26. Zdrajca
Czułaś że leżałaś na czymś miękkim i delikatnym, jakbyś leżała na stercie piór. Nie mogłaś otworzyć oczu ale czułaś jakiś dziwnie przyjemny zapach który nie mogłaś rozpoznać, po chwili usłyszałaś spokojny głos.
— [Imię]... — głos był bardzo znajomy, poczułaś jak ktoś delikatnie głaszczę cię po głowie.
— Obudź się wreszcie, muszę już iść. — usłyszałaś jak ktoś wstaje i odchodzi. Otworzyłaś oczy i poderwałaś się do siadu prawie krzycząc.
— Dazai-san! — złapałaś się za serce które biło bardzo szybko, nie byłaś w stanie wytłumaczyć dlaczego ale ostatnimi czasami zaczął ci się śnić brunet, nawet jeśli go nie widziałaś.
Była chwila ciszy i nagle drzwi które były z twojej lewej otworzyły się i z całą siła przywaliły w ścianę. Byłaś pewna że Chuuya prawie wyłamał zawiasy, gdyby użył odrobinkę więcej siły pewnie by leżały teraz obok ciebie. Mężczyzna miał w dłoni patelnię i rozglądał się po twojej sypialni, widząc go początkowo, przestraszyłaś się ale potem widząc co ma w ręcę zaczęłaś się śmiać, ten jedynie prychnął i wrócił z patelnią na dół. A ty wstałaś i ubrałaś się w swój codzienny strój i zeszłaś do kuchni szukając bandaży.
— Chuuya widziałeś gdzieś jakieś bandaże? — spytałaś przeszukując szafki. Po chwili rudzielec podał ci potrzebną ci rzecz, oparł się o blat obok ciebie popijając swoją kawę.
— Powinnaś dać im oddychać. — mruknął wskazując brodą na twoją pokaleczone przedramienia.
— Przecież daje, oddychając całą noc. — mruknęłaś zawijając bandaż trochę za słabo bo cały czas ci zjeżdżał z rąk. Nawyraźniej Chuuya też to zauważył bo odstawił kubek i pomógł ci go odpowiednio założyć.
— Dziękuję. — odparłaś gdy skończył.
— Mamy dziś jakąś misje? — spytałaś na co ten pokręcił głową i ponownie wziął kubek.
— Nie, ale dziś musimy iść do Moriego, podobne chce nas o coś poprosić. — mruknął biorąc kolejnego łyka.
— Okej. — mruknęłaś i ostatecznie dojadłaś to co zostawił ci kapelusznik na patelni i ruszyliście razem do biura.
Staliście przed dużymi drzwiami, Chuuya zapukał w drzwi i je otworzył gdy usłyszeliście głos Moriego. W środku nje był tylko Mori i Eri-chan jak było zazwyczaj, był tam również Akutagawa, Higuchi i pare innych osób których nie rozpoznałaś odrazu.
— A więc, możemy zaczynać. — odparł Mori wstając zza stołu, wszyscy jeszcze bardziej spoważnieli podczas gdy ty z Chuuyą po prostu staliście i nic nie rozumieliście z owej sytuacji.
— Nie będę was obwijać w bawełnę, mamy dość spory problem. — odparł Mori idąc w waszą stronę.
— Jedna z obecnych tu osób nas zdradziła. A dokładniej pomagała osobie która nas zdradziła. — spojrzał na wszystkich próbując wyczytać z waszych twarzy emocje które w was grały aktualnie główną rolę. Zaczęłaś się zastanawiać kto to mógłby być gdy nagle usłyszałaś głos jakiejś dziewczyny.
— Szefie, mam pewne podejrzenia kto to mógł zrobić. — odparła jakaś dziewczynę którą szczerze pierwszy raz widziałaś na oczy.
— Słucham. — mężczyzna odparł siadając na krawendzi stołu.
— Myśle że mogła to zrobić [imię]-san. — odparła kobieta, a ty się wyrwałaś z transu.
— Hę? — warknął Chuuya na co dziewczyna trochę się spłoszyła.
— Miałam na myśli, że dziwnie się zachowuje. — dodała pokazując na ciebie, spojrzałaś na nią pytająco. Wszyscy spojrzeli na ciebie, lecz Mori nie wydawał się jakoś bardzo przejęty, tylko obserwował sytuację w ciszy.
— Wybacz że pytam ale jak się nazywasz? Nigdy wcześniej cię nie widziałam. — odparłaś a dziewczynę najwyraźniej trochę zmroziło.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro