Sobota
Busan godz.19:30 // Dzień 6
Jungkook stał na jakieś pratformie huśtając się ,a co najgorsze trzymał jedną rękę,stałam z założonymi rękami na piersi..
Jungkook - Kochanie wybacz proszę ,proszę ,bo skoczę.
Śmiałam się pod nosem ,patrząc na niego..
On jest niemożliwy...cholera..
T.I- Weź zejdź stamtąd zabijesz się idioto..
Jungkook - A może ja chcę się zabić ,bo nie mam u swojego boku ciebie.. przez moją głupotę ci straciłem..
Pokreciłam głowa, patrząc cały czas na niego.
T.I- Zejdź ...zastanowię się nad tym czy dać ci ostatnia szansę.. ja potrzebuje czasu.
Po chwili Jungkook zeskoczyl z tego i podszedł do mnie,przyciągając mnie do siebie,nasze usta dzieliła mała granicą ,chciał mnie pocałować ale odwróciłam głowę w drugą stronę, wyrywając się z jego objęć..
T.I- Pójdę już.. cześć.
Jungkook - Kocham cię...!
Zaśmiałam się tylko po czym ruszyłam do domu..
Miałam naprawdę już tego wszystkiego dość.. ciągle myślałam nad tym czy dać mu szansę,czy zacząć z nim wszystko od nowa.. bałam się ,że jeżeli dam mu kolejną szansę to znowu mnie zdradzi... Z tego wszystkiego nawet nie wiem kiedy zasnęłam..
***************
Kolejny rozdział za nami..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro