ROZDZIAŁ 7
Zostałam obudzona przez Pana Tanake, który mimo swojego wieku nadal tu pracuje. Dziadek, bo tak czasami na niego mówię powinien odpoczywać a nie pracować. Ostatnio mało czasu z nim spędzam kiedyś cały wolny czas spędzałam z nim.
—Co się stało Tanaka?—Zapytałam zdezorientowana.
—Panicz Ciel i Hrabia Trancy czekają na Panienkę w jadalni.—Powiedział z uśmiechem.
—Spędzimy ten dzień razem tak jak kiedyś dobrze?—Zapytałam.
—Oczywiście Panienko Madison.—Powiedział.
Tanaka wyszedł z pokoju, a ja od razu pobiegłam się przebrać. Zbiegłam ze schodów zmierzałam do jadalni, w której na mnie czekali już chłopacy. Przywitałam się z nimi i usiadłam do stołu jak zawsze pyszny posiłek przyrządzony przez Sebastiana.
—Madison mam nadzieję, że mnie niedługo odwiedzisz.—Powiedział smutno Alois.
—Możliwe, że odwiedzę Cię w najbliższym czasie.—Odparłam niemal od razu.
—W takim razie bardzo się cieszę.—Powiedział szczęśliwym tonem głosu.
Porozmawiałam dłuższą chwilę z blondynem, który wydaje się naprawdę miły. Od Claude bił chłód widać po nim, że jest znudzony od początku nie było widać w jego oczach żadnych uczuć. Zupełnie jakby był ich pozbawiony, Alois chce by ten go pokochał jak brata a może rodzinę wątpie aby to kiedy był kiedykolwiek to się stało. Pożegnałam się z gośćmi po czym poszłam poszukać Pana Tanaki po drodze spotkałam obecnego lokaja.
—Panienka ma zamiar odwiedzić Hrabie Trancy?—Zapytał dla potwierdzenia.
—Ależ oczywiście Sebastianie, Alois wydaje się miłym chłopakiem dlaczego miałabym go nie odwiedzić. —Powiedziałam i odeszłam.
Znalazłam go w jego pokoju wydaje mi się, że czekał aż się tu zjawię. Były lokaj spojrzał na mnie i od razu się uśmiechnął. Dobrze wiedział, że tu przyjdę nie chciałam męczyć Tanaki, więc zaczęliśmy od mało wyczerpujących czynności. Najpierw śpiewaliśmy następnie napiliśmy się herbaty i zjedliśmy po kawałku ciasta. Później pograliśmy w szachy i jakieś gry planszowe w między czasie dużo rozmawialiśmy czułam się jak kiedyś.
—Pójdę już odpocznij trochę dziadku.—Powiedziałam było widać, że tego się nie spodziewał.
—Dawno mnie tak nie nazwałaś Panienko.—Powiedział patrząc mi w oczy.
—Wiem przepraszam.—Powiedziałam po czym wyszłam.
Poszłam do mojego pokoju nie spodziewałam się tego co, a raczej kogo w nim zastałam. Mianowicie Sebastian siedział na krześle przy moim łóżku, kiedy mnie zobaczył podszedł do mnie.
—Nie chce, żeby Panienka sama pojechała do Hrabiego Trancy.—Ostatnie słowa wysyczał.
—Mogę dowiedzieć się dlaczego nie powinnam tam pojechać?—Czekałam na odpowiedź.
—Ponieważ będzie tam ten lokaj i Alois ma zmieny humor i wydłubał oko swojej pokojówce.—Powiedział przekonany, że teraz na pewno tam nie pojadę.
—Powiedziałam już, że go odwiedzę to to zrobię.—Powiedziałam.
—Panicz chce z Panienką pojechać za niedługo do rezydencji Trancy.—Oznajmił po czym wyszedł.
Nie wiem o co im chodzi Alois jest naprawdę miły, ale jeżeli chodzi o Claude mogą mieć rację. Jutro Lizzy i Edward mają do nas przyjechać z jednej strony się cieszę, a z drugiej wolałabym aby mnie tu nie było. Znając życie kuzynka cały dzień spędzi z moim bratem, a ja z jej przynajmniej będę miała chwile spokoju. Pamiętam jak kiedyś cała nasza czwórka razem się bawiła to były piękne czasy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro