8
Per. Torda
***
Po kąpieli udałem się w miarę trzeźwy do kuchni. Teraz wszystko wydawało się być inne. Miałem uczucie jakby moja choroba odeszła na dobre a zamiast tego w moim brzuchu zamieszkały motyle. Wszedłem do kuchni i od razu przywitał mnie zapach mojej ulubionej zupy krewetkowej i nudli o smaku babrbecue. Mocno się zdziwiłem. Spojrzałem na Toma,który właśnie zalewał kubek z makaronem,przyprawami i krewetkami.
-Tom,zrobiłeś mi jedzenie?I to moje ulubione?-zarumieniłem się.
-Jasne,jesteś po chorobie. Należy ci się trochę przyjemności-uśmiechnął się dziwnie do siebie i postawił pojemniczek na stole obok nudli. Położył też pałeczki i chusteczki.
Usiadłem do stołu i powąchałem jedzenie. Pachniało bosko! Zacząłem jeść najpierw nudle gdyż zupa krewetkowa dopiero się parzyła. Tom usiadł obok mnie i położył dłoń na moim udzie. Gładził je kciukiem co mnie nakręcało.
-Tom,od kiedy ty się zachowujesz jak gej?
-Od kiedy tylko to polubiłeś-cmoknął mnie w policzek na co całkowicie się zarumieniłem.
-Mh....-zająłem się jedzeniem.
W pewnym momencie Tom posadził mnie na swoich kolanach i przytulił w tali. Pozwoliłem mu na to bo przecież nic złego mi nie robił. A przynajmniej tak to usprawiedliwiłem. Jadłem dalej gdy poczułem,że jego dłonie wsuwają się pod moją bluzkę.
-Zostaw-warknąłem z pełną buzią.
-Jedz jak masz pod nosem,matka nie nauczyła,że jak się je to się nie mówi?-Powiedział to dosyć oschle przez co kończyłem grzecznie posiłek.
Jego ręce dobrały się od moich sutków. Początkowo zaczął je dotykać kciukami a później je ściskał i ciągnął. W końcu poczułem dreszcz i..
-Stwardniały~-wszeptał mi do ucha.
-Ugh zostaw mnie już!!-Wstałem i wyrzuciłem pojemniczek po zupie.
-Hej,nie spinaj się,ja tylko chcę żeby było ci dobrze-uśmiechnął się jak by wiedział,że oddam mu się -usiadłem na bacie czerwony jak burak.
-Czego konkretnie nienawidzisz kochanie?-podszedł bliżej i objął rękami moją szyję.
-NIENAWIDZĘ CIĘ KOCHAĆ
Zaczęło się od zwykłej gorączki,kto mógł to przewidzieć?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro