Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27

~Magnus~
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - spytałem z zadyszką, zatrzymując się przed siedzącym pod sklepem Alekiem.

- Co...? - spytał cicho, unosząc na mnie wzrok.

Sebastian musiał mu coś zrobić, bo inaczej by się tak nie zachowywał. Sprawiał wrażenie, jakby bał się wszystkiego wokół, nawet najlżejszego listka. Biedaczyna...

- Sebastian... - szepnąłem, siadając przed nim.

Chłopak spuścił wzrok, a ja potarłem jego kolana, chcąc pokazać mu, że jestem przy nim i dodać otuchy.

- Przepraszam... - wyszeptał.

Naprawdę zaczynałem się bać. Co ten pierdolony szmaciarz mógł zrobić mojemu Alecowi?

- Nie masz za co, Alec. Spokojnie - usiadłem przy nim, obejmując ramieniem jego kruche, lekko drżące ciało. Czarnowłosy od razu wtulił sie we mnie, jakby chciał ukryć się przed całym światem i jego złem. - Co on ci zrobił?

- On... Wprowadził się znowu - westchnął już owiele spokojniejszy niż przed momentem.

Potarłem jego plecy by go rozluźnić i ucałowałem czubek głowy.

- Powiedz Kornelowi, co ci robi...

- Nie! - zaprzeczył od razu.

Spiął nagle wszystkie swoje mięśnie, a ja mogłem zauważyć, jak jego oddech staje się płytki przez zestresowanie. Na ile idzie się do więzienia za morderstwo i tortury na blondynach?

- Alec... Dlaczego?

- Bo nie - mruknął tylko, nie wiedząc, że nie użył dobrego argumentu, który by mnie zadowolił.

Odsunął się już ode mnie i chwycił za torebkę, której wcześniej jakoś nie dostrzegłem. Wyciągnął z niej donata z niebieską polewą i podał mi go. Wziąłem słodycz w dłoń, zauważając, że jest tylko jedna sztuka.

- A ty? - spytałem, patrząc na jego profil.

Gdyż oczy mojego chłopaka były zwrócone naprzeciw nas, gdzie widniała ulica i chodniki.

- Zanim wróciłeś, zjadłem Kinder Joy. Patrz, co wygrałem - wciągnął z kieszeni malutką, plastikową deskorolkę.

Uśmiechnąłem się lekko na stan, który nim teraz zawładnął. Z zestresowanego i bojaźliwego przemienił się w beztroskiego i takiego uroczo niewinnego. Nie wiedziałem, czy to za sprawą zabawki, słodycza, lub może kompletnie czegoś innego. Ale w każdym razie cieszyłem się, że już czuje się lepiej.

Przez następną godzinę siedzieliśmy pod tym sklepem niczym żule, jedząc słodycze i bułki, które jeszcze zakupiliśmy. Obgadywałem z Alekiem ludzi, którzy nas mijali, jeśli oczywiście źle im patrzyło z oczu. Czasami na złość jakimś osobom, które wyglądały mi na homofobów, zaczynałem całować mojego chłopaka.
Te obrzydzenie na ich twarzach, podczas gdy ja czułem się jak w siódmym niebie. Bezcenne to było.

Potem Lightwood dostał wiadomość SMS od ciotki, że ma wracać do domu, ponieważ ma coś do zrobienia. Chciałem mu pomóc, bo i tak nie miałem nic do roboty, ale dostał on kolejnego SMS-a od ciotki, o treści "nie bierz ze sobą Magnusa. Będziecie się nawzajem rozpraszać, a ty masz pracę"

Pf, błagam, ja miałbym rozpraszać swojego chłopaka? No cóż, jestem przystojny i na pewno bardziej interesujący niż mop do zmywania podłóg, ale poradzilibyśmy sobie. Cnie?

****
~Alec~
- Ciociu! - krzyknąłem, wchodząc do domu.

- Kuchnia! - podpowiedziała, więc poszedłem do wspomnianego pomieszczenia.

Ciarki przeszły po całym moim ciele, gdy zobaczyłem Sebastiana, który opierał się tyłkiem o stół, z założonymi rękami na piersi. Ciocia stała przy blacie, więc szybko do niej podszedłem.

- Więc? Jaka robota? - spytałem, starając się ignorować blondyna.

- Pojedziesz z Sebastianem do Mrówki, kupicie jakieś tam rzeczy dla wujka, bo remontuje strych.

- D-dlaczego z Sebastianem? - zająknąłem się przerażony.

Los naprawdę robi WSZYSTKO, by Seba miał warunki, by mnie przelecieć.

- Bo ma prawo jazdy?

- No i... - odezwał się mój koszmar, podchodząc do nas nonszalanckim krokiem. - Nie mam co robić, a lubię spędzać z tobą czas.

- Świetnie - uśmiechnęła się do nas ciocia, po czym obrzuciła mnie jeszcze złowrogim spojrzeniem. - Masz się go słuchać, jasne? I żadnych przekrętów, masz być miły, rozumiesz? Jeśli coś usłyszę na twój temat albo jeśli znowu wymyślisz jakieś bajeczki na temat Sebastiana, odsyłamy cię. Dociera to do twojej główki?

Pokiwałem twierdząco głową, wiedząc, że już jestem stracony. Teraz kompletnie nikomu nie mogę powiedzieć, co robi Sebastian... Gdy powiem wujkom, wyrzucą mnie. Gdy powiem Magnusowi i Seba się o tym dowie, pobije go.

Po prostu idealnie...

****
Cały spięty siedziałem w jednym wozie z Sebastianem. Oddychałem szybko i ciągle miałem wrażenie, że widzę jego rękę sunącą się w stronę mojego brzucha jak w tamtą koszmarną noc. Nigdy tego nie zapomnę.

- No, wysiadka - powiedział blondyn, kiedy zaparkował pod galerią budowniczą.

Na kartce, którą trzymał w ręce, miał zapisanie rzeczy, które musieliśmy zakupić dla wujka. Oczywiście ciocia dała mu na to pieniądze. Cholernie bym się cieszył, gdyby on musiał przyjmować hajs za każdą spędzoną sekundę ze mną, ale niestety tak nie jest. Niestety sam chce znajdować się w pobliżu mnie.

Wysiedliśmy z auta, kierując się do rozsuwanych drzwi supermarketu.

- Weź wózek - polecił blondyn, a ja niczym spłoszony kurczak podbiegłem do koszyków ustawionych w rzędzie.

****
Prowadziłem wózek, w którym była jakaś farba, pędzle, i inne takie. Sebastian odziwo zajął się zakupami zamiast mną. Co mnie cieszyło, ale i niepokoiło. Przecież on i tak nie zostawi mnie w spokoju.

- Jeszcze... - mruknął blondyn, przypatrując się pogniecionej kartce w swojej dłoni. - Jeszcze coś, ale to na górze jest. Zaczekasz? - spojrzał na mnie.

Pokiwałem głową, przystając z koszykiem, o którego się oparłem. Osiemnastolatek przejechał dłonią przez moje włosy i zniknął mi z oczu.

Nienawidzę go.

****
Wracaliśmy już do domu, ale jeszcze znajdowaliśmy się na terenie miasta. Nagle poczułem, no i zauważyłem, że wóz zaczął zwalniać. Przeraziłem się. Serce jeszcze mocniej zaczęło łomotać, utrudniając mi oddychanie. Co się stanie? Wykorzysta mnie? Zgwałci? Zabije i zostawi na chodniku?

- Chodź, mały - powiedział i wysiadł z auta.

Nie mogłem się ruszyć. Wpatrywałem się w jeden punkt przed sobą, z szeroko otwartymi oczami.

W końcu po jakimś czasie, którego nie potrafiłem określić, drzwi od mojej strony zostały otwarte.

- I-idę... - wydukałem ledwo i szybko opuściłem pojazd, cofając się kilka metrów od blondyna.

Nie mam kondycji, więc jak mam mu uciec w razie czego? Jestem w dupie.

- Aleś ty wystraszony - skomentował z rozbawieniem Sebastian. - Chodź - skinął głową w jakąś stronę i zaczął nią podążać.

Szedłem za nim, gdyż przemierzaliśmy chodnik wśród ludzi, więc tu raczej nic mi nie zrobi. Prawda...?

- Jakie chcesz? - spytał, a ja dopiero teraz zatrzymałem się i zdałem sobie sprawę, że stoimy przed budką z lodami.

- Ee... - zmarszczyłem brwi, bo nie byłem pewien, o co mu chodzi.

Chciał mnie przekupić? Otruć? Nie mam pojęcia...

- No co? - zaśmiał się. - Wybieraj smak, maleńki - skwitował i sam zaczął rozglądać się po szybie, za którą znajdowały się różne smaki lodów.

Nie mogłem się nie skusić, niestety. Sebastian kupił sobie trzy gałki truskawkowych i zerknął na mnie wyczekująco.

- S-smerfowe - wyjąkałem.

- Tylko? - uśmiechnął się do mnie. - Jaką jeszcze?

- Śmietankowe - mruknąłem. - Starczy.

Blondyn zapłacił za nasze przysmaki i podał mi ten, który sobie wybrałem.

- Dzięki... - mruknąłem cicho, dalej będąc zdziwiony jego postępowaniem.

- Chodź na spacer - powiedział, liznął swojego loda w jakiś dziwny sposób i poszedł przed siebie, w stronę parku.

Westchnąłem, i poszedłem za nim, rozpieszczając swoje podniebienie smakołykiem w mojej dłoni.

****
Szliśmy obok siebie parkiem, kończąc już swoje lody. A konkretniej ja swojego zjadłem już dawno, a Sebastian miał jeszcze połowę swojego.

- Maleńki.. - zaczął, ale mu przerwałem.

- Nie mów tak do mnie.

- Dlaczego? Pasuje do ciebie - zamruczał.

Wyciągnął dłoń w stronę mojego policzka, ale natychmiast odtrąciłem rękę Sebastiana.

- Mhm... Wracamy już?

- Gdzie ci tak śpieszno? - spytał ze śmiechem.

- Do Magnusa? - wymamrotałem, odpowiadając zgodnie z prawdą.

- Ehh... - westchnął. - Jak sobie chcesz - skwitował, i w końcu zawróciliśmy się w stronę jego auta.

❤❤❤
Jak tam w szkole? Ja mam pierwszą wolną, yay 👏😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro