Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12


Już kolejnego dnia Tom dosiadł się do mnie gdy jadłem w kuchni śniadanie. A raczej zamierzałem jeść. 

-hej mały, masz ochotę na tosty? 

-Um..tak,dzięki-usiadłem do stołu. 

Thomas przysiadł się do mnie i przyłożył mi do ust tosta. Spojrzałem na niego dziwnie lecz ugryzłem tosta i zacząłem go żuć gdy Tom mi się przyglądał. W pewnej chwili przysunął się i położył dłoń na moich plecach. Zaczął je delikatnie głaskać z uśmeichem.

-Jak się czujesz? Edd wczoraj cię tak strasznie olał a ja już nie chciałem cię denerwować

-Mh..-zastanowiłem się czy zwierzyć mu się i co za tym idzie użalać się nad sobą- Wszystko jest w porządku. Wczoraj tylko byłem zaspany, myślę, że to po tej kąpieli. Mogłem mieć uczulenie na olejki eteryczne czy coś

-Oh! Bardzo przepraszam Tord, nie wiedziałem, że możesz mieć na nie uczulenie. Następnym razem się zapytam zanim coś zrobię. A jak tam twoje czoło. Nie masz temperatury?-przyłożył mi dłoń do czoła.

-Nie sądzę-znów przyłożył mi tosta do ust. Ugryzłem go.

-Szkoda, miałbym pretekst do całowania cię i tulenia tak jak przedtem -uśmeichnął się i wziął mnie na kolana.

-Możesz przestać? Wiesz, że to dwuznaczne co robisz

-Robię to co mi serce podpowiada- zaśmiał się.

-Ty...co?

-Tordi nie będę już tego dłużej ukrywał. Ty z resztą czujesz to samo-westchnął.- od kiedy zacząłem się tobą opiekować podczas choroby, zrozumiałem, że coś do ciebie czuje. Pilnowanie cię, karmienie gdy ledwo dawałeś radę trzymać łyżkę dawało mi radość a później powiedziałeś, że nienawidzisz mnie kochać. Zrozumiałem, że czujesz to samo ale boisz się tego jak ja

-Um..-poczułem się jak w jakimś amerykańskim filmie - Tom ja..to było dawno, dawno i nie prawda. Nic do ciebie nie czuję

-Daj mi szanse Karmelku-zaczął głaskać mnie po włosach- zobaczysz, na jak wiele mnie stać

-Wymyślać słodkie przezwiska każdy głupi może. Nie różnisz się niczym od Edda czy choćby naszego listonosza. Nie mam powodu aby dawać Ci szanse.

-Mam coś czego nie mają inni - chłopak obrócił mnie przodem do siebie. Nie podobało mi się to bo od razu posadził mnie na swoim kroczu a ja nawet nie wiedziałem jak mu odmówić. Spojrzał mi w oczy. - Czujesz?

Zarumieniłem się. Atmosfera nie była najlepsza. Nie czułem miłości ale zaczynałem czuć podniecenie. Rosnące, obezwłandniające podniecenje. Wtuliłem się w tors Toma. Był ciepły.

-Chcesz spać u mnie dziś w nocy? - wyszeptał mi do ucha.

-Chcesz mnie zerżnąć..-mruknąłem.

-Chce żebyś poczuł trochę przyjemności, zasługujesz na to

Jasne, że zasługiwałem. Należy mi się po tym jak Edd mnei olał. Głupi idiota.

Dałem się omamić słowom Toma. Pozwoliłem się otoczyć i rozkoszowałem się poczuciem ciepła bijącego spod moich bokserek.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro