33. Rozumiem, wiewiórki się nie martwią
Brunet patrzył na dziewczynę leżącą plackiem na podłodze w jego przedpokóju.
- [Imię]-chan, dobrze się czujesz? - spytał, nie widział jej twarzy więc nie wiedział co się stało i czemu Chuuya przyprowadził ją akurat tutaj. Znaczy nie przeszkadzało mu to że tu jesteś, wręcz przeciwnie. Cieszył się. Jednak jakie było jego zdziwienie gdy nagle brunetka podniosła się do siadu, zrobiła to tak niespodziewanie że aż się odsunął. Jednak gdy włosy opadły z jej twarzy zobaczył zarumienione policzki, to oznaczało tylko jedno.
— Dazai-kun~. — dziewczyna wyciągnęła dłonie przed siebie jakby chciała go przytulić jednak był za daleko i zaczęła się przewracać. Jego szybka reakcja uratowała ją przed uderzenie głową w podłogę. Lekko zdziwiony tym jak został nazwany pomógł jej wstać. Czyli powtórka z ostatniego razu.
Brunet pomógł położyć się pijanej dziewczynie, był pewny że tym razem wypiła znacznie więcej gdyż ledwo szła i na dodatek musiał pomóc jej się przebrać gdyż obrzygała własne ubrania. A jako iż nie była sama w stanie się przebrać to pomógł, niestety nie przemyślał tego dokładnie i w pewnym momencie nie był w stanie do niej podejść bo go zamurowało. Widok ładnego ciała całego w jakiś bliznach był okropny, ale jednak uważał że jest ładne. Nieraz łapał się na tym że myśli trochę za głęboko jeśli chodzi o jej ciało więc w pewnym momencie ostatkami woli starał się na nią nie patrzeć.
Gdy dziewczyna już leżała przykrył ją kołdrą i wyciągnął telefon. Poczekał aż zasnęła, gdy był pewny że śpi wyszedł z pokoju wybierając numer w telefonie. Jednak zanim zdążył zadzwonić numer do którego chciał zadzwonić zadzwonił do niego pierwszy, odebrał telefon.
— Hal-? — zaczął jednak jego rozmówca mu przerwał.
— Położyłeś [imię] spać? — odparł nawet się nie witając ani nic.
— Tak, dlaczego pytasz? Poza tym. Dlaczego jest pijana? — spytał przymykając drzwi od pokoju w którym spała dziewczyna.
— Nie musisz tego wiedzieć. — warknął.
— Właśnie w tym rzecz że muszę, przyprowadziłeś ją do mnie. — mruknął opierając się o ścianę na przedpokoju. Rudzielec prychnął, nastała chwila ciszy.
— Dobra, to powiedz mi chociaż ile wypiła. — westchnął.
— Dwa piwa i prawie całą butelkę whisky. — mruknął po chwili ciszy. Brunet westchnął.
— To idę do niej. — mruknął brunet.
— Co chcesz zrobić? — warknął rudzielec w słuchawkę.
— Położyć się spać. — odparł z uśmiechem.
— Chcesz umrzeć śmiercią nienaturalną?! — krzyknął.
— Tak! — zaśmiał się.
— Śmierć naturalna będzie trwać za długo. — mruknął ze śmiechem.
— Poza tym, Chuuya nic jej nie zrobię. Nie musisz się martwić. — mruknął idąc do kuchni.
— Kto powiedział że się martwię?! Ja sie nie martwię, idź ty do cholery! — rozłączył się na co brunet tylko się uśmiechnął i schował telefon.
— Jak uroczo. — mruknął.
Po ogarnięciu tego co dziewczyna zostawiła po sobie w łazience, było już tak późno że brunet postanowił umyć się rano. Przebrał się w piżamę i wtedy poczuł niepewność, wolał mieć oko na dziewczynę. Ale jej prywatność była mu też ważna, nie chciał aby pomyślała o nim coś niedorzecznego. Koniec końców postanowił jednak spać z nią w jednym łóżku, mimo że to było praktycznie nic, to miał dziwne uczucie w żołądku. Położył się obok niej, spojrzał na nią ale widząc śpiącą spokojnie dziewczynę nieco się śliniącą uśmiechnął się. To dziwne uczucie zostało trochę stłumione, gdyż bardziej skupił się na jej twarzy. W taki sposób zasnął.
_
Jako iż pod ostatnim rozdziałem zostałam Polsatem to macie rozdział na początek tygodnia :3
Jak tam u was?
Bo ja mam 2 tydzień E-lekcji i to jest autentycznie dramat. XD
Totalnie nie mam czasu na pisanie, ale jak dobrze że istnieje coś takiego jak WEEKEND ! ~><~
Dziękuję za przeczytanie rozdziałka <3
Poranek dla niej będzie pewnie bardzo interesujący ~>//<~
Pozdrowienia z fachu potworów pod nazwą matematyka~! ~><~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro