Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝓒𝓱𝓪𝓹𝓽𝓮𝓻 𝓞𝓷𝓮

𝓟𝓸𝓿. 𝓜𝓲𝓻𝓪𝓫𝓮𝓵

Stałam po środku padoku rozglądając się po twarzach mijających mnie ludzi szukając kogoś kogo znałam albo chociażby kojarzyłam by zapytać o drogę. Nigdy nie byłam na torze wyścigowym w Kanadzie mimo, że tu mieszkam. Do tej pory nie interesowałam się zabardzo sportami motorowymi. Zmieniło się to kiedy poznałam mojego obecnego chłopaka - Lance'a Strolla.

Nasze pierwsze spotkanie nie było przyjazne, ponieważ chłopak wjechał w mój samochód kiedy wyjeżdżał z parkingu galerii. Był to mój pierwszy samochód na który długo odkładałam pieniądze, więc zrobiłam mu scenę na parkingu. Zdziwiło mnie, że jego rekacją kiedy skończyłam krzyczeć była natychmiastowa propozycja kupienia mi nowego samochodu. Było to dość podejrzane, skąd randomowy młody chłopak miałby pieniądze na kupno zupełnie nowego samochodu. Nie zgodziłam się i zagroziłam policją. W zamian dostałam tylko jego numer i nazwisko. Później odwrócił się i wsiadł do auta i odjechał zostawiając mnie ze słowami "wybierz nowy model i zadzwoń". Kilka dni zajęło mi znalezienie informacji o nim oraz czym się zajmuje. Okazało się, że jest kierowcą Formuły 1 i naprawdę jest w stanie odkupić mi samochód. Po tygodniu zadzwoniłam do niego i zgodziłam się na jego pomysł zagrażając, że jeśli mnie oszuka skończy w sądzie. Na szczęście okazało się, że mnie nie okłamał. Dostałam nowy samochód, a później chłopaka.

Teraz byłam w trakcie szukania go. Obiecał mi, że będzie na mnie czekał przy wejściu. Jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć oraz nie mogłam się do niego dodzwonić.

Postanowiłam, że sama znajdę garaż Astona Martina i tam będę pytać o Lance'a. Ruszyłam przed siebie szukając śladów zielonego garażu lub pomieszczeń.

Byłam przekonana, że nie może być to aż takie trudne, byłam jednak w błędzie. Tłumy ludzi przerzucamy się przed moimi oczami, a ja bałam się kogokolwiek zapytać o drogę. Nie wiedziałam co jest powodem mojego strachu, tak naprawdę nic by mi się nie stało, ale nie byłam w stanie się przemóc.

Idąc tak nie dokońca wiedząc gdzie usłyszałam wołanie. Ktoś krzyczał "hey! Zgubiłaś się?" Rozejrzałam się i zobaczyłam młodego chłopaka który to mówił. Zauważyłam, że patrzył prosto na mnie, więc pewnie mówił też do mnie. Po chwili również podszedł do mnie.

- Zgubiłaś się? - Powtórzył pytanie.

- Eee... Skąd takie przypuszczenie? - odpowiedziałam mu nie będąc pewna czy jestem gotowa na rozmowę z kimś obcym. Bałam się obcych, chociaż kiedy się wkurzałam zaczynałam krzyczeć, nie dokońca rozumiałam swoje zachowania. Chyba poprostu wyniosłam to z rodzinnego kraju.

- Od 10 minut widzę jak chodzisz w kółko. - Usłyszałam odpowiedź, nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy, myślałam, że idę prosto.

- Eee... No to w takim razie tak, zgubiłam się trochę.

- Jeśli mi powiesz gdzie chcesz dojść mogę ci pomóc, trochę znam to miejsce. Poza tym jestem Lando, Lando Norris.

- O... Jesteś tym... Kierowcą, tak? U tych pomarańczowych. - Chłopak uśmiechnął się.

- Tak, u pomarańczowych, chociaż ludzie zazwyczaj nazywają mój team Mclarenem.

- Ou... No tak, Mclaren. Jestem nowa w tym wszystkim i nie ogarniam jeszcze tych wszystkich nazw.

- Spokojnie, nie mam problemu sam czasami przekręcam nazwy. Tooo gdzie idziesz, pomogę ci znaleźć drogę.

- A tak, szukam garażu Aston Martina. Przyszłam tu jako osoba towarzysząca.

- Rodzina czy znajomi? Pytam z czystej ciekawości jak coś. Poprostu nigdy cię tu nie widziałem a nie wyglądasz ani jak Niemka, ani jak Kanadyjka.

- Jestem dziewczyną Lance'a. I chyba się nie przedstawiłam, Mirabel Moreno.

- Miło poznać. Chodź zaprowadzę cię. - Chłopak cały czas się uśmiechał i ruszył przed siebie. Poszłam za nim, bo sprawiał naprawdę miłe wrażenie i uwierzyłam sama sobie, że nic mi nie zrobi tylko pomoże znaleźć drogę. - Szczerze, to nawet nie wiedziałem, że Lance ma dziewczynę. - odezwał się po jakimś czasie.

- Jesteśmy parą od dwóch miesięcy i nigdy nie przestawił mnie oficjalnie, więc mało osób wie.

- No chyba, że tak. Oczywiście nie ma w tym nic złego, ja z moim chłopakiem zwlekaliśmy rok żeby się przyznać. Macie czas.

- No niby tak. Ale u was to chyba było trudniejsze. Nie wszyscy tolerują pary jednej płci.

- Prawda, ale jeśli się kochacie i jesteście dla siebie wsparciem wszystko jest w porządku. Będę czekać na wasze ogłoszenie związku. - Spojrzał się na mnie z uśmiechem.

- Okay. - Też się uśmiechnęłam, bo przy nim nie dało się tego nie robić.

- Mogę zapytać skąd jesteś? Wyglądasz inaczej trochę, nie mam na myśli nic złego poprostu mnie to ciekawi.

- Jestem z Kolumbii, ale mieszkam od dwóch lat w Toronto.

- Mówisz po hiszpańsku?! - Nie wiem dlaczego ale wyglądał na bardzo podjaranego tą wiadomością.

- Um... No tak, latynoski hiszpański.

- Muszę cię przedstawić mojemu chłopakowi, na pewno się dogadacie! Jest Hiszpanem.

- To ee... Fajnie, ale wiesz, że wcale nie musimy się dogadywać mimo, że mówimy prawie tym samym językiem.

- Ohh na pewno się zakolegujecie!

- Skoro tak mówisz.

- Tak, tak na pewno. Dam ci swój numer to się zgadamy po wyścigu i się spotykamy wszyscy, możesz przyjść z Lance'm, może ktoś jeszcze przyjdzie.

- Nie za bradzo lubię skupiska nie znajomych ludzi...

- Mnie już znasz, z Carlosem się dogadasz, poza tym będziesz tam ze swoim chłopakiem. Będzie fajnie!

Później Lando podyktował mi swój numer telefonu i zaprowadził do garażu Astona. Całą drogę zajęci byliśmy rozmową, miło się z nim rozmawiało, był bardzo przyjaźnie nastawiony i widać, że to wszystko nie było wymuszone. Podchodząc już do celu sama zaczęłam się śmiać z tego z powiedział.

- Mira?! - Stojąc przed garażem i jeszcze rozmawiając z Norrisem usłyszałam jak ktoś woła skróconą wersję mojego imienia. Obróciłam się i zobaczyłam Lance'a patrzącego się prosto na mnie.

- Chyba muszę już iść - powiedziałam chłopakowi, który właśnie kończył opowiadać mi dlaczeg tak bardzo nie lubi połączenia pomarańczy i czekoladą.

- W takim razie do zobaczenia Mirabel.

Uśmiechnęłam się i podeszłam do Lance'a, który stalyw wejściu do garażu i nie wyglądał na zadowolonego.

- Cześć kochanie - odezwałam się, żeby go trochę udobruchać.

Moja próba jednak zdała się na nic, bo poczułam jak jego mocny uścisk zaciska się na moim przedramieniu i zostałam pociągnięta w głąb garażu tam gdzie nikt zabardzo nas nie usłyszy.

- Lance to mnie boli - powiedziałam, kiedy palce chłopaka nadal boleśnie wbijały się w moją skórę. Nic sobie z tego nie zrobił tylko obrócił mnie w swoją stronę i zgromił spojrzeniem.

- Dlaczego z nim rozmawiałaś?

- Co? Oco ci chodzi?

- Dlaczego?! - Poczułam, że w miejscu gdzieś mnie trzymał zrobią się siniaki i lekko się skrzywiłam, jednak nie byłam w stanie się m wyrwać.

- Pomógł mi znaleźć drogę, bo się zgubiłam. Nie przyszedłeś po mnie i nie wiedziałam gdzie iść.

- Nie wolno ci z nim rozmawiać! Słyszysz?!

- Czemu?!

- Jest gejem.

- I? Nic mi do tego i tobie też nie.

- To jest obrzydliwe, a tobie nie wolno się do niego zbliżać bo jeszcze ci coś nagada.

- Lance to chore! Lando jest bardzo miły, polubiłam go.

- Nie wolno ci go lubić, rozumiesz?!

- A-ale...

- Kto ci pomógł załatwić twoją wymarzoną pracę? Ja. I bardzo szybko mogę cię jej pozbawić.

- Dobrze... Nie będę z nim rozmawiać. - Uległam mu, zawsze to robiłam. Bałam się, że go stracę bo on jako pierwszy obdarzył mnie romantyczną miłością, której tak pragnęłam.

- Grzeczna Mira. - Przysunął się do mnie i pocałował. - Muszę już iść. Posiedzisz sobie tutaj, a po wyścigu pójdziemy do mnie albo do ciebie.

- Dobrze...

꧁꧂

Przychodzę z szybką informacją, że nie które fakty z życia kierowców zostały zamienione na potrzebę książki, więc nie są to błędy tylko celowe zmiany.

𝓴𝓪𝓴𝓪𝓵𝓸𝓸

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro