Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40. Cierpliwość

Gdy rano otworzyłaś oczy zastałaś nadal śpiącego bruneta. Miał rozczochrane i stojące we wszystkie strony włosy oraz spokojny oddech. Przyglądałaś się jego spokojnemu wyrazie twarzy, zaczęłaś analizować każdy szczegół na jego twarzy. Podczas analizowania ust bruneta poczułaś chęć pocałowania go w tej chwili, nieco speszona własnymi myślami wstałaś nie chcąc go obudzić ale niestety los nie chciał z tobą współpracować i chwilę potem poczułaś że brunet złapał cię za rękę. Przyciągnął cię do siebie nie otwierając oczu.
— Gdzie wybiera się moja strachliwa księżniczka~? — wymruczał a ty spaliłaś buraka, jego głos był dosyć zachrypnięty, poczułaś że jeśli dalej będzie tak robić to krwotoku nosa dostaniesz.

— Puść. — mruknęłaś chcąc uwolnić rękę, brunet mruknął coś niezadowolony i otworzył oczy.
— Nie uciekaj. — powtórzył. Zakryłaś twarz wolną dłonią chcąc jakoś schować buraka na twarzy, Dazai uśmiechnął się i pocałował wierzch twojej dłoni.
— C-co ty robisz? — lekko się zająknęłaś wyrywając rękę.
— Chyba zwariował. — mruknęłaś sama do siebie idąc w stronę kuchni, to było wręcz nienaturalne ze strony bruneta. Dlaczego się taki zrobił w ciągu jednej nocy?

Podeszłaś do zlewu chcąc nalać sobie wody, miałaś dziwne wrażenie że brunet coś kombinuję i miałaś rację. Chwilę później usłyszałaś kroki więc chciałaś wyjść z kuchni aczkolwiek nawet nie zauważyłaś kiedy brunet wyrwał ci szklankę. Patrzyłaś na niego trochę zdziwiona, aczkolwiek on odłożył szklankę i przyciągnął cię do siebie czego się nie spodziewałaś. Zaczęłaś się wyrywać ale okazało się to o wiele trudniejsze niż sądziłaś, był silniejszy.
— Dazai-san co ty kombinujesz? — spytałaś patrząc mu w oczy, przez chwilę patrzyliście sobie w oczy. Brunet się uśmiechnął.
— Jesteś już duża więc napewno zrozumiesz. — mruknął.
— Co mam niby zrozumieć? — spytałaś.
— Czekałem tyle lat, ale skończyła mi się już cierpliwość. Przez te wszystkie lata myślałem o tobie gdy nie byłaś w zasięgu mojego wzroku, ale teraz widzę jak bardzo dojrzałaś. — odparł, ale mu przerwałaś mówiąc.
— Uhh, to zabrzmiało trochę strasznie. — brunet spojrzał na nią pytająco.
— Może trochę. — mruknął wyciągając podobne wnioski co ty.
— Mimo to, wiedz że nie będę się teraz już powstrzymywał. — mruknął.
— A-ale Dazai-sa- — zaczęłaś ale teraz on ci przerwał.
— Możesz mnie odrzucać ile chcesz. — spojrzał na ciebie stanowczo.
— Ja i tak się nie poddam. — mruknął zaczesując kosmyk twoich włosów za ucho, poczułaś jak się rumienisz więc zasłoniłaś dłonią twarz bruneta aby się na ciebie na patrzył.
— Przestań wygadywać głupoty Dazai-san. — mruknęłaś, brunet wyglądał na chwilowo zdezorientowanego.
— Dazai-san musisz już iść bo spóźnisz się do pracy. — mruknęłaś widząc jak brunet próbuje cię powstrzymać. Brunet coś mruknął, a ty spojrzałaś na niego.
— Chyba pamiętasz co mi obiecałeś. — rzuciłaś i to chyba przebiło go emocjonalnie. Spojrzał na ciebie oczętami szczenięcia.
— Ale. — zaczął, pokręciłaś głową na nie.
— Bez ciężkiej pracy nie będzie pieszczot. — mruknęłaś nie przemyślając dokładnie znaczenia tych słów. Brunetowi aż się oczy zaświeciły, zakryłaś usta dłonią.
— Zn-znaczy nie o to mi chodziło. — dodałaś odwracając wzrok.

Koniec końców wyrzuciłaś bruneta za drzwi, nie okazało się to takie łatwe jak wcześniej więc trochę się namęczyłaś.
— Teraz wystarczy tylko czekać. — mruknęłaś siadając na kanapie. Gdy miałaś już sięgnąć po pilot usłyszałaś dzwonienie telefonu.

_
Cześć, dziś rozdział trochę później niż zazwyczaj ale ważne że jest :>

Nawet nie wiecie jak szybko mi zleciało to 40 rozdziałów serio. Nie myślałam że w ciągu 39 rozdziałów praktycznie nic się nie wydarzyło, więc teraz z 40 zaczyna się akcja😅
Powiedźcie mi, gdybym napisała tu 100 części to ludzie by to czytali? Bo szczerze nie wiem i nie mam pojęcia co mam zrobić 🥲

Jest duże prawdopodobieństwo że w kolejnym tygodniu rozdziałek się nie pojawi, przepraszam '^'

Miłego dnia kochani *kisses*😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro