Rozdział VIII
*1 tydzień później*
Jungkook:
Dogadywałem się z Agatą coraz lepiej, tyle że był jeden problem. Suzu. Ciągle
się nie odzywała, siedziała w swoim pokoju. Znaczy... nie to że nie odezwała się ani słowem czy coś.
Agata:
Siedzieliśmy wszyscy przy stole, jedząc śniadanie.
Jm: Czy ktoś chcę pograc w butelkę?
Zapytał
Y: No jak tam chcecie.
A: A ty Suzu?
S: C-co? Ahh no spoko
T: Jej!
Jm: Tobie co?
T: Nic nic.
Wszyscy usiedli w kółku, a Jungkook przyniósł butelkę.
Rm: Kto kręci?
Jh: Ja mogę.
Hoseok podniósł się i zakręcił butelką.
Wypadło na Jina.
Jh: Jin, masz na kimś crusha?
J: Może?
Bts: Uuuuuuuu~
J: o mÓj bOżE oN sIę zAkoChaŁ i cO tEraZ
S: o JezU nO wŁaśNie Co tEraZ
J: UmiEraJmY
S: UmiErAjmY!
Rm: A wam co się stało? 😂
S: A niewiem.
Y: Jezu dziećki, kręcie już.
J: Nosz dobra, teraz ja kręcę?
A: Tak.
J: Okkkk
Wypadło na Hobiego.
J: Hobi, pytanie czy wyzwanie?
Jh: Wyzwanie.
J: Hmmmmm, zamknij się w szafie z Taehyungiem.
Jh: No spoko.
T: Pffft ale trudne.
Jm: I zaczniecie się szeksić ha!
J: o mÓj bOżE, oNi idĄ raZeM dO sZafY
S: O jEzU oNi bĘdą sIę tEraZ sZekSić
- o JezU O jEzu I cO teRaZ
-cO tEraZ Co terAz
- To zamkniecie nas czy co?
- Ahhh no tak, chodźcie.
Poszliśmy wszyscy do mojego pokoju, otworzyliśmy szafę i wepchneliśmy tam Taehyunga i Hoseoka.
- I macie tutaj siedzieć do końca gry!
-Co?! No ej no!
-Mogę ich przypilnować?
- Uhhh no jak tam chcesz.
Wszyscy wyszli z pokoju oprócz Suzu, która "pilnowała" Taehyunga i Hoseoka.
- Kto teraz kręci?
-Ahhh no tak, Hoseok siedzi z Taehyungiem w szafie do końca gry.
-Ja mogę.
-Ok.
Wypadło na Agatę.
- Pytanie czy wyzwanie?
-Pytanie.
- a TY masz na kimś crusha?
- Nom mam 😏
- Uuuuuuu
- UuuuUuuuU oNa rÓwNież mA Na kImś cRusHa oMgggGgG
- Uhhh...?
-Oh fuck teraz jestem tylko sam.
-Aha? Dobra ja kręcę.
*2 godziny później*
Suzu:
- Spisz?
- Nie.
-Ile jeszcze... Hoseok nawet już zasnął!
- Mogę iśc sprawdzić czy ciąglę grają.
-TAK! PROSZĘ!!!
Wyszłam z pokoju i skierowałam sie w stronę przedpokoju.
- Gracie ciąglę?
Zauważyłem że nikogo nie było.
-Czy ja właśnie spędziłam 100 lat na pilnowaniu dzieci? HALOOO?
Usłyszałam Taehyunga krzyczącego:
-MOŻEMY JUŻ WYJŚĆ???
-TAKKK
Usłyszałam głośne otwarcie drzwi, a po paru sekundach Taehyunga ciągnącego Hoseoka
- O MÓJ BOŻE CZY TY GO ZAMORDOWAŁEŚ?!
- On. Śpi. 😑
-Ohhhh no spoko.
-Gdzie reszta?
- Właśnie nie wiem, zadzwonie do Agaty, może odbierze.
Podeszłam do blatu i wzięłam telefon do ręki.
Nie odebrała.
Zadzwoniłam jeszcze raz.
Tez nie odebrała.
-Fuck nie odbiera...
- I CO TERAZ?! A CO JEŚLI ONI SIĘ UCIEKLI BEZ NAS I TERAZ JEST APOKALIPSA ZOMBIE?!
- Jezu nie panikuj tak.
-Ale ja się boję.
- No nie bój się, pewnie robia sobie z nas żarty i są gdzies tutaj.
-Może masz rację... dobra Hoseok nie może tak leżeć na podłodzę bo sie przeziębi.
-Albo jak magiczne pojawia sie tutaj inni to pomyślą że jestesmt mordercami?
-Może?
-No własnie, zanieś go do pokoju czy coś.
- Ale on jest ciężki...
-Jezu, w takim razie ja go zaniose.
Podeszłam do "nieżywego" (?) Hoseoka i złapałam go pod pachami.( Nie pytać pls).
-Uniesiesz go?
-Poradzę sobie.
Z trudem doszłam do jego pokoju, lecz się udało.
- Już jesteś?!
- NOM JESTEMM
- Gratulacje! Ewoulowałaś na poziom 2!
- Serio?!
-No co!
- Nic.
- To złaś na dół raku.
- Łokej.
Zeszłam na dół i zauważyłam Taehyunga trzymającego pilota.
- A ty co?
- Moziemy pooglądać bajkę plis
- Uhhh?
-Ploseee...
-Ok? Dziwak.
-Jej! To co oglądamy?
- Co chcesz?
- A nic.
- No to po co-
- Mogę na balkon?
-To... twoje mieszkanie.
- Jej! Albo nie chcę. Jestem głodnyyy
-KUŹWA JESTES JUZ DOROSŁY CHYBA SAM UMIESZ SOBIE UGOTOWAC JEDZENIE!* krzyknęłam po czym zdałam sobie sprawę z sytuacji i zaczęłam się śmiać.
-Wszystko ok?
-Tak.* powiedziałam przez śmiech.
- Dziwoląg* spojrzał na mnie z miną "idiotka".
-A ty niby nie dziwoląg?
- Nie.
-Nie wcale.* zaczęłam sie jeszcze bardziej śmiac z niewiadomych mi przyczyn.
-No dobra moze trochę.
- Wow.
- No co? Dobra, co teraz robimy bo mi się nudzi.
-Ja posiedzę na swoim balkonie.
-Mogę z tobą plsss...
-No jak chcesz.
Poszliśmy na górę i weszliśmy na balkon.
-To uhm siadaj a ja sobie wezmę jakąś bluzę.
-No spk.
Poszłam do pokoju bo moją kochaną białą bluzę.
- już jestem.
- Noice noice.
4 gdziny później
Siedziałam z Taehyungiem i Hoseokiem który wstał godzinę temu gdy nagle usłyszałam otwieranie się zamka.
-Oh raczyli do nas przyjść.
- Idę im zrobić dramę.
-No spk.
Wybiegłam z mego balkonu i zbiegłam ze schodów.
- NIE BYŁO WAS 4 GODZINY. 4 JEBANE GODZINY CZEKALIŚMY NA WAS I NIE RACZYLIŚCIE NAWET ODEBRAĆ TELEFONÓW!
-Jezu sorry, bylismy w lodziarni.
-Beze mnie?! No ale jesteście!* krzyknął stojący na schodach Taehyung.
-CHAMÓWA I CHAMÓWCY!
-NIE PYSKUJ!
-TO NAWET NIE JEST PYSKOWANIE!
- MARSZ DO POKOJU I NIE CHCĘ CIĘ WIDZIEĆ NA DOLE DO 21!
-UGHHH
Pobiegłam do pokoju.
*W lodziarni*
-Czy to na pewno w porządku że zostawiliśmy tak Taehyunga Hoseoka i Suzu w dormie, nie mówiąc nim o tym że idziemy do lodziarni bez nich?
-No oczywiście że tak, ale to był pomysł Jimina.
-Wiesz ty co.
-Nie.
- Ej nie no ale serio, siedzimy już bez nich jakieś 3 godziny.
- Cztery.
- C-co?! Cztery?! Musimy szybko wracać!
-Poradzą sobie, przecież są już dorośli co nie.
Wszyscy popatrzyli się morderczym wzrokiem na Yoongiego.
- Dobra, Taehyung I Suzu, rozumiem, ale Hoseok? Przecież na pewno ich przypilnuje.
- I tak powinniśmy wracać.
-Też tak uważam.
-No to wracamy...* westchnął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro