II
— Panienko proszę już wstać nie mamy dzisiaj ani chwili czasu do zmarnowania. — zabrał mi kołdrę i poszedł odsłonić zasłony chroniące mnie przed tymi denerwującymi promieniami słonecznymi.
— Daj mi spać... przez ciebie prawie nie spałam. Mógłbyś okazać chociaż odrobinę wyrozumiałości. — burknęłam przekręcając się na drugą stronę.
— Gdyby Panienka spędziła wczoraj więcej czasu z odpowiednim towarzystwem to nie byłabyś teraz tak zmęczona. — podszedł do mnie powoli.
— To przez ciebie jestem zmęczona, ty mnie męczysz i to ty jesteś powodem mojego nieszczęścia. — odparłam patrząc na niego jak na intruza.
— Nie możesz winić mnie za całe zło świata kochanie. — usiadł przy mnie na łóżku.
— Nie nazywaj mnie tak! Zrozum, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś, teraz jestem twoją panią a ty sługą. To nie są i nie były żarty więc zacznij zachowywać się profesjonalnie.
— Nareszcie widzę, że się panienka już przebudziła. — wstał nie zwracając uwagi na moje poprzednie słowa.
Podał mi wcześniej przygotowany strój na dzisiejsze spotkanie biznesowe. Na szczęście od razu po tym jak wręczył mi ubrania wyszedł z pokoju zapewne przygotowuje teraz mój gabinet i jadalnie. Przebrałam się powoli zirytowana z samego poranka przez tą paskudną kreaturę zwaną inaczej Sebastianem. Muszę znaleźć sposób żeby to on był codziennie zirytowany a nie ja, bo nie na tym miało to polegać. Elegancko ubrana zeszłam tak jak zawsze zjeść śniadanie w jadalni, w której spotkałam mojego nie wiernego sługę. Przechodząc koło niego poczułam dotyk jego dłoni na moim ramieniu, więc odwróciłam się na chwilę by spojrzeć mu w oczy. Nie mogłam oderwać wzroku od jego hipnotyzującego spojrzenia przez co czuje się dziwnie tak jakbym nie mogła nic zrobić jakbym była na jego łasce. Kiedy w końcu mnie puścił wyszeptał, abym uważała jak chodzę, gdyż jest wciąż ślisko po tym jak umył podłogę. Kiwnęłam tylko głową czując jego wzrok po tym jak odeszłam od niego kawałek i uważałam tak jak tego chciał, żebym się nie poślizgnęła. Usiadłam przy stole chwytając za łyżkę do płatków, które zjadłam jako pierwsze a następnie wzięłam miskę z moimi ulubionymi owocami: truskawkami, malinami, pomarańcze, winogrona oraz brzoskwinię. Odeszłam od stołu, żeby udać się jeszcze na krótki spacer po ogrodzie przed ważnym spotkaniem z nowym kontrahentem. Mam tylko nadzieję, że się nie spóźni, gdyż nie przepadam za osobami niesłownymi i nie zorganizowanymi. Przechodziłam koło altanki, w której odbył się mój pierwszy pocałunek i wiele innych, o których szczerze wolałabym zapomnieć.
— Panienko dobrze cię widzieć. — zagaił znikąd — Właśnie dostaliśmy wiadomość, że nowy kontrahent wolałby spotkanie na świeżym powietrzu. Uargumentował to tym, że na zewnątrz lepiej mu się myśli i jest lepsza atmosfera, więc przenosimy spotkanie do ogrodu. — westchnął i również spojrzał na altanę — Oh widzę, że jednak dobrze wspominasz stare czasy. — uśmiechnął się.
— Właściwie to miałam zlecić ci rozbiórkę altanki ale jak widać musi to poczekać do jutra. — westchnęłam odwracając wzrok.
Zostawiłam go samego i poszłam na dziedziniec przywitać mojego gościa, który pojawił się przed czasem czym u mnie zapunktował. Powitałam go mocnym uściskiem dłoni po czym zaczęłam go oprowadzać, najpierw po domu a następnie po ogrodzie, aż w końcu znaleźliśmy się w tej nieszczęsnej altance. Przed rozmową biznesową porozmawiałam z nim o jakiś nic nieznaczących rzeczach, muszę przyznać, że mój rozmówca był interesujący i miło się go słuchało. Gdyby tylko z każdym można było tak rozmawiać to życie byłoby bardziej znośne. Było miło do momentu, w którym wkroczył Sebastian wtedy atmosfera jak za pstryknięciem palca się zepsuła, było tak niezręcznie. Ciężko było mi kontynuować dyskusję, podczas gdy Sebastian stał z tym swoim fałszywym uśmiechem, któremu towarzyszy poczucie grozy nie wiem czy mój rozmówca nie wyczuł napiętej atmosfery czy po prostu dobrze udawał, że nic wielkiego się nie dzieje. Jedyne co mogę powiedzieć to kolejny punkt dla tego pana, który mimo wszystko ciągnął rozmowę dalej.
—Było mi bardzo miło z tobą rozmawiać, mam nadzieje na korzystną współprace oraz więcej spotkań do rozmów. — odparłam z uśmiechem podając mu dłoń.
— Mi również było miło i jestem pewien, że nasza dalsza współpraca będzie owocna. — ucałował moją dłoń co mnie nieco zaskoczyło — Najchętniej już teraz umówiłbym się z tobą na następne spotkanie. — dodał puszczając mi oczko.
Nie muszę chyba mówić, że się zarumieniłam i żeby nie dać tego po sobie poznać zasłoniłam twarz jak tylko mogłam, jednak nie zrobiłam tego na tyle dobrze żeby mój lokaj tego nie zauważył. Niestety ale nie wiadomo dlaczego Sebastian nie przyjął tego najlepiej, ponieważ niemal od razu wyprosił mojego gościa i to w niezbyt miły sposób. Zanim zdążyłam jakoś zareagować to Sebastiana zaprowadził Nicka za posesje. Zirytowana poszłam za nim żeby go powstrzymać i przeprosić mojego biznesowego partnera, jednakże zanim zdążyłam się odezwać pojazd z gościem już odjechał.
— Sebastian co to miało kurna znaczyć? co ty sobie myślisz? Jak mogłeś być tak nieuprzejmy dla naszego gościa? — oczywiście nie otrzymałam od niego odpowiedzi a ten głupkowaty uśmiech — Sebastian do jasnej cholery nie zapominaj się! zachowujesz się jakbyś to ty był tu panem a przypominam, że tak nie jest, nie było i nie będzie!!
Ten kretyn jak gdyby nigdy nic sobie poszedł. Zaczęłam intensywnie rozmyślać dlaczego nasza sytuacja wygląda tak a nie inaczej przecież z jego poprzednim paniczem było inaczej. Dlaczego go tak słuchał i wielbił a przy mnie zachowuję się tak arogancko? Co takiego zrobił tamten człowiek, że nie miał z nim żadnych problemów? Zmęczona i poirytowana ruszyłam do domu nie mając już ochoty na nic oprócz odpoczynku.
— Naprawdę mam już powoli tego dosyć a to dopiero początek eh... — burknęłam pod nosem nie zwracając uwagi na osobę z naprzeciwka, która była z siebie najwyraźniej zadowolona.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro