Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝓒𝓱𝓪𝓹𝓽𝓮𝓻 𝓣𝔀𝓮𝓷𝓽𝔂 𝓢𝓲𝔁

𝓟𝓸𝓿. 𝓜𝓲𝓻𝓪𝓫𝓮𝓵

Szybko przebrałam się w ładniejsze ubrania niż te które miałam na sobie. Bo podkoszulek i znoszone dżinsy nie były chyba najlepszym wyborem na spotkanie z ludźmi, których dopiero masz poznać. Zamiast tego założyłam kolorowy top i czarne dzwony. Uczesałam się i zrobiłam kreski eyelinerem. Chciałam wyglądać dobrze. Zdawałam sobie sprawę, że wszytskie dziewczyny, które tam będą są dużo bardziej obeznane ze światem pieniędzy i sławy niż ja. Trzeba było jakoś się pokazać. Mimo, że wiedziałam, że to nie wygląd się liczy i tak dalej, jednak w tej rzeczywistości był on ważny.

Wyszłam z mojego pokoju hotelowego i przeszłam kilka drzwi dalej stając pod numerem 830. Zapukałam.

Po chwili drzwi otworzyła Rosali. Zdążyła przebrać się w krótką błyszczącą sukienkę. Wyglądała w niej naprawdę ładnie i poczułam się jeszcze brzydziej niż normalnie.

- Mirabel czeeeść - Przytuliła mnie co było dla mnie trochę zaskakujące.

- Tak, cześć.

- Wejdź - Cofnęła się robiąc mi przejście w drzwiach.

Weszłam do środka. Pokój wyglądał praktycznie tak samo jak mój i Charles'a. Tylko tutaj odrazu rzuciło się w oczy kilka butelek z winem i innymi alkoholami, które stały na stole. Wokół nich stało kilka kieliszków, naliczyłam pięć. Miały przyjść jeszcze trzy osoby?

- Ktoś jeszcze przyjdzie? - zapytałam.

- Tak. Mówiłam ci, będą jeszcze inne dziewczyny. Poznasz je.

- Oh... Okej

- No bo chyba nie boisz się nas? - Podeszła do mnie.

- Nie, no co ty. - Kłamałam jej w żywe oczy.

- Świetnie. My dziewczyny zawsze trzymamy się razem. Czasami się tylko wymieniamy.

- Co?

- No wiesz. - Położyła mi rękę na ramieniu. - Kiedy związek się kończy wypadasz.

- To jest... - Szukałam właściwego słowa by określić to co usłyszałam. Nie chciałam jej urazić, bo jak dla mnie było to po prostu chamskie. Koniec przyjaźni tylko dlatego, że skończyło się związek. Okropne. Już wiedziałam, że nie będzie to fajny wieczór. - ...Nie miłe.

- Oj, uroczo. Ale życie jest nie miłe. - Zanim zdążyła cokolwiek dodać rozległo się pukanie do drzwi.

Rosali poszła otworzyć, a ja oparłam się o blat stołu. Do pokoju weszły dwie dziewczyny. Jedna też bardzo ładna z blond włosami ubrana w top i krótką spódniczkę. Gdy spojrzałam się na drugą musiałam się upewnić, czy się nie przewidziałam. To była Camilla, nie spodziewałam się jej tutaj.

- Okej dziewczyny to jest Mirabel, dziewczyna Charles'a. - Rosali mnie przedstawiła. - Mirabel to jest Elena dziewczyna Estebana i Camilla dziewczyna George'a.

Elena podeszła do mnie i uścisnęła mi rękę uśmiechając się przy okazji.

- Miło mi poznać - powiedziała.

- Mi również.

Camilla też do mnie podeszła i mnie przytuliła. To był już dużo mniej nie zręczny przytulas niż ten z Rosali.

- Dawno się nie widziałyśmy.

- To wy się już znacie? - zapytała Rosali.

- Tak. Już od dobrego czasu - odparłam.

- To cudownie! Komu nalać? - Wzięła do ręki butelkę czerwonego wina i otworzyła ją.

- Nie czekamy jeszcze na kogoś? - zapytałam patrząc się na kieliszki.

- Oh nie, Margaret nie przyjdzie jednak.

- Kto?

- Nie ważne! - Camilla odezwała się pierwsza. - Jeszcze będzie czas się z nią poznać.

Rosali nalała każdej z nas po kieliszku wina, a piąty schowała do szafki. Wzięłam niepewnie do ręki swój. To nie tak, że nigdy nie piję. Zdarza mi się owszem. Czasami w jakimś klubie lub barze po jednym drinku albo na jakiejś imprezie gdzie wypada się napić, bardzo rzadko sama w domu. Napiłam się bardzo powoli.

Dziewczyny piły dużo pewniej odemnie. I więcej. Gdy ja męczyłam pierwszy kieliszek one kończyły butelkę. Czy to miała być jakaś jedna wielka pijacka impreza? Na to się nie pisałam. Jednak niczego nie komentowałam.

Kiedy w końcu udało mi się skończyć kieliszek, tuż obok mnie pojawiła się Rosali z kolejną butelką i mi dolała nawet się o nic nie pytając. W tym czasie Elena włączyła jakąś muzykę i już po chwili tańczyła na środku pokoju razem z Camillą. Patrzyłam na to z boku.

- Mirabel, rusz się trochę. - Rosali podeszła do mnie i złapała mnie jedną ręką w talii. Mimowolnie się wzdrygnęłam - Prawie nie pijesz, nie tańczysz.

- Dopiero co zaczęłyśmy.

- No i? Bawimy się, tak?

- Tak... - Wypiłam prawie na raz drugi kieliszek.

- I tak trzeba. - Puściła mnie i zaczęła tańczyć z Eleną.

Przeszłam się wokół stołu próbując złapać jakiś rytm, by bawić się tak jak one. Nie byłam w stanie. Nie chciałam ich rozczarować, że nie umiem się bawić tak samo, więc nalałam sobie więcej. Prawie odrazu napiłam się trzeciego i czwartego. Zrobiło mi się już nie dobrze od takiej ilości naraz. Nie byłam przezwyzajona i zaczynało mi szumieć w głowie.

Elena, chyba Elena złapała mnie za ręce gdy przechodziłam obok i wciągnęła do tańca. Tym razem jakoś potrafiłam się bardziej wczuć. Tańczyłam z nią piosenkę, może dwie. Potem podeszłam do stołu i na nim usiadłam. Obok mnie pojawiła się Rosali z dwoma nowymi szklankami. Podała mi jedną.

- Napij się tego.

- No nie wiem... - Spojrzałam się na napój, a kolory w nim zaczęły mi wirować w głowie.

- Jak nie chcesz to nie pij. - Nagle odezwała się Camilla, której wcale nie zauważyłam.

- Ale Mira chce, prawda?

- Oczywiście - Uśmiechnęłam się i napiłam. Tym razem było to coś innego niż wino, chyba jakiś drink. Wypiłam cały. Był mocny, bo nagle prawie zcięło mnie z nóg. Camilla mnie podtrzymała.

- Mira może już dość.

- Ohh ale czemu? - Szum w głowie stawał się większy ale przestał być dokuczliwy, był przyjemny. Tak samo jak wszystko dookoła wydało się dużo lepsze. Nie chciałam teraz przestawać, zaczynałam się dobrze bawić.

- Cam jeśli chce się bawić pozwól jej. - Rosali stanęła po mojej stronie.

- Dokładnie!

Złapałam ją w talii i wyciągnęłam bardziej na środek. Elena już tam stała, więc w trzy zaczęłyśmy tańczyć i głośno śpiewać. Camilla chyba stała gdzieś z boku, tak m się wydawało ale nie byłam pewna.

Po przetaczaniu kilku piosenek zachciało m się pić i tym razem dostałam prosto do ręki całą butelkę czegoś. Już nawet nie czytałam etykiety, literki zabardzo wirowały mi w oczach. Po kilku sporych łykach odstawiłam butelkę i zatoczyłam się na kanapę. Na wpół usiadłam, na wpół się położyłam. Nie trwało jednak długo zanim Rosali podeszła do mnie i siłą wyciągnęła do ponownego tańca. Tym razem musiałam dużo bardziej się na niej opierać, bo podłoga przestała być prosta. Było mi gorąco i słabo widziałam.

- Gorąco tutaj - powiedziałam.

- Trochę tak. - Rosali wydawała się dużo mniej umierać z duszności.

- Mirabel, chodź. - Podeszła do mnie Camilla. - Zaprowadzę cię do pokoju.

- Aleeż niee! - Nie chciałam nigdzie iść.

- To zadzwonię po Charles'a.

- Też jesteś pijana - odparłam. - Pozatym nic mi nie jest, tylko trochę... - Zdjęłam z siebie koszulkę, pozostając w samym staniku.

- Mirabel! - Camilla wypadała się wystraszona, złapała mnie za rękę i odciągnęła w bok.

- Cam zostaw ją! Widzisz, że się dobrze bawi. - Elena stanęła za mną i złapała za rękę, chcąc zatańczyć.

Odrazu poszłam za blondynką zostawiając Camillę. Tańczyłam jeszcze przez jakiś czas. Było już trochę chłodniej.

Żadna z nas nie usłyszała pukania do drzwi, ani też nie zauważyła kiedy Camilla poszła je otworzyć. Byłyśmy zbyt zajęte, bo Rosali właśnie dolewała nam nowego drinka.

- Mirabel? - Dopiero wtedy odwróciłyśmy się i zdałyśmy sobie sprawę, że ktoś wszedł.

- Ohh Charles... - Podeszłam do niego. - Chcesz się napić? - Uśmiechnęłam się do niego.

- Nie. - Zabrał mi z ręki kieliszek i odstawił na stół. - Chodź, idziemy stąd.

- Nieee

- Mirabel, idziemy. - Przestałam się uśmiechać. On tylko psuł mi zabawę. Nie zdążyłam jednak odejść, bo złapał mnie za rękę. Lekko pociągnął w stronę wyjścia.

Nie chętnie odwróciłam się spowrotem do niego i spróbowałam iść prosto. Wydawało mi się, że nawet mi to wychodzi, dopóki nie potknęłam się po kilku krokach. Charles złapał mnie zanim upadłam. Poczułam jak bierze mnie na ręce. Wtuliłam twarz w jego koszulkę kiedy niósł mnie do naszego pokoju.

Delikatnie położył mnie na łóżku, poczułam chłód zimnej pościeli. Nie miałam na sobie koszulki, która pewnie nadal leżała gdzieś na podłodze w pokoju Rosali. Nagle otulił mnie ciepły koc, przytuliłam się do niego zamykając oczy. Nadal słyszałam szum w głowie. Później poczułam jak Charles siada na brzegu łóżka i łapie mnie za rękę. Zasnęłam czując jak palcami rysuję kółka na wierzchu mojej dłoni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro