Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

"Peter zna Spider-Mana"

Następnego dnia w szkole nic ciekawego się nie działo. Właśnie mieliśmy zajęcia fizycznie. Trener właśnie odtwarzał nam nagranie Kapitana Ameryki. Po skończonym oglądaniu wszyscy przeszli do ćwiczeń. Ja, Liz oraz Betty nie ćwiczyłyśmy. Do tego Cole. Przez jakiś czas obserwowałam jak Peter starannie wykonuje pompki, mimo ciągłego gadania Ned'a. Nagle z tej czynności wyrwał mnie Cole.

-Może zagramy w Fuck Mary Kiss? - zapytał.

-Chętnie- powiedziała Liz.

-Jasne. - dodała Betty.

-Najpierw do Heather - dodał Cole.

-Ale to z Avengersów? Czy z naszej szkoły chłopaków ? - zapytałam

-Avengersów! I nie tylko. Więc, może Thor, Hulk i Kapitan Ameryka.

-No dobra.. To może ożenię się z Kapitanem, pocałuje Hulka i przylecę Thora. - dodałam.

-To teraz Betty. - powiedział Cole. Thor, Iron Man i Hulk

-Jak dla mnie to przelecieć Thora, wyjść za Iron Mana i Pocałować Hulka.

-No dobra. A co ze Spider bojem?? - zapytał jakiś chłopak.

-Jak już to Spider-Manem- poprawiła Liz. - a widzieliście to nagranie z banku? Pokonał aż czterech gości..

-Chyba jej wpadł w oko- dodała Betty.

-No co ty? - zapytał Cole.

-No może trochę.. - odpowiedziała.

-Ochyda. - dodał kolega Flasha.

-Pewnie ma trzydzieści lat - dodała Betty

-Nawet nie wiesz jak wygląda- dodał Cole. - może jest cały w paskudnych bliznach.

-Dobra, to nie ważne, bo kochała bym go za piękne wnętrze. - odparła z uśmiechem Liz. Cała była zarumieniona.

-Peter zna Spider-Mana! - krzyknął nagle Ned.

Byłam w szoku. Ned właśnie by się wygadał z Wielkiej tajemnicy Parkera. Peter również był w szoku. Natychmiast wstał.

-Niee.. Ahh,

-Naprawdę? - zaczęli dopytywać uczniowie.

-Tak. Kumplują się - dodał Ned.

-Spotkałem go wiele razy na stażu u pana Starka. Ale nie powinienem był o tym mówić - dodał

-No proszę Penis Parker.. - dodał Flash. - to może zaproś go na imprezę do Liz?

-Nie no spoko - dodała Liz. - wiem że Peter nie ma teraz czasu na Imprezę.

-Przyjdziesz Penis prawda? - zapytał Flash. - koniecznie przyprowadź Spider-Mana.

Flash wrócił do wykonywania ćwiczeń a ja szybko zeszłam z trybunów do chłopaków.

-Ona na ciebie leci stary! Liz ma na ciebie ochotę. - mówił Ned.

-Ned dość. - dodał Peter.

-Co to miało być? Chyba nie po to milczę już cztery miesiące aby teraz wszyscy się dowiedzieli w taki idiotyczny sposób. - dodałam.

-Racja Heath. To nie było mądre Ned..

-Ale chyba pójdziesz tam co? - zapytał.

-Nie Peter..

-Jasne. To moja szansa. Ale teraz już koniec o Spider-Manie. - dodał

-Swoją drogą Peter, dobra forma. - uśmiechnęłam się a on się zarumienił.

-Dzięki Heath.

Po skończony zajęciach wraz z Peter'em wróciłam do mieszkania. Oboje postanowiliśmy porozmawiać o tej sytuacji z zajęć fizycznych.

-Nie wierzę że mu na to pozwoliłeś- zaczęłam.

-Nie wiedziałem że to powie. Ale chciał pomóc..

-Tak. Owszem. Ale to naprawdę nie był mądre.

-Tak, masz rację.. Ale chyba wypadałoby się zjawić na imprezie..

-Peter.. Jak uważasz. Ale nie rób nic głupiego..

-No to chodź z nami. Będziesz mogła mnie przypilnować.

-Nie zaproszono mnie- dodałam.

-Jak to? To przez Flasha?

-Prawdopodobnie. Ale przeżyje. - uśmiechnęłam się.

-Musisz iść. To nie będzie miało sensu.

-Po prostu bawcie się dobrze.

-Heath.. Idziesz z nami.

-Dobra już dobra! Pójdę. A kiedy to jest tak właściwie?

-Dziś?

-O której??

-Pewnie o dwudziestej.. - dodał.

-Mamy tylko trzy godziny! - krzyknęłam.

-Dużo czasu. Spokojnie.

-Peter za mało! Ja nie wiem co ubiore!

-Może po prostu coś normalnego?

-To impreza. Nie ubiorę się tak jak na co dzień.

-Jak uważasz. Wydaje mi się że mogłabyś wyglądać bardzo ładnie

-Dobra dobra i tak ubiorę sukienkę.

Minęły dwie godziny. A ja byłam już ubrana, pomalowana, i w ogóle gotowa. Peter też się już ubrał.

-Jedziemy moim? - zapytałam

-May mówiła że może nas podwieźć.

-A no dobra. Jeśli to dla niej żaden problem.

-Żaden - odezwała się May z kuchni.

-Dzięki May! - krzyknął Peter.

Minęło dziesięć minut i do mieszkania Peter'a przyszedł Ned. Czekaliśmy na niego. Po chwili byliśmy już pod domem Liz.

-No dobra. Bawcie się dobrze - dodała May. - przyda wam się trochę zabawy.

-Dziękujemy- dodałam.

-Ja nie idę. - dodał Peter.

-Co? Dlaczego? - zapytał Ned.

-Nie ma nie. Idziesz Peter. Baw się dobrze. - dodała May.

Cała nasza trójka wyszła z samochodu a May odjechała. Peter spojrzał na mnie a następnie na Ned'a.

-Gdzie strój? - zapytał.

Peter podwinął koszule. Miał na sobie ten cholerny strój.

-Peter! - krzyknęłam.

-Cicho Heather. Nie będzie źle..

Nic już nie mówiąc weszliśmy do środka. Było dużo ludzi. Od razu zauważyłam MJ.

-Co ty tu robisz? - zapytał Ned.

-A wy? - zapytała.

-Jak się bawisz? - wtrąciłam.

-Nudno. - dodała i poszła dalej.

Nagle podeszła do nas Liz.

-Hej Peter! - powiedziała- super że wpadłeś. Cześć Ned, hej Heather.

-Cz cześć.. - dodał Peter.

-Naprawdę mi- zaczęła mówić ale ktoś chyba coś zbił. - o nieee. Muszę iść. Nie chce aby rodzice mnie zabili za to że ktoś coś zepsuje.. - Powiedziała i poszła.

Na szczęście. Zaczyna mnie denerwować. Ten jej uśmiech gdy na niego patrzy. I te jego spojrzenia na nią.. Dlaczego to nie mogę być ja? Odeszłam od Peter'a i Ned'a. Chciałam chwilę być sama.

-Heather! Gdzie idziesz!!? - krzyknął Ned ale już i tak go nie Posłuchałam.

Usiadłam w kącie jakiegoś pokoju. Nagle obok mnie usiadł Cole.

-Hej Cole. - zaczęłam.

-Dlaczego sama tu tak siedzisz? - zapytał

-Ciężko jest zachować spokój..

-Dlaczego?

-W momencie kiedy ta suka próbuje jakoś się dogadać z moim..

-Jasne.. Już rozumiem. Chodzi o niego..

-Ja nie wiem.. Nie mogę przestać go kochać.. To mnie rani. Bo ja wiem że nie ma sensu, ale nie mogę..

-Nie wiem jak mam ci pomóc. Być może.. Trzeba czasu.

-Nie wiem.. Już czas mija a ja nadal czuje że go kocham. I to jeszcze bardziej niż zwykle.

-Ehh Heather.. Naprawdę nie wiem. Może mu o tym powiedz?

-Myślisz że to dobry pomysł?

-Nie. Myślę że innego nie masz.

-Racja.. Ale nie wiem czy to dobry plan.. Może lepiej nie? Może naprawdę muszę z nim skończyć?

-Rób jak uważasz za słuszne. Pamiętaj że jestem przy tobie. Pomogę ci zawsze. Tylko o to proś. Jasne? - zapytał.

-Tak.. Oczywiście. Zapamiętam. - uśmiechnęłam się.

-Chodźmy na tę imprezę. Ktoś musi ją rozkręcić. - zaśmiał się.

-Tak dobrze mówisz.

Oboje poszliśmy na dół. W miejscu gdzie wszyscy tańczyli. Zauważyłam że Peter i Ned stoją pod ścianą. Ale jakoś średnio się tym teraz przejmowałam. Zaczęłam tańczyć z Cole.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro