Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Body in LA

29.10.1994
》Michael《

Nie miałem żadnych wieści o Dianie, a od tygodnia nie dostałem też od niej ani listu, ani mleka dla Winnie... trzymałem się tylko na nadziei, że żyję, ale nie ma sił pisać, a pokarm straciła ze stresu...

》Emma《
20²⁰

Dostałam dzień wczesniej wezwanie do zwłok porzuconych przy drodze pod LA... Po wstępnym obejrzeniu zwłok mogłam stwierdzić płeć, rasę, przybliżony wiek i czas zgonu i kilka innych faktów...

- Kobieta... czarna... między 35 a 40 lat... około 175 cm wzrostu... rodziła... nie żyje około tygodnia... możemy wtępnie wykluczyć motyw rabunkowy i seksualny. Ma biżuterię i ubrania...

30.10.1994

18³⁰

Ciało dotarło do Instytutu...

Przyjrzałam się pierścionkowi na dłoni denatki... takim samym Michael oświadczył się Dianie...

- Daisy oczyść to i zanieś to do Angel - podałam asystentce naszyjnik, obrączkę i pierścionek zdjęte z ciała

- Coś się stało? Czemu ma pani taką minę?

- Żona mojego taty zaginęła miesiąc temu. Porwali ją, ale pozwalali jej pisać do niego listy i przysyłać mleko dla Winnie... Od tygodnia nie ma od niej znaku życia... boję się, że tata tego nie zniesie...

- Jest od pani starszy o 13 lat, a panią adoptował gdy miała pani 16. Myślałam, że jesteście na ty

- Generalnie tak, ale mówiąc o nim do kogoś mówię tata. Szybciej łapią o co chodzi... zanieś to do Angel.

- Jasne... - poszła

Kobieta, która leżała na stole sekcyjnym pasowała parametrami do Diany, co mnie przerażało...

Tkanki nie wykazywały nic, co miało by wpływ na jej śmierć, więc po oczyszczeniu kości z tkanki zajęliśmy się ich badaniem... stare zaleczone złamania zgadzały się z tymi, jakie po zawaleniu w studiu Phill'a miała Diana... byłam już prawie pewna... do pewności potrzeba mi było tylko zdjęć z naszyjnika i rekonstrukcji twarzy...

Naskórek, który był pod paznokciami był najpewniej zabójcyz więc wysłałam go do badań DNA

Przyczyną śmierci było wbicie czegoś między oczy, jak przy zabijaniu świń czy owiec... śmierć natychmiastowa...

Daisy zaniosła Angel czaszkę, żeby ta odtworzyła twarz, gdy skończy z naszyjnikiem...

Sama obejrzałam obrączkę... grawer mnie przeraził...  04.03.1989 D ♡ M data i inicjały pasowały... wiedziałam, że jeśli rekonstrukcja będzie się zgadzać, to muszę sama to przekazać Michaelowi...

Angel zajęła się czaszką, a jej program odtwarzał zdjęcia z naszyjnika...

Stałam obok niej, żeby kontrolować czy rekonstrukcja będzie się zgadzać z parametrami

Twarz odtworzona przez Angel na podstawie czaszki była niemal identyczna...

Prawie równo z rekonstrukcją program skończył analizę... To był naszyjnik Diany, a ciało na stole sekcyjnym było kobietą, która Michael kochał nad wszystko...

- Sprawdź czy napewno tylko Diana Jackson pasuje do rekonstrukcji, czy może niemal identyczna kobieta nie zaginęła ponad tydzień temu...Ja muszę ściągnąć do Waszyngtonu tatę i dzieci Diany... Nawet jeśli to nie ona, to muszę mieć go bliżej, nim sobie coś zrobi...

Angel przeszukała bazy zaginionych... były jeszcze 2 podobne dziewczyny, które mogły być naszą denatką...

Zadzwoniłam do taty

- Tato nie pytaj o nic. Spakuj siebie i maluchy i przyjedźcie. Muszę zostać dłużej w Instytucie.

- Powiedz mi chociaż czemu musisz

- Mamy sprawę zabójtwa kobiety i ja ją prowadzę. Przyjedź proszę... chcę mieć cię na oku...

- Co jeśli Diana da znak życia? Jeśli ją wypuszczą?

- Niech Janet przyjedzie do Neverland i czeka na wieści. Zostaw jej laptopa. Jeśli coś przyślą, zadzwoni. Przyjedź.

- Co z Winnie? Mleka wystarczy jej na jakieś 3-4 dni

- Doktor u której byłam asystentką niedawno urodziła... może karmić też Winnie... mówiła mi, że jej piersi produkują o wiele więcej pokarmu niż jej synek potrzebuje...

- Może masz rację... u ciebie przynajmniej zajmę czymś myśli... daj mi dwa dni. Przyjadę.

01.11.1994
5¹⁰

Michael przyjechał z Winnie i Gary'm...

Poprosiłam też tą doktor, żeby przez jakiś czas u mnie mieszkała, przynajmniej do wyjaśnienia śmierci Diany... była wyzumiała i zgodziła się...

7³⁰

Zostawiliśmy Gary'ego i Winnie z doktor, a sami pojechaliśmy do Instytutu... Moi współpracownicy wiedzieli, że musimy odegrać szopkę, że dopiero teraz mamy rekonstrukcje twarzy i odzyskane zdjęcia...

Mi udało się załatwić zgodę, żeby Michael był przy sekcji, bo nie było opcji, że on to zrobił, co udowodniła już dawno policja i FBI...

Jadąc do Instytutu zaczęłam temat ciała, które na nas czekało

- Wiesz co to dymorfizm płciwy? - zapytałam

- Różne cechy biologiczne w zależności od płci jak inna miednica

- A umiesz określić wztost na oko?

- Ty masz 170 cm wzrostu, a ta pani - wskazał kobietę stojącą przy wózku z kawą, gdy my staliśmy na światłach - ma 167. Nie zadawaj mi tak banalnych pytań. Był czas gdy mocno interesowała mnie medycyna... byłem też przy kilku operacjach... Co prawda tylko obserwowałem, ale swoje wiem.

- Czemu nie zrobisz studiów teraz? Mógłbyś pracować ze mną w Instytucie

- Nie... dziwnie bym się czuł... Nie chodzi mi o Instytut, tylko o studia... Nie chcę słuchać plotek o tym, że oszalałem z tym pójściem na studia... jestem sławny, zarabiam miliony na płytach i koncertach... nie potrzebuję drugiej pracy... ludzie uznali by, że oszalałem, a taki plotek mam już dość.

- Jak uważasz... zawsze możesz być moją sekretarką, jeśli wiesz co mam na myśli

Uśmiechnął się

- Tą propozycję rozważę...

Dotarliśmy do Instytutu...

Gdy rozpoczęliśmy sekcję na nowo, Michael spojrzał na szczątki z ciekawością

- Zanim powiesz... mogę spróbować określić kim była ofiara? - zapytał

- Proszę.

- Po miednicy obstawiam kobietę. Wzrost jakieś 175 cm

- Nieźle...  jak narazie się zgadza...

- To mi wygląda na powód śmierci - wskazał dziurę w czaszce

- Czemu tak sądzisz? Mogło powstać po śmierci

- Wtedy nie było by krwawej otoczki. Czemu oni tak na mnie patrzą?

- Bo jesteś wokalistą i tancerzem,celebrytą po ogólniaku, a masz wiedzę porównywalna do nich.

- Ja nie określę wieku na podstawie zębów, w przeciwieństwie do nich. Co do tej części określania danych ofiar wiem czym się kierować, ale nie wiem jak to zrobić.

- Możecie mi proszę iść sprawdzić, czy dna spod paznokci do kogoś pasuje? - zwróciłam się do Daisy i Zack'a, moich asystentów, którzy aktualnie chyba bardziej byli zajęci analizą Michaela niż ciała na stole...

- Tak. - poszli

- Zobacz - zwróciłam się do Michaela i wskazałam zęby ofiary - zużycie zębów pomaga określić wiek... w tym przypadku między 35 a 40 lat... kilka cech czaski wskazuje rasę. To akurat była czarna kobieta... a po zmianie w łączeniu miednicy widać, że rodziła

- Może mi się wydaje, ale czy kości z nadgarstków nie są niesymetryczne?

- Są. Takie szczegóły często pomagają określić zawód ofiary... ona bardzo dużo używała tylko prawej ręki... taka asymetria występuje u osób podpisujących dużo umów, czasem u prostytutek ale zawsze u pisarzy, autorów krzyżówek i malarzy. A np. starte rzepki, nazywane potocznie kolanami sprzątaczki występują u sprzątaczek, zakonników, przesadnie wiernych i prostytutek. Osób, które dużo czasu spędzają na kolanach

Uśmiechnął się, niczym mi głównie zależało wspominając o kolanach i prostytutkach

- Chodź... oczyścimy jej pierścionek i obrączkę... To pomoże potem w identyfikacji

Gdy zobaczył grawer oczy mu się zeszkliły, ale szybko to odgonił

- Brała ślub tego samego dnia co ja i Diana - stwierdził - pewnie mąż się o nią martwi... dziecko pewnie też...

Na pierścionek Zareagował podobnie...

Wróciliśmy do ciała

- Zaniesiemy czaszkę do mojej koleżanki. Odtworzy twarz... teraz jej program odzyskuje zdjęcia z naszyjnika ofiary.

- Macie ponoć najlepszy sprzęt w kraju...

Angel znów zeskanowała czaszkę i specjalnie puściła odnawianie zdjęcia z naszyjnika tak, żeby pokazało się twarzy...

Wiedziałam jak Michael zareaguje, ale wolałam, żeby się dowiedział tak niż od bezdusznego agenta...

Gdy programy Angel pokazały twarz i zdjęcie, Michaela zmroziło... stał bez ruchu z przerażeniem w oczach

- Nie... - szepnął, opadł na kolana i się rozpłakał...

Klęknęłam obok niego i go objęłam

- Wiem, że ją kochałeś... wiem...

Zabrałem go do mojego biura i dałam mu cosbna uspokojenie, bo mało sam nie padł, a równocześnie wysłałam Daisy po DNA od Winnie i Gary'ego

- Wiem, że to ciężkie... - zaczęłam - ale są jeszcze dwie inne które pasują do parametrów biologicznych... porywacze Diany mogli specjalnie porwać inną podobną i założyć jej biżuterię Diany...

- Co da pewność?

- Badania DNA... Daisy pojechała pobrać próbki od Gary'ego i Winnie... Wiem, że eją kochasz... Zostań u mnie, ile tylko potrzebujesz...

- Możemy tam wrócić? Muszę czymś zająć myśli...

- Chodź...

Wróciliśmy do szczątków

- Złamania i inne zmiany w ciągłości kości pozostawiają trwały ślad... widzisz? - wskazałam zrośnięte złamanie miednicy - miała złamaną miednicę, na tyle dawno temu, że się zrosła

- Nie potrzeba badań DNA... To Diana... stare złamania się pokrywają...

Postanowiłam szybko odwrócić jego uwagę

- Operacje plastyczne też zmieniają kości. Gdybym miała badać twój szkielet, poznałabym go po czaszce. Nie potrzebowałabym rekonstrukcji...

- Mam to uznać za obrazę?

- Poprostu wiem jakie miałeś operacje. Ślady po nich sięgają kości. Ale to utrudnia rekonstrukcję.

- Jeśli to Diana, to co będzie z Winnie?

- Do rozwiązania sprawy ma zapewnione mleko... później będzie ją trzeba przestawić na syntetyczne mleko, a potem na papki.

- Wiesz czym ją zabili? - zaczął gładzić czaszkę - Cierpiała?

- Wygląda na sprzęt do zabijana owiec i świń. Momentalna śmierć. Nawet nie czuła bólu. O to się nie martw...

Daisy wróciła z próbkami DNA...

Gdy program porównywał DNA, Michael chodził w kółko po moim biurze...

- Możesz usiąść?

- Nie dopóki się nie dowiem, czy to Diana. Zaraz mnie rozniesie

- Pani doktor - Zack zajrzał do mojego biura - są wyniki. Ale to się wam nie spodoba...

- O co chodzi? - zapytał Michael

- To 98% Pana żona. Ale rzecz w tym, że DNA jednego z dzieci podkrywa się częściowo z jednym z DNA spod jej paznokci. - odparł Zack

- Co to znaczy?

- Że, żebyś nadal mógł być przy dochodzeniu, muszą pobrać od ciebie próbkę DNA i ją porównać z tą spod paznokci Diany. Kwestia prawna - odparłam

- Wiesz dobrze, że to nie ja

- Wiem, ale nie mam wpływu na przepisy. Skoro wiesz, że to nie Ty, to nie masz się czego bać...

- Niech będzie... przynajmniej będę miał spokój...

Gdy badanie potwierdziło, że to nie DNA Michaela jest pod paznokciami Diany, mogliśmy wrócić do badań ciała

- Emma, wiem kogo szukać.

- Kogo?

- Jared'a. Mówili, że DNA pokrywa się częściowo, więc musi być pokrewieństwo... Skoro to nie DNA Diany ani moje, to musi być Jared'a, ojca Gary'ego

- Jesteś geniuszem - pocałowałam go w policzek - jeszcze trochę, to ci załatwię robotę tutaj bez studiów...

Skontaktowałam się z FBI, żeby aresztowali Jared'a i Amely'ę, bo muszę mieć próbki ich DNA...

Gdy czekaliśmy na odpowiedź, czy udało się ich zatrzymać, Michael spojrzał na mnie już o wiele spokojnieszy

- Pociesza mnie to, że nie umierała w męczarniach - stwierdził uśmiechając się łagodnie - w bardzo złym stanie była, nim oczyściliście kości?

- Grasowały po niej gryzonie... tydzień leżała przy drodze...

- Chodziło mi o to, czy miała rany

- Najprawdopodobniej nie tortulowali jej, chyba, że psychicznie. I jeszcze jedno, ale to może być trudne dla ciebie... Przez otarcia na biodrach I udach podejrzewam pas cnoty, a ze względu na zawyżonych kilka hormonów związanych z podnieceniem uważam, że mogli ją przez cały czas stymulować wibratorem

- To dobrze czy źle? Pytam cię jako kobietę, nie antropologa

- Nie miałabym nic przeciwko, żebyś Ty przez miesiąc mnie tak drażnił, ale w jej przypadku, gdy robił to jej były mąż, mogło jej  przeszkadzać, chyba, że na tyle opanoła swój mózg, by sobie wmówić, że to ty się nią bawisz.

- Mów prościej... Nie mam teraz głowy do takich wyjaśnień...

- Prościej mówiąc, odczuwała przyjemność tym większą, jeśli wmówiła sobie, że to ty kontrolujesz jej kobiecość.

- Czyli to nie podchodzi pod torturę?

- Brak urazów pochwy wskazuje, że nie broniła się przez wsadzeniem tam czegokolwiek, a najpewniej też przy tym pomogła

- Ważne, że nie cierpiała... kiedy możemy ją pochować?

- Gdy skończy się dochodzenie... domyślam się co przechodzisz... niezniosłabym twojej śmierci...

Dostałam telefon z FBI, że Jared'a aresztowali, ale Amelyi nie mogą zlokalizować... jutro mieli dotrzeć do Waszyngtonu z Jared'em...

- Zabiję ich, jak tylko ich zobaczę - stwierdził

- Mogę co najwyżej załatwić, żebyś bez konsekwencji mógł im przyłożyć...

- Czy to normalne, że chce dla niej zamiast trumny urnę i chce mieć ją w domu, a nie zakopać?

- To normalne i legalne. Możesz nawet z prochów zrobić biżuterię, albo je rozsypać w miejscu, które kochała

- Muszę zadzwonić do jej rodziców... niech przyjadą... są katolikami, pewnie woleliby pogrzeb w ich wierze...

- Ja do nich zadzwonię... ty tego nie zniesiesz. Widzę to... zadzwonię z twojego telefonu... będą mieć pewność, że nie kłamię kim jestem... a ty Zastanów się, czy Diana chciałaby pogrzeb w wierze, której nawet nie praktykowała. To tak jak ja bym tobie zorganizowała pogrzeb niczym faraonowi.

- Nie miałbym nic przeciwko. - zaśmiał się

- Po rozwiązaniu sprawy wezmę 2 miesiące zwolnienia... mogę to zrobić, bo Diana miała do  mnie prawa rodzicielskie, więc prawnie była moim rodzicem, co znaczy, że mogę wziąć zwolnienie z powodu śmierci rodzica... spędzę ten czas z tobą.

- Chcę odzyskać Dianę...

- Rozumiem cię. Kochałeś ją...ale ona nie chciałaby, żebyś się tak załamywał

- Za tydzień mieli wypóścić jej nową książkę... Co teraz?

- Doprowadzimy śledztwo do końca, udowodnimy kto zabił i ogłosimy to przed premierą...

Wzięłam telefon Michaela I zadzwoniłam do matki Diany

T: Słucham
E: Dzień dobry. Pani Temperance, nazywam Emma Jackson. Jestem...
T: Wiem kim jesteś. Jesteś przybraną córką Diany i Michaela
E: Właśnie o nich chodzi. Po studiach podjęłam pracę antropologa. 2 dni temu znaleźliśmy ciało. Dziś dopasowaliśmy tożsamość. Niestety to na 98% Diana. Nieżyje od około tygodnia
T: Jak to się stało?
E: FBI powadzi dochodzenie... Nie wiemy kto to zrobił. Dobrze będzie, jeśli przylecicie do Waszyngtonu. FBI zapewne chce z wami porozmawiać. Sprawa nie powinna zająć więcej niż tydzień, a po niej będziemy mogli pochować Dianę.
T: Czemu dzwonisz ty, a nie Michael?
E: Jest w bardzo złym stanie emocjonalnym, od chwili gdy dowiedział się o jej śmierci... dawałam mu leki na uspojenie, a dodatkowo pije czwartą lub piątą melisę i mało mu to pomogło... uznałam, że on nie jest w stanie przekazać wam informacji o śmierci Diany
T: Wyobrażam sobie co czuje... przylecimy jutro lub pojutrze... mieszkasz w Waszyngtonie?
E: Tak. Mam jeszcze jeden wolny pokój gościnny. Możecie się zatrzymać u mnie.

Gdy skończyłam rozmowę z nią, spojrzałam na Michaela, który patrzył na mnie wzrokiem bez emocji

- Wiem, że potrzebujesz kogoś, komu możesz się wypłakać w ramię... - stanęłam prezd kanapą na której siedział

- Zabij mnie, błagam.... - wyszlochał wciskając twarz w mój brzuch

- Staram się zrozumieć co czujesz, ale nie potrafię... też ją kochałam, kocham ciebie, ale to nie jest to samo, co przechodzisz ty... rozumiem, że rozwiodłeś się z Amelyą, bo mnie zaatakowała i chciała się mnie pozbyć, mimo, że ty ją kochałeś... rozumiem, że twoja pierwsza żona zabiła drugą za jej istnienie. Rozumiem, że pomógł jej były mąż twojej żony... - sama zaczynałam płakać, bojąc się, że coś sobie zrobi, przez co go stracę - rozumiem, że niedawno zostałeś ojcem... rozumiem, że możesz myśleć, że Twoje życie legło w gruzach... ale tak nie jest. Nie legło w gruzach. Masz mnie. Po tej sprawie rzucę pracę i pomogę ci wychować Gary'ego I Winnie

- Chcesz zaprzepaścić karierę? Jesteś geniuszem

- Nic mi z tego bez ciebie... - usiadłam obok niego - Posłuchaj... Winnie jest maleńka... potrzebuje nadal mleka od matki, nie takiego z proszku, a nie mogę za długo prosić o pomoc byłej szefowej

- Nic nie zwróci życia Dianie...

- Jej nie, ale wiem skąd wziąść mleko dla Winnie - zciszyłam głos

- Skąd?

- Zajdę w ciążę... już w trakcie ciąży piersi wytwarzają mleko, więc będę mogła karmić Winnie - odparłam szeptem

- Co z wtedy z twoim dzieckiem? Kto je nakarmi? Kto je wychowa? Oddasz je? - też zaczął szeptać

- Nie. Wychowamy je

- My?

- A sądzisz, że chciałabym je mieć z kimś innym? - przytuliłam go - Nikt inny nie mógłby być lepszym tatą...

- Musimy tu siedzieć, czy możemy wrócić do twojego domu?

- Raczej tak... tu już nic nie zdziałamy...

Daisy wpadła do mojego biura...

- Pani doktor! Do Angeli właśnie dostarczono  paczkę. Tam jest część ciała. Miednica i trochę kręgów. Do Zacka w tym samym czasie dotarły dłonie...Ja dostałam ręce i stopy, Jack klatke piersiową, Camille nogi. Gdy to odkryliśmy, otworzyliśmy paczkę adresowaną do pani... jest w niej głowa... I myślę, że to istotne dla śledztwa w sprawie śmierci pana żony - spojrzała na Michaela

- Gdzie szczątki? - zapytałam

- Na drugim stole na platformie.

- Chodź. - pociągnąłem za sobą Michaela, w stronę platformy - zajmiesz czymś umysł przyda Ci się to

Gdy staliśmy nad ciałem, zaczęłam analizować kości, by ustalić kim była ofiara

- Co stwierdzasz? - zapytał Michael zerkając mi przez ramię

- A ty? Przy tym stadium rozkładu, i fakcie, że nie ma na niej ubrań, możesz łatwo stalić płeć i rasę ofiary.

- Na moje oko czarna kobieta, o bardzo ciemnej skórze... - stwierdził - mogę? - wskazał dłoń ofiary

- Ostrożnie

- Po skórze, która została na dłoni zakładam, że raczej nie pracowała fizycznie, skóra wydaje się zadbana... tak jak paznokcie... Po stanie skóry myślę, że była koło 30... jest też pierścionek i obrączka... O Boże...

- Co się stało?

- Chodzi o obrączkę I pierścionek... te grawery były robione na zamówienie... sam ten wzór projektowałem... Dla Amelyi... - odłożył dłoń - Wiem, że jeszcze dziś mówiłem, że mam ochotę ją zabić, ale... jest mi jej żal...

- Wiesz, że pewność da tylko test DNA

- Nie ma go z czym porównać... przecież nie ma dzieci

- Ale ma rodziców

- Nie ma. Zginęli w wypadku gdy miała 7 lat. Wychowała ją babcia, która zmarła dwa lata przed tym, jak ją poznałem.

- Była w psychiatryku. Tam mają bazę DNA.

- Daisy, niech Angela sprawdzi DNA ofiary. Wrazie braku pewności porównajcie też dane dentystyczne

- Tak.

- Zack...

- Pani doktor, z całym szacunkiem, ale czy skoro pani ojciec miał złe relacje z byłą żoną, nie powinniśmy go wyprosić przynajmniej z platformy? - przerwał mi Zack

- Zack, nie ma takiej konieczności. Śmierć nastąpiła 2 dni temu. Gdzie wtedy byłeś? - spojrzałam na Michaela

- W drodze tutaj. Z LA do DC jedzie się ponad dobę.

- Ma niepodważalne alibi, widzisz?

- Emma, czemu mięśnie są tak jasne?

- Wysokie nagromadzenie tlenu w tkankach

- To znaczy, że żyła?

- Żyła, gdy ją ćwiartowali...

- Właśnie utwierdziłem się w założeniu, że do końca życia nie tknę mięsa

- Wiesz, że to ryzykowne. W pewnym wieku będziesz musiał chociaż częściowo wrócić do mięsa, żeby nie połamać się od byle upadku... mniejsza o to teraz... Zack, niech Cam zrobi toksykologię, później oczyście kości i ustalcie które urazy powstały w chwili śmierci, a które przed.

Kilka minut później mieliśmy wyniki DNA, które potwierdziły, że to Amelya

- Nie szkoda mi jej, że zginęła, szkoda mi tylko tego, że poćwiartował ją żywcem... - stwierdził Michael patrząc na to co zostało z twarzy Amelyi

- Wiem, że ją kochałeś i że rozwiodłes się po tym, jak mnie zaatakowała...

- To ten ślub był na serio? - zapytała Camille wchodząc do mojego biura

- Był, ale to już nie istotne - odparł Michael

- Co dla mnie masz? - zapytałam

- Toksykologię. GHB i sporo alkoholu. Po za tym leki przeciwzakrzepowe i na depresję poporodową - odparła Cam

- Nie miała dzieci... przynajmniej nie do momentu gdy zerwałem z nią wszelki kontakt - stwierdził Michael

- Zajmiemy się tym po ustaleniu przyczyny zgonu. - odparłam - Cam, ktoś z sądu przyjedzie pobrać próbki dla obrony?

- Właśnie pobierają. Postaram się określić ile lat może mieć dziecko, które urodziła.  Spróbujemy je znaleźć i ustalić kto jest ojcem i czy wie, że ma dziecko. Zawsze trzeba też zakładać, że mogła te leki brać jak narkotyki lub zostały jej podane nieświadomie. Znaczy, że nie wiedziała, że je bierze

- Cam, możemy na słówko?

- Tak

Wyszłyśmy z mojego biura

- Czy regulamin Instytutu zezwala na zatrudnienie kogoś bez studiów? - zapytałam szeptem

- Zależy. Mogę spróbować załatwić egzamin. Jeśli go zda, więc udowodni wiedzę to napewno może pracować jako asystent. W dalszej karierze nic nie obiecuję. Czemu pytasz?

- Chodzi o tatę... wiem jaką ma wiedzę i że medycyna go bardzo interesuje, ale mówił mi, że gdyby teraz poszedł na studia z antropologi, świat zrobiłby by z jego szaleńca...

- Przez to, że nie potrzebuje drugiej pracy, a grzebałby w trupach?

- Dokładnie... zapytaj Daisy I Zack'a... w przypadku Diany bez pomocy wskazał płeć, wzrost i przyczynę śmierci, a u Amelyi płeć wzrost, rasę, przybliżony wiek i wykluczył pracę fizyczną. Wiesz, że egzaminy zdałam na 100%. Widzę w nim potencjał. Spróbujmy. Niech pomaga przy kilku sprawach, nauczę go określać wiek po kościach i zębach, później niech podejdzie do tych egzaminów... To jest geniusz, którego brutalnie ograniczono...

- Jeśli tak uważasz

- A ty nie? On skończył ogólniak, a ma wiedzę porównywalną do moich asystentów. Gdyby poszedł na studia po ogólniaku a po nich zaczął pracę tutaj, możliwe, że teraz byłby światowej sławy antropologiem.

- Jak widać sława jest mu pisana... możemy spróbować. Gdy rozwiążemy te dwie sprawy, wróćcie do LA, ogarnijcie pogrzeb, niech się oswoi ze śmiercią żony, później znów przyjedziecie tutaj. Jeśli zaliczy te egzaminy, to ma pracę

- Dziękuję ci...

Gdy kości były oczyszczone wzięliśmy się za badanie szkieletu

- Nie chcę porównywać ich do siebie, ale u Diany też był duży odstęp w miednicy, a tu chyba się dzieje przy porodzie... - stwierdził Michael

- Pokaż... - spojrzałam na miednicę ofiary - Masz rację. Rodziła. Nie jest to nowa zmiana... ma najmniej 5 lat... może 6...

- 7 lat temu byliśmy małżeństwem, ciąża trwa prawie rok, więc albo mnie zdradziła, albo to moje dziecko

- Jest ktoś komu mogła je oddać? Miała rodzeństwo?

- Nie... była jedynaczką... cholera... w kraju jest kilka tysięcy domów dziecka... nigdy nie znajdziemy tego dziecka...

- Pójdziemy do Angel, może coś zaradzi. Przeszukamy bazy danych opieki społecznej i domów dziecka ustaliliśmy wiek dziecka. Rasę też znamy... Znajdziemy je, przysięgam Ci.

Poszliśmy do Angeli przeszukać bazę opieki społecznej... Angela zaczęła szukać

- W USA żyje około 204 955 000 dzieci. W tym 1 774 963 w rodzinach zastępczych i domach dziecka. 117 470 oczekuje na adopcję - stwierdziła Angela

- Ten system jest straszny... 16 lat mieszkałam w domu dziecka... Dziękuję, że mnie uwolniłeś z tego piekła... - przytuliłam się do Michaela

- Wśród tych dzieci oczekujących jest 92 237 czarnych, a 11 567 ma między 5 a 7 lat. 3867 dzieci to 6 latki.

- Możesz pokazać czarne 6 letnie dzieci? Ile ich jest? - zapytałam

- Około połowa 6 latków w tym systemie jest czarna.

- To ponad 1930 dzieci. Nigdy nie znajdziemy tego konkretnego. - załamał się Michael

- Mam plan... Amelya miała operacje plastyczne? - zapytała Angela

- O żadnych nie wiem, więc załóżmy, że nie.

Angela wgrała odtworzoną twarz Amelyi do programu i cofnęła ją do wieku około 6 lat

- Na internecie powinno być zdjęcie z początków zespołu, gdy miałeś koło 6 lat nie? - zapytała i zaczęła szukać

- Powinno być... weź to - wskazał jedno ze zdjęć - twarz jest prawie idealnie na wprost

- Ok... teraz patrzcie... - wgrała zdjęcie Michaela, a program wygenerował kilka prawdopodobnych wyglądów dziecka mieszając ich twarze - teraz szukamy podobnych dzieci...

Program jako najpodobniejszą wskazał 6 letnią dziewczynkę z tego samego domu dziecka, w którym ja mieszkałam

- Brak rodziców bioligicznych podanych przy oddawaniu jej do sierocińca... najpewniej ją podrzucono... - stwierdziłam

- Widzisz to? - zapytał Michael wskazując kilka prawie białych plam na czole dziewczynki - ona ma bielactwo. Zablokujcie jakoś możliwość adoptowania jej przez kogoś innego. Powołajcie się na jakieś przepisy czy coś...

- Możemy się powołać na to, że ta mała mogła być powodem zabójtwa. To cię wkopie dopóki nieudowodnimy winy Jared'a, ale przynajmniej zyskamy szansę na testy DNA - stwierdziłam

- Jeśli mają mnie aresztować, to załatw mi przynajmniej izolatkę - odparł Michael

- Nie ma problemu. Dzwonię do Seeleya i Caroline. Niech załatwią przewiezienie tej małej do nas.

10 minut po telefonie do Caroline okazało się, że dzieci z tego domu dziecka mają właśnie wycieczkę ze szkoły do muzeum w budynku Instytutu, i potrzebna nam dziewczynka jest wśród obecnych w budynku dzieci, więc dziewczynkę odrazu przyprowadziła jedną z opiekunek, która pracowała w domu dziecka

- Cześć mała... - kucnęłam przed nią - Jestem Emma, a ty?

- Jestem Michelle - odparła nieśmiało

- Podrzucono ją na progu domu dziecka, z karteczką z imieniem i informacją, że to imię po ojcu, który podobno zmarł na początku ciąży, a jej matka niebyła w stanie jej sama wychować - stwierdziła opiekunka

- Potrzebujemy pobrać od Michelle DNA. - wstałam i spojrzałam na opiekunkę - Możliwe, że do śmierci jej biologicznej matki przyczynił się ktoś, kto nie mógł się pogodzić z tym, że Michelle oddano. I możliwe, że znaleźliśmy jej biologicznego ojca. On niewiedział, że ma dziecko z tą kobietą. Zakładamy, że to biologiczna matka podrzuciła wam Michelle

- Czemu mnie oddała? - zapytała mała

- Nie wiem kochanie - odparłam - ale wiem co czujesz. Przez 16 lat mieszkałam w domu dziecka. W tym samym domu dziecka, co ty... Wiem jak to jest dorastać w domu dziecka... Gdy miałam 16 lat postrzelili mnie. Człowiek który ocalił mi życie, powiedział mi, że jeśli przeżyję, to mnie adoptuje. Zrobił to... Ja ci obiecam, że jeśli teraz zajmuję się kobietą, która cię urodziła i porzuciła, to albo on albo ja cię adoptujemy, ale musisz mi najpierw pomóc, zgoda?

- Będzie bolało?

- Nie... tylko wezmę od ciebie z buzi trochę śliny taką specjalną watką, zgoda?

- Tak...

Udało mi się pobrać jej DNA, więc zabraliśmy się za porównanie...

Gdy czekaliśmy na wyniki, z Michaelem obserwowałam małą przez lustro weneckie, gdy bawiła się w jednym z pokoi FBI

- Adoptujemy ją, prawda? - zapytałam przytulając się do jego ramienia

- Adoptuję ją ja... później wymyślimy co zrobić, żebyś też miała do niej prawa...

- Prawnie jestem jej siostrą, jeśli to twoja córka, więc mogę się nią zająć, jeśli coś ci się stanie

- Pracujesz dla FBI..  Nieorientujesz się jak wygląda sprawa związku takiego jak nasz?

- Wiem, że mogłabym wziąść ślub z Garrym lub z Winnie, gdyby ta była facetem.... Nie mamy wspólnych biologicznych przodków, więc to legalne. Teoretycznie my chyba też byśmy mogli, bo mnie adoptowałeś, a nie spłodziłeś...

- Gdy ta sprawa się skończy, sprawdzę jak to wygląda prawnie...

Dostaliśmy wyniki. Michelle była córką Michaela i Amelyi, więc z racji kłamstwa na karteczce i papierów z psychiatryka mówiących o początkowym stadium schizofrenii u Amelyi, Michael dostał prawa rodzicielskie do Michelle bez procesu.

Weszłam z nim do pokoju w którym bawiła się Michelle

- Michelle - zaczęłam - udało nam się... pani którą badam, cię urodziła, ale ona nie może się tobą zająć, bo nie żyje... Pamiętasz co ci mówiłam o mnie?

- Że cię postrzelili i jakiś pan cię adoptował gdy miałaś 16 lat

- Tak... Michelle, to jest Michael. On jest twoim biologicznym ojcem.

- Mówiłaś, że adoptujesz mnie ty albo pan, który adoptował ciebie

- I tak jest. Michael mnie adoptował, a ciebie nie musi adoptować, bo jest twoim ojcem...

- Emma, starczy... Ja spróbuję - stwierdził i kucnął - Michelle, twoja matka nierozumiała, że adoptowałem Emmę bo jej to obiecałem i że jest dla mnie jak córka... Twoja matka chciała zrobić Emmie krzywdę, więc się z nią rozwiodłem. Nie wiedziałem o ciąży i o tobie... ale przysięgam Ci, że nigdy cię nie porzucę, tak jak zrobiła to twoja matka...

- Emma jest moją siostrą?

- To bardziej skąplikowane... ale mam też dwójkę innych dzieci. Mam synka, który ma 10 lat i córeczkę która jest dziedziusiem. Ich mama nie żyje, zabił ją ten sam człowiek, który zabił twoją matkę...

- To je zabił?

- Pierwszy mąż matki twojego rodzeństwa. Biologiczny ojciec mojego synka... ale teraz mało ważne... Posłuchaj mnie aniołku... pojadę z Tobą po twoje rzeczy, zawiemy je do mieszkania Emmy, później wrócimy tutaj, zgoda?

- Tak...

Wzięli mój samochód i pojechali to załatwić...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #emma#lekcja