
Rozdział 1 ~ Powrót do starych nawyków?
Pov. [T/I]
Cztery miesiące później
Pakowałam ostatnie rzeczy do walizki. Za trzy godziny miałam samolot do Korei Południowej. Wczoraj pożegnałam się z ciocią oraz Martą, u której mieszkałam i bratem. Reszty rodziny unikałam. Odkąd dowiedziałam się, co chcieli osiągnąć okłamując mnie, na temat choroby cioci, nie miałam ochoty ich widzieć i rozmawiać z nimi. Denerwowało mnie, że nie umieli uszanować mojej decyzji.
Z jednej strony cieszyłam się z powrotu do Korei, a z drugiej się stresowałam, bo po tak długim czasie, miałam zobaczyć Sugę, z którym nie rozmawiałam od dnia, kiedy wysłałam mu sms, że muszę polecieć do Polski. Jestem ciekawa, jaka będzie jego reakcja, gdy się spotkamy. Obawiam się, że nie będzie chciał mnie znać... a ja tak za nim tęskniłam.
Dwa miesiące temu odwiedził mnie w Polsce, Jungkook, który pewnego dnia, gdy zadzwonił, oznajmił, że musi mi o czymś ważnym powiedzieć, a nie chciał tego robić przez telefon, więc poprosił, bym wynajęła mu hotel na tydzień. Byłam bardzo szczęśliwa, że go zobaczę. Zarezerwowałam mu pokój w "Bristolu", w Warszawie.
Cztery miesiące wcześniej
Kiedy przyleciałam do Polski, kuzynka, Ala, która do mnie dzwoniła, odebrała mnie z lotniska. Zawiozła do domu cioci. Kiedy ją zobaczyłam, zastanawiałam się o co chodzi. Mama kuzynki, miała nogę w gipsie. Gdy zostałyśmy same z Alą, zapytałam ją, czy to jakiś żart. Wtedy powiedziała mi prawdę, że ciocia tak naprawdę jest zdrowa, tylko wpadła pod samochód. Miała złamanie otwarte w dwóch miejscach, przez co gips mieli jej zdjąć dopiero za dwa miesiące, a potem tyle samo miała przechodzić rehabilitacje.
Ala powiedziała, iż z resztą rodziny stwierdzili, że w taki sposób sprawią, że wrócę do Polski na stałe, bo to podobno wstyd, że ich tak zostawiłam, jeszcze wybierając Koreę, która się im źle kojarzyła. Kiedy to usłyszałam, nie miałam ochoty więcej z nią rozmawiać. Wiedziałam, że ciocia tak naprawdę była zdana na siebie, bo obie jej córki miały swoje życia, dzieci i pracę, więc postanowiłam zostać tutaj do czasu, aż wydobrzeje.
Byłam jednak zła na moją rodzinę, dlatego odmówiłam, gdy zaproponowali mi, bym zamieszkała u Ali. Podzwoniłam po znajomych. Jedna z nich, Marta, powiedziała, że ma wolny pokój, który mogę zająć, na jak długo potrzebuję. Byłam jej wdzięczna. Pożegnałam się z ciocią, mówiąc, że przyjadę jutro i pojechałam do niej. Opiekować się poszkodowaną, musiałam od 9 do 15, bo wtedy wracała z pracy, moja druga kuzynka, Asia i miała ją przejmować.
*
Następnego dnia, jadąc do cioci, zadzwoniłam do pana Kim i powiedziałam, że nie będzie mnie jakieś cztery miesiące. Niestety oznajmił mi, że pewnie stracę tą pracę, bo oni potrzebowali kogoś, kto będzie obecny, co mnie zasmuciło, bo lubiłam to robić. Potem napisałam do Sugi, jak wygląda sytuacja, ale nie odpowiedział mi. Wcale mu się nie dziwię, że nic nie odpisał mi, skoro go tak wtedy zostawiłam.
Następnie powiadomiłam o sytuacji Sooji, Junghyun'a i Jungkook'a, który miał mi załatwić urlop i powiedzieć reszcie. Chciałam bezpłatny zamiast wypoczynkowego, bo bałam się problemów z wytwórnią, jednak manager załatwił mi płatny, za co mu podziękowałam, dzwoniąc do niego, kiedy tylko się o tym dowiedziałam. Przez całą tą sytuację, musiałam zrezygnować ze studiów w tym roku, ponieważ żadna z uczelni nie chciała mnie przyjąć, jeśli miałam być nieobecna, przez pierwsze dwa miesiące. Postanowiłam przesunąć to na przyszły rok.
W międzyczasie spotkałam się z moim bratem, Adamem, który nie miał pojęcia, o planach mojej kuzynki i w ogóle był zaskoczony, jak się dowiedział, że ciocia miała wypadek. Stanął po mojej stronie, dzięki czemu, zbliżyliśmy się do siebie. Za to moja siostra miała to gdzieś. W sumie nie dziwiłam się, że Kasia tak zareagowała. Miała swoje życie, męża, dzieci i własne problemy. Nie utrzymywała z nikim z naszej rodziny bliższych kontaktów.
Marta, znajoma, u której mieszkałam, nie chciała pieniędzy za pokój, więc pomagałam jej w domu, bo ona prawie całe dnie pracowała i nie miała czasu.
Taehyung często wysyłał mi filmiki, na których pokazywał mi Lunę, jak spała czy bawiła się z chłopakami. Wszyscy ją polubili, co mnie cieszyło. Któregoś dnia dostałam zdjęcie, na którym kotka spała z Sugą, a on ją delikatnie trzymał. Popłakałam się widząc to. Tak strasznie za nimi tęsknię.
Kilka dni po tym jak przyleciałam do Polski zadzwonił do mnie Soobin, którego zapomniałam powiadomić o tym, że wyjeżdżam. Kiedy mu o tym powiedziałam, myślałam, że będzie zły. Jednak on rzucił, że ma nadzieję, że moja ciocia odzyska w pełni sprawność. Gdy mu podziękowałam, powiedział, że za mną tęskni i znów chce mnie zobaczyć. Poprosił o możliwość stałego kontaktu ze mną, na co z radością się zgodziłam. Często pisaliśmy przez komunikator.
Dwa miesiące później
W terminie, kiedy mieli zdjąć cioci gips, zrobiono prześwietlenie, by sprawdzić czy na pewno kości się zrosły. Wszystko było w porządku i na następny dzień zaplanowano zjęcie gipsu. Zawiozłam ciocię do szpitala.
Dwa dni później, kiedy odbyła się pierwsza rehabilitacja, o 17 miał przylecieć Jungkook. Poprosiłam go, by tak zaplanował przylot, żeby wylądował w Warszawie, kiedy już będę wolna, bym go mogła odebrać.
Gdy zobaczyłam JK'a, rozpłakałam się, a on mnie tulił, długo, szepcząc "nie płacz, piękna". Po kwadransie się uspokoiłam, a wtedy pocałował mnie w policzek i poszliśmy do ubera, którego zamówiłam. Do hotelu dojechaliśmy w pół godziny. Chłopak zabrał walizkę i weszliśmy do środka. Odebrał klucz i ruszyliśmy do pokoju.
Na prośbę Jungkook'a zarezerwowałam dwuosobowy pokój, z dużym łózkiem, bo powiedział, że chciałby, bym czasem zanocowała tam z nim. Kilka minut później weszliśmy do pokoju. Wtedy Jungkook pocałował mnie w usta. Po chwili szepnął:
- Tęskniłem za Tobą i tymi miękkimi ustami...
Rzuciłam mu speszony uśmiech, ale kiedy mnie znów pocałował, odwzajemniłam to, obejmując go za szyję. Potem pomogłam mu się rozpakować, a jego wysłałam pod prysznic. Jakiś czas później wrócił, ubrany w krótkie dresowe spodenki i koszulkę. Zapytałam go czy jest głodny, ale pokręcił głową.
Wtedy usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać. Opowiadał co w domu, na próbach. Przekazał mi pozdrowienia i całusy od reszty. Kiedy on zaczął mnie wypytywać, uświadomiłam sobie, jak bardzo mi brakowało mówienia po koreańsku. Bardzo lubię ten język.
W pewnym momencie powiedziałam, że powinniśmy coś zjeść, bo była prawie 21. Zamówiliśmy pizzę, po czym napisałam do Marty, że nie wrócę na noc, by się nie martwiła i wróciliśmy do rozmowy. Przypomniałam sobie, że Kookie miał dla mnie jakąś ważną wiadomość. Zapytałam go o to, a wtedy on zaczął opowiadać, jak kilka dni temu Suga się upił i przyszedł do niego. Mówił coś o Jisoo.
- [T/I], dowiedziałem się, że... - zawiesił się, ja z jakiegoś powodu wstrzymałam oddech, a wtedy kontynuował - ona wcale nie była w ciąży...
Nie mogłam w to uwierzyć. Dopytałam jeszcze raz JK'a o to, a on powtórzył, że Jisoo nigdy nie była w ciąży. Wymyśliła to, by Yoongi z nią był. Kurde, czy to znaczy, że... my możemy być razem? Nie, nie... Halo, nie zapędzaj się tak, on i tak po tym jak wyjechałam, na pewno nie będzie chciał być ze mną, jeśli w ogóle, jeszcze coś do mnie czuje. Rozpłakałam się, a Jungkook mnie przytulił. Płakałam, a on mnie kołysał, nucąc jakąś piosenkę. W pewnym momencie zasnęłam w jego ramionach.
Obudził mnie jakiś czas później, kiedy dostarczono pizzę. Zamówiłam cztery sery oraz z szynką i pieczarkami. Na szczęście oba smaki odpowiadały maknae. Po jedzeniu przeprosiłam go, za mój płacz, ale on pokręcił tylko głową i pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do niego, a potem przestawiłam budzik w telefonie, by zdążyć rano przed jazdą do cioci, podjechać do domu Marty. Byłam już zmęczona i położyliśmy się z Jungkook'iem. Chłopak miał lekki problem z zaśnięciem, przez różnicę w strefie czasowej, ale ja niedługo później już spałam.
*
Gdy rano zadzwonił budzik, szybko go wyłączyłam, by nie zbudził maknae. Delikatnie wyślizgnęłam się z jego ramion, którymi jak zwykle mnie obejmował. Muszę przyznać, że tęskniłam za jego ciepłem i spaniem z nim. Choć bardziej za Yoongi'm... Dobra, nie myśl o nim, nie możesz płakać przy cioci, ona potrzebuje wsparcia. Wstałam i założyłam wczorajsze ubranie, a koszulkę, którą JK pożyczył mi do spania, położyłam na oparciu fotela.
Potem schowałam telefon do kieszeni, pocałowałam chłopaka w policzek, zostawiłam mu kartkę, że "zadzwonię" i opuściłam pokój. Do mieszkania Marty dotarłam w dwadzieścia minut. Wzięłam prysznic i zjadłam dwie kanapki, po czym pojechałam po ciocię. Na rehabilitację dojechałyśmy pięć minut przed czasem. Gdy zabrali ją na salę, ja zapatrzyłam się w telefon.
Po dwóch godzinach, wyszłyśmy. Okazało się, że na zewnątrz czekała Ala, bo dziś wyszła wcześniej z pracy. Chciała ze mną pogadać, a ja wiedząc o czym, powiedziałam, że skoro już jest, to skorzystam i pojadę załatwić kilka spraw, choć żadnych nie było, ale w obecności cioci nie mogłam powiedzieć prawdy, że nie mam ochoty z nią rozmawiać. Zaproponowała, że mnie podwiezie, ale także podziękowałam, bo właśnie podjechał zamówiony wcześniej uber. Wtedy Ala powiedziała, że nie muszę jutro zajmować się ciocią, bo ona ma wolne.
Pożegnałam się i wsiadłam do taksówki, mówiąc kierowcy, że będzie zmiana trasy i podałam mu adres Marty, dając mu dopłatę i ruszył. Jakiś czas później byłam na miejscu. Wiedząc, że w hotelach w Polsce, ciężko znaleźć jakieś danie koreańskie w menu, postanowiłam zrobić Jungkook'owi niespodziankę, przyrządzając jakieś w mieszkaniu i zawożąc mu. Sama dosyć często je gotowałam. Nawet Marcie, niektóre smakowały.
Przejrzałam szafki i wybrałam składniki na kurczaka z warzywami. Choć to danie kojarzy mi się z Yoongi'm, to chyba lubię je najbardziej ze wszystkich. Wstawiłam wodę na ryż. Potem pokroiłam kurczaka i warzywa. Całe danie było gotowe w czterdzieści minut. Zapakowałam je do dwóch pojemników, bo zamierzałam zjeść razem z maknae. Zabrałam jakieś ciuchy na zmianę i inne potrzebne rzeczy. Wtedy wybrałam numer do JK'a. Odebrał po drugim sygnale.
- Halo?
- Hej przystojniaku. Jesteś w hotelu, bo zamierzam się pojawić, za jakieś dwadzieścia minut? - zapytałam.
- Cześć piękna. Siedzę i oglądam telewizję. Jakoś bez Ciebie nie chce mi się wychodzić - powiedział.
- Rozumiem. Dobrze, to nie wychodź nigdzie i nie zamawiaj jedzenia, przywiozę coś - rzuciłam.
Podziękował i rozłączyliśmy się. Opuściłam mieszkanie. Niedługo potem pukałam do drzwi, pokoju Jungkook'a. Po chwili otworzył, zabrał z moich rąk rzeczy, które odłożył na stolik, po czym przytulił mnie. Pocałowałam go w policzek i wyjęłam pojemniki z jedzeniem. Większy dałam maknae. Kiedy otworzył, spojrzał na mnie.
- Jesteś cudowna - powiedział.
Zaraz potem cmoknął mnie w usta, a gdy się odsunął, podałam mu widelec, uśmiechając się. Bardzo się cieszę, że jest zadowolony z niespodzianki. Kiedy zjedliśmy, spakowałam pojemniki do torby, w której przywiozłam jedzenie. Wtedy Kookie wyjął dwie puszki Sprite'a z lodówki, podając mi jedną. Podziękowałam z uśmiechem i się napiłam. Potem położyliśmy się na łóżku. Jedzenie nas zmożyło i zasnęliśmy.
Obudziłam się po 17. Gdy się poruszyłam w ramionach maknae, ten też otworzył oczy. Uśmiechnął się do mnie, po czym przeciągnął. Przyszło mi coś do głowy. Może pokażę mu trochę Warszawy.
- Kookie, weź przysznic, wychodzimy - rzuciłam.
Podekscytował się i zapytał gdzie, ale ja się tylko uśmiechnęłam. Wtedy powiedział:
- Jeśli chcesz, to idź pierwsza.
Pocałowałam go w policzek, wzięłam ubranie i ruszyłam do łazienki. Dziesięć minut później oznajmiłam maknae, że wolne i on tam poszedł.
Ja wtedy wypakowałam wszystko z plecaka, na fotel, po czym użyłam perfum, których mały flakonik nosiłam przy sobie. Spakowałam cienki sweter i usiadłam na łóżko, czekając na JK'a.
Kilka minut później wyszedł z łazienki i założył buty. Powiedziałam, by wziął jakąś bluzę, więc wyjął jedną z szafy. Schowałam tam, gdzie moje ubranie. Gdy wychodziliśmy z pokoju Jungkook zabrał ode mnie plecak, za co pocałowałam go w policzek. Uśmiechnięci wyszliśmy z hotelu. Poprowadziłam go na Stare Miasto. Chłopak podziwiał architekturę Zamku Królewskiego i kamienic.
Zanim doszliśmy do Rynku Nowego Miasta, weszłam do sklepu i kupiłam nam piwa. Gdy Kookie zobaczył co mam, kiedy wyszłam, uśmiechnął się króliczo, co odwzajemniłam. Schowaliśmy je do plecaka i poprowadziłam go dalej uliczkami, do Multimedialnego Parku Fontann, gdzie mu się spodobało i spędziliśmy tam godzinę.
Potem ruszyłam wzdłuż ulicy, aż do Mostu Śląsko-Dąbrowskiego. Przeprowadziłam go na drugą stronę. Chłopak cały czas się rozglądał. Gdy zobaczył most Świętokrzyski, powiedział, że podoba mu się, bo wisiał na linach.
Zeszliśmy schodami nad Wisłę, gdzie usiedliśmy na powalonym drzewie i otworzyliśmy piwo. Chłopak powiedział, że fajnie spędza się ze mną czas. Cieszę się, że on tak uważa. Kiedy tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy, Jungkook w pewnym momencie zapytał, co zamierzam zrobić, wiedząc już, że Jisoo nie jest w ciąży z Sugą. Czy chcę o niego walczyć, czy może być z Soobin'em. Nie mam pojęcia. Chyba powinnam najpierw się z nimi spotkać, a dopiero wtedy decydować. Po chwili odpowiedziałam maknae:
- Nie wiem... Podejmę decyzję po powrocie do Korei.
Chłopak pokiwał głową i po chwili przytulił mnie. Po wypiciu wszystkich piw, Kookie poprosił, byśmy przejechali się tramwajem. Uśmiechnęłam się i zaprowadziłam go na przystanek. Wyjęłam bilety, podając mu jeden i wyjaśniając jak ma skasować. Pokiwał głową, a za chwilę podjechał tramwaj.
W środku chłopak włożył bilet do kasownika, a potem zapytał co to za model. Kiedyś o tym mówiliśmy i wiedział, że się znałam, bo lubiłam pojazdy szynowe.
Powiedziałam, że to tramwaj polskiej produkcji. Model Pesa 120na, tzw. Swing. Produkowany w Bydgoszczy. Zadziwiające, ale słuchał mnie z zainteresowaniem. Jak mu powiedziałam, że w Warszawie jeżdżą tramwaje koreańskiej produkcji, to był zaskoczony. Po kolejnym spacerze ulicami obok Nowego Światu, około 21, wróciliśmy do hotelu. Znowu zamówiliśmy pizzę, a po zjedzeniu położyliśmy się spać.
*
Rano Jungkook obudził mnie, pocałunkiem w policzek. Kiedy się ogarnęliśmy, zabrałam go do kawiarni, na śniadanie i kawę. Przesiedzieliśmy tam ponad półtorej godziny. Potem zrobiliśmy sobie spacer, a w międzyczasie zadzwoniłam do Marty i zapytałam jej, kiedy wraca z pracy, na co odpowiedziała, że po 22.
Wtedy postanowiłam, że zaproszę Jungkook'a do mieszkania na obiad. Po 14, byliśmy na miejscu.
Pokazałam mu wszystko, po czym ruszyłam do kuchni. Chwilę później, on do mnie dołączył, pytając w czym mi pomóc. Zdecydowałam, że zrobię japche, więc podałam chłopakowi kurczaka i warzywa, prosząc, by je pokroił.
Kiedy danie było gotowe, nakryłam do stołu i wyjęłam butelkę białego wina, którą Jungkook otworzył i nalał, do przygotowanych przeze mnie kieliszków. Po jedzeniu, usiedliśmy na małej kanapie, włączyliśmy telewizję, co po kwadransie spowodowało, że zaczęłam się śmiać. JK, który znał tylko kilka słów po polsku, oglądał co leciało i ciagle robił miny, bo nic nie rozumiał. Musiałam mu wszystko tłumaczyć. Po jakimś czasie wyłączyłam i dalej siedzieliśmy, rozmawiając i popijając wino.
Kookie, jak to zazwyczaj on po alkoholu, w pewnym momencie zaczął mnie całować. Nie broniłam się. Odwzajemniałam każdy pocałunek, a za chwilę chłopak wciągnął mnie na swoje kolana. Objęłam go za szyję, a jego dłonie dotykały mojej talii. Było przyjemnie, jak zawsze, gdy mnie całował.
Po pewnym czasie oderwałam się od niego i sprawdziłam godzinę. Było po 21, więc powiedziałam maknae, że musimy wracać do hotelu, bo nie wiedziałam jakby Marta zareagowała na niego, choć powiedziałam jej dokładnie, kto do mnie przyjeżdża. Posprzątaliśmy i opuściliśmy mieszkanie.
Gdy weszliśmy do pokoju Jungkook'a, przyszło mi coś do głowy. Przecież on wyjeżdża dopiero we wtorek, a w weekend ja nie muszę jechać do cioci, bo jej córki będą się nią zajmować. Może zabiorę go nad morze? Podekscytowana zapytałam JK, czy wybrałby się ze mną na wycieczkę.
- Z Tobą, pojadę wszędzie - powiedział, a ja się lekko speszyłam.
Zaśmiał się i przytulił mnie. Postanowiłam mu zrobić niespodziankę. Poprosiłam, by pożyczył mi na chwilę laptopa, więc mi go podał. Stwierdziłam, że samolotem do Gdańska będzie szybciej niż pociągiem, więc kupiłam nam bilety na piątek na 20. Potem zarezerwowałam nam hotel od piątku do poniedziałku rano, bo widziałam, że loty powrotne wtedy były korzystniejsze niż w niedzielę.
Chłopak zaczął mi zaglądać przez ramię i gdy miałam kupować bilety na powrót, zabrał mi laptopa i sam je kupił, mówiąc, że nie chce bym tyle na niego wydawała. Przytuliłam go mocno. Po chwili zamówiliśmy sobie sushi na kolację. Od razu po jedzeniu, położyliśmy się spać.
*
Rano znów wstałam cicho, by nie obudzić Jungkook'a. Pojechałam do mieszkania Marty. Po prysznicu, śniadaniu i zamówieniu ubera, wpadłam na pewien pomysł. Kurcze, przecież mam zamrożone gołąbki... Może zaskoczę nimi Kookie'go. Wyjęłam je, by się rozmroziły i wyszłam, bo kierowca już czekał.
Kiedy dojechałam na miejsce poprosiłam, by poczekał i poszłam po ciocię. Potem dopłaciłam facetowi i zawiózł nas na rehabilitację. Gdy siedziałam i przeglądałam internet, mój telefon zadzwonił. Zobaczyłam, że to Soobin i od razu odebrałam.
- Halo?
- Cześć śliczna. Jak się czujesz? Co u Ciebie? - powiedział.
- Hej, wszystko dobrze. Jakoś daję radę. Ciocia ma się coraz lepiej, po tych rehabilitacjach - rzuciłam.
- Cieszę się. Mam nadzieję, że się nie gniewasz, że dzwonię? - zapytał.
- Nie, dlaczego? Bardzo miło mi się z Tobą rozmawia.
Gadaliśmy chwilę o pierdołach. Tuż przed tym, jak mieliśmy się rozłączyć, powiedziałam, że Jungkook mnie właśnie odwiedzał w Polsce.
- Nie wiedziałem, że jesteście tak blisko... - rzucił.
Wydawało mi się, że jego ton się zmienił. Sprawiał wrażenie, jakby ta informacja, go zdenerwowała.
Czy on jest zazdrosny o JK'a?! Nie odważyłam się go o to pytać, ani nic takiego sugerować. Zmieniłam po prostu temat. Gdy się żegnaliśmy, Soobin rzucił:
- [T/I], bardzo za Tobą tęsknię, mam nadzieję, że te dwa miesiące zlecą szybko...
- Ja też już, bym chciała być w Korei i zobaczyć się z Tobą - powiedziałam.
I nie tylko z Tobą. Po chwili się rozłączyliśmy. Jakiś czas później, rehabilitacja cioci się zakończyła i pojechałyśmy do niej. Gdy tylko dotarłam po południu do mieszkania Marty, obrałam ziemniaki i je wstawiłam. Jednocześnie włożyłam gołąbki do piekarnika. Kiedy danie było gotowe i pakowałam je do pojemników, do mieszkania weszła Marta. Zdziwił mnie jej widok.
- Cześć, urwałam się wcześniej, bo robię dziś imprezę. Może przyjdziesz z tym Jun... Jung... no z tym koreańczykiem? - po chwili zapytała - Co tak ładnie pachnie?
Ona nigdy się nie nauczy, wymawiać nawet jego ksywki scenicznej, a co mówić prawdziwe imię. Zaśmiałam się, po czym rzuciłam:
- Rozmroziłam gołąbki, dla Ciebie zostały w piekarniku, a ziemniaki w garnku - przytuliła mnie, słysząc to.
Gdy mnie puściła, zapytałam:
- O której ta impreza? I kto jeszcze będzie?
- O 18. Zaprosiłam tylko kilka osób. Sapera, Lidkę, Laurę, Zuzę, Mikiego, Bartka i... - nie dokończyła, patrząc na mnie.
- I? - dopytałam.
Marta westchnęła i rzuciła:
- I Matiego...
No tak, mogłam się domyśleć, że o niego chodzi... W sumie reszta towarzystwa nie jest taka zła. Lidkę, Laurę i Zuzę poznałyśmy w szkole i dalej się razem trzymałyśmy, Mikołaj pracował z Martą w sklepie odzieżowym, a ja go poznałam na jednej z imprez, tak samo Bartka, który się kumplował z Mikim. Sebastian ma obsesję na pkt gry "Saper" i stąd ta ksywka, co zawsze mnie śmieszyło, od dnia kiedy go poznałyśmy, w szkolnej bibliotece... Marta dalej na mnie patrzyła, więc się odezwałam:
- Wiesz, przyjdziemy. Matim się nie przejmuje. Nie widzieliśmy się od tamtej imprezy, kiedy powiedziałam mu, że nic między nami nie będzie. Na pewno mu już przeszło.
- Fajnie - rzuciła Marta.
Ja zabrałam jedzenie i ruszyłam do drzwi. Zanim wyszłam, powiedziałam:
- Możesz mówić na niego JK, będzie łatwiej.
Wychodząc słyszałam, jak koleżanka to powtarza. Dwadzieścia minut później, pukałam do pokoju Jungkook'a.
Gdy się przywitaliśmy, podałam mu pojemnik, a kiedy go otworzył, powiedziałam mu co to było i z czego zrobione. Chwilę po tym jak spróbował, uśmiechnął się szeroko, po czym tak jak poprzedniego dnia, cmoknął mnie w usta. Resztę posiłku spędziliśmy uśmiechając się.
Potem powiedziałam maknae o imprezie, na co on się podekscytował i rzucił, że chętnie pójdzie.
Kiedy przeglądał ubrania, opowiedziałam mu co nieco o zaproszonych osobach. Nie przemilczałam nawet tego, że Mati się we mnie podkochiwał. Wtedy Kookie rzucił:
- Wcale mu się nie dziwię... - a ja się zaczerwieniłam.
Podszedł i śmiejąc się, pocałował mnie w policzek. Potem wybrał z szafy skórzaną kurtkę, ciemnoszarą koszulkę i czarne rurki z dziurami. Pochwaliłam jego wybór, a wtedy poszedł do łazienki. Po kilku minutach wrócił i opuściliśmy hotel.
O 17:40 byliśmy w mieszkaniu Marty. Właścicielka szykowała w kuchni alkohole i przekąski. Kiedy weszliśmy, odwróciła się do nas. Podała rękę maknae, gdy ich sobie przedstawiłam. Rzuciła do niego łamanym angielskim, by czuł się jak u siebie, za co podziękował.
Potem zabrałam go do swojego pokoju, gdzie zajrzałam do szafy. Nie mogłam nic znaleźć. Nic mi dziś nie pasowało, więc przeprosiłam JK'a i poszłam do pokoju Marty.
- Pożycz mi coś. Nie mogę nic dla siebie wybrać... - jęknęłam.
Koleżanka podeszła do szafy i wyjęła swoją ulubioną czarną sukienkę, obcisłą, bez ramiączek, po czym sięgnęła, po beżową kreację, z marszczoną, dopasowaną górą oraz lekko rozkloszowanym, warstwowym dołem z tiulu i podała mi. Podziękowałam jej, pocałowałam w policzek i wróciłam do siebie. Jungkook oglądał książki stojące na półce.
- Lubisz fantasy? - zapytał, a ja się zastanowiłam, skąd wiedział co to za gatunek, skoro książki były po polsku.
Pomyślałam, że może użył tłumacza.
- Bardzo - rzuciłam.
Wtedy rzucił, że chętnie by się dowiedział o czym tam piszą, pokazując na serię "Upadli" Lauren Kate.
Gdy usłyszał, że to o upadłych aniołach, to się zainteresował. We wrześniu Kookie ma urodziny, może mu kupię tą serię.
Po chwili powiedziałam, że zaraz wrócę, wzięłam czystą bieliznę, białą, koronkową i poszłam do łazienki. Po prysznicu, ubrałam się i wróciłam do pokoju. Tam poprosiłam JK'a, by zapiął mi zamek od sukienki.
Kiedy to zrobił, odwrócił mnie do siebie i powiedział:
- Fajna bielizna, a poza tym, wyglądasz pięknie...
Rzuciłam mu zawstydzony uśmiech, a wtedy on mną zakręcił jak w tańcu. Zaśmiałam się, po czym wzięłam z szafy czarne trampki i założyłam je. Zaraz usłyszeliśmy dzwonek, co znaczyło, że goście przyszli. Powiedziałam maknae, by trzymał się mnie, na co pokiwał głową.
W tym momencie wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy do małego salonu. Jak się okazało, byli tam już wszyscy. Przywitałam się z większością przytulasem. Saper mnie przytrzymał dłużej, na co się zaśmiałam.
Niby jest introwertykiem, ale tulić się lubi. Do Matiego wolałam nie podchodzić, widząc jego wzrok, bo patrzył na Jungkook'a z zaciśnięta szczęką. Po chwili przedstawiłam go, mówiąc:
- To JK, jest koreańczykiem, ale mówi po angielsku, gdybyście chcieli z nim pogadać.
Później powiedziałam maknae, kto jest kim, a on każdemu podał dłoń. Zobaczyłam, że Lidka ma swój zwyczajowy uśmiech, kiedy zobaczy tzw. "świeże mięsko". No tak, zaraz zagnie na niego parol. Nie dobrze. Wtedy do salonu weszła Marta ze szklankami i wódką. Za chwilę przyniosła jeszcze whisky, co mi poprawiło humor.
Zapytałam Jungkook'a czy się napije tego co ja, a on pokiwał głową. Gdy reszta usłyszała mój koreański, to niektórzy patrzyli z otwartymi buziami, a Miki z Bartkiem zagwizdali. Uśmiechnęłam się do nich.
Wtedy spojrzałam na Sapera, a on też na mnie patrzył. Poklepał miejsce na kanapie obok siebie, więc chwyciłam maknae za rękę i usiedliśmy tam. Za moment dokończyłam drinki, whisky z colą i podałam Jungkook'owi jeden. Kiedy spróbował, uśmiechnął się.
Marta włączyła muzykę i zaczęliśmy się bawić. Na szczęście jej gust muzyczny się nie zmienił, więc podobały mi się piosenki. Gdy poleciał utwór Troye'a Sivan'a "Angel baby", zapytałam maknae czy ze mną zatańczy, a on rzucił, że z przyjemnością i wstał, podając mi rękę. Na prowizorycznym parkiecie, przytulił mnie. Za chwilę zorientowałam się, że obok nas tańczyli, Laura z Bartkiem.
W pewnym momencie zobaczyłam Matiego, który stał przy oknie i wlepiał w nas wzrok. Czyżby dalej mu nie przeszło? Oby niczego nie odwalił. Kiedy utwór się skończył, chcieliśmy wrócić na kanapę, ale obok JK'a pojawiła się Lidka, mówiąc, by teraz z nią zatańczył. Leciała jakaś szybka piosenka David'a Guetty. Maknae na mnie spojrzał, więc kiwnęłam głową. Poszedł z dziewczyną, a ja wróciłam na kanapę, siadając obok Sapera, który się do mnie uśmiechnął. Zaczęliśmy gadać, a wtedy podszedł do nas Mati, przez co się spięłam, widząc, że był już pijany. Coś mamrotał, ale ja nic nie rozumiałam. Po chwili wyartykuował:
- Z kim Ty się zadajesz, co? Z żółtkiem... - nie wierzyłam własnym uszom.
Nie odpowiedziałam nic, by go nie prowokować, a w tym momencie Mateusz się do mnie nachylił, aż się odsunęłam.
- Ze swoimi to nie łaska się spotykać? Tak Cię interesują Ci azjaci? - zapytał z pretensją w głosie.
Wtedy wkroczył Saper i przytulił mnie, mówiąc do tamtego:
- Stary, opanuj się. Za dużo już wypiłeś. Może idź się prześpij.
Mati mi się przyjrzał i wrócił na swoje miejsce, przy oknie. Podziękowałam Sebastianowi, że się tak zachował. Uśmiechnął się do mnie i rzucił, bym się nim nie przejmowała.
Za chwilę wrócił Jungkook i szepnął mi do ucha, że już z tą blondynką nie zatańczy, bo macała go po tyłku. Biedactwo, myślałam, że jak nie muszą się przytulać przy tej piosence, to ona nic nie zrobi. Pocałowałam maknae w policzek, a on się uśmiechnął. Saper polał nam wódki do kieliszków i we trójkę wypiliśmy. Po chwili zaczęli ze sobą gadać, po angielsku, o jakichś grach, a ja poszłam do łazienki.
Gdy wróciłam, chłopcy znowu polali wódki. Po którymś kieliszku, Jungkook szepnął mi na ucho, że to łatwo wchodzi, a on czuje się pijany. Odpowiedziałam, by się chwilowo wstrzymał z piciem i podałam mu miskę z chipsami.
Jeszcze kilka razy zatańczyłam z maknae, Bartkiem, Mikim, a nawet raz udało mi się wyciągnąć na parkiet naszego kotka kanapowego, czyli Sapera. Ja wypiłam jeszcze dwa drinki, bo pamiętałam, że jutro muszę jechać do cioci, ale Jungkook trochę popłynął z wódką.
Po 22, przytuliłam resztę, oprócz Matiego, bo do niego wolałam się nie zbliżać, po czym zgarnęłam JK'a, który im pomachał i zaprowadziłam do swojego pokoju.
Reszta dalej się bawiła, a ja zamierzałam iść spać. Jednak Kookie miał inne plany. Usiadł na łóżku i pociągnął mnie za sobą, przez co wylądowałam na jego kolanach, okrakiem.
Kiedy mnie pocałował, nie broniłam się, odwzajemniając, coraz to bardziej namiętne pocałunki. Jego ręce błądziły po moich plecach. Moje dłonie znalazły się w jego włosach. Ufając przyjacielowi, pozwalałam mu nawet na to, że momentami dotykał moich pośladków.
Właśnie w takiej chwili, drzwi się otworzyły, głośno skrzypiąc, a ja nie wiedząc kto to, odskoczyłam od Jungkook'a. Wtedy Mati podbiegł do niego i zaczął go dusić. Choć miałam wrażenie, że maknae sobie poradzi, bo mój kolega był od niego mniejszy, to podeszłam do nich i chciałam go odciągnąć. Mateusz chyba nie ogarniając sytuacji, przez alkohol, zamachnął się i dostałam w twarz z łokcia, aż się przewróciłam.
Kookie, gdy zobaczył co tamten zrobił, odepchnął go i podbiegł do mnie, pytając czy wszystko w porządku.
Nagle do pokoju wpadł Saper i zapytał co się stało. JK powiedział mu po angielsku, że Mati mnie uderzył, choć chyba nie zamierzenie, ale jednak. Sebastian chwycił naszego kolegę i wyprowadził. Marta dopytała, czy dobrze się czuję. Pokiwałam głową i wstałam z pomocą maknae.
Poprosił moją koleżankę o lód, a wtedy poszła do kuchni i chwilę później wróciła z tym, o co ją proszono. Przyłożyłam to do policzka, a ona uśmiechnęła się do nas, po czym wyszła, zamykając drzwi. Usiadłam z chłopakiem na łóżku i siedzieliśmy tak dłuższą chwilę. Przez całe zdarzenie, poczułam się całkiem trzeźwa. W pewnym momencie JK szepnął:
- Przepraszam - rzuciłam mu zdziwione spojrzenie, a wtedy dodał - To przeze mnie Cię uderzył.
Pokręciłam głową i rzuciłam:
- Nie, nawet jakbym pokazała się z polakiem, on by się czepiał. To nie Twoja wina.
Nagle stwierdziłam, że nie chcę tu siedzieć. Powiedziałam maknae, że się przebiorę i pójdziemy do hotelu, na co on kiwnął głową. Z jakiegoś powodu wzięłam granatowe rurki, koszulkę na ramiączka oraz czarną bluzę, jakbym szła na pogrzeb i poszłam do łazienki. Przebrałam się i wróciłam po chłopaka.
Wyszliśmy do przedpokoju. Maknae tam czekał, a ja weszłam do salonu. Pożegnałam się jeszcze raz z resztą, powiedziałam Marcie, że nie wrócę na noc, poza tym planowałam wyjechać na weekend, więc będzie miała wolną chatę, po czym nie zaszczycając Mateusza spojrzeniem, wyszłam z mieszkania, razem z Jungkook'iem.
Gdy szliśmy do hotelu, poczułam łzy, których chciałam się pozbyć. Było mi smutno, że kolega, którego długo znałam, tak się zachował. Kookie zobaczył, że płaczę i przytulił mnie. Zanim doszliśmy do hotelu, uspokoiłam się. Nastrój był do niczego, więc od razu położyliśmy się spać.
*
Następnego dnia wieczorem, jechaliśmy uberem na lotnisko. Mieliśmy ze sobą tylko jedną walizkę. Po powrocie od cioci, zabrałam kilka rzeczy z mieszkania i pojechałam do JK'a. W godzinę dolecieliśmy do Gdańska. Po odebraniu pokoju, wyciągnęłam maknae na spacer po plaży. Był zachwycony, bo sam lubił takie miejsca. Wieczór był chłodny, więc pomoczyliśmy tylko nogi. Po 23, wróciliśmy do hotelu i poszliśmy spać.
*
Przez prawie cały wyjazd, przesiadywaliśmy na plaży. Trochę mu pokazałam miasto. Któregoś wieczoru Jungkook zaprosił mnie nad morze. Okazało się, że zamówił na recepcji, zimnego szampana, którego wziął ze sobą. Siedzieliśmy, patrząc na wodę i popijając alkohol z butelki. Potem skradł mi kilka pocałunków, które były bardzo przyjemne.
***
W poniedziałek po powrocie, zostawiłam rzeczy w hotelu Jungkook'a i pojechałam do cioci, zabierając tylko telefon. W drodze zadzwoniłam do Soobin'a i pogadaliśmy chwilę. Na pożegnanie powiedział, "że już odlicza dni do mojego powrotu".
*
Następnego dnia odprowadzałam Jungkook'a na samolot. Przytulił mnie mocno i obiecał, że jak przylecę do Korei, to on odbierze mnie z lotniska, za co mu podziękowałam. Gdy poszedł na odprawę, popłakałam się. Potem wróciłam do mieszkania i spędziłam wieczór z Martą.
***
Kolejne tygodnie opierały się głównie na rehabilitacjach cioci, spędzaniem czasu z Martą, rozmowach telefonicznych, z Jungkook'iem, Sooji, Soobin'em i Junghyun'em. Reszta zespołu dzwoniła do mnie przez kamerkę raz w tygodniu, bo ciężko im było mieć równocześnie czas, choć ja i tak byłam bardzo zadowolona, że mogłam ich zobaczyć, pogadać z nimi. Kilka razy spotkałam się z bratem, bo on pracował od 6 do 17 zazwyczaj, a potem był zmęczony i nie miał siły na spotkania.
Ciocia była bardzo zdyscyplinowaną pacjentką i kilka rehabilitacji wcześniej, terapeuta powiedział, że już mogłaby przestać przychodzić, ale ona wolała skorzystać do końca.
Marta jeszcze dwa razy zorganizowała imprezę. Na pierwszej było fajnie, był podobny skład, jak na tej co był Jungkook. Brakowało tylko Lidki, Bartka i Mateusza, z którym nie chciałam rozmawiać. Siedziałam prawie całą imprezę z Saperem na kanapie i piliśmy. Raz ze mną zatańczył. Miki też kilka razy wyciągnął mnie na parkiet.
Druga zabawa już nie była tak fajna. Lidki nie było, ale był Bartek i niestety Mati, który uparcie chciał ze mną wyjaśnić tamtą akcję, ale ja go nie słuchałam. W pewnym momencie miałam go dosyć, dodatkowo pomyślałam, o tym, że Suga nie będzie mnie chciał znać, po tym jak wyjechałam i zaczęłam pić.
Pamiętam, że Mateusz chciał to wykorzystać, iż byłam pijana, ale pilnował mnie Sebastian, który jak musiał wyjść do toalety, zostawiał mnie pod opieką Mikiego albo Bartka, którzy nie dali mu się do mnie zbliżyć.
Gdy jeden z nich odebrał telefon, Mati przysiadł się po drugiej stronie i zaczął opowiadać jakieś głodne kawałki, ale jak mnie potem poinformował Saper, w tym momencie zasnęłam.
Kiedy Sebastian zobaczył, że śpię, wziął mnie i zaniósł do pokoju, gdzie położył do łóżka, samemu kładąc się w nogach. Gdy wytrzeźwiałam, podziękowałam mu za wszystko i poprosiłam, by odzywał się do mnie czasem jak wyjadę do Korei, na co pokiwał głową, po czym mnie przytulił. Rodzina tylko jeszcze raz próbowała przeprowadzić ze mną rozmowę, w stylu "co jest dobrze widziane, a co nie", co skończyło się kłótnią. Od tamtej pory ich unikałam.
Dzień powrotu do Korei
Kiedy walizka była gotowa, sprawdziłam czy wszystko na pewno zabrałam. Potem wzięłam żółty sweter i serię "Upadli", po czym zaniosłam do pokoju Marty i zostawiłam na jej łóżku, z karteczką:
"Kochana,
będę okropnie tęsknić. Może mnie kiedyś odwiedzisz, choć w to wątpię. Zostawiam Ci te egzemblarze, bo ja mam tą serię na miejscu, w Korei. Sweterek możesz potraktować, jako łapówkę, byś wreszcie to przeczytała. Wiem jak go lubisz. Trzymaj się...
[T/I]"
O północy zamówiłam ubera. O 1, byłam na lotnisku. Odprawa poszła sprawnie. Niedługo później siedziałam w samolocie. Przez prawie jedenaście godzin lotu, spałam. Pamiętając o tym co w dzień przed wylotem napisał mi Jungkook, że u nich będzie impreza, wzięłam na pokład sukienkę z niegniotącego się materiału i dżinsową kurtkę.
Pół godziny przed lądowaniem przebrałam się i zrobiłam lekki makijaż w łazience. Po odebraniu walizki, ruszyłam do hali. Od razu zobaczyłam JK'a, który mocno mnie przytulił i zawirował ze mną. Kiedy się zaśmialiśmy, ludzie zaczęli się przyglądać. W pewnym momencie Kookie został rozpoznany, mimo maseczki na twarzy i szybko zabrał moją walizkę, po czym pobiegliśmy do samochodu.
Czterdzieści minut później podjechaliśmy pod ich dom. Kurde, stresuję się spotkaniem z Sugą. JK zostawił na razie moją walizkę w aucie i weszliśmy do środka, gdzie oprócz zespołu, było kilka dziewczyn. Pierwszy zauważył mnie Namjoon i podszedł. Przytulił mnie, wołając resztę. Kiedy większość mnie przywitała, rozejrzałam się za Sugą. Czyżby go nie było?
Po chwili go zobaczyłam. Stał na schodach, przyciskając do ściany i całując jakąś dziewczynę, u której zauważyłam tylko, że miała włosy koloru ciemny blond. Zrobiło mi się przykro, bo to znaczyło, że wcale za mną nie tęsknił. Czyli on wrócił, do starych nawyków?
***************************************************
Jest pierwszy rozdział 😉 Mam nadzieję, że się podoba 🙂
Nie wiem z jaką częstotliwością będą się pojawiać, ale drugi wrzucę na pewno w tym tygodniu 😃 Przynajmniej tak planuję 😏
Miłego czytania 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro