45. Łaskawość Saki
Brunet uśmiechnął się na słowa które wypowiedziałaś.
— Tak, tak. — mruknął i przytulił cię do siebie, zamrugałaś zdziwiona oczami. Podniosłaś głowę aby na niego spojrzeć, jedyne co zobaczyłaś to uśmiech na jego twarzy.
— Dazai-san, czemu mnie przytulasz? — spytałaś.
— Bo mam ochotę przytulić takiego słodziaka jak ty. — wymruczał szczelniej cię obejmując, westchnęłaś. Chwilę tak staliście w ciszy, dzieci nawet nie zwróciły na was uwagi bo byli zbyt zajęte zabawą. Patrzyliście na siebie, postanowiłaś że trochę się z nim podrażnisz i musiałaś przyznać że wybrałaś do tego dosyć słabą taktykę. Gdy brunet starał się po raz kolejny cię pocałować po raz kolejny spuściłaś głowę chowając twarz w jego koszuli, uśmiechnęłaś się starając się nie śmiać, miał uroczy wyraz twarzy. Niby zirytowany ale jednak nadal zdesperowany.
— Ugh, mam dość. — mruknął, podniosłaś głowę trochę zdezorientowana i zmarszczyłaś brwi. Puścił cię i podszedł do dzieci, wyglądał na obrażonego. Patrzyłaś chwilę na niego zdziwiona, naprawdę się obraził?
Uznałaś że czas aby dzieciaki wyszły już z wanny więc wyrzuciłaś bruneta za drzwi i pomogłaś dzieciom wyjść. Pomogłaś im się wytrzeć i ubrać w rzeczy które zostawiłam im matka.
Brunet stał z nietęgą miną oparty o ścianę obok drzwi, zamyślił się. Szok jaki doznał Dazai po tym jak nagle drzwi się otworzyły a z nich wybiegła dwójka głośnych dzieci był nie dopisania, sam nie wiedział czy jest zły czy smutny, więc czuł zirytowanie. Za nimi wyszła dziewczyna z uśmiechem i trochę mokrą bluzką. Spojrzała na niego i sama wyglądała na zmieszaną.
— Dzieci będą spać ze mną. — mruknęła, ale widząc jego wzrok odrazu dodała.
— Czy może mam spać z tobą? — spojrzała na niego niepewnie, zmarszczył brwi zastanawiając się.
— Dzieci mogą same spać. — dodał po chwili uśmiechając się, brunetka również się uśmiechnęła i podeszła do niego. Zrzuciła mu grzywkę z oczu i lekko się skrzywiła.
— Będzie trzeba ci ją podciąć, jak dalej tak pójdzie to oślepniesz. — mruknęła na co on się zaśmiał i złapał ją za rękę.
— Aż tak bardzo chcesz dotykać moich włosów? — spytał przykładając sobie dłoń dziewczyny do policzka, ona trochę speszona zabrała dłoń.
— Pójdę ich przypilnować aby zasnęli. — mruknęła idąc do sypialni gdzie aktualnie znajdowały się dzieciaki, Osamu oparł się policzkiem o ścianę i westchnął z uśmiechem, odrazu poczuł się lepiej a wcześniejsze negatywne uczucia zniknęły.
— Urocza~
Usiadłaś na krawędzi łóżka patrząc na dzieci które leżały z zamkniętymi oczami i próbowały zasnąć, gdy myślałaś że już zasnęły wstałaś z łóżka gasząc lampkę która była jeszcze włączona. Wstałaś jednak poczułaś że któreś z dzieci złapało cię za rękaw, spojrzałaś na dzieci i zobaczyłaś przecierającą oczy Saki.
— A ty gdzie będziesz spała? — spytała mała troszkę zaspana.
— W salonie. — odparłaś.
— Z Osamu-kun? — mruknęła, pokiwałaś głową.
— Nie musicie spać w salonie, śpijcie z nami. — mruknęła, uśmiechnęłaś się i położyłaś ją ostrożnie aby nie siedziała.
— Mamy z wami spać? — dziewczynka potwierdziła głową.
— Dobrze, będziemy z wami spać. Zaraz przyjdziemy, zaśnij już. — odparłaś głaszcząc jej włosy, dziewczynka bez żadnych protestów zasnęła. Wzięłaś sobie piżamę i ręcznik po czym udałaś się do łazienki i zostawiłaś tam rzeczy. Wróciłaś do salonu i wystawiłaś tylko głowę.
— Dazai-san, dziękuj dzieciom. Pozwoliły ci z nami spać. — mruknęłaś, brunet spojrzał na ciebie.
— Idę się umyć a ty popilnuj chwilę dzieci żeby się nie obudziły. — dodałaś wracając w stronę łazienki jednak cofnełaś się do wcześniejszego miejsca i ponownie wystawiłaś głowę mówiąc.
— I nawet nie waż mi się stać pod drzwiami czy podglądać bo wtedy mocno oberwiesz, zrozumiałeś? — brunet pokiwał głową na co się uśmiechnęłaś.
— Ok. — mruknęłaś idąc w końcu do łazienki gdzie się ogarnęłaś.
_
Dzień dobry ^^
No cóż zaczyna się kolejny tydzień i tym razem maraton będzie z opowiadania z Levim "Silence". Bardzo zapraszam bo pewnie pare czytelników stąd może potwierdzić że jest dosyć inne (':
Więc miłego tygodnia i do zobaczenia za tydzień! <33
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro