Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Jutro ja i Ciel jedziemy do rezydencji Trancy mój brat ma współpracować z Aloisem jak się nie mylę. Jestem podekscytowana oczywiście Ciel ostrzegał mnie przed Trancy'm jestem pewna, że nie jest taki zły teraz się szykuje. Z tego co wiem zostajemy tam na cały tydzień z czego Ciel nie był zadowolony. Zeszłam do kuchni zaraz ma być obiad mówiłam wam już, że Sebastian świetnie gotuje? Nie to teraz mówię. W kuchni plątał się Bard, Sebastian szykował posiłek podeszłam do niego.

—Sebastianie mogę ci w czymś pomóc?—Zapytałam z nadzieją.

—Nie potrzebuje pomocy Panienko ale dziękuję za propozycje.—
Uśmiechnął się do mnie.

Odeszłam miałam wrażenie, że ten uśmiech był sztuczny specjalnie się tym nie przylejęłam Ciel jak zwykle siedzi w swoim gabinecie dziś znowu będzie w nim jeść. Z dnia na dzień spędzam z nim coraz mniej czasu nie zdziwię się jak za jakiś czas zapomni, że ma siostrę. W rezydencji czuję się samotna czasami chce wyjechać  gdzieś daleko stąd. Zawsze jak Elizabeth nas odwiedza to nie zwraca na mnie uwagi zresztą tak jak reszta, tak jakby nikt o mnie nie pamiętał. Poszłam do gabinetu brata zapukałam gdy usłyszałam wejść weszłam.

—Ciel źle się czuje chyba jutro z tobą nie pojadę.

—Trudno.—Nawet na mnie nie spojrzał.

Wyszłam z tego pomieszczenia akurat Sebastian przyniósł Cielowi obiad. Nie chciało mi się jeść ubrałam buty, płaszcz i wyszłam. Nie mówiłam nikomu bo po co? Szłam uliczkami Anglii spojrzałam na pewien dach był na nim ktoś ubrany na czerwono on...On skakał po dachach! Zaczęłam biec w jego stronę oczywiście nie po chodniku. Trafiłam do ślepej uliczki po chwili ten ktoś stał przy mnie z piłą w ręku.

—Nie ładnie śledzić innych!—Krzyknął.

—Przepraszam chciałam się upewnić.

—Upewnić?—Zapytał.

—No wiesz nie codziennie widzisz jak ktoś skacze po dachach.

—A no racja.—Podszedł do mnie i wziął mnie na ręce wystraszyłam się niespodziewanie skoczył wylądowaliśmy na jakimś wysokim dachu.—Masz okazję  zobaczyć Anglię z góry hehe.

—Chcę wrócić na ziemie.

—Tak szybko?—Zapytał zdziwiony—Przecież tu jest pięknie!

—Jest ale...

—Nie ma żadnych ale!

—Robi się późno muszę wracać do domu.

—No już już.—Znowu wziął mnie na ręce tym razem zeskoczył.—Jak masz na imię?

—Madison a mogę poznać twoje imię?

—Oczywiście Nazywam się Grell Sutcliff.

—Miło Cię poznać Grell.

—Mi również dozobaczenia.—Chciałam odpowiedzieć, ale już go nie było.Wróciłam do domu Mey-Rin rzuciła mi się na szyję.

—Co stało się tym razem?—Musiała czegoś odemnie chcieć.

—Dostaliśmy zadanie od Panicza. Mieliśmy zrobić zdjęcię Sebastianowi, ale nie udało nam się proszę pomóż nam.

—Dobrze wiesz gdzie teraz jest Sebastian?

—Powinien być w swoim pokoju.

—Daj aparat.

—Panienko pamiętaj musi minąć 10 sekund bez ruchu.

—Będę pamiętać.

Nie wiem co w tym trudnego zrobić zdjęcię to nic wielkiego kiedy byłam już przed pokojem lokaja zapukałam. Drzwi otworzył mi Sebastian wpuścił mnie do środka weszłam.

—Stało się coś Panienko?—Zapytał ciekawy Sebastian nie dziwie się nigdy do niego nie przychodziłam do jego pokoju.

—W moim pokoju znalazłam aparat i chce go przetestować mogę zrobić ci zdjęcię?

—Mogę wiedzieć Panienko dlaczego akurat mi?—Zapytał.

—Ponieważ przez 10 sekund nie można się ruszyć, a tamta trójka nawet tego nie potrafi.

—hym rozumiem zgoda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro