1
"Wspomnienia."
Weszliśmy do klasy trochę spóźnieni, bo wszyscy byli już w klasie na miejscach. Peter zaproponował abym zajęła miejsce blisko niego, na co się zgodziłam. Nasz wychowawca w momencie kiedy staliśmy w drzwiach podszedł do nas i uścisnął moją dłoń.
-Jestem Roger Harrington. Jestem wychowawcą tej klasy. Miło nam że jesteś z nami.- powiedział.
-Mnie również. - dodałam Uśmiechając się.
-Oto nowa wasza koleżanka - zaczął mówić do klasy - Heather Stark.
-No co za zaszczyt- powiedział wrednie Flash.
-Thompson zamknij się. - powiedział pan Harrington.
-Ja już może.. Zajmę miejsce.. - dodałam i razem z Peter'em usiedliśmy w pojedynczych ławkach.
-Ps - szepnął Cole - jak się czujesz? Słyszałem że zerwaliście..
-Tak.. Ale jest dobrze. - uśmiechnęłam się co odwzajemnił.
-A więc, plan lekcji wyśle wam na e-mail. I to na tyle. Zasady takie jak co roku. Mam nadzieję że ktoś wyjaśni Heather wszystko. Żegnam. - powiedział pan Harrington i wyszedł.
Nagle ktoś popchnął moją głowę, tak że uderzyłam nią o blat stołu. Jak się okazało był to Flash. Złapałam się za nos, a do oczu napłynęły mi łzy. Wszyscy zaczęli się śmiać poza Ned'em, Peter'em u Cole. To Cole podszedł do mnie i zawiesił moją rękę na swoim ramieniu prowadząc mnie do pielęgniarki.
-Wszystko okej Cole.. Nic mi nie jest.. - wymamrotałam.
-I tak lepiej to sprawdzić..
Kiedy już dotarliśmy do pielęgniarki, sprawdziła czy nic mi nie jest. Jak się okazało, nic mi nie było poważnego. Poza tym że miałam krwotoki z nosa.
-Ale dobrze że ją przyprowadziłeś. - powiedziała Pielęgniarka.
-Owszem.
-Wracasz do domu sama? - zapytała.
-Tak.. - powiedziałam.
-Ktoś musi cię odprowadzić, albo zawieść. Możesz w czasie powrotu zemdleć, trochę krwi ci ubyło. To taka reakcja organizmu. - wyjaśniła.
-Nie ma kto.. Dam radę to tylko parę.. - nie zdałam nic więcej powiedzieć, bo z pozycji siedzącej upadłam na ziemię. Straciłam siły. Nie mogłam nic powiedzieć, ani się ruszyć.
-Co z nią?? - zapytał Cole.
-Wyjdź. Wszystko jest dobrze. Zemdlała. To normalne.
Cole wyszedł a pielęgniarka podniosła moje nogi w górę, opierając je o łóżko. Nagle do gabinetu wparował Peter.
-Co jej się stało!?? - krzyknął spanikowany.
-Siadaj. Już jest lepiej.- powiedziała.
-Dlaczego leży na ziemi??
-Zemdlała.. Ale już jest dobrze. Chłopcze podaj mi kubek z zimną wodą. - Powiedziała. Ustawiła mnie w pozycji siedzącej i powoli wlewała wodę do ust. Mogłam ją przełknąć więc to zrobiła. Powoli odzyskiwałam siły.
-Peter? - Powiedziałam dość marnie.
-Już dobrze - dodała pielęgniarka. - Peter tak? Możesz się nią zaopiekować? Zaprowadzić do domu i przypilnować? Mówiła że nie ma kto jej pomóc.
-Jasne. Oczywiście. - powiedział.
Delikatnie się uśmiechnęłam. Po pięciu minutach wszystko było dobrze. Kiedy chciałam wstać, podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-No tak.. - powiedział i puścił moją dłoń.
Oboje wyszliśmy z gabinetu. Postanowiliśmy wrócić do domu. Oczywiście Peter uparł się że musi mnie pilnować, bo taki jest jego obowiązek. Mimo że się upierałam że ma iść do siebie. Zająć się sobą, spędził resztę dnia siedząc u mnie. Czułam się dziwnie. Przez miesiąc go nie widziałam. Nie wiedziałam jak zacząć konwersacje. Mimo że mogłam mu tyle opowiedzieć.. Oboje postanowiliśmy obejrzeć film.
*
Rano obudziłam się o siódmej. Od razu spojrzałam na telefon. Dostałam od taty wiadomość że mój samochód stoi przed blokiem, a klucze znajdę w skrzynce. Poszłam zrobić sobie śniadanie, oczywiście tosty. Następnie poszłam się ubrać. Wybrałam coś normalnego, czyli jeansy oraz top. Do tego ubrałam koszulę zostawiając ją odpiętą. Przed wyjściem umyłam zęby. Wychodząc spotkałam na klatce schodowej Peter'a.
-Hej Peter- zaczęłam.
-Oo hej Heather. Jedziemy razem? - zapytał.
-Jasne. Ale to ja prowadzę. Tata kupił mi auto, - dodałam uśmiechając się.
-Masz prawko? - zapytał zdziwiony.
-Tak. Zdałam w sierpniu.
-Nic nie mówiłaś.. To gratulacje.
-Dzięki. Dobra chodźmy. Jestem ciekawa co mi kupił..
Na dole czekał na mnie samochód.. Był cudowny.. Biały lamborghini huracan performante. Tata znał się na samochodach. I to bardzo. Czuję że właśnie to mam po nim. Bardzo podobają mi się szybkie samochody.
-Ja nie mogę.. Ale czad- powiedział Peter.
-No wiem.. Dobra wsiadaj.
-A.. Nie zabijesz nas prawda?
-No co ty! Niee
-Na pewno?? - dopytywał.
-Tak. Na spokojnie. Umiem kierować.
Oboje wsiedliśmy do samochodu i od razu się rozpędziłam. Peter złapał się za co tylko mógł. Jak widać, nie przepadał za szybką jazdą. Po chwili byliśmy już pod szkołą. Zaszliśmy do klasy. Pierwszą mieliśmy biologię. Do lekcji zostało jakieś dwadzieścia minut. Za szybko dojechaliśmy. Usiadłam na swoim miejscu i bawiłam się palcami. Nagle do mojej ławki podeszła MJ.
-MJ - zaczęłam.
-Dla ciebie Michelle. Słuchaj.. Jak to jest, że zraniłaś Peter'a, i nic totalnie nie rozpaczałaś? - zapytała.
-Michelle.. Ty nie wiesz nawet co ja czułam.. Nie wiesz przez co przeszłam.
-Wiem. Doskonale wiem. To nic. Wiecie co wam powiem? - zaczęła na głos przy całej klasie. - puściła się z Nick'iem!
Cała klasa spojrzała na mnie. Peter był w niezłym szoku, tak jak i reszta klasy. Nagle większość zaczęła mnie wyzywać od "szmat" "dziwek". Miałam zaszklone oczy.
-On mnie zgwałcił ! - krzyknęłam i całkowicie się rozpłakałam. Oni tylko bardziej zaczęli się śmiać.
Najgorsze było to że nikt mnie nie poparł. Sam Nick był wersji pierwszej. Peter nie miał odwagi nic powiedzieć, Ned nie został dopuszczony do słowa, a Cole nic nie wiedział. W tym momencie byłam pewna że straciłam kolejnego przyjaciela. Nagle szybko wybiegłam z klasy. Biegłam przed siebie. Nie znałam tej szkoły, nie wiedziałam gdzie idę. Ostatecznie dotarłam do łazienki. Taki był mój zamiar, ale nie byłam pewna czy trafię. Weszłam do środka i zamknęłam się w jednej z kabin. Zaczęłam głośno płakać. Nagle ktoś to chyba usłyszał i zapukał do drzwi.
-Halo? Wiem że ktoś tam jest. - zaczęła jakaś dziewczyna.
-Idź proszę- Odpowiedziałam zachrypnięta.
I chyba poszła bo usłyszałam zamykające się drzwi. Ale po niecałej minucie znów ktoś wszedł do środka.
-Wiem że tu jesteś. Wyjdź - powiedziała jakaś dziewczyna. Niechętnie otworzyłam. Była to brunetka. Bardzo ładna.
-Kim jesteś? - zapytałam szlochając.
-Alexy Clark. Jestem z twojej klasy. Wszystko słyszałam.. I wierzę ci. Mi też to zrobił, ale nikomu nie mówiłam. Ukrywałam to i daję radę. Chcę ci pomóc. - powiedziała, podeszła do mnie i wytarła mi łzy.
-Heather Stark..
-Wiem. I wiem też że nie łatwo sobie po tym znajdziesz przyjaciół. Uwierz mi na słowo...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro