Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

~Alec~
Ominąłem Sebastiana i szybko pobiegłem przez korytarze i zbiegłem ze schodów. Tak się rozpędziłem jak struś, że zapomniałem, gdzie są hamulce. I przez to wpadłem prosto w ramiona Magnusa, który akurat otworzył drzwi wejściowe.

Wtuliłem się w niego mocno i nie chciałem już puszczać. Tak oto wygląda Alec, który zarzekał się, że za nic się nie zakocha...

- A ci co? - spytał rozbawiony Magnus, obejmując mnie ramionami.

- Nie wiem... - mruknąłem i przymknąłem oczy.

Polubiłem uczucie podczas przytulania azjaty. Jest tak... Ciepło. Wygodnie. Jak w domu. I... Bezpiecznie do tego. Po prostu chyba idealnie.

- Idzie blond idiota... - wyszeptał do mojego ucha. - Uciekamy - powiedział i zaczął cofać się do tyłu, a ja stawiałem kroki do przodu.

Nie byłem pewny co do pomysłu poruszania się podczas przytulania, ale na szczęście nie zabiliśmy się.

****
~Magnus~
Cały czas obserwowałem Sebastiana, tym samym pilnując Alexandra. Nie mogłem inaczej. Może i jestem zbyt zazdrosny, ale mam powody co do tego. Bo blondyn ewidentnie nie jest pokojowo nastawiony.

- Zimno? - spytałem Aleca, siadając obok niego na trawie niedaleko stołu i grilla.

Powoli zaczynało się ściemniać, no a co za tym idzie, przybywał zimny wiatr. Nasze ciotki wróciły do swoich domów, więc zostaliśmy tylko my, wujkowie i niestety Sebastian. Ostatnia trójka na szczęście stała sobie przy grillu, nie stwarzając zagrożenia.

- Nie - Alec pokręcił przecząco głową i oparł ją na moim ramieniu.

Mimowolnie się uśmiechnąłem. Ten chłopak jest zbyt uroczy. Objąłem go ręką, przyciągając bardziej do swojego boku, w który ufnie się wtulił.

Zacząłem przymykać już oczy, kiedy usłyszałem ten okropnie brzmiący, zachrypnięty głos.

- Co tam? - przed nami usiadł Sebastian, uśmiechając się półgębkiem.

- Spadaj - mruknąłem od razu, otwierając jedno oko szerzej.

- Nie mówiłem do ciebie - prychnął.

- To masz problem.

- A chcesz go rozwiązać?

- A co masz na myśli? - spojrzałem na niego gniewnie.

Jego ton i wyraz twarzy aż zbyt dawał do zrozumienia, że ten człowiek tylko prowokuje ludzi.

- Ej... - odezwał się Ted, podchodząc do nas z Kornelem. - Co to za kłótnie? - zaśmiał się i usiadł na trawę, a wujek Aleca naprzeciw niego, przez co siedzieliśmy w małym okręgu.

- Ten kretyn zaczyna - warknąłem na Sebastiana, który posłał mi tylko kpiący uśmieszek.

- Uspokój się... - wymamrotał w moje ramię mój skarbek, który robił się senny.

Pocałowałem go w czubek głowy i postanowiłem ignorować blondyna.

- Oj, Alec... - zaśmiał się Kornel. - Patrz, jakie masz branie.

- Ta, ta... - ziewnął w odpowiedzi, z czego się zaśmiałem.

- Szkoda tylko, że źle wybiera - skwitował Sebastian.

Naprawdę starałem się go ignorować, ale niestety nie wyszło.

- Odpierdol się, bo jak ci zapierdo... - przerwałem, gdyż Alec szturchnął mnie w bok.

- O, kurwa... - zaśmiał się Ted. - Naprawdę ogarnijcie się, chłopaki. To wakacje.

- Właśnie - poparł go Kornel, a ja tylko westchnąłem.

Przez resztę wieczoru, a raczej połowy nocy, siedzieliśmy tak w kółku. Alec już dawno zasnął, więc wcisnąłem go sobie między nogi, by oparł się o moją klatkę piersiową.

Głaskałem go po głowie, czasami posyłając groźne spojrzenia Sebastianowi, który ciągle się głupio uśmiechał. Nie wiedziałem, co mu chodziło po głowie, ale napewno nic dobrego. Ale miał wielkie szczęście, że się do mnie nie odzywał. Tylko gadał z mężczyznami na różne tematy, w których ja udzielałem się tylko momentami.

Kiedy wpatrywałem się w śpiącą twarz Aleca, coś kłuło mnie w środku. Świadomość, że po wakacjach się rozejdziemy, zaczęła coraz bardziej mnie dobijać. Nie chciałem go zostawiać. Tej mojej słodkiej, uroczej, niewinnej, bezbronnej stokrotki, która mi zaufała. Ehh...

- Co, idziemy spać? - spytał w końcu Kornel, a ja uniosłem głowę, by spojrzeć na trójkę.

- Jasne - powiedział Sebastian i wstał z ziemi. - Zaniosę Aleca do jego pokoju - spojrzał na mnie wyczekująco.

No chyba sobie śni, że pozwolę mu go tknąć!

- Dobre żarty - prychnąłem, przy okazji starając się nie obudzić Aleca. - Sam go zaniosę. A może mógłbym zostać na noc? - spojrzałem na Teda i za chwilę na Kornela. Zrobiłem maślane oczka, bym miał większe szanse.

- Sobie zostań - zaśmiał się mój wujek. - Co ty na to, Kornel?

- W sumie, czemu nie? - wzruszył ramionami. - Tylko Alec ma małe łóżko, to poszedł byś do pokoju obok, co?

- Jasne - uśmiechnąłem się niewinnie, wiedząc, że i tak spędzę noc przy Alecu.

Mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, kiedy zobaczyłem zirytowanego Sebastiana, który poszedł do domu. Za nim poszedł Kornel, a mój wujek do naszej posiadłości. Delikatnie wziąłem czarnowłosego na ręce i wstałem, idąc z nim w stronę drzwi.

Wszedłem do pokoju Alexandra, nosem klikając włącznik światła, który znajdował się na ścianie tuż przy drzwiach. Podszedłem do łóżka i położyłem na nie śpiącego nastolatka... Który niestety się obudził.

- Magnus... - wymamrotał i się rozciągnął, a za chwilę otworzył zdezorientowane oczka.

- W pokoju jesteś - zaśmiałem się. - Bo zasnąłeś.

- Okey... - ziewnął. - Zostaniesz na noc? - spytał nieco zawstydzony, a ja zdałem sobie sprawę, że słodkość tego chłopaka nie ma granic.

Jestem bardzo narażony na cukrzycę, oj, bardzo.

- Jasne - posłałem mu ciepły uśmiech. - Mój i twój wujek się już zgodzili, jak coś. A mogę spać z tobą?

- P-pewnie.

- Spokojnie, nic nie zrobię - upewniłem go, śmiejąc się cicho.

Nastolatek podsunął się bardziej do ściany, ale za chwilę podniósł się do siadu jakby sobie coś przypomniał.

- Piżama. Zęby. Prysznic - westchnął.

- Piżama to bokserki. A co do reszty, to chodźmy do łazienki.

- A ty? - zerknął na mnie. - Nie masz szczoteczki. Ani piżamy. W sumie mogę dać ci swoją...

- Mam dom obok, mogę podskoczyć - dałem mu całusa w czoło.

- Tylko wróć szybko - rozkazał lekko rozbawiony, schodząc z łóżka i podchodząc do swojej szafy.

- Oj, mam powody, by się spieszyć - zamruczałem seksownym tonem, przed wyjściem jeszcze muskając ustami skrawek jego szyi.

Wyszedłem z pokoju i się rozejrzałem. Nie było tego blond planktona, ale i tak będę się śpieszył...

~Alec~
Magnus musnął moją szyję i wyszedł z pokoju. Pokręciłem głową rozbawiony i wziąłem piżamę, by udać się do łazienki. Sebastian na pewno śpi... Mam nadzieję.

Miałem już wychodzić z pokoju, kiedy wszedł do niego nieproszony gość...
Dlaczego?! No ale, dlaczego?!

- Jak tam, Alec? - spytał z łobuzerskim uśmiechem.

- N-nic. Przesuń się i daj mi wyjść.

- Alec... - pokręcił głową. - Mówiłem ci coś.

- Ja ci też coś mówiłem! - podniosłem ton coraz bardziej zdenerwowany. Ale strach nadal mnie nie opuszczał.

- Nie drzyj się - warknął. - Może trochę uprzejmiej?

- A ty to co? Jak przestaniesz mnie dotykać i prześladować, będę miły.

- Tak? - uniósł brew do góry i przesunął się w drzwiach. Ale coś mi tu nie pasowało...

Stałem dalej w miejscu, nie wiedząc, czy się ruszyć czy nie. Analizowałem wszystkie opcje, kiedy chyba czas mi się skończył, bo chłopak zaśmiał się i zaczął do mnie podchodzić.

Puściłem ubrania, które spadły na podłogę i nie cofałem się. Nie mogę mu dalej pokazywać, że się boję. Może jak go uderzę, to w końcu sobie odpuści...?

Kiedy był już zaledwie pół metra odemnie, powstrzymałem się, żeby mu nie przyłożyć. Bo zatrzymał się i nie wyciągał rąk w moją stronę. Spojrzałem na niego, starając się coś zrozumieć, ale nie potrafiłem.

Sebastian jakby się zamyślił, posłał mi całusa w powietrzu i wyszedł z mojego pokoju. On ma jakiś plan. To jest pewne.

Westchnąłem i wziąłem piżamę z podłogi, kierując się do wyjścia. Na szczęście natknąłem się na Magnusa, gdy tylko wyszedłem za drzwi. Miał w rękach swoją piżamę, szczoteczkę, ale i... Jakąś małą torebkę.

- Co to? - spytałem, wskazując na przedmiot.

- Kosmetyczka? - spytał rozbawiony.

- Na noc? - trochę się pogubiłem.

- Oj, głuptasie. Na jutro też - powiedział i pocałował mnie delikatnie, ale zaraz się odsunął.

- D-dobra, chodź - pokręciłem głową, by się ogarnąć i poszedłem w stronę toalet, a Magnus za mną.

Na szczęście ten dom jest na tyle duży i z setką pokoi, że było też kilka łazienek. Dlaczego ja tego wcześniej nie zauważyłem, gdy Sebastian zajął jedną...? A no tak, powiedział jakiś głupoty i straciłem orientację w terenie. Brawo ja.

Po skończonej wieczornej toalecie, wróciliśmy z powrotem do mojego pokoju. Zgasiłem światło i zapaliłem lampkę na szafce nocnej przy łóżku. Nasze ubrania położyłem na jakiejś szafce i w piżamie wskoczyłem na łóżko. Dlaczego jest jednoosobowe?!

Położyłem się na boku i blisko ściany, by zrobić miejsce mojemu chłopakowi. Powiem szczerze, że nawet nieco bałem się z nim spać. Ale to tylko dlatego, że znam go w końcu kilka dni... Okaże się.

Azjata położył się na plecy obok mnie. Przekręcił głowę w moją stronę i dziwnie na mnie patrzył, co mnie rozbawiło.

- Co się tak patrzysz? - zachichotałem.

- Bo czekam, aż się przytulisz.

- Aa... - odwróciłem wzrok.

Policzki nie, nie szczypcie! Szlag!

Zażenowany moim wiecznym odczuwaniem wstydu, niepewnie przysunąłem się do nastolatka. Położyłem głowę na jego klatce piersiowej, jedną rękę kładąc na jego brzuch, który zadrżał odrobinę. Magnus objął mnie ramieniem i przeciągnął do siebie jeszcze bardziej, że prawie na nim leżałem.

- Dobranoc... - szepnął, sięgając drugą ręką do szafki przy łóżku, by zgasić stojącą na niej lampkę.

- Dobranoc... - zamknąłem oczy.

Poczułem, jak chłopak przykrywa nas kołdrą i obejmuje mnie mocniej.

Uśmiechnąłem się pod nosem i przerzuciłem nogę przez jego biodro. W takiej pozycji mógłbym zasypiać częściej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro