EPILOG
I ostatnia dedykacja dla Natalia51400 hahah😂👌🍆💗💗💗
*~ Kilka miesięcy później ~*
Alexander Lightwood ze znudzeniem uczestniczył na ostatniej lekcji, jaką była tego dnia matematyka. Gdyby nie ten niepotrzebny jego zdaniem przedmiot, już od godziny siedziałby sobie ze swoim chłopakiem. Myślenie szatyna całkowice się zmieniło przez te kilka miesięcy. I to ze względu na Magnusa Bane'a, który wywrócił jego życie do góry nogami.
Ale czy Alec żałował? Oczywiście, że nie.
- Alec - odezwała się nauczycielka w starszym wieku, przerywając zapisywanie na tablicy jakichś nieistotnych większości nastolatkom przykładów i kierując swój sądowniczy wzrok ku Lightwood'owi. Szatyn już dawno podpadł tej nauczycielce. - Podejdź do tablicy i dokończ równanie.
- Nie mam zamiaru ani ochoty - stwierdził ze śmiechem niebieskooki. Skrzyżował dumnie ręce na piersi, przyjmując wygodniejszą pozycję na twardym, drewnianym krzesełku.
- Alec - zirytowana już kobieta zmrużyła oczy, starając nie dać się wyprowadzić z równowagi jednemu z jej uczniów. - Bo pójdziesz zaraz do dyrektora.
- Pierdol się - powiedział Alec. Musiał to zrobić ze względu na zakład ze swoim chłopakiem, którego ani śniło mu się przegrać, z powodu stawki, jaką była paczka papierosów.
Wielce zdziwiona klasa wlepiła swoje oczy w Lightwood'a. Niektórzy nadal zszokowani, niektórzy zirytowani, niektórzy dumni a jeszcze inni po prostu chichocząc w rozbawieniu. Nauczycielka za to była czerwona ze złości.
- Do dyrektora! - krzyknęła, energicznym ruchem ręki wskazując na drzwi.
- Powtarzam, niech się pani odpierdoli.
- Lightwood! Kto cię takich słów nauczył?!
- A mój chłopak - uśmiechnął się z pogardą szatyn. - Na pewno pani zna. Taki Magnus Bane.
***
- I co? - spytał zaciekawiony azjata, kiedy wraz ze swoim chłopakiem wyszedł ze szkoły. Bardzo ciekaw był tego, czy Alec wykonał jego zadanie.
- Wisisz mi paczkę fajek - Lightwood uśmiechając się triumfalnie, wzmocnił uścisk ich dłoni, które Magnus splótł ze sobą.
- Serio? Nie kłamiesz?
- Spytaj się Izzy albo Jace'a - parsknął śmiechem Alec. - Ale zrobiłem to dlatego, że i tak zwaliłem wszystko na ciebie, bo powiedziałem, że mój chłopak mnie nauczył się tak wyrażać.
- Ty... - warknął azjata, szukając w swojej głowie jakiejś dobrej obelgi. - Ty...
- Bla, bla - rozpogodzony Alec cmoknął swojego chłopaka w policzek.
- Idiota. Jak tam w ogóle ze starymi?
- Czepiają się o fajki - wzruszył ramionami, zbytnio nie przejmując się swoją relacją z rodziną. - I że się nie uczę. Jace ciągle mi powtarza, bym się ogarnął, a Izzy po prostu zajmuje się sobą. Albo... Ojciec nawet rozmawiał z Hodge'm - zarechotał. - Myślałem, że popuszczę ze śmiechu, jak to usłyszałem.
- Uważaj, egzorcyzmy będą na tobie odprawiać - zadowolony ze swojego wpływu na Aleca azjata, uśmiechnął się szeroko.
- Niech spróbują - parsknął śmiechem. - A jak tam ty i twój najgorszy wróg?
- Jem przecież - zachichotał Bane, jednak rozczulony opiekuńczością Alexandra względem niego. - Sam mnie często karmisz, więc po co się pytasz?
- Bo tak.
- Bo tak, to chodźmy już do... Mnie czy do ciebie?
- U mnie rodzeństwo zaraz będzie w domu. A twój stary?
- Praca - kąciki ust Bane'a powędrowały do góry. - Idziemy do mnie.
- Tylko wiesz, trzymaj łapy przy sob... - nie dokończył, gdyż dłoń Magnusa wylądowała na jego tyłku.
***
Magnus zjeżdżał pocałunkami na szyję Aleca, otrzymując od swojego chłopaka bardzo zadowolone pomruki. To tylko go rozbudziło, i pozbywając się koszulki szatyna już wcześniej, jeździł dłońmi po jego nagim torsie, drżącym pod ciepłym dotykiem azjaty. A Lightwood całkowicie poddał się tej pieszczocie, chcąc odczuwać te przyjemności wciąż i wciąż. W sumie, co ich ograniczało? Przecież to, iż rozpaleni leżeli na łóżku, do tego już bez koszulek i obdarzając się wzajemnym dotykiem, prowadziło tylko do jednego.
- Magnus... - szepnął podniecony Alec, kiedy usłyszał dźwięk rozpinania swojego rozporka, z którym od dłuższej chwili siłowały się dłonie Magnusa. W końcu wygrały.
- Co tam? - mrucząc zalotnie, azjata odpiął po chwili i swój pasek od spodni.
- Kocham Cię... - uśmiechnął się błogo Lightwood. Kociooki widząc ten uroczy wyraz twarzy swojego chłopaka, poczuł bardzo przyjemne ciepło na dnie swojego serca.
- Ja Też Cię Kocham.
- Niuniochu...
- Diabełku - wymruczał zalotnie Magnus.
Ponownie przyssał się do słodkich ust Alexandra, które z zawziętością i niedosytem oddawały pocałunek. Pobudzony azjata położył dłoń na piersi Lightwood'a. Z ust szatyna wyrwało się zadowolone westchnienie, stłumione przez usta Bane'a, kiedy zaczął on wędrować swoją dłonią w dół tego bladego i kuszącego ciała, z uległością leżącego pod nim.
💘💘💘
BUM!
KUNIEC 😁
Dziękuję bardzo wszystkim za gwiazdki i komentarze, i odczyty których liczba rośnie 😍😍😍👌 i baaaardzoooo dziękuję Natalia51400, bo mogłabym rzec że napisałam tą książkę razem z nią hyhy 😂😍 pozdrawiam kochana 💗💗💗💪💪💪😍😍😍i dziękuję za to że jesteś i że pozwalasz mi kraść twoje ciudowne pomysły 💪😍😍💘💘
Poza tym...
💙💛Malec Życiem💛💙
💗💗💗 kochani 💗💗💗
Oczywiście w planach już jest kolejna książka 💪💪
Co tu mogę więcej dodać... WSZYSTKIEGO WAM NAJLEPSZEGO z różnych tam okazji 😁😁👌💘💘 i mam nadzieję że książka się podobała 💕💕💕 łapajcie serduszka ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
❤💘💕💓💛💚💙❤💙💚💛💓💕💘❤
❤💘💕💓💛💚❤💚💛💓💕💘❤
❤💘💕💓💛❤💛💓💕💘❤
❤💘💕💓❤💓💕💘❤
❤💘💕❤💕💘❤
❤💘❤💘❤
❤💘❤
❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro