Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SEZON 2 ROZDZIAŁ 4

                *Pov Sebastian*
Od wyjścia Panienki do ogrodu obserwuję ją żeby znowu nie uciekła. Położyłem rękę na ramieniem dziewczyny przestraszona odwróciła się w moją stronę. Gdy mnie zobaczyła od razu się uspokoiła spojrzała na mnie po czym na białą różę po chwili na moich włosach znalazła się ta róża. Zdziwiłem się jej postępowaniem ta tylko spojrzała na mnie z uznaniem.

—Dziękuję Panienko.—Podziękowałem.—Mogę potowarzyszyć Panience w spacerze?—Zapytałem miło.

—Ymm, jasne i mów mi po imieniu.—Powiedziała.

—Wszyscy za Panienką tęsknili.—Zacząłem.—Madison kochasz Alexa czy jesteś jego narzeczoną z przymusu.

—Nie wiem czy go kocham, ale na pewno nie robię tego z przymusu.—Odpowiedziała.

Panicz nie polubił tego całego Alexa zresztą ja też, a jakie było moje zdziwienie gdy Madison powiedziała, że to jej narzeczony. Muszę dopilnować aby Panienka została w tej rezydencji jeżeli będzie taka potrzeba to pozbędę się jej narzeczonego. Panicz nie miałby mi tego za złe, ale Panienka już tak.

—O czym tak myślisz Sebastianie?—Zapytała cicho siostra Panicza.

—Myślę co mam zrobić abyś została ze mną i Paniczem.—Wyznałem.

—Sebastianie mam pytanie, które od pewnego czasu mnie męczy.—Zaczęła.

—Proszę pytać.—Posłałem jej uśmiech.

—Czy demony mają uczucia czy coś w tym stylu?—Nie wiem dlaczego akurat o to pyta.

—A mogę wiedzieć dlaczego Panienka o to pyta?—Zapytałem obserwując jej reakcje.

—Chodzi mi o pewną sytuację Hannah mi kiedyś coś powiedziała chce się tylko upewnić.—A więc to o nią chodzi.

—Nie wszystkie, ale nie ktróre mają tylko ich nie rozumieją choć są i takie, które rozumieją.—Odpowiedziałem.

                  *Pov Madison*
Czyli Hannah nie kłamała mam pewien pomysł żeby uprzykrzyć komuś egzystencję. Najpierw muszę  porozmawiać o tym z Hannah to byłoby dla niej bardzo korzystne.

—Sebastianie wracamy już robi się późno.—Powiedziałam.

—Dobrze masz rację.—Przyznał.

Od razu po przekroczeniu progu rezydencji skierowała się do gabinetu Ciela. Bez pukania weszłam do środka zobaczyłam tam złego Ciela i przestraszonego Alexa. W pierwszych chwilach mnie nie zauważyli jednak Alex spojrzał w moją stronę i posłał mi uśmiech. Ciel spojrzał na niego potem na mnie uspokojenie się zajęło mu chwilę.

—Co się stało?—Zapytałam.

—Nic kochanie.—Skłamał wiem kiedy kłamie.

—Jakie kochanie?!—Podniósł głos na niego głos.

—Ciel to mój narzeczony.—Upomniałam go.

—Przepraszam to nowa sytuacja muszę się przyzwyczaić.—Powiedział oschło.

—To co się stało? Nie myślcie, że możecie sobie skłammać, a ja wam uwierzę. Pamiętajcie wiem kiedy kłamiecie.—Powiedziałam surowo.

—Ciel po prostu mnie nie lubi to nic wielkiego.—Odpowiedział niepewnie.

—To nie do końca prawda.—Oznajmił mi brat.

—Powiedz swoją wersję wydarzeń.

—Racja nie lubię go, ale on przesadził nie wiem czy wiesz... I czy chcesz wiedzieć.—Tu się zatrzymał.—Cóż twój narzeczony zaplanował Ci już całe życie.

—W jakim sensie?—Zapytałam i spojrzałam na Alexa.

—Powiedział mi kiedy weźmiecie ślub, jakie zwierzęta przygarniecie, ile będziecie mieć dzieci nawet imiona już im nadał.—Mówił oburzony.

—Jakie dzieci?!—Zapytałam przestraszona.

—No...przepraszam ja...po prostu traktuje Cię bardzo poważnie.—Wydukał zażenowany.

—Zapomnijmy o tym tego nie było.—Zadecydowałam.

—Zgoda, ale on ma pokój zdala od ciebie jeszcze się rozpędzić i coś Ci zrobi.—Powiedział z pogardą patrząc Alexowi w oczy.

—Yhym...

—Sebastian będzię pilnował aby nikt nie wszedł Ci do pokoju Madison.

Wyszliśmy z gabinetu Ciela i każdy poszedł w swoje strony szczerze wiadomości o planach Alexa mnie przeraziły. Znamy się tylko dwa lata, a on już wszystko planuje bez mojej wiedzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro