VIII
Rano obudziłem ją pocałunkiem
– Kotku wstawaj...
– M... Michael... Która godzina?
– 8²⁴, a co? Nie śpię od kilku godzin, bo Tamara wymiotowała, a potem Pati się rozpłakała
– Co twoja matka na to, że przygarnąłeś ciężarną 15latkę?
– Ma pretensję, że zostanę dziadkiem przed 30
– I co jej powiedziałeś?
– Że zrobiłem to, co uważam za słuszne
Nagle zadzwonił mój telefon... Już samo imię Roxanne na ekranie przyprawiło mnie o dreszcze... Odebrałem
– Pomocy! – krzyknęła
– Stul pysk i rób co ci karzę! – odparł jakiś mężczyzna
Wyłączyłem mikrofon, żeby mnie nie słyszeli i jak najszybciej pojechałem do pizzerii
***
Wpadłem do pizzerii i pobiegłem do biura. Niebyło jeszcze klientów, więc nikt nie mógł wcześniej pomóc Roxanne. Wbiegłem do dawnego biura szefowej pizzerii. Roxanne leżała nieprzytomna na kanapie, a ten cały nowy właściciel, syn dawnej szefowej, ją rozbierał... Nie mogłem patrzeć, jak on robi jej krzywdę. Pobiłem się z nim, a kiedy on usiłował się pozbierać, wyniosłem Roxanne do magazynu, gdzie się z nią zamknąłem. Udało mi się ją ocucić wodą, którą tam znalazłem.
– C-co się stało? – zapytała uchylając oczy – Michael?
– Ja... Już dobrze... On ci nic nie zrobił...
– Ty mnie uratowałeś – usiadła – Uratowałeś mnie... – uwiesiła mi się na szyi i wpiła w usta.
To jeszcze byłbym skłonny jej wybaczyć, bo była mi wdzięczna, ale kiedy poczułem jej dłoń na swoim kroczu, odepchnąłem ją
– Co ty wyprawiasz?! – zapytałem
– Powiem Ci kto mi kazał, jeśli mnie pocałujesz
Pocałowałem ją, ale nie mam pojęcia kiedy zdradziłem Bellę. Przyznaję się, że zaliczyłem Roxanne, ale nie wiem kiedy i jak to się stało.
– Cholera! Co ja zrobiłem?!
– Nie marudź... Zrzucimy to na twoją matkę i moją babcię! Podobno najlepsze przyjaciółki! One mnie zmusiły, żebym cię uwiodła, bo twoja mama chciała, żebyś został ojcem przed jej śmiercią! Zmusiły mnie!
– Czekaj, moja mama chciała mnie zeswatać z 10 lat młodszą dziewczyną?
– Na to wygląda
– Słuchaj, ja wiem, że to ryzykowne, ale... Przyznam się Belli. Jesteś tylko moją przyjaciółką.
– Wiem. Praktycznie to... Pasierbicą? Zaadoptowałeś moją siostrę, więc na to by wychodziło
– Nie pukałem waszej matki i biologicznym ojcem nie jestem ani dla ciebie, ani dla Tamary. Słuchaj, to co się stało, że my... To był błąd. Dwa tygodnie temu przysięgałem Belli wierność i tak dalej
– Rozumiem, ale... Ja cię chyba kocham...
– Słuchaj, wrócimy teraz do Neverland i powiemy Belli prawdę.
– Nie możemy. Ona od ciebie ucieknie. Chcesz ją stracić? Nie powiem słowa na ten temat.
– Mam ją okłamywać? A co z tą całą uczciwością małżeńską?
– Robisz to dla jej dobra.
– Ja ją kocham. Muszę się zabić
– Czemu?
– Powiedziałem jej, że prędzej się zabiję niż ją zdradzę.
– Mam pomysł, ale będziesz potrzebował mojej pomocy idziemy kupić piękny prezent dla twojej Belli, a potem idziemy do niej. Powiesz, że to na zgodę. Przez to, że pokłóciliście się po tym, jak przyjąłeś pod dach Tami
– Może być...
Zadzwoniłem po kierowcę i kazałem mu przyjechać z kimś kto ma prawko na motor, żeby zabrał mój motocykl do Neverland...
***
Pojechaliśmy do najlepszego jubilera w mieście i kupiliśmy dla Belli kolię.
Później pojechaliśmy do kwiaciarni i kupiliśmy wszystkie róże jakie były.
Gdy jechaliśmy do Neverland z moim kierowcą, we dwoje skubaliśmy płatki róż do wielkiego kosza. Musieliśmy obskubać ¾ (czyli 150) róż... Kilometr od Neverland czekał na nas mój helikopter. Władowaliśmy tam kosz płatków i wsiedliśmy. Przed startem zadzwoniłem do Belli
– Bella, wyjdź proszę przed dom. Nie musisz wychodzić z terenu, ale odejdź 500 metrów od budynku
– Po co?
– Niespodzianka
Rozłączyłem się. Polecieliśmy nad Neverland i gdy znaleźliśmy się nad Bellą, wysypaliśmy na nią płatki kwiatów.
Później, gdy wylądowaliśmy, Dałem Belli bukiet z pozostałych 50 róż i kolię
– Boże, Michael, dziękuję... Z jakiej to okazji?
– Trzeci tydzień małżeństwa. Jako wynagrodzenie za to, że musiałaś się mną opiekować gdy udawałem mumię
– Jeszcze nie raz któreś z nas będzie w gipsie, ale dziękuję
– Bella, słuchaj... Chodzi o Roxanne... Czy... Możesz z nią pogadać? Nowy szef pizzerii się do niej dobierał – powiedziałem cicho
– Jasne. Niech u nas pomieszka. Przynajmniej ona i Tamara spędzą razem czas.
– Serio się zgadzasz?
– Tak. Ale będziesz musiał zrobić jedną rzecz...
– Niby co?
– Ja, ty, wino, wanna, kąpiel w płatkach róż – powiedziała
– Jak chcesz... Słuchaj... Wracam do kariery. Piszę już piosenki do nowego albumu. Jedziemy w trasę taki masz ode mnie miesiąc miodowy. Dookoła świata.
– Świetny plan... A Pati? I Tamara?
– Pati weźmiemy, a Tamara sama zadecyduje. Jeśli nie chcę jechać, to zostanie w Neverland z Roxanne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro