Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Sebastian przyniósł małego czarnego kotka, podał mi go i usiadł na moje łóżko głaszcząc kota. Mała słodka kotka położyła się na moich kolanach, głaskałam ją aż zasnęła spojrzałam na Sebastiana wpatrywał się w małego stworka na moich kolanach. Nikt z nas się nie odezwał Ciel zaraz powinien iść spać więc lokaj za chwile wyjdzie z mojego pokoju.

—Panienko muszę już iść ale najpierw zaniose kota do mojego pokoju.—Wstał i chciał zabrać zwierzątko.

—Może później po nią wrócisz?—Zapytałam z nadzieją.

— Dobrze Panienko proszę nie zasnąć do tego czasu.—Powiedział i wyszedł.

Może powinnam odwiedzić Elizabeth i Edwarda dawno ich nie widziałam. Znając życie jak zjawie się w rezydencji Midford zostane przebrana w różową sukienkę, Lizzy będzie chciała żeby jej brat z nami został będzie ciekawie. Usłyszałam pukanie powiedziałam ''proszę'' kamerdyner podszedł do mnie wziął kota zanim wyszedł powiedział, że za dwa dni Hrabia Trancy nas odwiedzi. Z jednej strony się cieszyłam, ponieważ mam szansę kogoś poznać a z drugiej strony czuje się głupio bo to Ciel miał pojechać do Aloisa a nie na odwrót. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam wiem tylko, że jak się obudziłam wydawało mi się, że spałam tylko godzinę. Czułam się bardzo dobrze poszłam robić codzienne czynności, ubrana w jasno niebieską suknie powoli zamierzałam do jadalni gdzie czekał  na mnie brat.

—Madison Hrabia Alois Trancy przyjedzie w godzinie obiadowej. —Powiedział patrząc na mnie— Musimy jeszcze dzisiaj porozmawiać.—Dodał i ucichł.

—Oczywiście Ciel.—Powiedziałam troszkę zdziwiona.

Zaczęliśmy jeść jak zawsze dobre jedzenie w końcu Sebastian je robił, wszystko co robi lokaj wychodzi perfekcyjnie. Założę się, że nie ma od niego kogoś lepszego mój brat ma wielkie szczęście, że ma Sebastiana. W rezydencji panowała cisza, coś jest nie tak nie widziałam dzisiaj reszty służby czyżby wyszli z domu.

— Ciel gdzie podziała się reszta służby? — Zapytałam.

—Dałem im dzisiaj dzień wolny.—Powiedział spokojnie.

Po skończonym śniadaniu udaliśmy się do gabinetu Ciela żeby porozmawiać. Co do tamtej trójki jestem pewna, że Ciel specjalnie dał im dzisiaj wolne żeby niczego nie zepsuli. Odrazu po wejściu do gabinetu usiadłam na krześle naprzeciwko brata, czekałam aż rozpocznie rozmowę.

—Więc jak już wiesz przyjedzie do nas Alois Trancy, chcę abyś na niego uważała. —Powiedział po czym na mnie spojrzał.

—Mogę wiedzieć dlaczego mam na niego uważać?—Zapytałam ale nie z ciekawości chciałam przedłużyć naszą rozmowę.

—Cóż Alois jest dziwny i nie przepadamy za sobą.—Powiedział z odrazą.

—Rozumiem, że na lokaja Aloisa też mam uważać. —Powiedziałam przekonana.

—Dobrze rozumiesz, to wszystko możesz już iść.—Powiedział znudzony rozmową.

—Ciel zagrajmy w szachy. —Zaproponowałam zanim Sebastian zrobił krok.

—Zdajesz sobie sprawę, że wygram.—Zapytał a raczej stwierdził.

—Możliwe ale chętnie spróbuję i dam z siebie wszystko.—Powiedziałam z szerokim uśmiechem. Ciel tylko na mnie spojrzał zerknęłam na Sebastiana widziałam na jego twarzy mały uśmieszek.

—W takim razie zgoda zagrajmy, Sebastian przynieś nam szachownice.—Powiedział niewzruszony.

—Yes, my Lord.—I zniknął po to by wrócić z szachownicą.

Gra się rozpoczęła rzadko gram w szachy ale co nie co umiem, gra szła mi dobrze ja jak i mój brat nie śpieszyliśmy się każde z nas chciało wygrać. Długo graliśmy ale w końcu wygrałam Ciel spojrzał na mnie podejrzliwie za to ja posłałam mu uśmiech. Podziękowałam i wyszłam z Sebastianem z gabinetu lokaj musiał wszystko przygotować, ponieważ do przyjazdu gościa została tylko godzina. Zastanawiam się jaki jest ten cały Alois nie chciało mi się jakoś specjalnie stroić ale muszę wyglądać jak człowiek a nie zombie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro