Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♪𝚝𝚠𝚎𝚗𝚝𝚢 𝚜𝚎𝚟𝚎𝚗♪

To uczucie łączące dwójkę, młodych ludzi było tak silne że wręcz nierozerwalne. Czyżby?”

– Dziękuję, że namówiłaś go by wrócił do domu. Mnie nie chciał słuchać, jest strasznie uparty. – zauważyła kobieta, poprawiając poduszkę znajdującą się pod jej głową.

– Nie ma pani za co dziękować, naprawdę. Nie zrobiłabym tego gdybym nie uważała że musi odpocząć, a co jak co ale sen i prysznic mu się przyda. – zaśmiałam się cicho, łapiąc dłoń kobiety.

– Jak sytuacja z rodzicami? – spytała zapewne będąc ciekawa czy wyjedziemy. Wiedziałam, że napewno powiedziałaby Taehyung’owi więc musiałam nieco nagiąć fakty.

– Lepiej, myślę że zaczynamy się dogadywać. – odparłam, jednak mi nawet wydawało się to mało przykonujące.

– Nie wydajesz się być zbyt szczęśliwa, jesteś pewna że jest między wami dobrze? Ze mną możesz być szczera Rosie. – kobieta spojrzała na mnie z troską wymalowaną na twarzy.

– Tak, jestem pewna. – ponownie skłamałam. Byłam zdziwiona z jaką łatwością mi to ostatnio przychodzi, kiedyś nawet bym nie pomyślała o tym by kogoś okłamać. Teraz jednak robię to dość często i mam wrażenie że nawet lepiej mi to wychodzi. To chyba niezbyt dobra wiadomość, czy staję się taka jak mój ojciec?

Nie, Rosie. Stajesz się o wiele gorsza.

– Nawet nie jest pani sobie w stanie wyobrazić jak bardzo cieszę się z tego, że przejdzie pani operację. – wyznałam wpatrując się w okno.

– Rosie, mogę o coś zapytać? – zmarszczyłam brwi, spoglądając na nią i przytaknęłam.

– To twoja sprawka, co? – na słowa kobiety omal nie zakrztusiłam się powietrzem.

– Nie, skąd.. – odparłam nerwowo.

– Teraz już mam pewność, że to ty. Tylko skąd wzięłaś tyle pieniędzy dziewucho? – powiedziała żartobliwe.

– Skąd pani ma pojęcie, że to ja? – założyłam ręce na piersi.

– Wiem kiedy kłamiesz, nie miałam pewności dopóki nie zobaczyłam twojej reakcji. – wyznała kobieta. No tak, pracuje dla mojej rodziny już sporo czasu. Zna mnie na wylot, mam z nią lepszy kontakt niż z własną matką.

– Proszę, niech nie mówi pani Taehyung’owi.. – powiedziałam błagalnym tonem.

– W porządku, wiesz dobrze jak cię uwielbiam. Nie mogę się oprzeć twojej uroczej buźce, teraz mi powiedz skąd miałaś tyle pieniędzy.

Ukradłam

– Miałam trochę oszczędności. – skłamałam.

– Wiesz o jakiej kwocie mówimy?

– Miałam dużo oszczędności, poza tym robiłam to w dobrej intencji. I tak mi się te pieniądze nie przydadzą, bo mam zaplanowane całe życie od A do Z. – po części to co powiedziałam było prawdziwe i szczere. Moi rodzice zaplanowali każdy krok w moim życiu, musiałam do tego przywyknąć.

– Rozumiem Rosie, wyglądasz na zmęczoną. Może wrócisz do domu, co? – była zmartwiona.

– Nie, absolutnie nie. Obiecałam Taehyung’owi z panią zostać. – uparłam się.

– Są tutaj lekarze, i tak miałam zamiar się przespać. Nie potrzebuję dwudziestocztero godzinnego nadzoru, są tutaj lekarze i pielęgniarki gdyby coś się działo. Poza tym też musisz kiedyś odpocząć.

– No dobrze, w takim razie niech pani odpoczywa. Do jutra. – wstałam z krzesła, przytuliłam ostrożnie kobietę i wyszłam. Miała rację, bez sensu byłoby się gapić jak śpi. To nawet niekomfortowe.




Od kilku minut szłam jedną z ulic stolicy, wałęsając się bez celu. Nie miałam najmniejszej ochoty wracać do domu, bo ojciec przypominałby mi tylko o tym co już niedługo nastanie. Zrobiło mi się przykro, a wszystkie wspomnienia z moimi przyjaciółmi uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą sprawiając że po paru chwilach moja twarz była zalana łzami.

– Rose? – usłyszałam za sobą, zatrzymując się nagle.

– Jungkook? – wytarłam pospiesznie twarz od łez, jednak prawdopodobnie mój makijaż był rozmyty więc na próżno moje starania.

– Co się stało? – pojawił się przede mną, ze zmartwioną miną. Pierwszy raz widziałam go bez uśmiechu na jego króliczej buźce. Aż dziwnie się na niego patrzyło.

– Nic takiego. – po moich słowach chłopak westchnął i wziął w objęcia pozwalając się wypłakać. Zapewne zrobił to, bo nie wiedział co powiedzieć i jak wyciągnąć ze mnie prawdę. Nie narzekałam, właśnie tego teraz potrzebowałam. Prawdziwego przyjaciela u boku, który nie będzie zadawał pytań tylko mnie przytuli.

Kilka minut później byliśmy w domu chłopaka z dwoma gorącymi kubkami gorącej czekolady.
– To co, powiesz mi coś o tym co się stało czy mam zgadywać? – upił łyka napoju, zatapiając dłoń w swoich ciemnych włosach.

– Nie ma o czym mówić, Jungkook. – po moich słowach spojrzał na mnie niczym urażony.

– Powtórz jeszcze raz, bo chyba źle usłyszałem. Płakałaś, co oznacza że coś wyjątkowo cię zraniło. Nie jestem głupi. – oburzył się.

– Dobrze, ale obiecaj że nikomu nie powiesz. – ufałam mu, ale obawiałam się że powie o wszystkim reszcie i wszyscy mnie znienawidzą.

– W porządku, niech ci będzie. – przewrócił oczami.

– Moi rodzice zaplanowali już kolejną wyprowadzkę. Za niecały miesiąc  mam być w samolocie do Stanów. – zamarł na moje słowa.

– Chyba sobie żartujesz, prawda? – wkurzył się i wstał.

– Niestety nie..

– Jak możesz nas zostawiać co? Myślisz o tym jak będzie się czuł Taehyung? Semi? Każdy dla, którego cokolwiek znaczysz? – podniósł głos, było to do niego niepodobne. Nigdy wcześniej nie widziałam Jungkooka w takim stanie.

– Co twoim zdaniem powinnam zrobić hmm? – założyłam ręce na piersi.

– Wziąć życie w swoje ręce do cholery! Jesteś pełnoletnia.

– Łatwo ci mówić, nie znasz mojego ojca. Jeśli zrobię cokolwiek co nie będzie zawarte w jego planie zniszczy mi życie, i sprawi że wrócę z podkulonym ogonem. – wstałam z miejsca, próbując go uspokoić.

– Nie obchodzi mnie twój ojciec rozumiesz? Nam naprawdę na tobie zależy, nie możesz nas zostawić. Nie pozwolę na to. – ciemnowłosy złapał moją dłoń i lekko ją ścisnął.

– Zniszczy też was, nie pozwolę na to Jungkook. – powiedziałam, mając łzy w oczach. Chociaż tak bardzo starałam się panować nad emocjami, to było silniejsze ode mnie.

– Coś wymyślimy Rosie. – przytulił mnie.

– Obyś miał rację. – doskonale wiedziałam, że jest to sytuacja bez wyjścia. Jeśli wyjdzie na jaw, że tyle pieniędzy zniknęło z sejfu ojca będzie już wiedział że to ja i wtedy będzie po mnie. Klamka zapadła, a ja zraniłam kolejną osobę. Najgorsze jest to, że nie ostatnią.







Ophelia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro