10. Wspomnienia [pt.1]
Wspomnienia są czymś pięknym prawda?
Pff, słaby żart. Wspomnienia Dazaia były by może czymś pięknym, gdyby nie były umazane krwią.
Dazai'sa memories part 1
Brunet szedł z małą brunetką ubraną w czarne spodnie, lekko za dużą jak na jej małe ciałko białą koszulę, ciemną kurteczką i brudnym od ziemi i trawy szaliczkiem. Mimo bardzo później pory wydawała się pełna życia i nie wyglądała na jakoś specjalnie zmęczoną, chociaż brunet wiedział że jak wrócą to padnie i zaśnie na amen. Aktualnie wracali z nocnego patrolu Chuuyi i jego ale brunet postanowił wziąć ze sobą swoją podopieczną aby mu się nie nudziło. A jednak to był bardzo dobre a zarazem drastyczne przeżycie dla małej, po raz pierwszy od jakiegoś czasu musiał z Chuuyą zając się niemile widzianym gościem. Owy osobnik okazał się być pedofilem jak wywnioskował Chuuya, otóż starszy mężczyzna podszedł do małej brunetki i zaczął ją zagadywać a potem nawet ciągnąć, ale dwójka zareagowała w odpowiednim momencie i nic się nie stało. Oprócz tego że mężczyzna został lekko ujmując wstrząśnięty od środka, ale na tyle mocno że krew mu wytrysnęła uszami. A brunet zamiast poczekać na towarzysza który zajął się ciałem, postanowił już wracać i nie czekać na niego.
— Dazai-san, dlaczego zostawiliśmy Chuuyę-san samego? — zwróciła się nagle mała dziewczynka do wyższego od niej bruneta podczas gdy ruszyli dalej. Brunet chwilę się zastanawiał, jak powiedzieć najdelikatniej siedmiolatce że rudowłosy poszedł się pozbyć ciała?
— Wiesz [imię]-chan... — zaczął stając w miejscu po czym przykucnął przy niej aby być na jej wysokości.
— Chuuya-kun poszedł odprowadzić tego pana do domu. — odparł nie wpadając za bardzo na nic innego, dziewczynka nawet nie analizowała jego słów po prostu pokiwała głową że zrozumiała.
— A dlaczego na niego nie poczekamy? — spytała gdy ruszyli dalej.
— Bo Chuuya wróci sam, a ty jesteś mała i powinnaś już bardzo dawno spać. — odparł na co dziewczynka ziewnęła, brunet się uśmiechnął i wziął małą na ręce która również na nich zasnęła. Chłopak z lekkim uśmiechem wrócił do bazy i oddał dziewczynkę Kojo-san. Gdy rudowłosa zniknęła z jego pola widzenia sam ruszył do swojego pokoju aby zaznać snu.
— Uważam że nie powinieneś tak zachowywać się w stosu do niej. — odparł Mori poważnym głosem.
— Jesteś dla niej zbyt dobry, nie przeżyje długo jeśli tak zostanie. — dodał patrząc na młodego bruneta.
— Ale Mori-san, to jeszcze całkowite dziecko. Nie potrafi nawet się bić a co dopiero używać swojej umiejętności! — odparł brunet, nie chciał być dla niej taki jaki jest dla reszty swojego oddziału. Nie chciał niszczyć tego zaufania które budował razem z pomocą Odasuke-san w dziewczynce.
— To nie ma znaczenia, robiąc z niej normalne dziecko psujesz ją za razem. Coś takiego mi się nie przyda Dazai. — odparł złączając razem dłonie, brunet poczuł w jakimś stopniu złość.
— Czy to coś złego że chce mieć jej sympatię? Przecież Odasuke-san... — zaczął ale jego wypowiedź została przerwana.
— Tak. — odparł, brunet nieco zaniemówił.
— Owszem, to coś bardzo złego. Ponieważ jeżeli ją nauczysz żyć normalnie to każdemu zaufa, każdemu będzie pomagać. A jeśli naprawdę taka będzie to nie będzie niczym innym niż zwykłym mięsem armatnim. — dodał poważnie i wtedy Dazai poczuł jak w jego serce wbija się igiełka, poczuł to kłucie które niestety dolało oliwy do ognia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro