Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Dedykowany dla Natalia51400 pozdrawiam skarbie 😂👌😍😍🔥🔥🔥💙💙

~Magnus~
- Pytanko - uśmiechnął się głupkowato Alec, kiedy spalił już swojego papierosa. On pali szybciej niż ja. Bo ja, delektując się używką, byłem dopiero w jej połowie.

- Się upierdoliłeś mnie i nie chcesz puścić - wymamrotałem zirytowany, jednak wesoły uśmiech Lightwood'a jakoś był w stanie poprawić mi humor.

- Mówiłem, że pomogę - uśmiechnął się szerzej. - Więc... Dlaczego się tniesz?

- Inne pytanie - zaciągnąłem się nikotyną bardziej, by odczuć większe wyluzowanie, które przydałoby mi się w obecnej rozmowie.

- To pytanie.

- Nie.

- Układ i szczerość - uśmiechnął się delikatnie. - Potem pójdziemy coś zjeść.

- Chcesz powiedzieć, że zerwiesz się z lekcji? - przyjrzałem mu się, z rosnącym na mojej twarzy triumfalnym uśmiechem. Papierosy już mam odchaczone, wagary niedługo też. Stacza się szybciej niż myślałem.

- Żeby cię nakarmić, owszem - posłał mi szczery uśmiech.

Postanowiłem udać głupiego i tak właśnie się uśmiechnąłem, udając, że wcale nie wywiera na mnie rozczulania to, że się o mnie martwi. Nie pamiętam, kiedy ostatnio ktoś to robił.

- Sprawię, że zakrztusisz się wodą - uśmiechnąłem się wrednie. Okey, stopniowo tracę te dziwne "uczucie" do Aleca i z powrotem wracam do stanu, gdy chciałem go po prostu zniszczyć. Całe szczęście...

- Jaaasne - parsknął śmiechem. - Ale wracając do pytania.

- Tnę się, bo zabija to uczucia. JUŻ.

- I nie powiesz mi więcej, co?

- Nie - uśmiechnąłem się sarkastycznie. - Chodźmy coś zjeść. Na pewno chcesz z lekcji spieprzać? Jestem dumny...

- I tak mam okienko.

***
~Alec~
Po krótkich zakupach - gdzie kupiliśmy sobie drożdżówki, ja wziąłem dla siebie sok z Hortexa a Magnus Red Bulla, na którego nie udało mu się namówić mnie - poszliśmy do placu zabaw. Siedzieliśmy obok siebie na huśtawkach, kończąc swoje drożdżówki. A przy tym nieustannie patrzyłem na Magnusa przypatrującego się rodzinom z małymi dziećmi, które bawiły się na placu wokół nas.

- Alec? - odezwał się po chwili azjata, wciąż patrząc przed siebie, kiedy ja badałem wzrokiem jego profil. Jest zbyt fascynujący, by tego nie robić. - Ja wiem, że jestem najprzystojniejszym facetem jakiegoś w życiu widziałeś, ale mógłbyś gapić się na mnie trochę dyskretniej? Ja próbuję jeść.

Oh... A miałem nadzieję, że nie zauważy.

- Em, wybacz - odwróciłem szybko głowę, biorąc do ust ostatni kęs mojego obiadu.

Chwyciłem butelkę soku, która stała przy mojej nodze, odkręcając korek i upijając kilka łyków. Chyba jednak wolę pomarańcze niż jabłko i miętę. I chyba jednak wolę spędzać czas z Magnusem niż bez niego. Będę musiał pogadać potem z Izzy, by powiedziała mi wszystko co wie na temat zakochania i zauroczenia. Bo sam siebie i swoich uczuć nie rozumiem. Podobno nie można kogoś pokochać w ciągu kilku dni.

- Alec - z zamyśleń wyrwał mnie pięknie brzmiący głos Magnusa. - Pora na kolejną lekcję.

- Kolejną lekcję? - spojrzałem na niego zdezorientowany, jednocześnie przyjmując papierosa, którego mi podał wraz z zapalniczką. Podpaliłem swoją używkę i zbliżyłem się do Bane'a, by zrobić to samo z tą jego. Momentalnie przypomniałem sobie nasz pocałunek w tamtej uliczce...

- Tak, lekcję - powiedział, przymykając oczy z przyjemności, gdy zaciągnął się papierosowym dymem. - Umiesz już palić, więc nauczysz się poprawnego języka. Zapomnij o wszystkim, czego do tej pory uczyli cię nauczyciele od polaka i skup się na moich słowach.

- W porządku - wpatrywałem się w jego skupioną twarz, której złotozielone oczy również patrzyły na mnie. Poza tym muszę przekonać go, by coś zaśpiewał. Ma piękny głos.

- Powiedz "kurwa".

- Mogłem się tego domyślić - parsknąłem śmiechem, i nie spiesząc się pozwoliłem, by nikotyna zawitała w moich płucach. Coraz bardziej przestaję dziwić się Magnusowi, że pali. To jest nawet fajne. - Kuźwa - powiedziałem po chwili.

- Kurwa.

- Kuźwa - uśmiechnąłem się głupkowato, widząc dezaprobatę na twarzy przystojniaka.

- Ja pierdolę.

- Ja pitolę.

- What the fuck.

- What the fox.

- Jezu - Magnus zaczął się ze mnie śmiać.

- Jezu - powtórzyłem z równym jemu rozbawieniem.

- Rozjebać - powiedział z uśmiechem, kiedy przestał się śmiać a zajął swoim papierosem. Ja też przypomniałem sobie o swoim, od razu się nim zaciągając.

- Rozwalić.

- Skurwysy...

- Mam pomysł! - przerwałem mu nagle z entuzjazmem, przez co zakrztusiłem się dymem od swojego papierosa.

- Nie umieraj jeszcze - mruknął Bane. - Jaki, do cholery jasnej, pomysł?

- A taki - kaszlnąłem po raz ostatni. - Że do zakładu z papierosami dołączymy przekleństwa.

- Pffff - rozbawiony moją propozycją odchylił się na huśtawce. - Oczywiście, że nie, diabełku. Nie jestem taki głupi.

- No weź - jęknąłem prosząco. - Too... Jedna informacja za trzy przekleństwa.

- Przeklnij przy rodzicach, a opowiem ci pół mojego życia - zaproponował, patrząc na mnie z podstępnym uśmiechem. Ja zmrużyłem w zastanowieniu oczy, przyglądając mu się uważnie. Wciągnąłem ostatniego bucha i tym samym skończyłem swojego papierosa. Magnus swojego dokończył zaraz po mnie.

- Pomyślę. A teraz pytanie - uśmiechnąłem się, rzucając końcówkę używki w stronę kosza na śmieci.

- Wow, trafiłeś - parsknął śmiechem Magnus, kiedy zauważył mój celny rzut do kosza. Azjata swojego papierosa rzucił sobie po prostu pod nogi, zakopując go butami w piasku.

- Brawo ja. A pytanie, too... - zastanowiłem się. Ale nie musiałem tego długo robić, przypominając sobie naszą wcześniejszą rozmowę zanim wyszliśmy ze szkoły.

- Hm?

- Od kiedy się tniesz?

Magnus westchnął, nie ukrywając swojego niezadowolenia. Złapał za łańcuchy od huśtawki i delikatnie się na niej bujnął.

- Starałem się już wcześniej, ale wychodzi mi od jakiegoś... Tygodnia - odpowiedział.

- I co, pomogło ci to?

Magnus posłał mi wymowne spojrzenie, przypominając, że miałem tylko jedno pytanie na jednego papierosa.

- Okey... Ale wiesz, że nie musisz tego robić? A jeśli już byś potrzebował, to zawołaj mnie. Zrobimy to razem. Nie możesz być sam w takich momentach.

Twarz Magnusa znacząco złagodniała, jednak sam Bane oderwał ode mnie wzrok i przeniósł go na przestrzeń placu zabaw przed nami. Chciałbym wiedzieć, co siedzi w jego głowie.

- Niuniochu - dodałem.

- Diabełku - westchnął.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro