Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22

~Alec~
- J-ja... - zacząłem niepewnie, ale przecież nie mogłem już ukrywać prawdy. - Ja... Też Cię Kocham - wyznałem, wraz z rosnącym pieczeniem na mojej twarzy.

Cieszyłem się, że Magnus tego nie widzi, ale jakby czytając w moich myślach, otworzył oczy i spojrzał na mnie. Czy on się też zarumienił? OMfG...

- Złamaliśmy główną zasadę wakacyjnego romansu, stokrotko - oznajmił z leniwym uśmiechem.

- Wiem... Pierdolić to.

- Nie przeklinaj! - syknął, marszcząc uroczo nosek. - Kochanie.

- Bla bla... - zabełkotałem z rozbawieniem.

Magnus położył się na boku, podpierając głowę na zgiętej w łokciu ręce. Małym palcem u wolnej dłoni kreślił kółka na mojej klatce piersiowej, przez co od razu wbiłem wzrok w sufit. Bo znowu poczułem podniecenie.

Od kiedy ja się taki niewyżyty stałem... Ta, od kiedy Magnus jest w pobliżu i chociażby mnie lekko dotknie.

- Powinniśmy wziąć prysznic - stwierdził azjata.

- No... - przyznałem mu rację.

- To chodź - powiedział, po czym ospale wstał z łóżka, naciągając na siebie tylko spodnie.

Ja, za moment, w którym cieszyłem wzrok jego wyrzeźbionym ciałem, zrobiłem to samo, co on. Oczywiście z moimi spodniami.

Wzięliśmy prysznic razem w jednej kabinie. Było to strasznie męczące, gdyż ciągle ocieraliśmy się o siebie, i po prostu nie mogłem się skupić na myciu. Odwróciłem się plecami do Magnusa, kiedy zażenowany zdałem sobie sprawę, że mój członek zaczyna wracać do życia. Serio? Ygh...

Jednocześnie skończyłem już pienić włosy szamponem, więc ustałem tuż pod słuchawką prysznica, z którego wydobywała się gorąca woda. Zamknąłem oczy i opłukiwałem pianę z głowy.

Magnus położył dłoń na moim biodrze. Moje ciało natychmiastowo przeszedł przyjemny prąd, jakbym dotknął paralizatora. Mrowienie w podbrzuszu też przybrało na sile. Ekstra...

- Alecuś? - odezwał się Magnus. - Masz mały problem.

- N-Nie prawda - zaprotestowałem.

Jak ja się cieszyłem, że para od gorącej wody unosiła się wokół nas, bo moja twarzyczka cała mnie piekła, będąc przeciwko mnie.

- Nie? Okey, to ja po prostu zrobię swoje.

Po jego słowach zmarszczyłem brwi, w zastanowieniu, co znowu przyszło mu do tego durnego łba.

Wciągnąłem ze świstem powietrze, gdy jego dłoń zacisnęła się na mojej erekcji. Cóż, serce też mi się zatrzymało. Azjata odwrócił mnie do siebie przodem i zaczął ruszać ręką w górę i w dół, a ja starałem się stłumić jęki podniecenia.

Położyłem dłonie na gorącej klatce piersiowej Magnusa, i oparłem się plecami o zimne kafelki na ścianie, które wywołały dodatkowy dreszcz na moim ciele.

Stęknąłem cicho, czując, jak mrowienie w podbrzuszu nasila się, kiedy azjata nagle zaprzestał swoich ruchów, nie pozwalając mi dojść. Specjalnie to zrobił!

Zmrużyłem oczy i zauważyłem męskość mojego chłopaka, która też unosiła się w erekcji. Mimo, że mnie wkurwił, postanowiłem mu pomóc z jego problemem.

****
Przez kilka następnych godzin do osiemnastej leżeliśmy u mnie w pokoju na łóżku. Magnus robiąc coś na swoim telefonie, a ja standardowo czytając książkę, póki wujostwo nie zawołało nas na kolację.

Gdy wstałem z łóżka, poczułem pieczenie w dolnych partiach ciała, ale na szczęście nie było ono silne.

****
Z trudem siedziałem na tym krześle. Doskwierało mi okropne pieczenie i szczypanie. Wierciłem się ciągle, starając się znaleźć jakąś wygodną pozycję, ale tylko pogarszałem sprawę. Ygh...

- Wszystko w porządku, Alec? - spytała ciocia, która siedziała przy krótszym z boków prostokątnego stołu.

Naprzeciwko niej siedział ten facet, który jak się dowiedziałem, ma na nazwisko Claus. Przede mną siedział Magnus, a obok niego Kornel.

- Mhm... - mruknąłem i wbiłem spojrzenie w talerz.

Jednak uniosłem je, gdy usłyszałem cichy chichot Kornela. Aha?!

- Chłopaki? - zagadnął rozweselony wujek. - Dokończyliście to, co wam przerwałem?

- Wujku! - wrzasnąłem zażenowany.

Schowałem twarz w dłoniach z odczuwanego pieczenia. Nie dość, że tyłek mnie kłuje, to morda też?!

- No co? - zachichotał.

Poczułem jak "ktoś" jedzie swoją nogą wzdłuż mojej nogi, zbliżając się do mojego krocza. Podskoczyłem zaskoczony dotykiem, a ciocia spojrzała znowu na mnie, ale tym razem podejrzliwym spojrzeniem.

- Na pewno wszystko w porządku? - spytała lekko podirytowana.

- T-tak... - spojrzałem gniewnie na mojego chłopaka, który uśmiechnął się do mnie niewinnie i z powrotem zajadał się spaghetti.

Współczułem temu całemu Clausowi, że musi patrzeć na taką scenę.

- Chłopcy... - zaczął Kornel. - Zniknął mi z łazienki lubrykant. Widzieliście?

Spojrzałem zaskoczony na jego twarz, na której malował się typowy lenny face. Jezu...

A Magnus zaczął udawać hienę.

****
Po kolacji musiałem oczywiście posprzątać po wszystkich. Claus poszedł do swojego pokoju, wujostwo tak samo do ich sypialni, tylko Magnus jeszcze kończył swoją porcję przy stole, bo wziął sobie dokładkę. Z trudem wstałem z krzesła i zacząłem zbierać resztę talerzy i sztućców.

~Magnus~
Nawinąłem na widelec kolejne kluski spaghetti i uniosłem do swoich ust, od razu unosząc też wzrok. Alexander zbierał naczynia ze stołu, z widocznym grymasem na twarzy. Oho...

- Jak tam? - spytałem rozbawiony, wstając od stołu.

Alec obrzucił mnie tylko pogardliwym spojrzeniem i podszedł do blatu przy zlewie. Stąpał ostrożnie i powoli, co wyglądało zabawnie, no ale raczej mu nie było do śmiechu.

- Zamknij się i sprzątaj - rozkazał, wskazując na kilka brudnych talerzy na blacie, a sam wrócił, by usiąść na krześle.

Zaśmiałem się z mojego... Teraz już ukochanego i ustałem za nim. Popchałem jego krzesło razem z nim bliżej kuchennego blatu, by był blisko mnie. I zacząłem zmywać naczynia.

Poczułem wibrowanie mojego telefonu w tylnej kieszeni moich spodni, no ale miałem ręce w wodzie i pianie.

- Kotek? - spojrzałem na Aleca. - Weź odbierz.

Chłopak niechętnie wstał z krzesła, pokonał pół metra który nas dzielił i wsunął rękę do kieszeni na moim tyłku. Pewnie nie zauważył moich deszczy przyjemności, które przeszły przez moje ciało przez ten jego niepozorny dotyk.

Usiadł z powrotem na siedzeniu i przystawił telefon do ucha, a ja z powrotem zająłem się myciem naczyń.

Po zaledwie kilkunastu sekundach rozmowy czarnowłosy odsunął telefon od swojego ucha i położył go na blacie, nie klopocząc się pewnie z podchodzeniem do mnie.

- Kto to? - spytałem, szorując już pozostałe sztućce.

- Ted - odpowiedział. - Pytał się, kiedy wrócisz.

- I co powiedziałeś?

- Nie słyszałeś? - spytał ze zdziwieniem.

Od razu odwróciłem głowę w bok, by ujrzeć ten jego zdezorientowany wyraz twarzy, który za każdym razem potrafi mnie rozbawić.

- Nie słuchałem - parsknąłem śmiechem.

- God... - mruknął, wywracając oczami. Ktoś tu ma humorki. - Powiedziałem, że przyjdziesz niedługo. Tylko jak posprzątasz.

- Pf.

- Na talerzu jest plama!

****
- Jestem! - krzyknąłem, gdy wbiłem do własnej chaty.

Nikt mi nie odpowiedział, więc po prostu pobiegłem schodami na górę, by jak najszybciej znaleźć się przy moich dziwnych stworzeniach, do których prowadził ten ciasny korytarz...

❤❤❤
Kto też się cieszy że jutro szkoła? 😓😓😓😓

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro