Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

~Magnus~
Ehh, muszę zacząć jakiś temat, bo zaraz obydwoje zaśniemy w tej kuchni. A Alec dostanie migreny z tego poddenerwowania.

- To co? - spytałem w końcu. - Może idziemy do mojego pokoju?

Alexander wzruszył ramionami, co mnie bardzo rozśmieszyło. Nie był niemy, a jego jedyne odpowiedzi to kręcenie głową i wzruszanie ramionami, więc naprawdę wyglądało to zabawnie.

- Dziwny jesteś - skomentowałem rozbawiony. - Lubię cię.

Alec w końcu uniósł głowę i spojrzał na mnie. Przez moment patrzyliśmy sobie w oczy jak zahipnotyzowani. Cóż, ja byłem. Ale nie mogłem nic wyczytać z tych dwóch, błyszczących, niebieskich tęczówek przypominających oczka wodne. Były tak cholernie zamknięte. Tak bardzo, że jeśli chcę wiedzieć, co Alec myśli lub czuje, muszę go spytać, a on musi mi odpowiedzieć, bo w żaden inny sposób się nie dowiem.

Po chwili, która trwała tak krótko, a zarazem tak długo, jednocześnie oderwaliśmy swoje spojrzenia. Czułem się jak po intensywnym seksie.

- Alec! - usłyszeliśmy głos Kornela z salonu. - Wracamy już! Pożegnaj się! Czekam przy drzwiach!

- Tak szybko? - spytałem z naprawdę ogromnym smutkiem. - Ehh... To dozoba... - uciąłem, gdyż po Alecu nie było już śladu.

Jedynie drzwi od kuchni skrzypnęły. Naprawdę przebywanie w mojej obecności było dla niego aż taką udręką...? Super...

- Dlaczego tak szybko?! - krzyknąłem do wujka, wchodząc do salonu, w którym siedział na kanapie przed dużą plazmą.

- A co? - zaśmiał się mężczyzna. - Nie było ciekawego meczu.

- Wasza znajomość opiera się tylko na piłce nożnej? - wymamrotałem pozbawionym humoru głosem.

Opadłem na kanapę obok wujka i odchyliłem głowę do tyłu, by pozbyć się pesymistycznych myśli, które rodziły się w moim umyśle.

- Oczywiście, że nie, jesteśmy sąsiadami. Też razem grillujemy.

- Super - burknąłem.

- Często. W wakacje najczęściej. Na podwórku Lightwood'ów - powiedział powoli, jakby czekał, aż sens słów do mnie trafi.

Przecież nie jestem głuchy. Albo... Chyba jestem.

- Czekaj... - uniosłem głowę i zmrużyłem oczy w zastanowieniu, co rozbawiło wujka. - To znaczy, że przez wasze spotkania... Będą zainicjowane moje randki z Alekiem? - spojrzałem na niego z nadzieją.

- Brawo - pokręcił głową rozbawiony.

- Okey... To git - uśmiechnąłem się uradowany.

Zabawne... W prawdzie rzeczy nie znam się z tym chłopakiem, a mimo to tylko Alexander umie zepsuć mi humor tak szybko, jak szybko potrafi go naprawić.

~Alec~
Wparowałem do swojego pokoju i trzasnąłem drzwiami. Byłem zły na wszystkich i wszystko, prócz Magnusa. On starał się mnie zagadać, był miły, słodki i uroczy, a ja co? Odezwałem się może raz, dwa razy? Jestem idiotą! Nie chcę wiedzieć, co sobie o mnie pomyślał... Jezu.

Ze wszystkimi negatywnymi emocjami padłem brzuchem na łóżko. Krzyknąłem w poduszkę, jakby miał w nią wsiąknąć mój wstyd, którego możliwość przebiła skalę. Moje ciche użalanie się nad sobą przerwał dźwięk telefonu. Niechętnie wyciągnąłem po niego rękę, gdyż leżał na parapecie okna przy łóżku, i sprawdziłem, kto dzwoni.

- Co chcesz, bo nie mam nastroju - powiedziałem do telefonu ospałym głosem.

- Wujostwo pocisnęło? - spytała rozbawiona Izzy.

- Mhm...

- Co tym razem?

- Wyobraź sobie, że... - podparłem się na łokciach, by przygotować się lepiej na ostre użalanie się nad światem i samym sobą. - Zjebałem randkę, którą zainicjował Kornel.

- Randkę?! - pisnęła szczęśliwa dziewczyna, jakby tylko te słowo usłyszała z mojej wypowiedzi.

- Słyszałaś ty, co do ciebie mówiłem?

- Tak tak, i co? Opowiadaj!

- No właśnie mówię, że zjebałem! I to porządnie, Izzy!

- E tam, co niby takiego zrobiłeś?

- Odezwałem się chyba tylko dwa razy... - wymamrotałem.

- Co? Alec - westchnęła bezradnie. - Serio?

- Tak, serio. Możesz mnie nie dołować jeszcze bardziej? Proszę?

- Ehh, no dobra... Co to w ogóle za kolo?

- Siostrzeniec sąsiadów.

- Oho, to będziecie jeszcze mieli wiele okazji do randek - powiedziała z entuzjazmem, czego niestety nie podzielałem.

- Nie chcę więcej go widzieć, Izzy... - z trudem powiedziałem te słowa. Bo nie były do końca prawdą...

- Niby czemu?

- Zbłaźnię się jeszcze gorzej? Pomyśl czasem.

- A więc o to chodzi!

- Co? - spytałem zbity z tropu.

- Po prostu się wstydzisz - zachichotała. - To normalne, Alec! Zanim się obejrzysz, będziecie spędzać każdą wolną chwilę razem. I będziesz mi potajemnie wysyłał wasze gorące zdjęcia.

Wychwyciłem z jej głosu dwuznaczne znaczenie i automatycznie policzki zaczęły mnie piec. Ciało przeciwko mnie, jakby inaczej?

- Taa... Wątpię - westchnąłem. - Słuchaj, będę kończyć. Zaraz jest obiad, a potem cały dzień mam zamiar spędzić na czytaniu.

- Ehh, jak sobie chcesz.

Odsunąłem telefon od ucha i rozłączyłem się. Podniosłem się, by usiąść na kolanach i przekręciłem głowę w bok. Miałem widok na dom Magnusa. Zauważyłem go w jednym oknie... Okna naszych pokoi są naprzeciw siebie...?

Kiedy azjata mnie zauważył, natychmiast zasłoniłem swoją roletę.

~Magnus~
A to ciul! Zasłaniać swoją roletę na moich oczach?! Osoby, które stalkerowałem, mogą tak robić, ale nie ten chłopak. Jakby go tu do siebie przekonać... E tam, mam dwa miesiące, mieszkamy obok siebie, ja codziennie rano będę wychodził do ogrodu, i może on też? Fajnie by było.


❤❤❤
Bum!
Nie wiem co jest ze mną nie tak że wstawiam kilka rozdziałów dziennie, ale ok XD 👌
Miłego wieczoru ✨❤✨❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro