3
~Magnus~
Ehh, muszę zacząć jakiś temat, bo zaraz obydwoje zaśniemy w tej kuchni. A Alec dostanie migreny z tego poddenerwowania.
- To co? - spytałem w końcu. - Może idziemy do mojego pokoju?
Alexander wzruszył ramionami, co mnie bardzo rozśmieszyło. Nie był niemy, a jego jedyne odpowiedzi to kręcenie głową i wzruszanie ramionami, więc naprawdę wyglądało to zabawnie.
- Dziwny jesteś - skomentowałem rozbawiony. - Lubię cię.
Alec w końcu uniósł głowę i spojrzał na mnie. Przez moment patrzyliśmy sobie w oczy jak zahipnotyzowani. Cóż, ja byłem. Ale nie mogłem nic wyczytać z tych dwóch, błyszczących, niebieskich tęczówek przypominających oczka wodne. Były tak cholernie zamknięte. Tak bardzo, że jeśli chcę wiedzieć, co Alec myśli lub czuje, muszę go spytać, a on musi mi odpowiedzieć, bo w żaden inny sposób się nie dowiem.
Po chwili, która trwała tak krótko, a zarazem tak długo, jednocześnie oderwaliśmy swoje spojrzenia. Czułem się jak po intensywnym seksie.
- Alec! - usłyszeliśmy głos Kornela z salonu. - Wracamy już! Pożegnaj się! Czekam przy drzwiach!
- Tak szybko? - spytałem z naprawdę ogromnym smutkiem. - Ehh... To dozoba... - uciąłem, gdyż po Alecu nie było już śladu.
Jedynie drzwi od kuchni skrzypnęły. Naprawdę przebywanie w mojej obecności było dla niego aż taką udręką...? Super...
- Dlaczego tak szybko?! - krzyknąłem do wujka, wchodząc do salonu, w którym siedział na kanapie przed dużą plazmą.
- A co? - zaśmiał się mężczyzna. - Nie było ciekawego meczu.
- Wasza znajomość opiera się tylko na piłce nożnej? - wymamrotałem pozbawionym humoru głosem.
Opadłem na kanapę obok wujka i odchyliłem głowę do tyłu, by pozbyć się pesymistycznych myśli, które rodziły się w moim umyśle.
- Oczywiście, że nie, jesteśmy sąsiadami. Też razem grillujemy.
- Super - burknąłem.
- Często. W wakacje najczęściej. Na podwórku Lightwood'ów - powiedział powoli, jakby czekał, aż sens słów do mnie trafi.
Przecież nie jestem głuchy. Albo... Chyba jestem.
- Czekaj... - uniosłem głowę i zmrużyłem oczy w zastanowieniu, co rozbawiło wujka. - To znaczy, że przez wasze spotkania... Będą zainicjowane moje randki z Alekiem? - spojrzałem na niego z nadzieją.
- Brawo - pokręcił głową rozbawiony.
- Okey... To git - uśmiechnąłem się uradowany.
Zabawne... W prawdzie rzeczy nie znam się z tym chłopakiem, a mimo to tylko Alexander umie zepsuć mi humor tak szybko, jak szybko potrafi go naprawić.
~Alec~
Wparowałem do swojego pokoju i trzasnąłem drzwiami. Byłem zły na wszystkich i wszystko, prócz Magnusa. On starał się mnie zagadać, był miły, słodki i uroczy, a ja co? Odezwałem się może raz, dwa razy? Jestem idiotą! Nie chcę wiedzieć, co sobie o mnie pomyślał... Jezu.
Ze wszystkimi negatywnymi emocjami padłem brzuchem na łóżko. Krzyknąłem w poduszkę, jakby miał w nią wsiąknąć mój wstyd, którego możliwość przebiła skalę. Moje ciche użalanie się nad sobą przerwał dźwięk telefonu. Niechętnie wyciągnąłem po niego rękę, gdyż leżał na parapecie okna przy łóżku, i sprawdziłem, kto dzwoni.
- Co chcesz, bo nie mam nastroju - powiedziałem do telefonu ospałym głosem.
- Wujostwo pocisnęło? - spytała rozbawiona Izzy.
- Mhm...
- Co tym razem?
- Wyobraź sobie, że... - podparłem się na łokciach, by przygotować się lepiej na ostre użalanie się nad światem i samym sobą. - Zjebałem randkę, którą zainicjował Kornel.
- Randkę?! - pisnęła szczęśliwa dziewczyna, jakby tylko te słowo usłyszała z mojej wypowiedzi.
- Słyszałaś ty, co do ciebie mówiłem?
- Tak tak, i co? Opowiadaj!
- No właśnie mówię, że zjebałem! I to porządnie, Izzy!
- E tam, co niby takiego zrobiłeś?
- Odezwałem się chyba tylko dwa razy... - wymamrotałem.
- Co? Alec - westchnęła bezradnie. - Serio?
- Tak, serio. Możesz mnie nie dołować jeszcze bardziej? Proszę?
- Ehh, no dobra... Co to w ogóle za kolo?
- Siostrzeniec sąsiadów.
- Oho, to będziecie jeszcze mieli wiele okazji do randek - powiedziała z entuzjazmem, czego niestety nie podzielałem.
- Nie chcę więcej go widzieć, Izzy... - z trudem powiedziałem te słowa. Bo nie były do końca prawdą...
- Niby czemu?
- Zbłaźnię się jeszcze gorzej? Pomyśl czasem.
- A więc o to chodzi!
- Co? - spytałem zbity z tropu.
- Po prostu się wstydzisz - zachichotała. - To normalne, Alec! Zanim się obejrzysz, będziecie spędzać każdą wolną chwilę razem. I będziesz mi potajemnie wysyłał wasze gorące zdjęcia.
Wychwyciłem z jej głosu dwuznaczne znaczenie i automatycznie policzki zaczęły mnie piec. Ciało przeciwko mnie, jakby inaczej?
- Taa... Wątpię - westchnąłem. - Słuchaj, będę kończyć. Zaraz jest obiad, a potem cały dzień mam zamiar spędzić na czytaniu.
- Ehh, jak sobie chcesz.
Odsunąłem telefon od ucha i rozłączyłem się. Podniosłem się, by usiąść na kolanach i przekręciłem głowę w bok. Miałem widok na dom Magnusa. Zauważyłem go w jednym oknie... Okna naszych pokoi są naprzeciw siebie...?
Kiedy azjata mnie zauważył, natychmiast zasłoniłem swoją roletę.
~Magnus~
A to ciul! Zasłaniać swoją roletę na moich oczach?! Osoby, które stalkerowałem, mogą tak robić, ale nie ten chłopak. Jakby go tu do siebie przekonać... E tam, mam dwa miesiące, mieszkamy obok siebie, ja codziennie rano będę wychodził do ogrodu, i może on też? Fajnie by było.
❤❤❤
Bum!
Nie wiem co jest ze mną nie tak że wstawiam kilka rozdziałów dziennie, ale ok XD 👌
Miłego wieczoru ✨❤✨❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro