia jak. Nie rozumiem ich.

- Okej, a więc musimy go tylko trochę dopracować - Edd narysował szybko na kartce (którą dał nam wcześniej jakiś strażnik) plan kawałka tego budynku, który znamy. Po chwili ołówkiem pokazał na jedne ze drzwi.

- Musimy tylko wiedzieć gdzie jest [T/I], a tego nie wiemy. Ja stawiam, że jest to tu, ponieważ widziałem jak zanosili ją do tamtego pomieszczenia kiedy nas zabierali. - oznajmił.

- Ale co jeśli to nie będzie ten pokój? - zapytał się Matt.

- To wtedy szybko szukamy odpowiednich drzwi i staramy się, aby jak najmniej osób nas zauważyło... - odpowiedziałem. - Ale nadal nie podoba mi się ten plan. Wiecie, że może on nie wypalić?

- Nie bądź taki pesymistą, Tom... - wywrócił oczami Edd, a ja tylko westchnąłem. Spojrzałem się w stronę korytarza. Właśnie szedł tam... Paul? Nie znam go, ale jak na każdym mundurze widniała tabliczka z imieniem. Szybko powiedziałem chłopakom aby byli cicho, a sam usiadłem sobie pod ścianą.

Paul wyjął jakieś klucze z kieszeni i otworzył naszą cele.

- Chodźcie idziemy. - powiedział surowo i założył nam kajdanki, abyśmy nie mogli się wydostać. Po chwili szliśmy jednym z białych korytarzy.

Spojrzałem się w stronę moich przyjaciół. Nie wiedzieli czy mamy teraz wykorzystać nasz plan, czy jeszcze poczekać. Szczerze? Ja też nie wiedziałem, ale wolałbym jeszcze z tym poczekać. Lekko pokręciłem głową dając im do zrozumienia, że jeszcze nie. Chyba zrozumieli.
Szliśmy dalej tym jakże jasnym i czystym korytarzem, a ja patrzyłem się na każde drzwi które pomijaliśmy.  Może któreś z nich będzie miało tabliczkę z napisem laboratorium czy coś...

Po chwili weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Było tam.... Biało. A czego tu się spodziewać po budynku z który jest cały biały?  Westchnąłem cicho.

- Po co nas tu zabrałeś? - wywróciłem oczami. - Żeby Tord znowu się nad nami poznęcał?

- Nie. Siedź cicho. - popatrzył się nas, a potem ruszył dalej ciągnąć nas za sobą.

Przeszliśmy przez następne drzwi i znaleźliśmy się w jakimś miejscu z dziwnymi urządzeniami. Rozglądałem się po pomieszczeniu, a po chwili zobaczyłem... [T/I]. Czyli teraz wiemy gdzie ona jest! Ale strasznie ciężko się tu dostać...

- Cofnijcie wszystkie prace i odczepcie ją od tego. Ma być normalna. - mówiąc to pokazał tabliczkę z podpisem Torda i napisaną tu zgodą na to. Naukowcy popatrzyli się na niego dziwnie po czym zaczęli cofać wszystkie "zabiegi". Po chwili oznajmili, że wszystko jest już zrobione.

- Dobrze to teraz weźcie ją i idźcie za mną. - powiedział po czym ruszył ku miejscu, którego nie znamy.

Nagle stanęliśmy przed jakimiś drzwiami i się zatrzymaliśmy. Powiedział naukowcom, aby zostawili już ją i wrócili do swoich zadań.

- Co ty robisz? - zapytał się Edd. On jedynie się na niego popatrzył i otworzył drzwi.

Znaleźliśmy się w pokoju, który wyglądał na kantorek. Zamknął szybko drzwi, podszedł do końca pomieszczenia i zaczął coś klikac przy półce z rzeczami do sprzątania. Po chwili otworzyly się przed nami drzwi, których nie było widać. Znaleźliśmy się w pokoju, który w końcu nie był biały! Znajdowało się tam kilka książek, łóżko i biurko.

- witajcie w mojej tajemnej skrytce. - uśmiechnął się lekko, ale potem znowu wrócił do poprzedniej bez emocji miny. - Pomogę wam, bo nie podoba mi się co zrobili mojemu przyjacielowi... - westchnął - wyrzucili go za to, że chciał wam pomóc... Poprosił mnie abym to ja wam teraz pomógł, więc no... Teraz to robię.

- Um... - nie wiedzialem co powiedzieć za bardzo - Dzięki wielkie... - Paul w tym momencie położył [T/I] na łóżku.

- Ja muszę już iść. Niestety nie będę mógł wam pomóc na razie. Ja muszę szybko wrócić i zając się swoją pracą aby mnie nie oskarżali - powiedział to po czym udał się w kierunku tajnego przejścia - ah.. i możecie używać wszystkiego co tu jest.... - wyszedl i zostawił nas samych.

- No to... Widzę, że nie potrzebowaliśmy planu... - powiedział lekko zdziwiony Edd.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro