22. Spokojny Chuuya to przerażający Chuuya
Po krótkim czasie odnalazłaś Chuuyę opierającego się o ścianę jakiegoś budynku, dziś nie bardzo był w sosie gdyż na przywitanie dostałaś monolog na temat jakim to niedorozwiniętym dzieckiem jesteś. Kiwałaś jedynie głową słuchając jego monologu, mimo że myślami byłaś gdzieś indziej a dokładnie przy brunecie i jego uroczym uśmiechu. Pokiwałaś głową starając się wyrzucić ten obraz z głowy, nie potrzebowałaś takich rzeczy w tej sekundzie w głowie, były ważniejsze rzeczy. Jednak dowiedziałaś się o nich dopiero gdy Chuuya skapnął się że przestałaś go słuchać i skutecznie trzepnął cię w głowę zmuszając do powrotu na ziemię.
— Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! — warknął łapiąc cię za kołnierz płaszcza, patrzył ze złością na twoją zdezorientowaną minę.
— Um, wybacz. Mógłbyś powtórzyć? — spytałaś dosyć grzecznie i posłusznie, rudzielec puścił cię i przewrócił oczami.
— Mori wysłał dziś Czarne Glizdy na misję która polega na tym aby zlikwidować tą szajkę. — mruknął na co ty stanęłaś ze zdziwienia.
— Mori wysłał Czarne Jaszczórki na misję polegającej na zlikwidowaniu Agencji? Czy on zwariował?! Zacznie znowu wojnę pomiędzy Agencją a Mafią! — odparłam patrząc na niego przestraszona. Chuuya wyglądał na trochę zdziwionego, a ty sama zakryłaś usta dłońmi, naprawdę to powiedziałaś?
— Skąd wiesz o pierwszym razie? — spytał bardziej zdziwiony niż zły.
— Od ciebie... — mruknęłaś cicho.
— Opowiedziałeś mi o wszystkim. — dodałaś.
— Ale głównie wyklinałeś Dazaia-san więc przestałam cię słuchać i wyłapywałam jedynie niektóre słowa. — spuściłaś głowę lecz chwilę zostałaś zmuszona do ruszenia się gdyż zostałaś pociągnięta przez rudzielca dalej, nic nie mówił więc postanowiłaś również milczeć. Wróciliście do bazy w ciszy, Chuuya zapewnie cała tą drogą starał się przypomnieć sobie coś z tego dnia. Lecz prawda była taka że owy dzień miał już swoje lata, więc raczej nic nie mógł wywnioskować.
Weszłaś z Chuuyą do mieszkania i chciałaś już ruszyć do pokoju gdy zatrzymał cię jego nadzwyczajnie spokojny głos, przerażająco spokojny.
— Dziś nie mamy już misji, przyjdź zaraz. — odparł znikając w kuchni, poczułaś niepokój.
Uczucie było podobne do niepokoju w żołądku gdy zabiłaś nie odpowiednią osobę, może to zły przykład. Bardziej naturalny przykład? Hm. Niepokój podobny, gdy czekasz na rodziciela w domu który jest na wywiadówce. Chcesz aby wrócił a jednak modlisz się aby nie odstać opieprz za złe oceny w szkole, szczerze nigdy czegoś takiego nie odczuwałaś, raczej przykład pierwszy a taki przykład znałaś jedynie od Moriego. Często porównywał momenty i sytuacje do swoich z przed lat.
Ruszyłaś niepewnie do pokoju i się przebrałaś w wygodniejsze rzeczy, ruszyłaś do salonu tak jak powiedział i mimo że przed oczami miałaś najbardziej czarne scenariusze to jednak pewna część ciebie uznawała że Chuuya nie wyrzuci cię przecież prze okno albo nie zabije na miejscu. Być może to trochę dziwne nastawienie patrząc na charakter rudzielca ale wiedziałaś że Chuuya nie zrobi ci krzywdy, wracając do dnia z przed paroma latami, wierzyłaś w to co raz bardziej stawiąc kolejne kroki. W końcu doszłaś do tego nieszczęsnego pokoju gdzie siedział Chuuya i pił kawę, bardzo spokojnie i cicho. Że potrafił być tak cicho, gdybyś nie wiedziała że masz zejść to zapewnie byś pomyślała że Chuuya gdzieś wyszedł albo poszedł spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro