Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24. Wspomnienia [pt. 2.1]

Brunet patrzył jak Odasaku z małą [imię] na rękach wychodził z magazynu w którym się znajdowali, miał pojęcie że to co robi jest bardzo niebezpieczne dla małej. Jednak poczucie że może postąpić źle brało górę nad głosem serca, nie chciał aby dziewczynka cierpiała w przyszłości dlatego wolał przyzwyczaić ją do rutyny w Mafii. Zeskoczył ze stołu zabierając broń i wyszedł na zewnątrz złapać trochę powietrza. Miał zamiar udać się na krótki spacer ale skończyło się parogodzinnym spacerem po mieście, szczerze nie żałował że na niego wyszedł bo ten czas wykorzystał na rozmyślanie. Ufał Moriemu, ale jednak nie do końca był przekonany że postępuje dobrze. Brunet nie pamiętał swoich rodziców, nie mógł w zasadzie wiedzieć jak powinno się opiekować dziećmi. Ale musiał przyznać że mimo zimnej miny na twarzy każdy śmiech, uśmiech, słowa bądź czyny dziewczynki sprawiały że robiło mu się ciepło na sercu. Uważał że była niesamowicie fajną jedenastolatką, on w jej wieku był zawsze ponury i cichy. Dlatego nie chciał zmieniać jej charakteru, a zwłaszcza tak okrutnym sposobem, przez ból i łzy.

Brunet usiadł naprzeciw lampy ulicznej obserwując jej światło i cienie ludzi przechodzących obok latarni, światło to było czyste i przejżyste a jednak ciemne i wyblakłe.
— Coś mi to przypomina. — mruknął sam do siebie.
— Ale co? — zaczął się zastanawiać, minęła dłuższa chwila zanim poddał się i wstał. Ruszył w stronę bazy, po chwili zapomniał nawet o czym myślał i szedł z pustką w głowie. Ku jego niezadowoleniu rozpadało się, ale nie przyśpieszył kroku. Przeciwnie zwolnił tempo delektując się deszczem mimo że nie chciał być mokry.

Po nie krótkim czasie brunet wrócił do bazy, przemoczony do ostatniej nitki nie odczuwał nic poza dreszczami spowodowanymi zimnem. Nie odczuwał żadnych emocji do momentu w którym zobaczył [imię] biegnącą w jego stronę zapłakana z poprzyklejanymi włosami na twarzy. Poczuł w jakimś stopniu niepewność, smutek i strach. Zanim brunet zdążył coś powiedzieć poczuł jak brunetka przytuliła się do jego nogawki przez co sama stała się mokra, normalnie w takiej sytuacji kazał by się jej odsunąć aby się nie przeziębiła, postarał się jakoś ją uspokoić i wyjaśnić dlaczego płacze, ale nie mógł zrobić tego w takiej sytuacji. Na korytarzu było pare osób, mimo że byli zajęci swoją pracą to uszy na pewno działały im perfekcyjnie i na pewno nie jedna osoba chciałaby sobie zapunktować u Moriego skarżąc się na niego.
— Dlaczego płaczesz? — starał się brzmieć łagodnie lecz niestety grobowa mina nie ułatwiała tego, brunet nie dostał natychmiast odpowiedzi przez co na nią spojrzał.
— Odpowiedz. — mruknął. Dziewczynka spojrzała na niego i pociągnęła noskiem.
— Chuuya-chan na mnie nakrzyczał. — wybełkotała przez płacz.
— A teraz rozwala całe mieszkanie. — dziewczynka została odsunięta przez Dazaia i złapała go za płaszcz gdy ten ruszył. Podążała za nim do mieszkania w którym mieszkał Chuuya i mała [imię], gdy tylko otworzył drzwi zobaczył niesamowity bałagan. Wszędzie leżało potłuczone szkło w różnych kolorach i wielkościach. Mieszanki napoi zastygały na bladej podłodze a Chuuya w napadzie furii zapewnie nawet tego nie zauważył ale po zbijał wszystkie swoje butelki.
— Nakahara co ty robisz? — spytał i prawie oberwał od rudzielca który był gotowy go zaatakować.

_
Witam was!
Chciałabym bardzo przeprosić że w zeszłym tygodniu nie wyszedł rozdział, totalnie zapomniałam o nim mimo że był gotowy do opublikowania 😅

Jako przeprosiny w tym tygodniu będą dwa rozdziały, ten jako przeprosiny na zeszły tydzień i kolejny na ten. Wybaczcie hah

Miłego dnia/wieczoru

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro