Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

- Jakie? - spytał blondyn.
- Z tego co mówił kapitan Levi zrozumiałam że nie możemy wychodzić w nocy. - odparła, blondyn potwierdził głową.
- Mamy pokój obok. - mruknął brunet. Anastasia zmarszczyła brwi nie do końca rozumiejąc sytuacji.
- To dlaczego tu siedzicie? - spytała.
- Znaczy, nie przeszkadzacie mi, po prostu pytam. - dodała szybko.
- Jakby to ubrać odpowiednio w słowa? - blondyn spojrzał na bruneta który przewrócił oczami.
- Mamy pokój z chłopakiem który niezbyt dogaduje się z Erenem i była kolejna kłótnia. - odparł blondyn.
- Więc zaciągnąłem tutaj Erena aby ochłonął i aby nie doszło do kolejnej bójki. - dodał. Mikasa pokiwała głową zatwierdzając historię Armina a Eren tylko pokręcił oczami.
- Nie znoszę tego koniomordowatego. - wywarczał brunet.
- Tak, wiemy Eren. - odparł blondyn. Ta sytuacja wydawała się dosyć komiczna gdy stała z boku i przyglądała się ich rozmowie, Mikasa praktycznie nic nie mówiła. Cały czas brunet był uspokajany przez blondyna, a na nią nawet nie zwracali uwagi. Tylko z ust Armina pojawiło się pare pytań w stronę btunetki, wydawał się być w porządku.

Minęła godzina i brunetka była zmuszona wyrzucić chłopców za drzwi. Gdy w pokoju były już same kobiety zabrała się za odpinanie swoich pasków i rozczesała swoje włosy. Światło było już zgaszone a Mikasa zdejmowała paski, nagle niespodziewanie dziewczyna w brązowych włosach usiadła krzycząc jedynie:

- Nie, to moja szynka! - nie spodziewając się krzyku ze strony dziewczyny, Anastasia wydała z siebie stłumiony krzyk. Wystraszyła się, jednak Mikasa nawet nie drgnęła, jakby się do tego przyzwyczaiła. Brunetka wymruczała pare niezrozumiałych słów i przewróciła się na plecy dalej śpiąc.
- Nie przejmuj się, ona tak już po prostu ma. - mruknęła czarnowłosa odkładając paski na krzesło. Usiadłam na swoim łóżku i rozejrzałam się po pokoju.
- Mikasa, mogę zadać ci pytanie? - spytała, dziewczyna mruknęła coś potwierdzająco i położyła się na dolnym materacu w łóżku piętrowym.
- Jest jeszcze ktoś kto z nami mieszka? Mamy jeszcze trzy inne współlokatorki? - spytała, dziewczyna jednak odburknęła jedynie obojętnym głosem.
- Oprócz mnie i Sashy były tu jeszcze cztery inne dziewczyny. - zmarszczyła brwi, jednak gdy usłyszałam dopowiedź Mikasy poczułam się trochę niekomfortowo.
- Ale umarły podczas ostatniej walki. - dodała.
- Ok, zatem dobranoc. - mruknęła kładąc się na wcześniej wybranym przez siebie łożu, cóż spanie w łóżku wiedząc że jeszcze pare dni temu spała w nim inna osoba było dosyć dziwnym uczuciem, ale za razem bardzo niekomfortowym i ekscytującym!

~*~

Poranek nie był zbyt przyjemny, Anastasia zaspałabna śniadanie i spóźniła się trening. Do tego zakwasy z ostatnich dni treningu uprzykrzały jej życie jeszcze bardziej, szła po korytarzu czują nieprzyjemny ból w nogach o barkach. Przez wszystkie lata które była w stacjonarce nie namęczyła się tak bardzo jak tutaj w ciągu ostatnich kilku dni. Jako dawna stacjonarka musiała jednak przyznać że zwiadowcy mimo swoich ciągliwości do wychodzenia za mur byli bardzo dobrze przygotowani. Z ich broniami i kondycją oraz szkoleniem byli silni, jednak ich szaleństwo zabierało im hołd.
- Dobrze się czujesz? - usłyszała nad głową kobiecy głos, podniosła wzrok i uśmiechnęłaq się lekko.
- Ah, dzień dobry pani pułkownik. Wszystko jest dobrze. - mruknęłam, kobieta odwzajemniła uśmiech.
- Wracasz z treningu? - spytała, potwierdziłam głową.
- Może pomóc ci wrócić do pokoju? Wcześniej nie byłaś przyzwyczajona do takiego wysiłku. - odparła, brunetka zjechała po ścianie na ziemię.
- Dziękuję ale nie trzeba pani pułkownik, chwilę odpocznę i będzie lepiej. - odparła po chwili.
- Nie wydaje mi się, ledwo stoisz. Pójdę porozmawiać z Erwinem, pewnie pozwoli ci odpocząć pare dni. - odparła, nagle znikąd pojawił się czarnowłosy i posłał im obu swoje obojętne spojrzenie.
- Co ty wyprawiasz? - spytał patrząc na Anastasie.
- To twoje treningi ją tak wykańczają. - rzuciła brunetka jednak chwile później jej się oberwało za te słowa.
- Nie użalaj się nad nikim bo wszyscy będą chcieli. - warknął kapitan.
- W końcu musi się przyzwyczaić, to nie przedszkole tylko wojsko więc weź się w garść i idź po prostu do pokoju. - zwrócił się do siedzącej brunetki po czym spojrzał na okularnicę.
- A ty nie rozczulaj się nad nią bo to jej nie pomoże. - mruknął po prostu odchodząc, obie kobiety popatrzyły na siebie zdezorientowane.

_
Dzień dobry :3

Macie here drugą część, mam nadzieje że dobrze wam się czyta to opowiadanie ^^

Do zobaczenia w piątek :3
2/3

07.04.21

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro