Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~𝓞𝓷𝓮~

Pov. Mal

Właśnie teraz, ja i moja ekipa, biegamy po Wyspie, śpiewamy naszą piosenkę i niszczymy innym życie.
Ahh... Ale to jest cudowne... Patrzeć jak inni cierpią. Kto chciałby więcej? Bo napewno nie ja.
Po zakończeniu naszej piosenki, "Rotten to the Core", zabrałam od małego chłopczyka lizaka, odwróciłam się do mojej ekipy oraz innych złoczyńców i zaczęłam się wrednie śmiać. Nagle zauważyłam, że reszta Potępionych zaczyna uciekać przerażona, a ja nie wiedziałam o co chodzi, ale Jay, gestem ręki, pokazał mi, żebym się odwróciła, a gdy już to zrobiłam to zobaczyłam moją matkę.

-Hej mamo- powiedziałam do mojej mamy odwracając się do niej.
-Kradniemy lizaki Mal? Rozczarowujesz mnie dziubku- rzekła Pani Mroku.
-Od małego chłopczyka- odparłam matce, pokazując jej lizaka.
-Ah! Moja wredna dziewczynka!- powiedziała z wrednym uśmiechem, Diabolina, a następnie wzięła lizaka z mojej ręki, napluła na niego, dała pod pachę, a następnie dała jednemu ze swoich sługusów.

-Daj to temu brzydactwu- rzekła moja matka do swojego pomagiera.
-Mamo...- zaczęłam.
-To te małe rzeczy robią różnice pomiędzy dobrem, a prawdziwym złem- powiedziała Pani Mroku, a następnie dodała:
-A! Ale się uśmiejecie...- zaczęła Diabolina i pokazała swoim sługusą, żeby stanęli za moją ekipą. Nie rozumiałam czemu kazała im to zrobić.

-Wasza czwórka... Pojedzie do nowego liceum... W Auradonie- dokończyła moja matka, a moi (nie) przyjaciele zaczęli uciekać, ale sługi mojej mamy ich zatrzymali. Już rozumiem po co kazała im stanąć za Evie, Jay'em i Carlosem.

Pokazałam ekipie, gestem ręki, żeby przestali uciekać, a potem odwróciłam głowę w stronę matki.

-Co?! Nie pojadę do królestwa różowych ciapci księżniczek- powiedziałam oburzona tym, że mamy pojechać do Auradonu.
-I pięknych książąt- dodała Evie, a ja spojrzałam na nią groźnie, a ta spojrzała automatycznie na ziemię.
-Ja słyszałem, że w Auradonie mają psy. Matka mówiła, że to prze okropne bestię- powiedział Carlos, a Jay go przestraszył udawając psa.
-Ja nigdzie nie jadę, no chyba, że mają skórzane mundurki- dodał Jay z lekkim i zarazem wrednym usmiechem.
-No właśnie, nigdzie nie jedziemy- rzekłam.
-Ahh dziubku, myśl trochę. Tu chodzi o nas, o władze nad światem. Nie chcesz tego?- powiedziała Diabolina, a ja nic nie odpowiedziałam.

Moja matka, odwróciła się i poszła w stronę swojego zamku, a ja i moi kumple staliśmy w miejscu.

-Mal!- zawołała mnie moja matka.

Odwróciłam się do syna Jafara, córki Złej Królowej i syna Cruelli, przewracając oczami, a Jay puścił mi oczko z delikatnym uśmiechem. Następnie ja i moi (nie) przyjaciele poszliśmy do zamku mojej matki gdzie była ona, Cruella De Vil, Jafar i Zła Królowa.

*W zamku Diaboliny*

-Pojedziecie tam i weźmiecie magiczną różdżkę. No co? Łatwizna-
Moja matka skończyła objaśniać mi i mojej ekipie, swój plan.
-A co dla nas?- spytałam.
-Trony, dizajnerskie korony- rzekła moja matka.
-Mal raczej chodziło o nas- wtrącił Carlos i pokazał na naszą czwórke.
-Tu chodzi o nas, dizubku. A jak będziesz się sprzeciwiać to szlaban do końca życia, młoda- powiedziała moja matka do mnie.
-Co?! Mamo...- zaczęłam, ale nie dane było mi dokończyć, ponieważ oczy mojej matki zaczęły świecić się na zielono, tak samo jak moje, a następnie zaczęłyśmy toczyć walkę na spojrzenie.

Niestety ja tą walkę przegrałam, czyli tak jak zwykle.

-Dobra...- powiedziałam wzdychając.
-Juhu- powiedziała moja matka.

*Później*

Stoję właśnie z moimi kumplami przed zamkiem mojej matki i czeka już na nas limuzyna, która ma nas zawieść do Auradonu.
Przed tym jak wyszliśmy moja matka podarowała mi księgę zaklęć, która na Wyspie nie zadziała, ponieważ nie ma tu magii, ale w Auradonie... Już tak.
Evie od swojej mamy dostała magiczne lustereczko dzięki, któremu Evie będzie mogła sprawdzić gdzie są poszczególne rzeczy w danej chwili, a to oznacza, że będziemy mieli ułatwioną sprawę z tym gdzie jest różdżka Dobrej Wróżki i nie będziemy musieli się pałętać po tym przeklętym Auradonie w poszukiwaniu tej różdżki.
Evie z Carlosem właśnie wsiedli do limuzyny, a ja czekam jeszcze na Jay'a, który pakuję ostatnie rzeczy.

-Jestem już- powiedział syn Jafara przychodząc.
-No nareszcie- powiedziałam przewracając oczami i w tej samej chwili mój plecak spadł na ziemię.

Zniżyłam się, aby podnieść mój plecak i Jay zrobił to samo. Złapałam za rączkę od plecaka, aby go podnieść, a Jay zrobił to samo i tym samym złapał mnie za dłoń. Ja i syn Jafara popatrzyliśmy sobie w oczy.

-Ale on ma piękne oczy... I ten jego uśmiech...- pomyślałam, ale po chwili wyrzuciłam te myśli z głowy, ponieważ jestem zła, aż do szpiku, a źli nie kochają nikogo.

Patrzyliśmy sobie z Jay'em jeszcze chwilę w oczy dopóki nie przerwał nam głos Evie, która spojrzała na nas i powiedziała:

-Wchodźcie, bo pojedziemy bez was.

Ja i Jay automatycznie oderwaliśmy od siebie wzrok i wsiedliśmy do limuzyny, ale zanim ja to zrobiłam to popatrzyłam na balkonik, na którym stała moja matka i popatrzyła na mnie wzrokiem, który mówił mi, że liczy na mnie i ma mnie na oku.
Następnie wsiadłam do limuzyny.
Przez całą drogę w limuzynie, aż do Auradonu, widziałam jak Jay kątem oka na mnie patrzył i uśmiechał się lekko, a ja robiłam to samo.
Gdy byliśmy już w Auradonie to odwróciłam wzrok i patrzyłam w widoki za oknem, ale wciąż czułam wzrok Jay'a na sobie. W pewnym momencie pomyślałam sobie, że go kocham, ale odrzuciłam od siebie tą myśl, bo jestem zła... A źli nie kochają... Nie mają serca i ja też go nie mam...
Nie zwracając na nic uwagi, patrzyłam do końca drogi za okno.

#MuremZaJal

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro