Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43. Kochaj mnie

Stałaś zaciskając usta, miał miękkie i delikatne włosy. Były dosyć przyjemne w dotyku, ale gdy przypomniało ci się że przed wami stoi dwójka dzieci i że na kuchence stoi włączona patelnia. Starałaś się wyrwać dłoń jednak brunet nadal cię za nią trzymał i spojrzał na ciebie, drugą złapałaś za patelnie.
— Puść mnie. — mruknęłaś, nie chciałaś nawet myśleć co by zrobił gdyby dzieci tu nie było.
— Ale moja księżniczko~. — mruknął wstając.
— Dlaczego nie chcesz mnie głaskać~? — dodał. Słysząc jego pytanie aż cię dreszcze po plecach przeszły. Obróciłaś się przodem do kuchenki.
— Musisz sobie zasłużyć, poza tym nie mam prawa to robić. — mruknęłaś.
— Więc muszę sobie zasłużyć na głaskanie? — spytał.
— Jak na przykład? — wstał i objął cię od tyłu. Oparł brodę na twoim ramieniu z uśmiechem. Patrzyłaś na niego chwilę zdziwiona.
— Twoje słowa mnie ranią. — mruknął.
— Jesteś moja kochanie~ — wymruczał wtulając się w ciebie.
— O czym ty mówisz? Puść mnie. Nie jestem twoja! — odparłaś chcąc się uwolnić. Brunet uniemożliwiał ci ucieknięcie z uśmiechem.
— Jesteś jesteś~ — uśmiechnął się niewinnie.
— Nie pamiętam aby na coś takiego się godziła. — odparłaś trzymając dłonie na jego dłoniach.
— Zgodziłaś się. — mruknął.
— Kiedy? — zmarszczyłaś brwi.
— Kiedy się całowaliśmy. — uśmiechnął się.
— Nie całowaliśmy się! — uniosłaś głos rumieniąc się.
— To był kontakt fizyczny który wykonałeś wbrew mojej woli! — dodałaś.
— Ah tak? To czemu pozwoliłaś mi się wtedy pocałować? I dlaczego teraz znowu pozwalasz mi siebie przytulać skoro to wbrew twojej woli? — uśmiechnął się zwycięzko.
— Jesteś idiotą. — odparłaś na jego słowa.
— Jestem, ale jestem idiotą zakochanym w tobie skarbie~ — pocałował cię w zarumieniony policzek.

— A więc jesteście razem? — Saki spojrzała pytająco na waszą dwójkę.
— Tak. — odparł.
— Nie. — poprawiłaś go.
— Jesteś taka okrutna. — wymruczał.
— Przecież wiesz że będziesz już na zawsze moja! Aż śmierć nas nie rozłączy! — wzięłaś głęboki oddech.
— Przecież sam próbujesz popełnić samobójstwo. — odparłaś.
— A chcesz popełnić je ze mną? — spytał nagle.
— Co? Czyś ty zwariował? Oczywiście że nie! — puknęłaś go dłonią w głowę, ten się skrzywił.
— No to, nie popełnię samobójstwa. — wymruczał puszczając cię, odsunął się trochę i ruszył w stronę wyjścia z kuchni.
— Chodźcie, zostawimy [imię]-chan w spokoju. — uśmiechnął się do dzieci.
— Możemy się w coś pobawić. — dzieci pobiegły do salonu, a brunet poszedł za nimi. Odetchnęłaś z ulgą i wzięłaś się za zrobienie kolacji rozmyślając o tym jak bardzo głupi i bezwstydny jest Dazai. Jednak wiedziałaś że ci się to spodobało, więc czułaś się jeszcze bardziej niezręcznie.
— Ah i [imie]-chan. — usłyszałaś głos bruneta który wrócił do kuchni aczkolwiek do niej nie wszedł.
— Kocham cię bardzo mocno~ — uśmiechnął się, poczułaś jak jeszcze bardziej się rumienisz.
— I doskonale wiem że w głębi serca też mnie kochasz, ale jesteś zbyt nieśmiała żeby mi to powiedzieć. — dodał.
— To co ci mówiłem jest prawdą, nie poddam się. Więc pozwól mi cię kocha- — nie dokończył bo musiał odskoczył gdyż w jego stronę poleciał widelec który upadł na ziemię obok niego. Stałaś zarumieniona, jak może mówić tak dwuznaczne słowa z taką łatwością i uśmiechem na twarzy. Brunet wyglądał na zdezorientowanego. Obróciłaś się znowu do niego tyłem aby nie zobaczył twojego pomidora na twarzy.
— Dazai-san wracaj do dzieci i uważaj żeby nic sobie nie zrobiły. — wymruknęłaś zawstydzona. Brunet wyszedł a ty oparłaś się o blat biorąc głębszy oddech.

Ah, zrobiło się mi za gorąco.

_
Drugi rozdziałek!

Tak dla uprzedzenia, kolejny (i ostatni w tym tygodniu) pojawi się w piątek. Ale nie martwcie się! Bo w poniedziałek bądź w wtorek i tak wyjdzie kolejny :3

Moh ale ja się hojna stałam, nosz po prostu szok :o

Tak tak, miłego dnia kofam was❤❤

2/3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro