Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

KONIEC + EPILOG

Patrzyłaś nieprzytomnym wzrokiem na zieloną powierzchnię. Czułaś radość, tą wolność o której wszyscy wspominają. Ale czułaś również też strach, strach że cię pożrą. Chociaż wiedziałaś że Levi, a zwłaszcza Erwin do tego nie dopuszczą. Lecz, co jeśli? Co jeśli nie zauważą? Każdemu się to zdarza. Twój entuzjazm opadł do minimum, jechałaś gotowa na to że możesz umrzeć. Patrzyłaś tak samo pustym wzrokiem jak wtedy, w podziemiach. Traciłaś tym, nadzieję jak i swoją duszę.

Westchnęłaś, niedaleko pojawił się tytan. Formację zdążyły się już rozdzielić, kapitan kazał ci trzymać się blisko siebie dlatego musiałaś polecieć za nim. Po chwili staliście obaj na karku tytana, Levi nie pieprzył jeśli chodzi o tytany, rozetnął szybko jego kark z niesamowitą gracją. Mimo że zaczęło się niewinnie, miała być to tragedia. Nikt nie był na to przygotowany, nawet sam dowódca. Dlatego, nie oceniaj książki po okładce, bo nie czytając nie zrozumiesz nic o życiu.

***

Patrzyłaś razem z Levi'm za Isabel i Farlan'em którzy byli w jego oddziale, szczerze martwiłaś się gdyż podczas ty zostałaś wręcz niańczona przez Levi'a oni mogli oddać już swoje serca i duszę. Idąc bo brudnej ziemi od krwi ciągnęłaś za sobą miecz i rozglądałaś się. Levi był podczas tego w powietrzu i wypatrywał ich oraz sprawdzał czy żaden tytan nie zbliżał się do was.

Zmęczona z brudną krwią tytanów na twarzy opuściłaś miecz z szoku, po twoich policzkach polały się łzy. Opadłaś na kolana patrząc na ich zwłoki z daleka, poczułaś jak płyny żołądkowe podnoszą się ku górze. Obróciłaś głowę na bok aby następnie zwymiotować. Poczułaś jak ktoś przytrzymuje twoje włosy, gdy podniosłaś głowę spotkałaś pytający wzrok kobaltowych oczu. Pokazałaś dłonią na zwłoki waszych przyjaciół wycierając usta. Byłaś w stanie zobaczyć wszystko, lecz za to wymioty cisnęły ci się do ust odrazu gdy zobaczyłaś poturbowane ciała. Nigdy czegoś takiego nie byłaś w stanie zobaczyć, gdyż najwięcej co widziałaś to źgnięcie bądź podcięcie szyi. Spojrzał w ich stronę i wtedy po raz pierwszy zobaczyłaś w jego oczach ból, jakby były pęknięte. Patrzył nieprzytomnym wzrokiem na zwłoki, podczas jego nieuwagi w waszą stronę zaczął biec odmieniec. Spojrzałaś przerażona na Levi'a i szturchnęłaś go w ramie, zero reakcji. Zrobiłaś to ponownie, znowu to samo.

— Levi, odmieniec! — krzyknęłaś przerażona, Levi spojrzał z nienawiścią na odmieńca. Jego oczy wręcz płonęły z nienawiści i żalu.

*

Levi czuł niesamowitą złość, stracił właśnie swoją jedyną rodzinę. Wybił się w powietrze i leciał w stronę tytana, który wystawił już rękę aby go złapać. Lecz nie nastąpiło to, po chwili poczuł szarpnięcie i odepchnięcie w pasie. Spojrzał na dziewczynę która go odepchnęła.
— Jestem taka jak ty, gówniara z ulicy, nie wiedząca czy przeżyje jutro. — odparła i wleciała do otwartej paszczy tytana.

Levi patrzył na nią zszokowany, zrozumiał właśnie co zrobił, znalazł zgubę którą kiedyś zgubił.

*

— Patrz Levi, ptaszek! — krzyknęła uradowana pokazując palcem na dziurę w ziemi która odkrywała niebo. Spojrzał chwilę na zwierzę i wrócił wzrokiem do noża którego aktualnie polerował, nic nie powiedział. Było to dla niego idiotyczne że musieli się opiekować małą dziewczynką, nie czuł już tej swobody którą czuł wcześniej. Jako że Isabel zaczęła się bawić w matkę, zakazała im robić niektóre rzeczy w domu. Jak rzucanie nożem do celu w domu, czy nawet przeklinanie. Co na dodatek denerwowało jeszcze bardziej chłopaka bo musieli nawet niańczyć małą [imię]. Dziewczynka spojrzała na starszego chłopaka, przekręciła lekko głowę i podbiegła do niego i zabrała mu nóż który polerował. Odsunęła się od niego aby nie zrobić mu krzywdy po czym ze śmiechem na ustach zaczęła nim wymachiwać.
— Jestem jak Levi! — zaśmiała się uroczo i starał się go naśladować, co wyglądało mega uroczo. Mimo początkowej złości jego wyraz twarzy złagodniał po jakimś czasie, mimo to przyjął obojętność na twarzy.
— Levi uśmiechnij się! — odparła, puściła nóż gdy chłopak nic nie zrobił. Podbiegła do niego i przytuliła się do jego szyi.
— Proszę! Jesteś jedyną osobą z naszej rodziny u której jeszcze nie widziałam uśmiechu. — odparł zamykając oczy. Słowa dziewczynki dziwnym trafem zdenerwowały chłopaka, lecz nie mógł ich jakoś powstrzymać, odepchnął dziewczynkę przez co ona upadła na ziemię. Spojrzała na niego pytająco.
— Nie widziałaś i nie zobaczysz. Nie należysz do naszej rodziny i nigdy nie będziesz! — warknął.
— Ale mama... — zaczęła lecz nie miała możliwości dokończyć gdyż wszedł jej w słowo.
— Nie nazywaj jej tak, Isabel nie jest twoją matką! — nie mógł powstrzymać złości. Chłopak patrzył z obojętnością na dziewczynkę, mimo że chciał się uspokoić od środka.
— Levi, ale mama... — zaczęła lecz nie miała prawa dokończyć gdyż przeszkodził jej chłopak.
— Do cholery przestań ją tak nazywać! Nie jest twoją matką a ty nie należysz do naszej rodziny! — warknął, gdy gdy zrozumiał co powiedział cała złość wyparowała. Dziewczynce napłynęły łzy do oczu, wstała i puściła nóż który opadł na ziemię z tępym dźwiękiem. Po jej zarumienionych policzkach zaczęły spływać łzy, spojrzała ze smutkiem w oczach na chłopaka, który szczerze żałował swoich słów. Zaczęła biec w stronę miasta, mimo że nie wiedziała za bardzo gdzie biegnie.
— Poczekaj! — wstał i zaczął za nią biec. Lecz zgubił ją w tłumie krwisto czerwonych kapturów.

*

Levi patrzył na nią z szokiem w oczach, widocznym na jego twarzy.
— Przepra... — zaczęła lecz nie miała szansy dokończyć gdyż jej głowa zostałam odcięta od reszty ciała.

Wydała z siebie ostatnie westchnięcie po czym jej głowa wydała cichy tępy dźwięk gdy spotkała się z ziemią. Po ustach uśmiechniętego tytana spływała krew dziewczyny, Levi'u odbijał się jej krzyk w głowie którego nie wydała. Jakby była gotowa na śmierć, może i była. Levi patrzył z nienawiścią na potwora, już stracił trzy osoby. Mamę, Isabel, Farlana a teraz jeszcze na dodatek . Nie mógł wytrzymać nienawiści, odbił się od ziemi wylatując bardzo wysoko. Mimo że tego nie zauważył a nawet nie chciał w kącikach jego oczu pojawiły się łzy. Zaczął ciąć tytana na wiele kawałków z niesamowitą prędkością, dokładnie to samo co robił z wcześniejszym mordercą Isabel i Farlana. Czuł ból i samotność, znów został sam. Śmierć zabrała ponownie jego rodzinę i małą miłość. Gdy skończył ciąć ciało tytana rozpadło się i zaczęło parować. Czuł się okropnie, ciężkość na sercu stała się jeszcze ciężka niż przedtem. Stracił wszystko co było mu ważne, stracił resztkę serca którą posiadał.

*Epilog*

Mężczyzna siedział na krześle i patrzył za okno, dziś był pogodny dzień i było ciepło. Totalne przeciwieństwo "tamtego dnia".
— Levi, czy ty płaczesz? — usłyszał głos dowódcy, spojrzał na niego. Nie poczuł kiedy łzy zebrały się mu w oczach, odwrócił wzrok od dowódcy nic nie mówiąc. Minął rok od tamtej tragicznej wyprawy i od śmierci [imię]. Szczerze, Erwin przeżywał bardzo śmierć swojej siostry ale to co dziwiło samego Levi'a było to jak on przeżył jej śmierć. Miał wrażenie że przeżywał i właściwie nadal przeżywa bardziej jej śmierć niż sam Erwin. A mogło być to dla innych dosyć dziwne, gdyż śmierć zabiera pod swe skrzydła wiele ludzi, pare razy podczas dnia. Mimo że powinien być do tego przyzwyczajony to nie potrafił, nie potrafił pojąć że jego mała [imię] odeszła z tego świata.

___________
Witam was!

Tak zakańczam tą serię! Może epilog nie był tak wzruszający jak przy Bakugou, ale cóż. Bywa.

Dziękuję za przeczytanie i do następnego!❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro