7
- Jakie? - spytał blondyn.
- Z tego co mówił kapitan Levi zrozumiałam że nie możemy wychodzić w nocy. - odparła, blondyn potwierdził głową.
- Mamy pokój obok. - mruknął brunet. Anastasia zmarszczyła brwi nie do końca rozumiejąc sytuacji.
- To dlaczego tu siedzicie? - spytała.
- Znaczy, nie przeszkadzacie mi, po prostu pytam. - dodała szybko.
- Jakby to ubrać odpowiednio w słowa? - blondyn spojrzał na bruneta który przewrócił oczami.
- Mamy pokój z chłopakiem który niezbyt dogaduje się z Erenem i była kolejna kłótnia. - odparł blondyn.
- Więc zaciągnąłem tutaj Erena aby ochłonął i aby nie doszło do kolejnej bójki. - dodał. Mikasa pokiwała głową zatwierdzając historię Armina a Eren tylko pokręcił oczami.
- Nie znoszę tego koniomordowatego. - wywarczał brunet.
- Tak, wiemy Eren. - odparł blondyn. Ta sytuacja wydawała się dosyć komiczna gdy stała z boku i przyglądała się ich rozmowie, Mikasa praktycznie nic nie mówiła. Cały czas brunet był uspokajany przez blondyna, a na nią nawet nie zwracali uwagi. Tylko z ust Armina pojawiło się pare pytań w stronę btunetki, wydawał się być w porządku.
Minęła godzina i brunetka była zmuszona wyrzucić chłopców za drzwi. Gdy w pokoju były już same kobiety zabrała się za odpinanie swoich pasków i rozczesała swoje włosy. Światło było już zgaszone a Mikasa zdejmowała paski, nagle niespodziewanie dziewczyna w brązowych włosach usiadła krzycząc jedynie:
- Nie, to moja szynka! - nie spodziewając się krzyku ze strony dziewczyny, Anastasia wydała z siebie stłumiony krzyk. Wystraszyła się, jednak Mikasa nawet nie drgnęła, jakby się do tego przyzwyczaiła. Brunetka wymruczała pare niezrozumiałych słów i przewróciła się na plecy dalej śpiąc.
- Nie przejmuj się, ona tak już po prostu ma. - mruknęła czarnowłosa odkładając paski na krzesło. Usiadłam na swoim łóżku i rozejrzałam się po pokoju.
- Mikasa, mogę zadać ci pytanie? - spytała, dziewczyna mruknęła coś potwierdzająco i położyła się na dolnym materacu w łóżku piętrowym.
- Jest jeszcze ktoś kto z nami mieszka? Mamy jeszcze trzy inne współlokatorki? - spytała, dziewczyna jednak odburknęła jedynie obojętnym głosem.
- Oprócz mnie i Sashy były tu jeszcze cztery inne dziewczyny. - zmarszczyła brwi, jednak gdy usłyszałam dopowiedź Mikasy poczułam się trochę niekomfortowo.
- Ale umarły podczas ostatniej walki. - dodała.
- Ok, zatem dobranoc. - mruknęła kładąc się na wcześniej wybranym przez siebie łożu, cóż spanie w łóżku wiedząc że jeszcze pare dni temu spała w nim inna osoba było dosyć dziwnym uczuciem, ale za razem bardzo niekomfortowym i ekscytującym!
~*~
Poranek nie był zbyt przyjemny, Anastasia zaspałabna śniadanie i spóźniła się trening. Do tego zakwasy z ostatnich dni treningu uprzykrzały jej życie jeszcze bardziej, szła po korytarzu czują nieprzyjemny ból w nogach o barkach. Przez wszystkie lata które była w stacjonarce nie namęczyła się tak bardzo jak tutaj w ciągu ostatnich kilku dni. Jako dawna stacjonarka musiała jednak przyznać że zwiadowcy mimo swoich ciągliwości do wychodzenia za mur byli bardzo dobrze przygotowani. Z ich broniami i kondycją oraz szkoleniem byli silni, jednak ich szaleństwo zabierało im hołd.
- Dobrze się czujesz? - usłyszała nad głową kobiecy głos, podniosła wzrok i uśmiechnęłaq się lekko.
- Ah, dzień dobry pani pułkownik. Wszystko jest dobrze. - mruknęłam, kobieta odwzajemniła uśmiech.
- Wracasz z treningu? - spytała, potwierdziłam głową.
- Może pomóc ci wrócić do pokoju? Wcześniej nie byłaś przyzwyczajona do takiego wysiłku. - odparła, brunetka zjechała po ścianie na ziemię.
- Dziękuję ale nie trzeba pani pułkownik, chwilę odpocznę i będzie lepiej. - odparła po chwili.
- Nie wydaje mi się, ledwo stoisz. Pójdę porozmawiać z Erwinem, pewnie pozwoli ci odpocząć pare dni. - odparła, nagle znikąd pojawił się czarnowłosy i posłał im obu swoje obojętne spojrzenie.
- Co ty wyprawiasz? - spytał patrząc na Anastasie.
- To twoje treningi ją tak wykańczają. - rzuciła brunetka jednak chwile później jej się oberwało za te słowa.
- Nie użalaj się nad nikim bo wszyscy będą chcieli. - warknął kapitan.
- W końcu musi się przyzwyczaić, to nie przedszkole tylko wojsko więc weź się w garść i idź po prostu do pokoju. - zwrócił się do siedzącej brunetki po czym spojrzał na okularnicę.
- A ty nie rozczulaj się nad nią bo to jej nie pomoże. - mruknął po prostu odchodząc, obie kobiety popatrzyły na siebie zdezorientowane.
_
Dzień dobry :3
Macie here drugą część, mam nadzieje że dobrze wam się czyta to opowiadanie ^^
Do zobaczenia w piątek :3
2/3
07.04.21
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro