Literally At Last Moment
13.11.1994
20¹⁵
ATecy wyważyli drzwi... na parterze i na piętrze nie było śladu po Dianie, albo po zabójstwie.
Michael wchodząc do salonu pobladł.
- Emma... To jest to miejsce... z tego salonu wszedłem do piwnicy w tym śnie...
Po odsunięciu kanap i stolika i zwiniębiu dywanu znaleźliśmy klapę do piwnicy...
Gdy ją otworzyliśmy, jako pierwszych zeszło 2 ATeków...
- Bezpiecznie - stwierdzili... Ja i Michael zeszliśmy do piwnic...w świetle z klapy i latarek ATeków dostrzegliśmy łóżko... a na nim ciało...
Michael podbiegł do ciała.
- Diana! - wrzasnął obejmując je
- Michael nie! - krzyknęłam... bałam się, że zatrze ślady, ale... przecież też ją kochałam... podeszłam do nich - Michael...
Płakał tuląc do siebie jej bezwładne ciało...
Przystawiłam palce do jej szyi i zamarłam
- Wezwijcie karetkę! Ona żyje! - krzyknęłam
- Diana proszę... otwórz oczy... O tyle proszę... - zaczął płakać jeszcze bardziej
Przywołałam jednego z ATaków
- Pozbądź się tego pasa cnoty, tylko jej nie zrań...
Gdy Diana była już wolna, zabrali ją do szpitala... FBI zajęło się badaniem piwnicy, a my pojechaliśmy za karetką
- Zadzwoń do rodziców Diany - stwierdził Michael dając mi swój telefon
Zadzwoniłam... Modliłam się, żeby jeszcze nie odlecieli...
T: Tak Michael?
E: Dzień dobry tu znów Emma... mam bardzo ważną sprawę... jesteście nadal w LA?
T: Tak. Samolot ma poważne opóźnienie i jeszcze nawet nie doleciał tutaj
E: To nie były kości Diany. Diana żyje. Znaleźli ją. Jedziemy za karetką do szpitala. Podeślę zaraz adres SMS'em.
T: To czyje to były kości?
E: Bliźniaczki Diany...
T: Jak to?
E: Po prostu... Jared zabił siostrę Diany i ubrał jej biżuterię Diany, żebyśmy się zajęli tym morderstwem. Myśląc, że Diana nie żyje przez głód lub odwodnienie przyznał się do pozoracji... Nie istotne. Przyjedźcie do szpitala z Gary'm
T: Jasne.
Rozłączyłam się i wysłałam jej adres szpitala... Chwilę później Michael zadzwonił do Janet, żeby ta przyjechała z Michelle
***
W szpitalu stwierdzili, że stan Diany jest bardzo ciężki i w warunkach w jakich była, następnego dnia już by nie dożyła... podłączali jej kroplówkę po kroplówce, żeby zminimalizować odwodnienie
Gdy dotarli rodzice Diany z Gary'm i Janet z Michelle i Winnie, Diana miała podawaną 3 kroplówkę...
- Tato, co się dzieje? Co to za pani? Nic nie rozumiem... - stwierdziła Michelle tuląc się do Michael'a, trzymającego Dianę za dłoń
- Ja też skarbie... Ale zdaje się, że stał się cud... - stwierdził nie odrywając oczu od Diany - Pamiętasz, jak mówiłem ci, że ten, który zabił kobietę, która cię urodziła, zabił też moją żonę?
- Tak
- Nie zabił... zabił jej siostrę bliźniaczkę...
- To czemu płaczesz? - zapytała z ciekawością
- Bo się boję... Boję się, że już nie otworzy oczu... Nie uśmiechnie się... Że nigdy już mnie nie przytuli... Że umrze...
Do sali wszedł lekarz
- Rozumiem, że państwo wszyscy są rodziną pacjentki ale ktoś musi wyjść z tej sali. Mamy limity gości...
Janet popatrzyła na mnie
- Weź Winnie... - podała mi małą - i tak miałam pojechać do rodziców, powiedzieć im, że Diana żyje... - wstała i podeszła do Michael'a i go objęła - Trzymaj się Mickey... będzie dobrze. Daj znać, kiedy się obudzi... - wyszła
Ojciec Diany spojrzał na lekarza
- Wiadomo coś? Kiedy nasza córka się obudzi?
- Wyniki wskazują, że od ponad 2 tygodni nie jadła, jest więc bardzo osłabiona. Radzę się nastawić, że to będą raczej dni, a nie godziny. Jest skrajnie odwodniona
Winnie zaczęła próbować dobrać się do mojej piersi, uświadamiając mi, że nie zapytałam o jedną z istotniejszych dla niej i Michael'a kwestii...
- Niedawno rodziła... wiecie, czy porwanie i warunki w jakich była nie pozbawiły jej pokarmu? - zapytałam
- Niestety straciła pokarm, według wyników badań stało się to w okolicy 3 tygodni temu..
Michael podniósł wzrok i spojrzał na mnie
- Wtedy zerwali kontakt - powiedział ze łzami cieknącymi po policzkach - co będzie z moim dzieckiem? - wodził wzrokiem między mną, a lekarzem coraz bardziej płacząc... - zróbcie coś...
Miałam w kieszeni swój pozytywny test ciążowy... nie wiedziałam tylko jak dać go Michael'owi, żeby rodzice Diany nie wiedzieli...
Pewien pomysł nagle zaświtał mi w głowie...
- Doktorze, może Pan coś dla mnie sprawdzić?
- Co dokładnie?
Podeszłam bliżej niego
- Niech pan weźmie rodziców Diany i wymyśli jakąś głupotę, jak sprawdzenie, czy mogą być dawcami krwi dla niej, jeśli wykryjecie krwawienia wewnętrzne... muszę powiedzieć coś teraz Michael'owi, ale oni nie mogą wiedzieć...
Lekarz zgodził się i zabrał rodziców Diany
- Michael - zaczęłam, gdy zostaliśmy przy Dianie jedynie z dzieciakami - miałam ci to powiedzieć jutro przy śniadaniu, ale sytuacja się skąplikowała..- podałam mu test - jestem w ciąży... jest Twoje... A o Winnie się nie martw... przecież przestawiliśmy ją na papki i musy...
Póścił dłoń Diany, wstał i mnie przytulił
- Kocham cię aniołku... - pocałował mnie w usta - Nie martw się... Pomogę ci z maleństwem... Wychowamy je razem... Wszystko się ułoży... jakoś... - nadal płakał, ale usiłował się uśmiechnąć
- Martw się teraz o Dianę... jest teraz najważniejsza... Ja nakarmię Winnie
Tak też zrobiliśmy...
Wieczorem rodzice Diany zabrali Michelle i Gary'ego do Neverland...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro